(60/h) Jedna godzinka w lesie i 60 małych rydzów (bardzo dużo robaczywych zostało), 1 kozaczek i troszkę opieniek których nie wliczałem. Tydzień wcześniej rydzów o połowę mniej ale było też 13 kozaczków i 3 borowiki. Grzyby tylko w jednej podmokłej miejscówce po dużym lesie nie chodzę bo nie ma sensu. Dlatego w lesie tylko godzinka bo w innym miejscach dopóki nie popada obficie to nie ma co liczyć na grzybki.
(10/h) Obiecałem sobie, że nie będę się wściekać na ten dziadowski sezon bo guzik to zmieni. Lasy ze Skoroszowa do Gruszeczki wydeptane przez setki ludzi. Niektórzy śmiecą, drą się w niebogłosy, psy samopas puszczają czyli polska szanowna hołota i bydło. Grzybów jak na lekartwo, taka mieszanina podgrzybków, maślaków, kani i 2 dorodne prawe. Nie wiem jak uchowały się przed bydłem, które nazywa się grzybiarzami... Nawet do środka lasu wjeżdżają bo ciężko im ruszyć zapasione zady. Wstyd!!! Sezon zaraz zdechnie i poczekamy sobie wiele miesięcy ba następny.
(2/h) Tak jak w poniedziałek, wracając z grzybobrania z powiatu żagańskiego zajrzałem na chwilę do lasu. Faktycznie chwilę, ponieważ w lesie byłem raptem 20 minut a wychodząc z niego po godzinie 18-tej żegnał mnie półmrok. Znalazłem dwa prawdziwki wątpliwej urody z czego jeden to prawdziwek Quasimodo. Zespolił się z konarem brzozy czerpiąc z niego wilgoć i był tak powyginany, że odrywałem go na raty. Bliżej granicy było lepiej.
(30/h) DARZ GRZYB!;-) Rozpoczął się październik, czyli miesiąc, który można określić jako "jesienny kwiecień". Charakteryzuje się on coraz większymi zmianami pogody - od babiego lata - po pierwsze powiewy zimy. W tym roku, na początek, mamy jego cieplejsze wydanie, chociaż trafiły się nam dwie noce z przymrozkami, które zostały zdecydowanie zrekompensowane przez bardzo ciepłe popołudnia. W dolnośląskich lasach, już od kilku miesięcy mamy suszę, której mają wszyscy dość i o której już mi się nawet nie chce pisać. Najnowszy Klimatyczny Bilans Wodny, ponownie ukazuje Dolny Śląsk, jako jej centrum.;- ( Pokrzyżowała nam tegoroczny sezon po całości. Nawet kultowe Bory Dolnośląskie, mają bardzo słaby sezon. Admin Marek, określił sezon na terenach, dotkniętych deficytem opadowym najbardziej, jako "pełzający". Chodząc po lasach Wzgórz Twardogórskich w sobotę i mając przed sobą właśnie przypadek "pełzającego sezonu", ułożyłem sobie jego własną definicję (z braku grzybów, dziwne rzeczy do głowy przychodzą);-))). Zatem "pełzający sezon" to sezon, w którym z powodu niewystarczającej ilości opadów, grzyby rosną bardzo punktowo i sporadycznie w wilgotniejszych partiach lasu i żeby nazbierać ich jako tako, trzeba dużo chodzić po lesie wte i wewte, tam i nazad oraz tu i ówdzie.;-) I właśnie taki sposób chodzenia przez 6 godzin wybrałem i nazbierałem grzybów jako tako.;-) Dokładnie wyglądało to tak: 115 podgrzybków brunatnych, 6 podgrzybków zajączków, 1 prawdziwek (chyba "doleciał" z Pomorza;))), 15 maślaków pstrych, 30 maślaków sitarzy, 15 czubajekkani, 1 borowik ceglastopory (a ten pewnie "zagubiony" z Małopolski;))) oraz na deser 3 siedzunie sosnowe, których