szerzej:
Tradycyjnie o 6 rano w lesie, łagodne podejście a potem stromo jak się da, tak stromo, że kozice pukały się w rogi racicami na nasz widok. Las mieszany, albo fragmenty ino liściastego lub iglastego odstępy niedostępne..... Ledwo żeśmy zdobycze donieśli do środka lokomocji.... jest MOC. A będzie jeszcze lepiej bo wrzesień dopiero jutro :) Pozdrawiamy wszystkich grzybomaniaków :):)
szerzej:
A tak w ogóle wstyd.. zaspałem i dopiero ok. 8 na 2 godzinki: (
szerzej:
Niby ciepło, niby mokro (wczoraj padało), a grzyby w końcu upolowaliśmy w... Kauflandzie - to taki niemiecki las z bardzo dobrymi prawdziwkami, pewnie też cudzoziemskimi bo nie wierzę w bajki o urodzajnych lasach beskidzkich. Wydałem 15 złotych na ten portal bo chciałem zrobić żonie przyjemność i przygotować się do wypadu profesjonalnie. Wypad był. Dysku. Trzymajcie się z daleka od koszmarnych górskich lasów, a jeżeli zobaczycie faceta w kaloszach, kraciastej koszuli, czapce z daszkiem, dzierżącego wiklinowy koszyk pełny grzybów to niechybnie jest to tajny agent Kauflandu. Jedźcie na Mazury! Tam wyskakiwałem z łódki na chwilę za potrzebą i wracałem obładowany grzybami - załoga miała śniadanie, obiad i kolację. Wielkie kanie na masełku... ech. W oczach załogi (jeszcze trzeźwej o poranku) widziałem łzy i miłość. A ja przeszedłem tylko parę metrów w zupełnie innym celu. Mówię Wam, tylko Mazury... nawet jeżeli nie znajdziecie grzyba to przynajmniej nie wyglądacie na spoconą kozicę górską. Ahoj!
szerzej:
Wyrwałem do Świbia pobiegać po swoich miejscówkach bez pośpiechu i bez presji nabierania grzybów. Co też na początku znakomicie mi się udało, bo po pierwszej godzinie i pierwszej miejscówce w koszu miałem jednego prawdziwka i jednego podgrzybka. Plus jednego rozpłodowca, który zawisł na gałęzi w celach wiadomych. Świbie jak zwykle nie rozpieszcza, nie dość, że od miejscówki do miejscówki kawał drogi, to ubogo jak cholera. I ten upał, drań w ogóle nie zważa na mój wiek. Gdyby nie jeden znany mi sosnowy lasek bogato zaopatrzony w podgrzybki, to zrobiłbym wynik poniżej 10/h. Wyjątkowo dużo jak na Świbie ceglasi, prawdziwków tylko 3 sztuki, bo reszta dziurawa. W jednej z prawdziwkowych miejscówek pojawiły się ceglasie, ale ktoś je wykosił w poprzednim weekendzie, został tylko jeden, zrobił się fotogeniczny. Znalazłem też pierwszego w Świbiu siedzunia, rośnie dalej, bo mały. Kolejne dni spędzę na porządkowaniu garażu, więc piszcie dużo i ładnie.
