szerzej:
Na parkingu pusto. Tylko 3 auta, czyli o jakieś 57 mniej niż 2 tygodnie temu 😂. W lesie cisza, spokój. Praktycznie żadnych ludzi. Momentami było tak cicho, że aż nieswojo się czułem 😀. Ale można było się delektować tymi wspaniałymi widokami.
W tym roku, dość przeciętnym borowikowo, miałem na liczniku 380 prawdziwków. Osiągnąć wynik 20 w połowie listopada? Nie zakładałem, żeby było to realne. Przyjąłem jako cel 10 sztuk. Początkowo rzeczywiście było słabo. Ale w końcu dotarłem do lasu, gdzie nie liczyłem na jakieś duże ilości, ale udalo mi się zabrać 8 sztuk (co gorsza, zostawiłem 5 nie nadających się do zabrania, a przecież byłem tam tydzień temu i ich nie zauważyłem). Cel 10 sztuk został zrealizowany, zamarzyło mi się, że może jednak dociągnę do tych 20 dzisiaj i 400 na liczniku w tym roku. Przede mną były jeszcze 2 godziny i kilka lasów, w tym jeden, który w zeszłym tygodniu zaskoczył mnie 7 pięknymi prawdziwkami. Niestety, znalazłem 3 prawdziwki, a w lesie, na który liczyłem, niestety ani jednego. Wracając na parking, po drodze odwiedziłem jeszcze las, moje odkrycie tegoroczne. I w tym lesie nastąpiło cudowne zwieńczenie dnia i tego sezonu. Fantastyczne 6 młodych, zdrowych prawdziwków rosnących koło siebie. To mi już zapewniło 400 sztuk w tym roku. A dokładnie o 15:40 w dniu 15 listopada 2020 roku znalazłem swojego najpóźniejszego prawdziwka w życiu.
To już na pewno był koniec tegorocznego sezonu dla mnie. Już nie mogę się doczekać następnego.
Dzięki wszystkim, że byliście. Do zobaczenia za rok.
szerzej:
Wybraliśmy się w Borry Dolnośląskie pożegnać jesiennym spacerem po lesie tegoroczny, udany sezon. Wyjazd z Wrocka o 5:30, na leśnym parkingu w Osiecznicy byliśmy o 7:10. Po drodze w oklicy Legnicy złapał nas deszcz, ale po przyjeżdzie na miejsce okazało się, że jest OK i wzeszło uśmiechnięte słneczko. Pogoda cudowna i mimo że rodzina oraz znajomi obdaroowani już przetworzonymi grzybkami, jak w taki dzień nie dać się skusic grrubonużkowemu pdgrzybkowi czy też prawdziwkowi. W założeniach jechaliśmy tylko na spacer i po koszyk młodych Sarniaków, które zostana przerbione na zimę na "paseczkowy półprodukt" do robienia jarskich flaczków (jako stary grubas powiem jedno słowo - PYSZNOŚĆ). Nie dotrzymaliśmy słowa no i wyszły cztery koszyki. Po dwóch godzinach w Osiecznicy "zamiana łowiska" i pojechaliśmy po sarniaki pod Świętoszów. Sarniaków jest w tym roku wyjątkowo dużo i sporo już przerośniętych czasami do wielkości małej miednicy. Bardzo dużo zniszczoonych, szkoda ludzie nie znając tego grzyba niepotrzebnie go niszczą. Inna sprzwa, że jeszcze kilka/kilkanaście lat temu spotykało sie pojedyncze sztuki, teraz sarniak występuje w tych lasach w bardzo dużych ilościach. Tak więc moi drodzy sezon zakończony udanym spacerem po Borach Dolnośląskich.
szerzej:
Wspólną radość ze zdjęć które dodawaliście i mnie nakręcały, jest tu naprawdę grono konkretnych grzybiarzy. W tym roku początek wysypu zaczął się w moich rejonach, później rozwinął się po Polsce, także każdy z nas był w swoim żywiole. Cieszę się z każdego zbioru który dodawaliście, i już nie mogę się doczekać następnego roku. Pewnie grzyby nadal będą, i będę z zaciekawieniem i radością czytał wasze wpisy. Ja definitywnie kończę ten rok, za tydzień jeszcze tylko na Górny Śląsk do Rybnika na karpie koło elektrowni na 3 dni i tyle. Jeszcze raz dziękuję wszystkim i wszystkim życzę wszystkiego dobrego.