(30/h) Las mieszany głównie podgrzybki i kilka sztuk prawdziwych. Więc tak po pierwszych 50 miftach zero grzyby. wreszcie trafiona kolonia podgrzybka, na 3 metrach kwadratowych 30 sztuk. Następnie co pare minut podgrzybek na zmianę z prawdziwkiem. Podsumowując niecałe 3 godziny w lesie i 84 grzyby w tym kilogram prawdziwka i półtora kilograma podgrzybka. Nie wliczam w statystyki zajączków bo około 60 znalazłem ale albo spleśniały albo same robaki. Deszczu i jeszcze raz deszczu potrzeba.
(10/h) Las iglasty, częściowo mieszany. Daleko od nawału grzybiarzy. Susza potworna, kilka podgrzybków, prawdziwków, ale masa robaczywych, zwłaszcza małe/młode grzyby. Kilka opieniek, i pokazują się gąski żółte (na drogach), niestety wszystko z lokatorami. Warto było pospacerować, ale grzybków jak na lekarstwo, tylko 2 "blaszki" do suszenia i 1 maleńki słoiczek marnowanych. Ten sezon do pipla: ((. Zaraz zaczną się przymrozki i będzie po grzybach. W miejscu, gdzie zawsze było bajorko, teraz nazbierałam maślaków i pociech, które to podwyższyły mi statystyki. No i posłużyły do stworzenia pysznej kolacji. DESZCZU, DESZCZU potrzeba inaczej można czekać tylko na przyszłoroczny sezon..
(5/h) Sucho, sucho, sucho. Pojawiły się pojedyncze opieńki rosnące na ściółce. Sporo rosnących na pniakach zaatakowała pleśń. Tylko kilka kani uratowało humor.
(10/h) Mimo, że w sobotę wybrałem jednak domowy odpoczynek, to dziś obudzony przez budzik po 4 wstałem bez grzybowego entuzjazmu. Kolega się cieszył, że będzie w lesie na bogato, ja jednak przeczuwałem, że za ciekawie nie będzie. I nie było - w tym przypadku wolałbym nie mieć racji. Noc cieplejsza niż ostatnie. Ilość ludzi w lasach bez zmian, czyli piknik. Z początku ruszyliśmy w miejsce oddalone od głównej trasy o jakieś 2-3 km, miejsce, które odkryłem w piątek. Niestety nie potrafiłem do niego trafić:P Zamiast tego pokręciliśmy się po nowych okolicach, gdzie co prawda były gdzieniegdzie oznaki przejścia tajfunu (pokopane grzyby), ale to chyba z poprzednich dni, bo w tamtym fragmencie lasu od rana nie spotkaliśmy żywej duszy. Chodziło się całkiem przyjemnie, co jakiś czas do kosza wskakiwały podgrzybki - niestety niezbyt duża ich ilość, stąd kumpel zaczął marudzić, że trzeba było iść w nasze stałe coroczne miejsce. W końcu uległem, zaczęliśmy się kierować do znanego nam terenu, ale było już tylko gorzej - czasami 10-15 minut szło się bez żadnej zdobyczy. W bardziej dostępnych miejscach znowu mnóstwo ludzi. Mało grzybów, suchy las, kiepskie zbiory i po godz. 11 z kiepskimi minami zaczęliśmy kierować się do samochodu. Na jakiś czas mam dość. Jeśli w przyszły weekend znajdę czas to nie wiem czy jest sens jechać do lasu, jeśli nie popada, bo jest naprawdę coraz gorzej. Grzybki coraz bardziej domagają się deszczu. Oprócz podgrzybków trafił się też tylko, niestety, jeden szlachcic, ale za to wysoki, twardy i zdrowy. Była też kania, panienka, rycerzyk, płachetka. Chociaż mam nadzieję, że czasu starczy na las w przyszły weekend, chociażby na spacer i pofocenie czegokolwiek, co wpadnie w oko - trzeba wykorzystać jeszcze tę resztkę słonecznych dni;)
(0/h) Z żoną chodziliśmy ponad 3 godziny po lasach w okolicy Koluszek tj. Redzeń, Regny, Mikołajów i to chodzenie możemy zaliczyć, jako spacerek. Żona znalazła jedną kanię ja nic. Ja w jednym miejscu by sprawdzić jak głęboko jest sucha ziemia zdjąłem warstwę ściółki i przy pomocy obcasa wygrzebałem na głębokość około 30 cm. dołek i stwierdziłem, że ziemia nie nosi śladów wilgoci - dosłownie popiół. (By mi ktoś nie zarzucił, że pozostawiam wykopany dołek stwierdzam, że go zasypałem i przykryłem powtórnie ściółką.) Również sucha ziemia występuje pod mchem gdzie w innych latach zbierałem podgrzybki. A więc czekamy na opady deszczu.
(15/h) zbieranie grzybów rozpoczęliśmy o 10 skończyliśmy o 14. Każdy znalazł po ok 60 podgrzybków i w zasadzie nic poza tym. W lesie sucho. Noce zimne więc grzyby nie rosną. Wkoło pełno grzybiarzy i każdy znalazł mniej więcej po tyle samo lub mniej. Chyba już po sezonie o ile nie będą cieplejsze noce.
