(20/h) Masa malutkich sitarzy, niestety dużo robaczywych, 1 wielki przepiekny podgrzybek, oraz kilka dużych kozaków. Ogólnie pół reklamówki biedronkowej na 3 zupy :)
(4/h) Darz Grzyb!;) Gdyby wczoraj do lasu, pojechała za mną jakaś ekipa reżyserska, to mogliby kręcić film pod tytułem, np. „Żar Tropików” (kiedyś coś takiego leciało w telewizji), „Przedsmak piekła” lub „Ugotowani żywcem”. Być może, któryś człowiek z tej ekipy, zaproponowałby tytuł „Motylarnia” albo „Afrykarium”. Nie trzeba było się udawać do wrocławskiego Zoo, żeby poczuć się, jak w tropikach. Wczorajszy dzień był niezwykle ważny dla kibiców piłki nożnej. Lwia część polskiej populacji, zapewne w okolicach godziny 15-stej, zasiadła przed telewizorami i innymi odbiornikami, emitującymi obraz, aby kibicować naszym. No, ale nie ja. Przy tropikalnym żarze, wrzuciwszy na luz i nie przejmujący się zbytnio wynikiem meczu, postanowiłem przeglądnąć kilka grzybowych miejsc i przede wszystkim nazbierać jagód. Zatem najlepszym tytułem, oddającym klimat mojej wczorajszej wycieczki, będzie „Dzień Świra”.;) No bo jak inaczej nazwać takie zachowanie? Upał nieprzeciętny, wszyscy siedzą na basenach, w ogrodach, na działkach, w pubach piwnych, itp., albo w chałupach, bo na zewnątrz za gorąco. Oczekują na mecz i schładzają swoje organizmy wszelkimi napojami. A ja sobie wyjazd do lasu wymyśliłem. Świr? Pasjonat? Jedno i drugie razem wzięte? Pewnie tak. Ale co tam, niech sobie gadają. Mam to głębiej, niż odwiert na Półwyspie Kolskim.;) Szybko zostałem też przywitany przez muchy. Sztukę dokuczliwości i upierdliwości opanowały do perfekcji! Naprawdę wielki szacun i pokora. Żadne owady nie są tak gościnne i tak wiele razy nie ryzykują życiem. Chcesz strzelić taką muchę ręką. Często uda się jej uciec i niczym nie zrażona, będzie siadać na Ciebie ponownie, nawet ze 30-ści razy, często w tym samym miejscu. Nawet dokuczliwe bąki, przy lekkim dostaniu po łbie, często rezygnują z ponownego ataku. A nasze wszechbzyczące muchy – będą, niczym kamikadze, siadać i brzęczeć aż do śmierci.;) Chociaż wierzchnia warstwa ściółki bardzo szybko została przesuszona przez upalne powietrze, to pod spodem jest jeszcze sporo wilgoci, szczególnie w zacienionych miejscach. Grzybów, których nie zbieram też jest całkiem sporo. Dominują gołąbki o różnych barwach kapeluszy, muchomory mglejarki oraz muchomory czerwieniejące. Na łąkach pojawiły się czasznice. Przy skraju drogi trafiłem na dwie młode kanie, które były w bardzo dobrej kondycji. Nieco wcześniej znalazłem też koźlarza topolowego. Ten – chociaż piękny i młody – był robaczywy. Zbliżałem się już coraz bardziej do mojego jagodowego eldorado. Już po drodze widziałem, że jagody zdecydowanie napuchły po ostatnich opadach i zbiór zapowiada się bardzo dobrze. Zanim na dobre zaszyłem się w jagodnikach, obskoczyłem jeszcze kilka alejek brzozowych w poszukiwaniu krawców. Kilka sztuk na porządny sos znalazłem, w tym jednego ogromnego. Następnie rozpocząłem mozolną, ciężką, wielogodzinną skubaninę jagodowych krzaków. Przed godziną 18-stą, przyjechał pociąg – kompletnie wyludniony. Zawsze jedzie nim kilkanaście osób, wczoraj może z 5 istot ludzkich by się trafiło. Pewnie zostali w domach z uwagi na mecz. Najlepszy był jednak konduktor. Szybko