mm — ok. 25 na godzinę
Po niedzieli las wyczyszczony, widać tylko poobcinane nóżki grzybów i pokopane muchomory (swoja drogą po co ludzie to robią?!)
Chyba trzeba dać im czas odrosnąć.
Mało grzybków, plus że trzy prawdziwki są :)
mm — ok. 150 na godzinę
podgrzybki, maślaki, koźlarze, po weekendzie brzeg lasu wyzbierany, ale po kilometrze już jest moc grzybów
szerzej:
W zasadzie z lasu mógłbym wyjść po półgodzinie z pelnymi wiadrami, ale co drugi podgrzybek byl robaczywy, albo przemarznięty. Po dłuższej wędrówce trafiłem na suchy, nasłoneczniony kawałek lasu i się zaczęło - od dwóch siedzuniów, a potem juz z górki- masa czarnych łebków na grubych nóżkach, maślaki sitarze malutkie i wyrośnięte w grupach po 10-20 zt, w brzózkach koźlarze, a na deser gromada sarniaków.
mm — ok. 30 na godzinę
Dwie godzinki w lesie i ok 60 sztuk małych podgrzybków.
mm — ok. 40 na godzinę
Borowiki się kończą, ale za kilka dni się ociepli, więc za tydzień może być znowu wysyp.
podgrzybek lubi zimno, więc ekspansja trwa nadal. Wyszły muchomory czerwone.
mm — ok. 200 na godzinę
Mnóstwo podgrzybków,
szerzej:
ale jeszcze więcej śmieci wszelkiego rodzaju od różnych butelek puszek itp.
Las to nie śmietnik wstydzcie się psełdo grzybiarze!!! Czy to zwierzęta mają sprzątać po ludziach? Tak samo zachowanie w lesie ma dużo do życzenia!! A pieski jak są zabierane do lasu powinne mieć kagańce założone a nie straszą ludzi i zwierzęta!! Trochę wyobrazni!! wkońcu jesteście dorośli i niepotrzeba was uczyć jak się zachowywać!!
mm — ok. 30 na godzinę
Dzisiaj z żoną w dwie godzinki, tak jak na zdjęciu pełna suszarka już się suszy, a w misce przygotowane octaczki + 4 małe prawdziwki i pięć sówek na kolację /chociaż w lesie było ich mnóstwo/. A tak w ogóle to kiepsko chyba to wina tych zimnych dni, poczekamy zmienimy lokalizację i będzie jeszcze dobrze.
mm — ok. 20 na godzinę
Okolice Miedzichowa, Sępolna.
Borowiki - 12 sztuk - póki co nie ma młodych. Zdziwiło mnie to, że nawet w głębokich lasach grzyby są wyzbierane. Widać w weekend było natarcie, bo z podgrzybków zostały tylko powycinane giry. W sklepach octu brakuje :)
Na razie w lesie grzybów coraz mniej. Jest cieplej więc czekamy na kolejne rozdanie. Coś czuje w gnatach, że borowik już w tym roku się skończył. Obym się mylił.
mm — ok. 30 na godzinę
Sosna wysoka + brzezinki, czyli to, co zwykle. podgrzybków sporo (raczej po chaszczach, gdzie indziej wyzbierane), po ciepłej nocy pojawiły się też młode, dodatkowo także zajączki + 1 kozak. Cieszy mnie niezmiernie, że w stałej miejscówce znowu są prawdziwki (cztery piękne, mocne sztuki). Za to perełki-opieńki w formie zalążkowej chłody ścięły. Nieważne. Na moje oko będzie jeszcze dzięki ciepłu i wilgoci mnóstwo podgrzybków, a na opieńki przyjdzie czas potem, może nawet dopiero w listopadzie. ps. zdjęcia brak, bo nie wzięłam tel., ale było pięknie i słonecznie (i ciepło).
mm — ok. 100 na godzinę
4 kozaki, 1 krawiec i same podgrzybki - przewaga octowych. W sumie 6.2 kg.