(2/h) o godz. 6,20 Brzustów temp.+2 stopnie trochę poszukujących grzybów a grzybów brak do 9,00 - 5 szt. Śniadanie, kawa i do Fryszerki wielu poszukiwaczy -koszyki puste. Powrót do Łodzi po drodze Spała -sytuacja podobna. Za Ujazdem w Bronisławie w lesie na wprost zajazdu -sucho, żadnych grzybów. Wyprawa nie udana. Chyba za zimno
(15/h) W lesie byliśmy ok 7 po przejechaniu ponad 100 km. Warto wziąć ze sobą czapkę, szalik, kurtkę i nalewkę na rozgrzanie, bo rano jest bardzo zimno. Grzybiarzy masa. Grzybów niewiele. Chodziliśmy 3 godziny zebraliśmy niewielki koszyczek we dwójkę. Trafiliśmy 2 gniazda podgrzybków, reszta to pojedyncze sztuki i na koniec jeden mały maślak.
(30/h) Po pierwszym tegorocznym porządnym grzybobraniu z zeszłego weekendu apetyt wzrósł. Jak się spodziewałem, zmęczenie szybko minęło i już nie mogłem się doczekać soboty. Na tyle, że chcąc wszystkich przechytrzyć postanowiłem wybrać się do lasu już w piątek. Niestety byli i bardziej cwani, bo już w środę i czwartek pojawiały się donosy z moich rejonów, że wysyp trwa w najlepsze. Zatem nie byłem zaskoczony, że i w piątek w lesie spotkałem wiele osób. Trochę mniej niż w weekend, ale jednak. Najgorsze jest to, że widać wyraźnie stratowaną ściółkę przez te wszystkie tłumy z ostatnich dni - na każdym kroku wydeptane miejsca, poprzewracane czy pokopane niejadalniaki, skrojone trzony od jadalniaków. Zapewne był to jeden z powodów, przez który zbiory były dziś już mniejsze. Drugim powodem są niewątpliwie ostatnie zimne noce, baaa, wręcz przymrozki - dziś wjeżdżając o 6 w teren leśny termometr wskazywał 0 stopni. Po trzecie, z mokrej ściółki z ostatniego weekendu ani śladu i znowu wraca susza, którą słychać pod butem. Nie chcę prorokować, ale jeśli nie popada i jeśli pogoda w nocy się nie podniesie to może to być początek końca tego krótkiego wysypu. W tych okolicach zbierałem standardowo podgrzybki - zdecydowana większość. Standardem też zawsze było znalezienie szlachetnych i koźlarzy. Niestety tym razem bez ani jednego koźlaka i chyba jedynie 3 borowiki. Młodniki zawodzą na całej linii. Do zbioru w małej ilości wpadły dla urozmaicenia: kanie, siedzuń sosnowy, rycerzyk czerwonozłoty, opieńki, muchomor rdzawobrązowy. Cieszą oko muchomory czerwone... oczywiście te, które nie zostały rozkopane przez tych mniej wychowanych "grzybiarzy". Las nadal wydaje się mocno aktywny i można spotkać wiele różnych gatunków grzybów, aczkolwiek wydaje mi się, że tych też jest już jakby trochę mniej, niż tydzień temu. Mimo frajdy z łażenia po lesie zbiór nie jest zbyt imponujący jak na kilka godzin. Koszyk mój, wiaderko kolegi. W niedzielę znowu się wybieram w ten las. Biję się z myślami, czy jutro śmignąć gdzieś do pobliskiego lasu, czy odpocząć. W przyszły weekend nie wiem czy znajdę czas na wypad do lasu, a za 2 tygodnie może już być za późno, więc wypadałoby ten weekend wykorzystać maksymalnie, ale aż strach pomyśleć, jakim zombie będę w poniedziałek po 3 dniach nocnego wstawania i uganiania się za grzybami.
(60/h) Dzisiaj znowu wybrałem się na grzyby i standardowo w sosnowym lesie w mchach podgrzybki większość małych do słoików i 3 średnie prawdziwki w 3 godziny nazbierałem koszyk grzybów
(35/h) Las mieszany jagodziny i mech w jednym miejscu 16 podgrzybków potem godzinę chodzenia iznajdowałam pojedyncze okazy a w nagrodę prawdziwki (tata z synem) nie mogę narzekać bo przywiozłam dwa wiaderka. Sucho i bez opadów nie maco marzyć o grzybach pozdrawiam grzybiarzy
(50/h) PODRZYBECZKI MŁODZIUTKIE MALUTKIE DO MARYNOWANIA DOŚĆ SPORO TRZEBA DOBRZE SIĘ ROZGLĄDAĆ SPACERKIEM, PRAWDZIWKI PIĘKNE OKAZY POLECAM LASY IGLASTE GŁĘBOKI MECH.
(20/h) Tylko "miejscowi" i dysponujący czasem mają szansę uzbierać, bo wyjście do lasu, to dla nich rzut beretem, ale nie osoby, które specjalnie jadą w te miejsca, chociażby z odległości ok. 50 - 80 km.
(5/h) W lesie kompletna susza i brak grzybow. Moze ze 2 podgrzybki na 2 godziny chodzenia. Maślaki w zagajnikach zdarzają sie bardzo rzadko. Moze ze 4 sztuki. Uratowało mnie miejsce na bagnach (jesli tak mozna powiedzieć bo mozna tam spokojnie chodzic w klapkach) ok 30 podgrzybków i troche opieniek. Całosc na 8 godz chodzenia to ze 2 kg grzybow. Niestety szkoda chodzenia.
(30/h) W lesie bardzo sucho, dużo młodych podgrzybków, prawdziwka żadnego. Mniejszy zbiór niż w zeszłym tygodniu. Jeśli nie popada solidnie w najbliższym czasie to zapowiada się, że to już koniec sezonu.
(4/h) Witam 4 zajączki, 1 maślak i 7 podgrzybków. Sucho straszliwie, czuję się zniechęcona i w najbliższym czasie do lasu nie jadę. Moim zdaniem musi popadać. Pozdrawiam :)