przyszedł do mnie, a je byłem przekonany, że będzie chciał bilet. On natomiast do mnie – Panie! Polska wygrała! Jesteśmy w ćwierćfinale! Piłka budzi niesamowite emocje. To wielki fenomen, nie tylko socjologiczny.;) W wyniku mojego „Brexitu” z lasu, poziom endorfin znacznie wzrósł. Wzrósł też poziom satysfakcji ze zbiorów, ze zdjęć, z oglądania pięknych i wciąż zaskakujących mnie lasów, przyrody i dania rady w ekstremalnych warunkach. Znacznie wzrósł również poziom zmęczenia, który nie pozwolił mi na zrobienie relacji wczoraj wieczorem. I tak się zakończył „Dzień Świra” w „Żarze tropików” w „Afrykarium”, który zaserwowała nam wczorajsza pogoda.;))
(6/h) Idę i patrzę rośnie sobie pięć ładnych małych podgrzybków, zbieram obcinam korzeń oglądam dokładniej a to... goryczaki zwane ogólnie szatanami. Jak młode jak te to prawie identyczne jak podgrzybki!. Dziś ponad 5 godzin na nogach z tego 4 w samym lesie. Ceglaki w stałym miejscu, jeden kozak, trzy maślaki trochę zajączków i podgrzybków. Tych ostatnich całe mnóstwo, ale większość robaczywych.
(30/h) Wypad w 3 osoby i 4 godziny w lesie z czego może 3 godzinki chodzenia. Tylko podgrzybki, młode, dorosłe jak i już wysuszone, masa szatanów niestety 6 prawdziwków z lokatorami zostało w lesie. Brak innych grzybniętych bo i nic dziwnego 35 stopni odstrasza. Pozdrawiam Monika
(20/h) Docelowo były jagody ale że trafiły się grzyby to godzina była poświęcona tylko nim. 1,5 km w głąb lasu, wyłącznie w wilgotniejszym i mocno zacienionym terenie. Dobrze jest się zabezpieczyć na setki komarów i kleszczy (irytujące okrutnie)
(1/h) Witam. Po poniedziałkowej wyprawie do Bukowiny, gdzie z lasu wygonił mnie ulewny deszcz, a i przed tym deszczem już było bardzo mokro, ruszyłem tam dzisiaj ponownie z nadzieją, że po tych opadach coś się zacznie;) Niestety!!!: ( Nic się nie zaczęło: ( Za to potworny upał i roje upierdliwych owadów spowodowały, że pomimo, że kocham las i przyrodę, pomyślałem sobie (Boże wybacz!) "mam dosyć tego lasu" Oczywiście było to straszne bluźnierstwo, co sobie uświadomiłem już kilka sekund po odjeździe pociągu ze stacji Bukowina, kiedy od razu zatęskniłem za tym lasem... Ze wszystkimi jego wadami i zaletami, i krążącymi nad nim duchami...;) Pozdrawiam wszystkich miłośników lasu;)
(8/h) Wybrałam się na biegi polnymi drogami, jednak coś zaciągnęło mnie do lasu. Za parę metrów znalazłam 7 sztuk podgrzybka ka zlotawego, a kilka metrów dalej gołąbka zielonego (betkę). Ukryłam je w krzakach i zaznaczyłam- bo z grzybami źle by mi się biegalo:-). Jednak natura biegacza walczyła z naturą grzybiarza i moje oczy wędrowały na boki w poszukiwaniu grzybów, Przez co kilka razy bym wpadła w błoto. Zdjęcie lipne, bo podgrzybki już się szykowały do suszenia a betka na płytę pieca. Darz grzyb!
(0/h) ZERO grzybow, co omen omen bylo chyba przewidziane przez prosty fakt, ze ze wszystkich zabranych rzeczy zapomnialem o nozu. Jednak okazal sie zupelnie niepotrzebny. Generalnie mokro, sciolka b. wilgotna, zadnych grzybow, niejadalnych brak rowniez. Nie bylo tez zadnych sladow jakoby wczesniej ktos zbieral grzyby. 10 km chodzenia po lesie w troche ponad 3 h i zupelne zero. Jedynie radosc ze spedzenia pieknych chwil w lesie, podziwiania przyrody i wdychania czystego powietrza.
