(7/h) Urlop się skończył, 1:50 napisałam Skrzypczowi że jestem i idę spać. 3:57 telefon że już pora wstawać bo rano w lesie chłodniej🙃 Cóż było robić, jakoś się wygrzebałam i pojechaliśmy. Niestety w lesie sucho, mimo że rosa jeszcze była. Zebrane kanie, piaskowce modrzaki, rycerzyki, koźlarze pomarańczowe, koźlarze czerwone i chyba grabowe, nie widziałam za dobrze co tam Skrzypcz miał w koszu😂 Do tego gołąbki w różnych kolorach, panienki, wyrośnięte i podeschnięte podgrzybki, prawdziwki były robaczywe. No i kurki! 🤩🤩🤩 Skrzypczu, oficjalnie jeszcze raz za nie dziękuję! 🤗 Bonus: 2 l jagód 😁
... szerzej o tym grzybobraniu ...
Nie wiem jak wstałam po całym dniu drogi i 2 h snu, hasło "las" robi swoje😂😂😂 A że jeszcze miałam siłę zbierać jagody to już zupełna zagadka. Susza daje się we znaki, na naszych miejscach ani jednego nowego grzyba, trzeba było iść dalej. Mimo mokrych ścieżek las suchy, grzybom za gorąco to siedzą w ziemi. Ale grzybiarze w domach nie chcą siedzieć 😂 Czekamy na deszcz, na chłód, byle przed jesienią bo przecież nie usiedzimy🙃
(8/h) Dzisiaj wyprawa na ogromne pole lejkowców zostawionych w poniedziałek do podrośnięcia. W lesie wilgotno, a nawet mokro / zarówno w poniedziałek jak i dzisiejszej nocy padało/. Niestety lejkowce nie wytrzymały temperatury. Najpierw się upiekły, a potem małe zniknęły, a duże upieczone namoczyły się deszczem i sflaczały. Z pozostałymi grzybami też marnie. Młodych prawie nie ma, a starsze w stanie zejściowym. Zebrano- 1 borowik, 7 koźlarzy, 3 piaskowce modrzaki, 3 zajączki, 6 kań / zjedzone przed zrobieniem zdjęcia/ + miska kurek
(20/h) Coś w końcu drgneło troszkę deszczu zrobiło swoje ok 50 plachetek (Turek) kilka kurek i dwa spore podgrzybki do tej pory wracaliśmy na pusto z lasu
... szerzej o tym grzybobraniu ...
W Cybulicach Małych podobno od tygodnia trwa mały wysyp zlotoborowika wrzosowego wysmukłego po miejscach zacienionych i wilgotniejszych. Nie ma go tak jak nad morzem ale jeśli nie ma innych grzybiarzy i po deszczu to już całkiem dobrze można nazbierac. Dzis oprócz mnie był przynajmniej jeden grzybiarz z podobnym może trochę wiekszym zbiorem. Potrzebny jednak jest deszcz bo złotoborowiki wrzosowe wysmukłe niby nie są robaczywe, podgrzybki także lecz trochę już suche. Wczoraj w tej okolicy trochę deszczu spadło bo ziemia z liśćmi i igliwiem wilgotna, jednak mech jest już bardziej przesuszony w porównaniu do tego sprzed 3 tygodni. Moze po kolejnych opadach deszczu na pelnie księżyca sierpniową pokaże się więcej Amerykanów na poligonie w Cybulicach Małych, jednak na wysyp innych grzybów w szczególności borowików sosnowych czy prawdziwków trzeba będzie poczekać pewnie do nowiu wrześniowego.
(1/h) Krótki spacer po lesie w kołakowie w dwóch miejscach, znalazłem 4 borowiki, z czego 3 były w rozkładzie, 1 trafił do koszyka, innych grzybów brak, w lesie susza pomimo nocnych opadów, jutro wyprawa pod Kielce, pozdrawiam wszystkich
(10/h) Witam. Krótka wyprawa wokół komina. 10 koźlaków czerwonych w godzinę. Lasek mieszany - osice, głóg na 70% pow., lubaszka, dzikie jabłonki i miejscami 1.5 metrowe pokrzywy. Człowiek wychodzi pokłuty na maksa ale szczęśliwy że jeszcze coś rośnie, przy tej suszy i tym upale (30 st. o 10 rano)
(20/h) Przedwieczorny wypad w las dębowo-grabowy z domieszką brzozy, sosny i modrzewia. Do koszyka wpadły borowiki usiatkowane, koźlarki grabowe, podgrzyby brunatne, pieprzniki jadalne, maślaki żółte, gołąbki zielonawe i zielonawofioletowe, płachetki zwyczajne, muchomory czerwieniejące i czubajki - kanie i gwiaździste. Z kopyta wystartowały lejkowce dęte. Miejscami rosną setkami, tylko jeszcze maluszki, więc trzeba jeszcze poczekać. Zebraliśmy te, co większe. W lesie nawet nie tak bardzo sucho, jak mogłoby się wydawać. Jak jeszcze popada, to będzie się tam działo, że ho ho😁
(10/h) Generalnie kolejny zawód w tym rejonie. Straszna gęstwina. Teren trudny do szukania. Grzyby rzadko. Trzeba się nachodzić i efekt mizerny. Koźlarze babka i trochę małych czerwonych. Borowiki pojedyncze i zwykle robaczywe. Na jakiś czas odpuszczam te tereny.
(7/h) Witam. Dzisiaj postanowiłem zmienić lasy. Po 1.5 godzinie chodzenia i dojazdów, i tak wróciłem na stałe miejsca. Znalazłem 12 kozaków czerwonych, 2 borowiki i kilkanaście kurek.
