szerzej:
W liściach to ja mało co widzę, oprócz ich bajecznych kolorów. Ale szurać kocham, i owszem. Słońce ożywiło las pięknymi barwami, jak garniec z klejnotami wyglądał. A cisza była magiczna, tylko szelest liści było słychać.... Odwiedziliśmy również las po drugiej stronie drogi, częściowo jodlowy, częściowo mieszany, gdzie rydze, trąbki, ceglaki i koźlarze rosły...
Gdy świt górę blaskiem opromienił,
do lasu weszło dwoje, wśród nocnych jeszcze cieni,
w liściach głowa błysnęła dumnego borowika,
no i kto go pojmał? Niestety nie Nika 😆.
Wój ów szlachetny, na straży stał lasu,
rozpuszczał wici, nie czyniąc hałasu.
Dwoje najeźdźców, pochylonych w skupieniu,
szukało innych wojów, niewidocznych w cieniu.
Trzymając się gałęzi, by nie zjechać po stromiźnie, poszli w brzozy, by giermków ująć, zbuntowanych przeciw starzyźnie.
I jeden tylko, w portkach żółtych, nieroztropny wielce,
spał w liściach, po okowity niemałej kropelce.
Po drodze grupę trębaczy do niewoli wzięli,
co zatrąbić nie zdążyli, bo trąbek zapomnieli 😂.
Przy leśnym dukcie, gdzie zbóje buszują,
i smoki żółtoczarne w słońcu się wylegują,
szlachcic samotny, jeszcze rozespany,
uczesać się nie zdążył, bo został pojmany.
Grupa muchomorów utworzyła szyk zwarty,
przedrzeć się przez niego - nie, to nie są żarty.
W igliwiu, mchach, paprociach, sprytnie poukrywani,
w pomarańczowych kapotach spali wojowie rydzami zwani.
Jeden po drugim do kosza wskakiwali,
Stąd podejrzenie, że z duchem Puszczy wczoraj się bratali 😆.
Oddziały chojraków, w cegły uzbrojone,
dwóch poświęciło, najazdem zdziwione.
Przy pniu sosny spał wojak rozczochrany,
przez kompaniję siedzuniem zwany.
I takim sposobem, koszyk napełniony,
w słońcu się puszył, w stronę góry zwrócony.
Las odpoczywa, do snu się ukłda,
pierzynę z liści na ziemi mości,
zlocista jesień jeszcze światem włada,
lecz rytmem niezmiennym zima znów zagości.
Niedługo wrócę, by w słońca promieniach,
w liściach poszurac, zobaczyć jak góra swe barwy zmienia 🍂🍁🍂
Zebrane: dwa prawdziwki ( sprawiedliwie po jednym), dwa borowiki ceglastopore, jedna kurka, kilkadziesiąt pieprzników trabkowych, kilkanaście rydzy ( na smalec rydzowy - mniam 😋), kilka koźlarzy babka, siedzuń sosnowy, kilka podrzybków.
I w super bonusie, dostarczona do domu, kobiałka pełna pieprzników trabkowych 💛🤎. Iwonka 😘😘😘
szerzej:
… była oddalona o dobrą godzinę drogi od auta w „lini prostej” bez zatrzymywania się co w moim przypadku jest raczej awykonalne a tu słońce coraz niżej, a i krzyże w pewnym momencie (nie mówiąc o kolanach) zaczęły zdecydowanie protestować. Poza większymi sztukami zostało mnóstwo maleńkich więc jeszcze mam nadzieję na pokaźne zbiory w tym miejscu. Koniec wysypu opieńki, zostały przeważnie takie o monstrualnych rozmiarach, często w stanie agonalnym, udało mi się wybrać około 80 sztuk zdrowych kapeluszy i ciut mniejszych od średnicy szklanki (z trudem) ale ponieważ obiecałam mały koszyczek znajomym więc poświęciłam godzinkę na selekcję i zbiór pojedynczych z kilkudziesięciu pni. Kilka małych podgrzybków mniej lub bardziej brunatnych znalezionych przy igłach i niewielkich kępkach mchów dopełniło zbiory.
🍂🍁🤗 Las powitał mnie absolutną ciszą. I tak zostało. Blisko siedem godzin pięknego, leśnego spaceru. Czasami tylko szelest liści czy odgłos postukiwań dzięcioła w oddali dopełniał ciszę. Każdy kto choć raz odwiedził las podczas tych ostatnich dni wie jak fantastyczne i zachwycające są teraz w nim kolory i zapachy. I że każda chwila w takim miejscu daje wielką radość dopełnioną ekscytacją nad każdym znalezionym grzybkiem czy pięknie wybarwionym liściem 😉 Właściwie nie nastawiałam się na jakieś spektakularne zbiory, wiedziałam że mogę w tym miejscu i o tej porze liczyć na smaczne trąbki i może gdzieniegdzie na pojedynczego rurkowca czy kępkę opieniek nadających się jeszcze do zebrania. A tu się okazało finalnie że i koszyk zapełniony, i że słuszny jego ciężar się zrobił i że czasu zabrakło, bo można było jeszcze godzinami zbierać a tu przecież coraz krótsze jesienne dni, zdecydowanie za krótkie na takie późne wypady, zwłaszcza gdy się chce przejść 8-9 km, i jeszcze posiedzieć beztrosko na słońcu … i jeszcze dziubać setkami pieprzniki trąbkowe 😵💫 Rozmaitość grzybków powoli zanika, las i jego mieszkańcy szykują się na nadejście zimy ale jeszcze, dopóki jesienne dni darzą ciepłym słońcem, możemy cieszyć oczy i serce a przy okazji zapełniać koszyki leśnymi przysmakami. Oby jak najdłużej 🤗🍂🍁
szerzej:
Widok jesiennego lasu natchnął mnie optymizmem i doładował akumulatory na szare jesienno-zimowe dni😋👍Cóż to moje zakończenie sezonu ale będe obserwował tych co zimą i wiosną poszukują grzybków🤪👍Serdecznie pozdrawiam wszystkich zdrowo grzybniętych!!!✋😂Za rok we wrześniu a może już w sierpniu, wkrocze na grzybową ścieżke😂😀Teraz nadchodzą inne priorytety🙃 Ahoj!!!✋✋✋🍄🚙