płukanie i usuwanie z nich wszelkich leśnych drobinek jest zajęciem wysoce uczącym cierpliwości.;-) Oferta grzybów, których nie zbieram lub niejadalnych i trujących, ukazuje się pod postacią przede wszystkim olszówek, maślanki wiązkowej, gdzieniegdzie czernidłaków kołpakowatych, mleczajów rudych, muchomorów czerwonych i cytrynowych oraz kilku gatunków gołąbków. Przy wyjściu z lasu, trafił mi się kolejny bonus - tym razem pod postacią ładnej i zdrowej kolonii opieniek, których już nie wliczyłem do statystyki. Było ich około 20 sztuk. I tak pomału, bez pośpiechu, "dopełzałem" jeszcze do sklepu w Bukowinie Sycowskiej, w którym odwiedziłem starego, dobrego znajomego gospodarza. Było tam też dwóch moich znajomych grzybiarzy (Krzysiek i Sławek - pozdrawiam!);), którzy wcześniej zniechęcili się "pełzającym" wysypem i wcześniej też przypełzli do sklepu.;)) W dobrym nastroju, na pełnym luzie, przyszliśmy na stację, aby wrócić do Wrocławia. W pociągu 99% poruszanych tematów to las i grzyby...;-) Czy to "nałóg"? Pewnie tak. Czy szkodliwy? Zdecydowanie nie!;-) Las to Najwyższa Potęga oraz Piękno i basta!;-) Pozdrawiam!;-) [admin - dzięki za ciekawe "pełzające" inspiracje definicyjne; uświadomiło mi że przez termin "pełzający sezon" rozumiem raczej sytuację takiego wysypu rozwleczonego w czasie i o niskiej intensywności który zachodzi przy wchodzeniu w jesień przy niskiej wilgotności w lasach ale jednak na ich dużym obszarze; dla obecnej sytuacji głębokiej suszy gdy grzyby ograniczają się do oaz względnej wilgoci w glebie (wyschnięte bagienka, cieki wodne, specyficzny profil glebowy) powinna być własna nazwa - pomyślę]
(25/h) Dzisiaj wybraliśmy się z narzeczoną o 11.00 na spacer na grzybki. Dlugo, długo nic... i nagle pod nogami w lesie iglastym miedzy konarami i mchami zaczęły wyrastać piękne i dorodne podgrzybki. Uczucie niesamowite po długim oczekiwaniu spotkać maleńkie i piękne grzybki. Po dłuższym spacerowaniu znalezlismy w sumie 47 podgrzybków, 4 prawdziwki, 3 maślaki, 30 rydz i garść zajączków, a na końcu Naszej podróży cały pniak małych, zdrowych opienek. Mimo długotrwałych susz grzyby bez lokatorów. Wyśmienicie!!:*
(15/h) "Przerażony" informacją, że koło Luboszowa nie ma już grzybów, tym razem skierowałem się bardziej na północ, czyli pod Świętoszów. W lesie bardzo sucho. Dużo gorsze warunki hydrologiczne. Przy bardzo aktywnym wsparciu mojej "małżowinki" (dzisiaj to ona była lepszym zbieraczem) w pięć godzin wygarnęliśmy z lasu 77 prawdziwków i pół reklamówki "mieszanki" (zajączki, podgrzybki, maślaki oraz kilka kozaczków). W tej części lasu za grzybem trzeba się mocno nachodzić, ale przyjemność z niedzielnego wypadu do lasu wielka.
(7/h) Sucho, grzyby obecne tylko nieopodal lokalnego strumienia. Głównie myślki siciarze, koźlarze, parę pogrzybków, 1 borowik ceglastopory. W 3 osoby w 4 godziny zebraliśmy 84 grzyby.
(5/h) Grzybów mało, w lesie sucho. 4 godziny chodzenia w 2 osony i zebrane ok 3 kg prawwdziwki sztuk 7 krasnopore 4,8 kani, kilkanaście podgrzybków i maślaków orsz sporo opieniek. Oby w końcu popadało.