mm — ok. 70 na godzinę
Byłam na grzybach- jakby to jakaś nowość była. Ale pisać nie muszę, że w tym sezonie- późno, bo późno- ale troszkę za grzybkami się nachodziłam. Skutki tych wypadów wcale nie tak opłakane. Nawet śmiało mogę powiedzieć- zbiory były i są super!!!!!!!!!! Fakty suche- 110 podgrzybka pięknego na grubaśnych niby piłki nogach, 1 koźlak- przysadzisty i młodzieniec jeszcze, oraz dwa urocze borowiki. W lesie spędzone półtorej godzinki...……………..
szerzej:
Poznań tak uroczo jest położony, że na temat kierunków wyjazdów dalekich i bliskich można niemal fantazjować. W którą by się świata nie zwrócić stronę- na krańcach miasta, lub kawałek dalej - lasy, laski i maleńkie leśne zakątki. Dzisiaj też w granicach miasta, ale nieco inne laski. Takie w sam raz na małą eskapadę. Drzewostan- średnia i wysoka sosna, poprzeplatana z rzadka małymi roślinkami, mchami, porostami, oraz z rzadka krzaczorami. Wejście w las - jak to czasem bywa- z wielkim hukiem. Zawadziłam kaloszem o wystający konar. Lądowanie na mokrym podłożu raczej do twardych bym ja zaliczyła. W upadku ucierpiało lewe kolano, i prawy nadgarstek- tak chyba, żeby na po równo było. Pozbierałam się i kulawa w głąb lasu ruszyłam. Dam radę myślałam, gorzej za schylaniem. Po zrobieniu kilkunastu kroków z nieba zaczęło coś mokrego na mnie padać. Najpierw mżawka. Dobra niech będzie. Ale za chwil parę to już zrobił się deszczyk. Tak błąkałam się obolała i zmoknięta z godzinkę po lesie. Ale nie tak całkiem bezczynnie. Praca oczu do najbardziej ciężkiej w tej ciemnicy bym zaliczyła. Jednak rozglądanie bardzo się opłaciło. Pod sosnami w igliwiu i szyszkach te najpiękniejsze zebrałam. Pochowane były przed ciekawskim wzrokiem niemiłosiernie. Ładnie musiałam się nagimnastykować, by je wypatrzeć, a później zebrać. W mchu natomiast świecące się i malutkie i nieco większe podgrzybki rosły piękne, ale na długaśnych nogach. W igliwiu i w mchu udało mi się dopatrzeć 2 borowików- niewiele, ale cieplej będzie, to może i one w większej pojawia się ilości. Dodatkowo pod dorodną starą brzozą przytulony prawie do niej całkiem w czarnym niewidoczny podłożu rósł sobie solo młodziutki koźlaczek. Teraz, po moim jednorazowym wielkim grzybobraniu, i w domu potężnej robocie- podobają mi się takie krótkie do lasu wyskoki, gdzie i się nachodzę, popodziwiam lasy i troszkę nazbieram. Już chyba nie muszę pisać, że po kilkunastu minutach pobytu w lesie, z daszka na twarz mi kapało, a z rękawów kurtki woda spokojnie spływała. Gdy lasy opuściłam- nieświadoma faktu- odkryłam, że deszcz już nie pada. Mnie w lesie chyba najbardziej wykąpały krople wody spadające z iglaków i liści. Grzybki porobione. Satysfakcja pełna, banan na twarzy- gdyby tylko jeszcze borowych przybyło- byłoby idealnie. W tym roku taka aura jesienna się porobiła, że dalszego wyjazdu prawie nie ma co planować, bo nie powinno, a i tak popada. Serdecznie Wszystkich z mych stron pozdrawiam :)))))))))))
mm — ok. 200 na godzinę
Mnóstwo podgrzybków, kilka zajączków, momentami jak na jagodach, więcej kucania niż chodzenia, kilkanaście grzybów w promieniu 2 metrów. Las sosnowy, wilgotny, najładniejsze okazy w świerkowym.