(8/h) podgrzybki dużo robaczywych lub już spleśniałych, ceglaki wszystkie zdrowe i zajączki 90% robaczywych. Dwie miejscówki, gdzie indziej nic nie znalazłem.
(1/h) Witam Dzisiaj pierwszy raz w tym roku odwiedziłem Bukowine. Wcześniej bujałem się gdzieś między Gruszeczką a Skoroszowem. Jadalnych "zero" Ale po przeczytaniu (poczytaniu) Pawła bloga (lenartpaweł. pl) wystrzeliłem do "kultowej" BUKOWINY Niestety... mimo ogromnego poświęcenia i zaangażowania takich kozaków jak Paweł nieznalazłem; ( Troche deszcz mnie pokonał; ( Za to miałem wiele wzruszających myśli... Zwłaszcza pod"drutami".... Wspomniałem Cześka, który lubił tamtędy chodzić... A potem,... już na stacji tatę Pawła.........
(0/h) Jakichkolwiek grzybków zero. Zachęcony donosami o prawdziwkach pojawiających się tu i ówdzie na Dolnym Śląsku oraz stęskniony jakiegokolwiek grzybobrania po fatalnym ubiegłym roku, zabrałem swoją Żonę i znajdującego się w Jej brzuszku 7-miesięcznego Maksia i pojechaliśmy w lasy dębowe. W lesie nawet niezbyt wilgotno, choć od kilku dni pada każdego dnia (ale może akurat nie tam bo to opady burzowe). Niestety grzybów żadnych, ani jadalnych, ani niejadalnych, ani trujących. Jedyne znalezisko to 6 poziomek :). No cóż, trzeba będzie czekać...
(25/h) Po ulewnym deszczu odwiedziłem piątkową miejscówkę a tam tylko 3 borowiki, lekko zawiedziony poszedłem trochę dalej w wysokie świerki, nad małym strumieniem w jednym miejscu trafiłem 20 dużych i zdrowych prawdziwków, Największy ważył 1,13 kg
(1/h) Witam wszystkich grzybomaniaków!!! Nie jeżdżę często w tym roku sprawdzać co się w lesie dzieje, ale nie wytrzymałam i pojechałam. Niestety te grzyby z gór jeszcze nie spłynęły do nas :) Może z tą ulewą za oknem coś się poprawi. Jak na razie to kupe muchomorów, jak kto lubi i zbiera to koszyk dzisiaj by był pełny A ja niestety tylko to co na zdjęciu. Ale jestem dobrej myśli za tydzień może dwa :):) :)
(10/h) POnownie zawitałem w miejsce z początku tygodnia, dziś po kozakach nie ma śladu, znalazłem za to około 10 prawdziwków (niestety tylko 3 bez lokatorów). Pozdrawiam
(6/h) Dwie godziny w lesie i 11 podgrzybków. Wszystkie czyste i piękne. W lesie wilgotno. Wszystkie grzybki znalazłem wśród jagód. UWAGA NA KLESZCZE. jest ich mnóstwo
(18/h) Darz Grzyb!;) Nareszcie popadało. Nareszcie są kałuże w lesie. I nareszcie coś się trafiło. Zatem, po kolei. Sobotnia wyprawa była skoordynowana głównie na zbiór jagód. No, ale jak przeszły deszcze, widać różne psiaki i psiaczki w lesie to nie da się wytrzymać cały dzień na jagodach. Trzeba było sprawdzić gdzie, co i czy coś rośnie. W obecnych warunkach, należy mieć na względzie kilka czynników, których znajomość, jest bardzo pomocna przy szukaniu grzybów. Oto najważniejsze z nich to. Po pierwsze – grzyby jadalne występują bardzo sporadycznie i tylko niektóre ich gatunki. Po drugie – trzeba „wyczaić”, jakie to są gatunki. Po trzecie – należy znać tzw. „certyfikowane miejscówki” – czyli miejsca, które wyróżniają się ponadprzeciętnymi warunkami dla pojawienia się wyczajonych gatunków. Po czwarte – trzeba mieć szczęście, żeby je znaleźć i jeszcze być w tych miejscach szybciej niż potencjalna konkurencja (obecnie składająca się głównie z tzw. miejscowych dziadków rowerowych). Korzystając z czerwcowych doświadczeń grzybowych z lat poprzednich, wiedziałem, że najlepiej sprawdzić trzy gatunki grzybów, a mianowicie – prawdziwki, koźlarze i kurki. Jeżeli