(12/h) Dogrywka w lasach garwolińskich po sobocie: koźlarze (połowa czerwonych!), prawdziwki (byłoby ich 3 albo 4 razy tyle, gdyby były zdrowe, nawet małe były z "wkładką"), gołąbki różne, panienki, zajączki, kurki, 1 płachetka, 1 rycerzyk. grzyby raczej wyrośnięte, młodych mniej niż poprzednio. Ale najlepsze było to, że była rosa (!) i to całkiem obfita. Więc być może mimo braku opadów i upału grzyby nadal będą!
... szerzej o tym grzybobraniu ...
Witajcie. Ostatnia kwadra, ostatni dzień, ostateczna rozgrywka. Taktyka z odwiedzinami sąsiednich lasów była skuteczna, pozwoliło to mojemu lasu na zebranie sił i przygotowanie się do ostatecznej rozgrywki. Czerwone zafundowały mi dzisiaj największe emocje w tym roku. Ulewa sprzed 1,5 tygodnia zrobiła dobrą robotę, i pomimo, że właśnie teraz odgrywa się demonstracja siły piekielnych temperatur, czerwone dały radę. W sumie w ten długi weekend zebrałem więcej grzybów niż przez cały dotychczasowy tegoroczny sezon. Matko Naturo Poproszę o kolejne takie ulewy i będzie dobrze. Pozdrawiam.
(18/h) Witam. Ten sam las co w niedzielę. 15 kozaków czerwonych, 2 zajączki i 1 borowik w niecałą godzinę. U nas bardzo mokro. Jeszcze w poniedziałek rano mocno padało.
(15/h) Rekonesans na znajomych miejscówkach 2,5 godz pochodzone, zebrane trochę runa leśnego, w lesie sucho aż trzeszczy, poszycie sosnowe gdzieniegdzie z domieszką brzozy, ale do rzeczy: 5 borowików szlachetnych ( drugie tyle zostało w lesie, wiadomo duża zawartość białka) 8 podgrzybów różnej wielkości, 6 koźlarzy babka, 1 podgrzybek zajączek, ok 200 g pieprznika, niektóre pokaźnej wielkości ( nie wliczone do statystyki) Zmiana miejscówki i lasek z przewagą brzozy i osiny i niespodzianka 9 koźlarzy pomarańczowo żółtych. Prognozy nie zwiastują obfitych zbiorów, przynajmniej w Mazowieckim. Czekam na wysyp jesienny
(15/h) W lesie sucho, ale w godzinkę z małym hakiem 18 grzybów. 7 osaków - na miejscówce, której ludzie raczej nie znają. Jak już tam znajdę grzyba, to często wielkiego. Poza tym pojedyncze kozaki plus wysuszone podgrzybki i suchogrzybki złotopore. O dziwo wszystko zdrowe. Warto łazić tylko tam, gdzie bywa podmokły teren, bo na górkach nie było nic.
(4/h) Poranny zwiad terenowy w lesie mieszanym z przewagą sosny. Pszycie: mech, jagodnik, liści, igła. SUUUUUSZA!!!!!!!!!! - 2 małe prawdziwki i 2 kozaki - niestety z wkładką. Zdj. tylko dla informacji.
(35/h) Dziś prawdziwkowa powtórka. Grzybów zdrowych nieco mniej. Widać postępującą suszę. Grzyby jeszcze wyskakują, ale liczę na zapowiadane burze, które pozwolą zachować dalej radość ze zbierania.
(15/h) 14 prawdziwków, 2 koźlarzebabki, 3 kanie, 15 podgrzybków, 25 kurek (policzone za 6). Coś się ruszyło ale bez szału, w lesie sucho, widać że jeżeli nie popada to będzie koniec szans na grzybki. Las sosnowy, prawdziwki w zagajniku brzozowym. Pozdrawiam
... szerzej o tym grzybobraniu ...
Dziś zamieszczam to doniesienie z przypadkowego zauważenia grzybów na cmentarzu aby pokazać że teraz częściej można znaleźć grzyby w mieście niż czasem w lesiie. grzyby chcą rosnąć mimo panującej na Mazowszu suszy a tu na cmentarzu mają trochę cienia i pozostało trochę tam wilgoci pod drzewami. Na tym cmentarzu jeszcze nigdy nie spotkałem zadnego grzyba choć zdarzało mi się zauważyć kiedyś w pobliżu niektórych cmentarzy czy w Pruszkowie czy Żelechowie żółciaki siarkowe czy też koźlarze czerwone. Z racji miejsca znalezienia grzyby zostały tam.
(30/h) Las mieszany z przewagą boru sosnowego. We 2 osoby w ok. godzinę zebraliśmy 30 borowików -w większości z lokatorami, kilka podgrzybków brunatnych (młodych i zdrowych) i koźlarzy, garść kurek. W lesie mokro, ale musi popadać.
... szerzej o tym grzybobraniu ...
Witajcie. Trzecia kwarta długiego weekendu jeszcze ze wskazaniem na szlachcice, aczkolwiek wszelkie odcienie czerwieni przypuszczają kontrofensywę. Dzisiaj padło na lasy państwowe, rzadko tam się wypuszczam (nienawidzę farm drewna), ale ciekawość wzięła górę. W sumie nie żałuję, co prawda las jakiś taki dziwny, monotonny, powtarzalny, ale to co się działo na wysokości ściółki przeszło moje najśmielsze wyobrażenia. Paradoksalnie najpiękniejsze chwile tego sezonu. Ale nic to, jutro do rodzimego lasu, mam nadzieję ostatnią kwartę długiego weekendu zakończyć wielką orkiestrą, i już chyba wiem kto zagra pierwsze skrzypce. Do jutra.