(0/h) Wybrałem się ok godziny 6 rano ze względu na odległość na miejscu byłem ok 8 grzybiarzy masa podejrzewam że tak jak i ja czytali doniesienia jednego z kolegów grzybiarzy. Niestety w lesie sucho i to bardzo przez 1,5 godziny chodzenia w 3 osoby zero i to totalne wróciliśmy szybko do samochodu, ponieważ miałem również informację o drugim miejscu odległym o kilkadziesiąt kilometrów i tam strzał w 10 ale o tym napisze w odpowiednim województwie i powiecie :)
(15/h) Na pusto nie wracaliśmy ale jak nie popada to nie ma się po co wybierać do lasu. Cieszą oczy małe podgrzybki ale trzeba uważać by nie zabrać z lokatorami!
(7/h) Okolice Międzyborza. We dwoje przez 5 godzin: 1 mała kania, 6 rydzów, 7 koźlarzy, w tym jeden pomarańczowy, 8 małych ślicznych opieniek, 19 prawdziwków i 25 podgrzybków. Maślaków nie zbieraliśmy. Jeśli nie popada, za tydzień do lasu będzie można pojechać wyłącznie na spacerek.
(10/h) Od 10 do 13 - 2 prawdziwki, 10 kań małych, 40 podgrzybków. Ogólnie bardzo sucho. Grzyby rosną w nakładach wilgoci po kilka w jednym miejscu. Wszystkie zdrowe. Jest nadzieja 😊
(4/h) Niestety dalej sucho, brak deszczu, grzybów już chyba nie będzie, jedynie tam gdzie trochę wilgoci przy leśnych drogach lub wysokiej trawie 2 prawdziwki, 10 zajączków, 6 podgrzybków
(15/h) Zbiory nadzwyczaj udane prawdziwkipodgrzybekmleczaj świerkowyceglastopore - 8 godzin w lesie i kilometry w nogach niestety rosną tylko w wilgotnych ostojach górskich i trzeba dużej znajomości terenu i szczęścia co by nazbierać -sporo ludzi w autach poruszających się po lesie pomimo zakazu ale z auta uzbierać trudno
(0/h) Poniosło mnie wczoraj w moje miejscówki!! W lesie sucho, aż trzeszczy pod butami. Nie ma nawet trujaków w miejscach gdzie zawsze zbierałam prawdziwki: ( dwie godziny chodzenia po lesie i dwa ususzone maślaki. Pomijając fakt, że lasy wycinane są na potęgę, ogólna sytuacja dla Nas- Dolnoślązaków nie zapowiada się najlepiej - w lesie nawet nie pachnie grzybnią;/ zaraz zaczną się przymrozki, a nawet dobrze się sezon nie rozpoczął: ( jak tak dalej pójdzie, to trzeba będzie jechać na pomorze po grzyby na Uszka!;)
(3/h) Susza! Opieńki malutkie i drobne wysypy już jakieś ususzone i zamrożone (!) - pozostawiłem... Las ładny... trzeszczący:-) Nie ma co jechać "na grzyby", ale na spacer to i owszem. Za sukces przypisuję sobie wymienione trzy podgrzybki.
(1/h) Nie polecam się wybierać w okolice Goli Wielkiej, Drołtowice, Ostrowina. Susza i nic więcej. 1 Kania, 2 zajączki, 5 podgrzybków nic więcej. Od przed 7 rano w lesie i nic. Nie polecam.