mm — ok. 300 na godzinę
Cisza, spokój i ojojoj boli kręgosłup i kolana. Po tygodniu odwiedziłam ulubioną miejscówkę. Grzybów masa, można wybierać na co ma się apetyt. Tym razem oprócz podgrzybków znalazałam kozaki, maślaki i 1 prawdziwka. W Poznaniu lał deszcz a tam cudnie. Cudny grzyboświrnięty dzień 🍄🔪🌲😘
mm — ok. 150 na godzinę
dużo małych podgrzybków oraz sowy 4 h w lesie ok 10 kg grzybów
mm — ok. 60 na godzinę
Jak by się ktoś pytał, to dziś również w lesie, z tym, że w troszkę innej stronie. Taki las co wszystko sobie w nim w zgodzie rośnie. Oczywiście sosna. Dalej są krzaczaste różne mniejsze a i większe krzewy. Porzucone gałęzie, omurszałe i takie, co to jeszcze są w brązowo- szarym kolorze. Troszkę mniej niż wczoraj zebrać mi się udało. Czas pobytu podobny półtorej godziny. podgrzybki w ilości 90 szt + 1 borowik. Ten chyba na pocieszenie. Oczywiście na jego widok cała byłam rozradowana. Jeden bo jeden, ale cieszy bardzo...………..
szerzej:
Raniutko, za oknem dość wietrznie. Ale i drogi jakby podsuszone, na opady nic nie wskazywało. Nie żebym narzekała- była potworna susza- a więc niech chociaż teraz pada. Jak ktoś do lasu chce pojechać, to i tak pojedzie. W mżawce, czy w słoneczku. A dzisiaj wędrówka w lesie przy nisko świecącym po oczach słoneczku. Zawiewało, a zawiewało. Ale choć z daszka na oczy nic mi nie kapało. Najpierw las trzeba było poznać. Gdzie to one do wzrostu miejsca sobie wybrały? Czy je piękne znajdę w igliwiu, czy też dzisiaj będą długie nogi z mchu wyciągane? Dobre pytanie na początek. Zbieram grzyby od dawna i jak mi się zdaje ich numery z chowaniem mam nieco rozpracowane. Wiadomo- gałęzie się po lesie walające- obejść i popatrzyć z każdej możliwej strony. Ale one i pod najmniejszą leśną roślinką potrafią wyrosnąć. Dziś zabawa była przednia. Co prawda po wczorajszym lądowaniu lekko byłam obolała, ale jak znalazłam pierwszego, a za chwilę następnego łebka- to tak jak po błyskawicznej rehabilitacji. Las, a w nim grzyby są lekarstwem na wszystko. Powietrze w lesie cudowne, wilgocią i zapachem leśnym przesycone, między pniami drzew figlujące słoneczko, wietrzyk włosy rozwiewa- ambrozja, po prostu cudownie. Do tego wszystkiego w koszu powoli i grzybków przybywało. Były miejsca, gdzie rosły zbiorowo. Pokręcić się tylko troszkę było trzeba. Borowiczek znaleziony w kołdereczce z igliwia i szyszek, ledwo mu łebek delikatnie prześwitywał. Znowu w lesie, znowu grzybny zapaszek jest w domu. Jesień- to magiczne słowo- kocham jesień, las wygląda cudownie. Wszystkich Was z mych grzybnych nizin serdecznie pozdrawiam- choć dziś w lesie delikatne były górki---------- :)))))))))))))
mm — ok. 15 na godzinę
Miejscówka ta, co zwykle. Niedawno zastanawiałam się jeszcze, co znaczy "efekt wyzbierania", a dziś miałam go w realu i nawet się ucieszyłam, bo po pierwsze primo: weszliśmy w las, który wcześniej jakoś mnie nie zachęcił i nazbieraliśmy ślicznych zajączków, a po drugie primo: można było połazić, pocieszyć się każdą sztuką. Efekt ilościowy: 29 brunatnych, 17 zajączków, 2 kozaki, trzy garście ucha bzowego. Natomiast królewnami dzisiejszego dnia zdecydowanie są gąsówki (Lepista nuda), na widok których aż zapiałam z zachwytu :) Od niedzieli grzyby już rozdaję, ale gąsówki i ucho moje, moje, moje!
szerzej:
Pogoda piękna, w lesie mało grzybów (i ludzi). Myślę, że następny "wysyp" dopiero za kilka dni, może bliżej wtorku-środy, jeśli prognozy (ciepło) się utrzymają. Z tego, czego nie brałam dziś do domu: sporo kani, młode i bardzo młode opieńki, sporo gołąbka wybornego.
mm — ok. 25 na godzinę
Tym razem trochę dalej, dzisiaj spokojnie bez współgrzybiarzy. Ale efekt był nawet bardzo zadawalajacy.
