szerzej:
Nie byłam tu od zimy, i powiem Wam, że żałuję, że przyjechałam dzisiaj, bo ostatnio było więcej drzew. Nie zebrałam żadnych grzybów, niech zostaną sobie w lesie z resztą swoich przyjaciół. Kolory są przepiękne, ale co z tego, jak na odwiedzanym przeze mnie kawałku zostały znacznie przetrzebione drzewa. Płakać się chce.
szerzej:
Dziś wybrałem się do mojego lasu na poszukiwanie zielonek. Korzystając z przepięknej jesiennej pogody postanowiłem powłóczyć się, wybierając trasę tak, by odwiedzać piaszczyste wydmy porosłe mchami i borowiną. Miejsc takich jest sporo i wszystkie wyglądają wręcz książkowo, jako siedlisko zielonek, czy ich szarych kuzynek. Z powyższych powodów i z pośpiechu, omijałem część tradycyjnych terenów grzybobrań. Niestety widać, że grzybów już znacznie mniej niż przed kilkoma zaledwie dniami. Wprawdzie miejscami sporo jeszcze podgrzybków, ale prawie wszystkie wiekowe, częściowo zasuszone owocniki, choć ktoś bardziej zdeterminowany, wybrałby pewnie część nadających się do jedzenia. Poznikały też rydze, których minąłem może kilkanaście, gnany złudną nadzieją odnalezienia zielonkowego eldorado. Owszem gąsek ziemistych sporo przy duktach leśnych, ale ich szlachetnych kuzynek, ani śladu. Źle dopierałem miejsca, czy nie wstrzeliłem się w termin? Trwa wysyp opieniek, których zresztą nie zbieram. Widziałem kilka, może nawet kilkanaście niewielkich kęp po kilkanaście grzybków obrastających niewielkie pieńki. Pozdrawiam wszystkich grzybochodźców