chodzi o prawdziwki, szybko zorientowałem się, że „trąba” i guzik z nich dzisiaj wyjdzie. Kilka bardzo dobrych miejsc na prawusy, świeciło pustkami, chociaż nie tak do końca, bo często trafiałem na muchomory czerwonawe, które można wcinać. Ja ich jednak nigdy nie spożywałem i nie zamierzam wrzucić do jadłospisu. Przyszedł czas na sprawdzenie miejsc na koźlarze pomarańczowożółte. Pierwsze „certyfikowane” miejsce i nic. Nadal za to piękne muchomory czerwonawe. Z ciekawości przekroiłem ze dwa egzemplarze. Łolaboga! Ale robaczywe! Że też nie zwiewały, tylko stały w miejscu…;)) Mój znajomy je zachwala. Mi to nie grozi.;)) Następnie przechodziłem w miejscu tzw. samosiejek brzozowo-sosnowych. I nagle… Raz, dwa! Ależ koźlarze. Piękne, młode, dorodne i zdrowe. No przecież adrenalina skoczyła, jakbym gołymi stopami wlazł na jeżyny! W tym momencie już wiedziałem, w jakich miejscach, przez najbliższe dwie godziny, będę latać jak opętany. Gdybym był koniem, parsknąłbym na cały las I HAHA!!!;)) Po drodze, wpadłem na moją certyfikowaną miejscówkę z koźlarzami topolowymi. I co? I ponownie I HAHA!;)) Kilka pięknych sztuk wyciąłem. Kilka też zostawiłem bo były stare i przede wszystkim w stanie rozkładającym się. Zakład pogrzebowy zaspał?;)) Następnie odwiedziny „tajnych”, nieznanych nawet Ministerstwu Obrony Narodowej, alejek brzozowych. Tam po raz trzeci było I HAHA!. Nie opisując już szczegółów – po raz pierwszy w tym roku, nazbierałem grzybów. Pięknych, zdrowych, jędrnych i z najwyższej gatunkowej półki. Później jeszcze wróciłem na jagody, ale w myślach nadal kombinowałem. A może by tak skoczyć jeszcze tu. A jeszcze tam. I pewnie tak by było, ale zegarek zaczął mi pokazywać GAME OVER, czyli czas wracać, bo pociąg zwieje i będzie I HAHA do rana na stacji.;)) Znalazłem jeszcze podgrzybka zajączka (Nu, pogodi!);)) Pojawiają się również goryczaki zółciowe, błędnie zwane przez wielu grzybiarzy „szatanami”. Ja widziałem dzisiaj kilka „szatanów”. Nie ma co. Następnym razem do lasu trzeba jechać z egzorcystą.;)) Trafiłem też olszówkę, czyli krowiaka podwiniętego. Jednym słowem – super wypad z 15 litrami jagód, 20 koźlarzami pomarańczowożółtymi, 10 topolowymi i mini dodatkami. Pozdrawiam!;-)
(3/h) W lesie wilgotno ale tylko 3 koźlarze i kilka maślaków dość dużych. Malenka sarenka odpoczywala tez na skraju lasu wogole nie obawiajaca się mojej obecnosci
(10/h) Pierwszy raz pojechaliśmy w ten rejon, ale pewnie będzie powtórka.. spokojny rekonesans z psem na smyczy a tak 61 prawdziwków w trawie udało się znaleźć. WSZYSTKIE ZDROWE.
(5/h) U nas pojawiły się prawdziwki, ludzie tu i ówdzie zbierają w większych ilościach. Poza tym podgrzybki, zajączki, ceglaki oraz te które nie znam i nie zbieram gołąbki i duża ilość muchomorów. Solidnie lało a przed ostatnio złapało mnie na końcu lasu i przemokłem calusieńki a wczoraj też lepiej nie było. Są już poziomki i jagody. Film na YouTube https://www. youtube. com/watch?v=S5FNDv479Q8&feature=youtu. be
(30/h) W zasadzie to za "potrzebą" do zalesionej kępy wszedłem, buki dęby leszczyna trochę chojaków.. i tak przez godzinę 30 prawdziwych i jeden ceglak. Juto poprawię, szkoda ze mogę w godzinach popołudniowych tylko
(10/h) Park Sobieskiego, spacer z psem późnym popołudniem. Na znanym miejscu 3 prawdziwki zebrane, 3 malutkie zostawione do wyrośnięcia :). W innej części parku 3 zajączki, 1 borowik ceglastopory i 3 podgrzybki. Sezon rozpoczęty!