2 godz w lesie w 2 osoby:
13 prawdziwków, 5 kozaków szarych, spora garść rydzow (pierwszy raz znalezione w tym lesie), pogdrzybki i 5 l wiaderko ślimaków maślaków. Pojawiają się młode kanie.
mm — ok. 60 na godzinę
Las sosnowy, malutkie podgrzybki z przewagą brązowych, same zdrowe. Trzeba ich dobrze wypatrywać bo głęboko w mchach lub pod gałęziami siedzą. Trochę starych, przemrożonych. Najlepiej poczekać kilka dni aż podrosną:-)
szerzej:
Piękna pogoda, długi spacer w przecudnym lesie... to najlepszy dla mnie relaks:-)
mm — ok. 50 na godzinę
podgrzybki, koźlarze, kanie i 6 borowików. Las mieszany z przewagą dębu i brzozy.
mm — ok. 15 na godzinę
W sumie może z 30 sztuk czarnych łepków. Piękne, młode zdrowe. Był to mój pierwszy raz w tym lesie. Ludzi mało, tak jak grzybów. Po 2 godzinach pojechałem kawałek dalej.
Jak ja zazdroszczę wszystkim 300/h :)
mm — ok. 20 na godzinę
Również same czarne łepki. Tym razem trafiłem na 2 rodzinki po 4 większych, zdrowych grzybów, kilka rodzinkę mniejszych... I dalej same malutkie.
szerzej:
Chyba straciłem dar do szukania: (
mm — ok. 150 na godzinę
Las sosnowy i mieszany. Głównie podgrzybki, stojaki, kilka prawdziwków. Grzybnia pracuje :)
mm — ok. 100 na godzinę
grzybów około połowę mniej niż tydzień temu, głownie podgrzybki brunatne i koźlarze babka, kilka podgrzybków zajączków, jeden koźlarz pomarańczowy, czubajki kanie ok 12 sztuk, i bardzo rzadki w tym rejonie siedzuń sosnowy - 2 sztuki
mm — ok. 300 na godzinę
Można było uzbierać więcej ale po 3 wiadrze opadłem z sił. Dużo średniaków i sporo robaczywych. W zasadzie same podgrzybki.
mm — ok. 25 na godzinę
Grzyby się kończą, trzeba się nachodzić. Sobota dużo grzybiarzy. Zbierane w 4 osoby 3.5 godz prawdziwki, pomarańczowe kozaki, podgrzybki,
szerzej:
Dużo grzybiarzy ale jak na parking podjechał autobus to zrobiło się głośno w lesie....
mm — ok. 40 na godzinę
las sosnowy, podgrzybek brunatny ładny, z grubymi korzeniami, przewaga średnich, mało dużych, stosunkowo dużo małych tzw. octówek, grzybów zdecydowanie mniej niż w ubiegłym tygodniu
mm — ok. 70 na godzinę
Wiadomo dzisiaj sobota- więc wszyscy do lasu- ja również pognałam, ale żeby śmieszniej było, to w granicach miasta. Zbiór dzisiejszy to - podgrzybek piękny suchuteńki zdrowy 130 szt do tego koźlarze różnej maści 17 oraz dwaj królowie lasu- borowiki...……….. Las sosna z domieszką dość pokaźną krzewów różnorakich, dość gęsto rosnących- szperanie skutecznie utrudniających...……...
