szerzej:
Witajcie. Dzisiaj u mnie zlot starszyzny kozackiej - parada mody czerwonych kapeluszy, niektóre okrągłe inne stożkowate jeszcze inne płaskie aż po wzór sombrero lub cowboy. Widoki rewelacyjne aczkolwiek żal troszeczkę i tęsknota za bobaskami. Ogólnie ilościowo mniej ale za to na wagę dużo dużo więcej. No i osprzęt musiałem zmienić, słoiki i ocet poszły w odstawkę a suszarka i hermetyczne pojemniki poszły do użytku. Tak więc mamy wrzesień, upał dalej jak w sierpniu, aczkolwiek idzie ochłodzenie i może nawet jakieś opady. Bądźmy dobrej myśli - przed nami miesiąc wrzosów a mi wrzosy zawsze kojarzą się z grzybkami. Pozdrawiam.
szerzej:
Witajcie. Pożegnanie sierpnia tak jak przystało w kolorze czerwonym. Koźlarze czerwone wyrastają jak grzyby po deszczu bez deszczu - trochę dziwne ale rzeczywiste. Pozdrawiam.
szerzej:
Wiele z starych owocników zostało i mowa tu o borowikach. Powiedziałbym że staruszków w lesie zostawiłem kilkadziesiąt. Ale to dobrze, wrócę gdy pogoda dopiszę i przywitam się z ich dziećmi!
szerzej:
Witajcie. Po półtoratygodniowej absencji dzisiaj buszowanie po lesie (buszowanie dosłownie bo temperatury prosto z buszu i pora sucha też się zgadza). Oczy przecierałem ze zdziwienia bo sypnęło grzybkami jakby to była jednak pora deszczowa. Będę się powtarzał ale cóż zrobić jak płyta cały czas ta sama: Moje dróżki rozbłyskują co kilka kroków kolorem czerwonym z tą różnicą, że do czerwonego dołączył najszlachetniejszy kolor brązowy. Pozdrawiam.
szerzej:
W lesie 2,5 h. Od 12-tej do 14.30. Ściółka sucha. Borowików było 19. Dwa od razu zostawiłem w lesie. Osiem było zdrowych, trzy do kosza, z reszty dalo się coś wykroić. Maślaki zwyczjne w większości robaczywe, maślaki żółte wszystkie zdrowe, koźlarze babka w większości robaczywe. Modlę się o jak myślicie.....
szerzej:
Po powrocie z urlopu wpadłem dziś na godzinkę do mojego lasu zobaczyć co w trawie piszczy. Niestety nic nie piszczy, a jedynie chrzęści i trzeszczy - jest tak sucho, że odechciewa się chodzić. Zero rosy, wyblakły mech, pożółkłe, przypalone słońcem konwalie. Smuteczek, ale nieco rozjaśniony jednym, jedynym, za to ślicznym, prawuskiem znalezionym na środku drogi. Nie wiem jak on tam wyrósł w tą suszę, ale tak niespodziewanie, że nawet robaki się go nie spodziewały i zapomniały zeżreć.
szerzej:
Długo nie było nic, a nagle grupa. I tak w kółko, żadnej regularnosci. Pokazywały się w miejscach bardziej zacienionych, uwilgotnionych (zagłębienia czy mech wokół). Poza tym niewiele.