(2/h) Witam serdecznie, tydzień temu pisałem o sytuacji w lasach Wojciechowice/Bardo, że lipa i nie chce mi się nawet zdjęcia wrzucać - teraz wrzucam 3 kanie i jedyny prawdziwek 4 cm. Wczoraj ponowny wypad tym razem na Polanicę Górną. Nic tam ciekawego nie znalazłem, szedłem wzdłuż rzeczki, ponieważ jak wszędzie bardzo sucho. Napotkałem małżeństwo które zbierało pierwsze opieńki i w 2 osoby mieli prawie cały koszyk po 4 ch godzinach. Widziałem kilka maślaków które pozostały w lesie. Lasy koło Szczytnej także bardzo suche, 2 godziny i tylko w jednym miejscu rodzinka 5 ciu podgrzybków ( poprostu miałem szczęście). Wysypu nie ma i nie było, mąż koleżanki z pracy pracuje w lesie całymi dniami i co kilka dni dostarcza jej po 3 lub 4 prawdziwki znalezione podczas sprzątania rowów. Podobno tak sucho, że nawet sadzonek nie mogą wsadzać. Po ususzeniu podgrzybków wyszła porcja taka jak w torebkach w sklepie za 3,50 zł także nawet zwrotu za paliwo nie było... Czekam na deszcz. Tam gdzie popadało, Spalona, Międzylesie to ponoć coś znajdują, jeżeli zapuszczą się głęboko w las - tam lasów nie znam
(15/h) Szanowni Państwo, Wiem, że wszyscy są „wyposzczeni”, zwłaszcza, że w tym roku susza nas nie rozpieszczała i grzyby zaczęły się dość późno – apeluję o rozsądne planowanie przyszłości – nie bierzmy wszystkiego „jak leci” z lasu bo po kilku takich sezonach w lesie będą już tylko śmieci.
pozdrawiam Brać Grzybiarską [admin - bez obaw, nie ma żadnych badań które by wskazywały że zbieranie owocników grzybów nie wpływa negatywnie na organizm grzyba (grzybnię) to jak zrywać jabłka z drzewa; to co może szkodzić to zmiana siedliska (np. osuszenie terenu, wykarczowanie lasu i utworzenie w tym miejscu pastwiska lub pola ornego itp.; jest nawet badanie że intensywne wieloletnie zbieranie owocników pieprznika jadalnego (kurki) nieco zwiększa tworzenie owocników]
(30/h) Zastanawiałem się czy po kilku niezbyt pochlebnych komentarzach zarzucających mi wręcz oszukiwanie na temat informacji z Drołtowic, pisać jeszcze cokolwiek na temat miejsc gdzie zbieram grzyby. Z tego powodu „odpuściłem” informację jak w niedzielę wracając ze święta sadów w Wierzchowicach, pod Gruszeczką zebrałem kilka prawdziwków i nieco innych mniej szlachetnych grzybków. Z drugiej strony nie można się poddawać hejterskim naciskom tych którym się nie powiodło. Ja też czasami wracam z miejsc opisanych przez innych z prawie pustym koszykiem, ale to nie powód abym miał kogokolwiek o cokolwiek oskarżać. Przecież każdy z nas inaczej chodzi, inaczej widzi kolory, inaczej odbiera zmiany oświetlenia. Także nie mam ambicji bycia „grzybowym super hero”, jest wręcz odwrotnie. Ograniczenia wiekowe, wagowe i zdrowotne, powodują, że w dziedzinie zbierania grzybów jestem przeciętniakiem. Biorę tylko jedną poprawkę, żeby się więcej nie narażać na zarzuty, nie będę już podawał dokładnej lokalizacji GPS. To tyle komentarza, a dzisiaj kilka słów o wyprawie na prawdziwki. Pobudka przed piątą, wyjazd z Wrocławia o wpół do szóstej. Termometr wskazuje 11 stopni. A4 kierunek na Olszynę. Przed zjazdem na Luboszów na pulpicie zapala się ostrzegawcza „śnieżynka”, a termometr pokazuje 2 stopnie. Wychodzimy z autka, brrrr zimno jak… W dodatku bardzo, bardzo sucho, las „nie kwitnie” brak nawet trujaków. Idziemy przez las w kierunku granicy województw dolnośląskiego i lubuskiego. Im bliżej lubuskiego tym mniej trzeszczy pod nogami. Z początku zbieramy tylko