szerzej:
.. dopiero tutaj. Otóż jeszcze w lipcu, wracając z grzybów ze znajomymi, natrafiliśmy w internecie na wpis mówiący jak to można sobie samemu grzybnie rozsadzić.
Nie wierzę w takie historie i generalnie raczej się z tego śmialiśmy, ale że materiału było pod dostatkiem, jak to latem, grzybów robaczywych mnóstwo, postanowiliśmy przeprowadzić eksperyment.
Zgodnie z instrukcją, do maszynki do mielenia mięsa trafiło kilka zgrabnych, robaczywych prawdziwków, do tego drożdże i woda. Ta mikstura postała sobie w ciemnym miejscu przez 2 tygodnie po czym, rozcieńczoną w wodzie wylałem w 2 miejscach na terenie mojej działki. Podlałem nią dęby które rosną na końcu sądu owocowego, oraz brzozy rosnące między domami.
Według artykułu po kolejnych 2 tygodniach miały pojawić się grzyby.
Po odczekaniu, sprawdziłem i oczywiście nic się nie wydarzyło, nie pojawił się ani jeden grzybek, tak jak się spodziewaliśmy. Z racji że brzozy rosną pod samym domem, miałem bliżej ale pod dęby nie zaglądałem od tamtego czasu, zapominając w zasadzie o całej sprawie... aż do wczoraj.
Wczoraj coś mnie podkusiło i.... SZOK. W miejscu gdzie wylałem wspomnianą miksturę, pojawiły się 3 śliczne prawdziwki. Nadal nie mogę w to uwierzyć, biorę pod uwagę, że wyrosły tam przypadkowo, ale z drugiej strony byłby to nadzwyczajny zbieg okoliczności, bo do tej pory nigdy nic tam nie rosło.
Będę monitorował moje dęby (pod brzozami nadal rosną tylko koźlarze) zobaczymy, może faktycznie się udało?
Pozdrawiam
Tomek H