(20/h) Sprawdziłem miejscówkę po ostatnich opadach i w 2 godzinki 34 ceglaki, 4 kurki, koźlarz świerkowy i zajączek. Nie wliczam do ilości muchomorów czerwonawych bo jest ich zatrzęsienie.
(8/h) Popołudniowy wypad z dzieciakami, chcieliśmy sprawdzić czy się coś pokazało po deszczach. Naszym oczom ukazał się prześliczny widok. Po przetarciu oczów ze zdumienia sprawdziliśmy naszą miejscówkę i w ten oto sposób w naszych dłoniach donieśliśmy do auta 8 kozaczków :) Niech tylko trochę popada a ten sezon chociaż, zacznie się lepiej niż ubiegły :) Pozdrawiam
(13/h) Kompletnie nieprzygotowany ale szczęśliwy bez kosza, kaloszy i w deszcz przemoczony do suchej nitki po godzinie buszowania w młodych brzozach 13 pieknosci;) Niespodziewany sukces :) Jutro znowu zaatakuje już przygotowany :)
(15/h) Witam Grzybiarzy w sezonie 2016 Spontaniczny dzisiaj wypad do lasu na 2 godziny z rana w swoje miejscówki gdzie w ubiegłym roku (wrzesień/październik) wracałem z praktycznie z zerowymi zbiorami. W zasadzie to mój pierwszy wypad do lasu w czerwcu zawsze odwiedzałem lasy sierpień-październik. Las miło zaskoczył na tym krótkim wypadzie udało się nazbierać 20 prawdziwków, 6 podgrzybków i około 50 zajączków przy czym ich nie brałem pod uwagę w liczeniu. Niby sucho w lesie a grzyby jednak rosły, nogi w prawdziwkach nieco robaczywe. Pozdrawiam i udanego sezonu 2016:-)
(1/h) Darz Grzyb!;) Zbliża się połowa czerwca, zatem wybrałem się na wycieczkę, aby sprawdzić, w jakim stopniu postępuje proces dojrzewania jagód i oczywiście, żeby przejść przez kawałek lasu w celach mykologicznych. Po sprawdzeniu sosnowych borów, stwierdzam, że na jagody za tydzień można już jechać. Z grzybami - jak wiadomo - jest u nas skrajnie kiepsko, chociaż mój znajomy w lasach koło Twardogóry nazbierał naprawdę nieźle, jak na takie warunki. Grzyby znalazł - jak sam to podkreślił - wyłącznie w sprawdzonych miejscówkach od lat. Jak wielka jest chęć wyjścia grzybów ze ściółki, świadczy fakt, że w tak niekorzystnych warunkach, przy jednym większym deszczu na miesiąc, grzyby wyrosły. Ja zapuściłem się dzisiaj w okolice, których wiele lat nie odwiedzałem. Przyczyną tego stanu rzeczy były wielkie wycinki lasów na tym terenie. Nie było mnie tam dobre 10-12 lat. Jakże inny widok dzisiaj tam zastałem. Mnóstwo młodego drzewostanu - sosny, brzozy, buki, świerki, jodły. Aż miło było popatrzeć, pooglądać i sfotografować. Rośnie kolejne pokolenie pięknych lasów. Moich szlagierowych miejscówek dzisiaj nie przedreptałem. To, co dzisiaj znalazłem to jeden średniej wielkości koźlarz babka (na zdjęciu), dwa kompletnie rozlazłe koźlarze pomarańczowożółte i jednego prawdziwka w gorszym stanie niż ruiny zamku w oddalonym o kilkanaście kilometrów Goszczu. O dziwo, znalazłem też muchomora mglejarkę, kilka sztuk muchomorów (chyba plamistych) - były okropnie wyblakłe i podsuszone, jedno stanowisko wykwitu piankowego, kilka robaczywych pieczarek na skraju lasu i oczywiście wiele hub na drzewach. Na grzyby w czerwcu już nie liczę. Ale cały czas żyję nadzieją, że w końcu, kiedyś ta kopnięta sytuacja z suszą się skończy. Przecież wyłącznego abonamentu na deszcze i "cumulonimbusowego" karnetu nie ma tylko Europa Zachodnia.;-) Na razie gratuluję grzybiarzom z innych rejonów, gdzie więcej popadało, a teraz mają żniwa. Dobrze, że już zaczynają się jagody. Sezon na nie, przypomina mi zawsze najbardziej beztroskie lata mojego dzieciństwa, kiedy to na jagodach siedziało się w lesie cały dzień. Pozdrawiam!;-)