przydrożne maślaki i zajączki. Chociaż trzeba było solidnie się nachodzić, zaczęło to „co miśki lubią najbardziej”. Koniec końców w dwie osoby, w pięć godzin zebraliśmy ok. 150 prawdziwków. Niestety jedna trzecia odpadła ze względu na lokatorów. Do tego po kilkadziesiąt zdrowych maślakówzajączków, oraz podgrzybków. Kolejne bardzo udane grzybobranie mimo nienajlepszych warunków hydrologicznych. Na zdjęciach umieściłem moją czapkę oraz kartkę z datą, co by znowu nie być posądzanym o różne bezeceństwa. Darz grzyb! [admin - cieszę się że się nie załamałeś :) - co prawda przejrzałem i na 5 odniesień do Twojego doniesienia 4 są pozytywne; co do współrzędnych GPS to istotnie to kiepski pomysł aby podawać tak precyzyjnie, nie chciałem Cię urazić usuwając, teraz wyciąłem ten fragment skoro zmieniłeś opinię; i pozwolę się nie zgodzić - masz nieprzeciętny talent trafiania do celu, jak to określam (bez urazy) "pies na grzyby"]
(25/h) no tak w tym roku gęba mi się jeszcze nie uśmiechała... w totalnej suszy, bezgrzybiu jakie dotknęły okoliczne lasy - są jednak wyjątki!!! w znanym mi lesie, a raczej lasku (może 100na100m) - śliczne borowiki. Dookoła pustka a tu proszę... miejsce wybrałem nieprzypadkowo - mnóstwo mchu, las dość młody, mieszany (sosna. świerk, buk i dąb, brzoza na skraju), sporo zagłębień, gdzie choć trochę wilgoci jeszcze jest. no i radocha nie z tej ziemi... około 70 znalezionych borowików, z tego jakieś 50 przywiozłem. zupa będzie palce lizać. fart niesamowity. mijani grzybiarze - na pusto. tylko jedna pani wiozła trochę znalezionych borowików w bukach.
(8/h) Te same miejsce co w niedziele. Kozaki w brzózkach a borowiki usiatkowane wszystkie w jednym miejscu cała rodzinka, wszystkie 7 sztuk było w takim terenie jak na zdjęciu.
(1/h) MASAKRA! Wybrałem się po południu z rodzinką na spacer. Myślałem, że chociaż z kilkadziesiąt podgrzybków znajdziemy. Efekt? Godzina chodzenia po lesie (moje miejscówki w okolicach Miodar) i 1 znaleziony przeze mnie podgrzybek (w tamtym roku w tych miejscówkach znajdowałem po 300-400 grzybów w ciągu ok. 3 h). TRAGEDIA! Najdziwniejsze jest to, że nie ma żadnych grzybów. Ani trujących, ani "psiunów". Nie widać też jakichś starych, spleśniałych czy robaczywych. Widocznie ten rejon w tym roku jest całkowicie stracony: (
(15/h) Susza straszna, pomimo to pełno opieniek, nie obyło się bez paru prawdziwków i podgrzybków:D Kani już nawet nie brałem. Ogółem, jeżeli zacznie padać solidnie to wszystko ruszy.
(0/h) Wracając z udanego grzybobrania (jak na tegoroczne warunki) z powiatu żagańskiego, zatrzymałem się w jednych z lepszych miejscówek jakie znam. Próba zbierania grzybów trwała niecałą godzinę. Po siedmiu godzinach owocnego pobytu w lasach odległych o około 40 km. zmiana była (oczywiście tylko pod kontem zbiorów) bardzo bolesna. Nie było mi dane zobaczyć żadnego grzyba. Nawet niejadalnego bądź trującego. Opis udanego grzybobrania zamieszczę niebawem na podstronie województwa lubuskiego.
(5/h) bardzo sucho, praktycznie brak jakichkolwiek grzybów - rezultat to po dwóch godzinach chodzenia 10 podgrzybków i dwa zające; grzyby ukrywają się w zagłębieniach terenu, tam gdzie został jeszcze ślad wilgoci
(3/h) Zderzenie z rzeczywistością na Dolnym Śląsku-widać na obrazku. Istne szaleństwo-3 sztuki podgrzybka znalezione w godzinę łażenia. A w sobotę grzybobranie życia w woj. lubuskim (180 prawdziwków w 1,5 h). Rzeczywistość boli:sucho, trzeszczy a mech schnie.