szerzej:
Ranek ciepluteńki, bo aż powyżej 13 stopni. Wyjazd rankiem. W lesie zbieranie dwie godzinki. Tyle wystarczyło, aby kosz napełnić po dekiel. W lesie żółwim krokiem przedeptanych 2,5 kilometra, troszkę chyba z dojściem. Do lasu wejście jakby troszkę za wcześnie. Chmurno i pięknie wietrznie. Sosny, tam do góry chwiały się i czasami skrzypiały, głośno szemrały, tak, że akompaniament lasu dawał znać o sobie. Na samym początku trzeba było ustalić, gdzie to one dziś urosły. Czy mchy sobie wybrały, czy też po igliwiu latać wzrokiem. Te rosnące na igliwiu są najbardziej pożądane- suchutkie, wypasione, poukrywane. One zawsze jakąś kryjówkę sobie znajdą. Początek zbierania- pierwsze piękne łebki. Suchutkie, pięknie okrąglutkie. Rosły raczej średniaki i większe sztuki. Maluchów we mchu prawie, że nie było. Żeby je wyłuskać z lasu, musiałam wciskać się w gęste krzaki, spódnice z liśćmi unosić im go góry. A i to nie pomagało- po twarzy delikatny masarz gałązek jeszcze z liśćmi. A pod nimi - one- pojedynczo i w rodzinach. W co niektóre po prostu sobie wdepłam. Wśród brzózek oczywiście kozaki. Dwa pierwsze- czarne kapelusze nic od otaczającego ich podłoża się nie różniące. Inne miałam podane jak na dłoni. Dziki tam kursowały, poryły, grzybów nie uszanowały. Wystarczyło pozbierać. Najtrudniej pierwszego borowika z krzaków wyciągałam. Nie dość, że na kolanach- nie pierwszy dzisiaj raz- w tym jedno chore- to jeszcze musiałam się prawie położyć. Wykręcić mi się go nie udało. Musiałam go wyrwać. I tak zbierania w szarości minęła godzinka- druga natomiast śmignęła w towarzystwie słonka. Delikatnie po lesie świeciło. Wyprawa, choć bardzo bliska, niezmiernie udana. Grzybów na wadze 2,75 kg. Ambrozja. Jesień, z cudownymi na igliwiu żółciutkimi liśćmi, szeleszczącymi przyjemnie przy stawianych krokach. Było cudnie, pięknie. Wróciłam do domu zadowolona i nasycona lasem. Wszystkich Was moi drodzy oraz Pana Marka serdecznie pozdrawiam. Ach- jeszcze jedno wrażenie- nożem ich krojenie- jak w masło. Rewelacja- serdeczności z jeszcze grzybnych nizin :)))))))))))))
mm — ok. 45 na godzinę
Las mieszany. podgrzybki w większości malutkie, ale już pojedynczo. Do tego 3 piękne siedzunie. Ta pogoda się jednak grzybkom nie przysłuży. Spadło 20 mm w ostatnich dniach, a w lesie jakoś sucho. Czubajek gwiaździstych nie wliczam, a można ich jeszcze nazbierać. Też zaczynają wysychać i są coraz bardziej skarlałe.
mm — ok. 60 na godzinę
W 3 osoby znalezlismy w 6,5 godziny 9 prawdziwków, ponad 30 czubajek różnego rodzaju, dużo podgrzybków i maślaków, kilka zajączków.
mm — ok. 35 na godzinę
Trzecia kolejna sobota, ta sama okolica i po raz kolejny grzyby nie zawiodły:-) Są co prawda oznaki że sezon powoli mija a i kilkudniowy przymrozek też zrobił swoje. Głównie podgrzybki i maślaki, kilka kurek i sów.
mm — ok. 80 na godzinę
zbierane w godzinach popołudniowych śliczne małe brunatne podgrzybki w lesie iglastym. Po powrocie do domu stwierdziliśmy, że w środku niektórych ok 1/3 w kapeluszach są ciemni plamki /jakby zmarźnięte / nadające się do kosza. 1 szt - kania
szerzej:
świetny relaks w przepięknym lesie
mm — ok. 200 na godzinę
Powierdzam słowa i wpis "majki"
Bardzo duzo sredniego podgrzybka ich przewaga ale sa tez male octowe do tego dalej wysyp kanii
szerzej:
W lesie o 7-30 w lesie dalej wilgotno i w porównaniu do poprzedniego tygodnia przyjemnie na plusie 12 stopni
Pierwsza miejscowka za Wypalankami w kierunku linii wysokiego napiecia duzo podgrzybka rosnacego wszedzie po kilkanascie sztuk kolo siebie grzyby przewaznie w jezynach i paprociach widac juz w tym miejscu efekty zbieraczy na czystym podłożu grzyby prawie wyzbierane ale i tak cale czubate wiadro 25 litrowe cale ludzi w tym miejscu bylo sporo
Druga miejscowka to za Podlesiem odkryta rok temu i tam byl szok nikogo tam nie bylo od poczatku wysypu z kolan nie można bylo wstac grzyby wszędzie i nawet trafily sie prawdziwki i kozaki majac juz 2 czybate wiadro powiedzialem dziekuje bo co z tym zrobić biore tyle ile jestem w stanie przerobic!