szerzej:
Nie wiem jak to jest ale grzybów mnóstwo szczególnie zdrowych zajączków których nigdy wcześniej nie zbierałem z uwagi na robactwo. Do tego spora ilość borowików usiatkowanych. O kozakach czerwonych, dębowych, grabowych, pomarańczowo żółtych nie wspominam. Ponadto znalazłem pierwsze rydze zdrowe tak 50/50. Ogólnie rewelacja choć nie rozumiem do końca skąd przy takiej pogodzie taka ilość grzybów. Podana cyfra jest zresztą chyba mocno zaniżona. Nóg grzybów już nie zbieraliśny, same kapelusze lądowały w koszach. Pozdrawiam grzybnietych 😀
szerzej:
Punkt 6-sta, tam gdzie najbliżej. 8,5 km pod górkę. Stało już kilka samochodów miejscowych, niektórzy wjeżdżali na sam szczyt, pomimo zakazu - 2 auta z napędem na 4 koła. Będąc pesymistą, mały koszyczek i rundka wstępna. Po godzinie, po raz pierwszy w życiu opadły mi ręce i nabawiłem się "grzybowstrętu", nie mogłem już patrzeć, gdy pojawiały się na ścieżce kolejne grzyby. Parę maślaków, kilka prawych, aż odkryłem pierwsze cmentarzysko i 50 albo lepiej kapeluszy wielkości talerza. Do koszyczka 4-5 i pełno, a gdzie reszta? Znalazłem starą porwaną foliówkę, którą ktoś wyrzucił, dziurę zakryłem największym kapeluszem i heja na parking. A tu następny prawdziwek i następny. Spocony cały z ulgą złożyłem dary w bagażniku. Fajna torba z Tesco w nim czekała. Biorąc większy koszyczek obiecywałem sobie, że tylko godzinka i koniec. Gdzie tam... Z początku licho, nijako powtarzałem trasę, raz musiałem schodzić 50 metrów w dół po koszyk, bo mi poleciał. Grzyby na górze, koszyk na dole. Odkrywałem nowe miejsca, gdzie rosną a gdzie nie ma. Bardzo dużo czarnych szyszkowców, które oznaczył dzidek. Później na stromej ścianie, gdzie byłem w poniedziałek, kolejne usiatki, smutny widok, bo przechylały z żałości łby, gdyż sucho i nikt nie zechciał: (. Salamandry tym razem niet, szkoda: (( (. Dopełniłem po "sam dach", wyglądał jak Werterowy w Janowa :)). Miła i sympatyczna brunetka zgodziła się ubrać z 10 największych kapeluszy blisko miejsca postoju. Podsumowując trudno było w górkach, lecz jestem bardzo zadowolony. Pozdrawiam serdecznie i wszystkim życzę takich okazałych zbiorów. Darz Bór!!!
szerzej:
Grzybiara ze mnie od lat ale zastanawia mnie że teraz celebruję z przyjemnością czekającego na mnie grzybka. Okres wysypu jest mniej atrakcyjny emocjonalnie! Przed nami wrzesień, październik więc ludu pracujący miast i wsi korzystaj z wysypu! i zabieraj ze sobą z lasu puszki i butelki w podzięce za dary leśne. Darz Bór
szerzej:
Witam Klubowiczów w kolejny dzionek. Aby sprawdzić koleżankom Ewie i Asi miejscówkę, dziś Gilowice na rozkład. Kawałeczek, wyjazd przed 7, na miejscu niewiele później, Na początek w niskich partiach i choinkach podgrzybki, dużo małych - radochę sprawiły. Im wyżej, tym bardziej sucho, pojawiły się ceglastopore, pierwszy borowik. Wiadomo, kupa goryczaków i śmieci, miejsce dość znane. Najlepsze prawdziwki czekały na samej górze, w niedużym w drzewostanie liściastym, tam gdzie trochę bardziej płasko i słonecznie. Na najbardziej stromych i zacienionych stokach tylko ceglastopore, psiaki i blaszkowe. Przez pierwsze 2 godz. zbierałem, potem wałęsałem (od Wałęsy?) się tu i tam, sprawdzałem miejsca. Dodatkowe kilometry niewiele dały, zmuszony byłem sięgnąć po reklamówkę na kwadrans, potem balastu się pozbyłem. Ale i tak trzeba było odpocząć. Po drodze cuda i dziwy :)), pozdrawiam sympatyczne panie z koszykami zabezpieczonymi rajstopami. To jest zbieranie, nie to co my :)))))
szerzej:
Dzisiaj postanowiłem przeprowadzić w lesie selekcję. Chciałem nazbierać prawdziwków i kań. Zaczęło się fajnie bo spotkałem sympatyczne trio. Tuż obok dwa inne tego samego gatunku. Ale później już tak fajnie nie było. Prawdziwki pojawiały się rzadko i najczęściej pojedynczo. Co dziwne nie za dużo rosło też ceglaków. Miałem ich nie zbierać ale ulitowałem się nad takimi młodziakami z myślą o zrobieniu z nich marynaty. Dużych nie zbierałem ale nie było ich zbyt wiele. Spotkałem też kanie - 2 małe i jedną dojrzałą ale robaczywą. Widać, że sierpniowy wysyp kończy się powoli. Przynajmniej w tym lesie. W weekend trzeba będzie sprawdzić inne miejsca. A może odpoczynek bez lasu 🤔?
szerzej:
Szybki skok w las topolowo-osikowy bo gorąc. W 15 minut zebrane w. w. i do domu. Za 2-3 dni ciąg dalszy, małe zostawiłem. Pozdrawiam.
szerzej:
Sucho grzyba nie ma potrzeba deszczu może coś ruszy
szerzej:
Ps. Trafiłem też tam na pojedyncze "poćki" i koźlarze bruzdkowane ale też na 3 piaskowce modrzaki.