(4/h) Wczoraj w nocy trochę popadało w lesie jest dość mokro, ale ogólnie nic nie rośnie. W środku lasu tylko w jednej miejscówce 5 ceglaków a reszta na ścieżkach leśnych. Były muchomorki dwa robaczywe podgrzybki i jeden gołąbek. Po raz pierwszy w tym roku pojawiły się meszki (strzyżak sarni). Dziś 3,5 godziny spędzone w lesie.
(1/h) Purchawka Litościwa:, która na ironię wyrosła na alejce na naszej działce i to właściwie wszystko co można napisać. Susza niestety drugi rok z rzędu nie oszczędza nas. Na trawnikach rośnie nie trawa tylko siano, a lasy obawiam się, że tylko patrzeć ogłoszenia zakazu wstępu do nich (i obym się mylił). Pozdrawiam wszystkich Grzybomaniaków.
(6/h) Dwa borowiki usiatkowane, 3 koźlarze grabowe i jeden zajączek. To samo miejsce, co w niedzielę. Chmury burzowe oczywiście z wielką starannością ominęły moje miejscówki grzybowe w dniu dzisiejszym. Chmura przeszła może z 5 km od miejsc, gdzie deszcz mógłby dać jakiś wysyp. Prognozy modeli odraczają wizję opadów w przyszłym tygodniu. Szkoda słów i nerwów, bo i tak niczego zmienić nie możemy.
(4/h) 3 borowiki usiatkowane w sprawdzonym miejscu na terenie podmokłym. Do tego zajączek jeden. W innych typach lasu pustynia - jak nie zacznie padać to będziemy mieli powtórkę z roku 2015. A wiele na to wskazuje.
(10/h) Witam, ja chyba nie jestem normalna. Wczoraj po pracy przed 15-tą postanowiłam sprawdzić co urosło od ostatniego pobytu w lesie. Miałam dosłownie godzinę czasu na dojazd, godzinę na pobyt w lesie i powrót do Wrocławia i kierunek Rawicz na imieniny Leszka a dojazd do Kryniczna z Wrocławia zajmuje czasami i 30 minut ale do sedna. Pomimo deszczy jest sucho ale nie tak krytycznie jak dwa tygodnie wcześniej. I tym razem las mnie nie zawiódł choć byłam tylko 50 minut.
(6/h) Wprawdzie wybrałam się po ceglaki i z nadzieją na ewentualnego koźlarza czerwonego, niestety, nie udało się. Znalazłam kilka sztuk zlotawych (?). W lesie, mimo kilkudniowych opadów sucho. Na tym rejonie jeszcze "bieda". Darz grzyb;)
(14/h) Spokojny spacerek do pobliskiego lasu w Czeskiej Republice zbior 14 ceglastoporych jeden prawdziwek warto sie wubrac w lesie dosc mokro beda grzybki
(3/h) Wczorajsze ceglaki na zdjęciach. Nie wiem, wrzucałem wczoraj, ale nie zostały umieszczone. Dziś 2,5 h w lesie i znalezione kolejne cztery, ale tym razem wszystkie robaczywe. Filmik z wczorajszych na YouTube... https://www. youtube. com/watch?v=iBpirpwxxc4&feature=youtu. be A dzisiejszy spacer na Endomondo... https://www. endomondo. com/users/26984904/workouts/738099189 Na mapce kliknąć satelita i powiększyć to ładnie widać.