Tak wiec kończąc życze Wam takich zbiorow....😄
mm — ok. 100 na godzinę
Koniec sezonu zbliża się wielkimi krokami. Grzybów jeszcze sporo jak i grzybiarzy. Każdy z lasu wychodzi zadowolony z pełnymi koszykami, ale niestety grzyby coraz większe, robaczywe, skapuciałe. Mimo sprzyjającej pogody małych grzybów brak, co zwiastuje koniec wysypu, który rozpoczął się ok. 2 tyg. temu. W kilka godzin zebrałem masę podgrzybków, kań, maślaków, kilka pięknych okazów borowika, kozaki
mm — ok. 20 na godzinę
Okolice jeziora Rogozińskiego - głównie podgrzybki i kanie, miejscami maślaki. W lesie tłumy grzybiarzy, ale chyba każdy z czymś wyszedł. Dużo grzybów starych, ale dało się wyszukać i takie w ocet.
mm — ok. 25 na godzinę
Lasy dębowe koło Raszkowa, gmina Ostrów Wlkp.
W lesie byliśmy pierwsi na parkingu, o 6.30 rano jest niestety dalej ciemno:-) W lesie dalej mokro, cała masa trujących grzybków w różnych stadiach rozwoju. Z jadalnych dalej pojawiają się podgrzybki, z przewagą w wieku senioralnym. Występują po max 2-3 w jednym miejscu [tydzień, dwa tyg temu w tym samym lesie kosiłem kolonie do 60 szt w jednym miejscu]. Są też młode, idealne do octu, lecz jest tych mniejszość. Do zbioru podgrzybków doszły maślaki znalezione na skraju drogi. Borowika niestety ani widu, ani słychu, mimo odwiedzenia kilku miejscówek
mm — ok. 100 na godzinę
Masa podgrzybków, rosna grupkami, jeden obok drugiego, mozna kosą kosić. Pojedyncze prawdziwki, kurki, zajączki, maślaki.
Najlepszy rok dla grzybow od kilku lat wstecz
mm — ok. 10 na godzinę
Borowików kilka sztuk, koźlarzy coraz mniej, podgrzybek jeszcze się trzyma, ale pełnia sprzyja owadom i grzyby nie są już wegańskie.
Dziś rekord pod względem ilości grzybiarzy, parkingi pełne, pobocza dróg także. Nie wiem czy po weekendzie będzie co zbierać... będzie a mianowicie śmieci.
mm — ok. 80 na godzinę
Przede wszystkim podgrzybki - wynik dotyczy małych (do octu), większych (powyżej 3 cm średnicy) nie zbieraliśmy, a było ich na wiadra. Jednak mocno punktowo - były oddziały z wyłącznie starymi grzybami, takich z młodszymi należało poszukać. Obok podgrzybków wysyp kań (zebrane 40 sztuk) i nadal sporo maślaków. I oczywiście tłumy grzybiarzy.
mm — ok. 25 na godzinę
Niedzielny wyjazd na kawę do rodziny, a przy okazji misja polatania po tamtejszych lasach. Grzybiarzy tłumy, słońce dawało 23 stopnie więc niełatwe grzybobranie. Choć lasy super dla grzybobrania z dziećmi, bo nie ma krzaków, zarosli i trawy.
Trzeba sporo przejść żeby nie zbierać resztek po poprzednikach, ale dzięki temu można znaleźć miejscówki z dużą ilością podgrzybka różnej wielkości i rodzaju. Kilka sztuk prawdziwków. Trafiła się 1 zielona gąska, czyżby zwiastun końca sezonu?
mm — ok. 200 na godzinę
Wysyp podgrzybka i kani, do tego kilka prawdziwków i kozaków. Lasy sosnowe, gdzie mech tam grzyby.