szerzej:
Niestety dopiero w niedzielę mogłam się wybrać do kochanego lasu i o dziwo tylko cztery osoby minęłam przez te ponad 4 godziny, podgrzybki trafiają się również te słoiczkowe jak i te większe, praktycznie zero lokatorów tylko w maślakach. Do ogólnej liczby tylko podałam podgrzybki choć mocno ilość zaniżona. W lesie piękna jesień ale i zaczyna trzeszczeć pod butem. Pozdrawiam Grzyboświrów Monika
szerzej:
Aby nazbierać tu podgrzybki w takiej ilości nie wystarczy już wejść do lasu w dowolnym miejscu, bo się znajdzie pojedyńcze sztuki. Trzeba poprzedzierać się przez gęste zarośla w okolicach Warty. Ja tak zrobiłem i wytropiłem zdrowe, twarde, duże i mniejsze grzybki na uroczych mchowych polanach obsypanych igliwiem. Z tego miejsca przepraszam zaniepokojonego jelenia wraz z rodziną i stado dzików za zakłócenie popołudniowej drzemki;)
szerzej:
Wcześniej, bo 17.10 byliśmy z ekipą w troszkę dalszych stronach- licząc, że tych młodych na grubiutkich nogach nazbieramy. Nie mogę powiedzieć, bo ponad 30% z nich takich do koszyczka wpadło, ale pozostałe, to takie bardziej kilkudniowe, niektóre wstępnie w lesie podsuszone. Oj dłłłłłłłłłłłłłłłłłłłłłłłłlugi to po lesie był nasz spacer. Na liczniku 9 km, - pobyt blisko 6 godzin. Pogoda wprost cudowna. I chmury i słonko na niebie. Ambrozja. To tyle- a grzybów ponad 13 kg wylądowało po drodze u moich znajomych i rodzinki. W domu po powrocie nudy- ręce wolne, powietrze domowe- ale już bez grzybów. Dziś natomiast wypad bliski, krótki - z pewnych powodów- bo w lesie spędzone aktywnie półtorej godzinki. Spacerek powolny, w mchy i igliwie wnikliwe wpatrywanie. Wszędzie naokoło jak nie igliwie, to świeżo spadające z krzewów, cudne żółte liście. Las pięknie pomalowany, choć pochmurny dzionek. Tak jakby słoneczko coś sobie zmieniło i na podłożu leśnym wylądowało. Wyglądało to zjawiskowo, ale- jest jak zawsze jedno ale- jak w tym migotliwym podłożu wypatrzeć tutaj grzyba? Jakoś mi się ten wyczyn dziś udał. Zbierałam, kark zginałam, skłony i pokłony, a najfajniejsze było, jak między krzewami przechodziłam i te spadające, potrącane przeze mnie liście, na mnie się sypały. Głównym bohaterem, - oczywiście las i one. Wbrew obawom, że wzrost został przystopowany, ukazywały się młode we mchu, albo listkami poprzykrywane piękne czarne okrąglutkie łebki. Krótko w lesie byłam, ale jak treściwie. Piękny czas ta nasza cudowna jest jesień. Po zważeniu- 2,2 kg świeżych leśnych piękności. Może jeszcze po niedzieli uda mi się odwiedzić kultowe ubiegłoroczne tereny podgrzybkowe koło Obornik. Żyję chwilą, a ta coraz jest piękniejsza- takich wrażeń i pełnych koszy Wam wszystkim życzę. Serdecznie z mych jesiennych nizin pozdrawiam :)
szerzej:
Dzisiejsze moje spostrzeżenie jest takie: jak ktoś dokładnie poznał swój las (a w tym roku i ja poznawałam, bo to moja najnowsza miejscówka), to będzie jeszcze zbierał, bo jest wystarczająco mokro i temperaturowo dogodnie, ale jeśli ktoś dopiero teraz ma czas i chce "nazimować" grzybów na bigosy i zupy, to raczej cienko to widzę: nie znajdzie, bo w oczywistych miejscach już nie rosną.