szerzej:
Kończy się nam niestey trzytygodniowy pobyt na przepięknym Pomorzu Zachodnim i w jego pięknych lasach. Pięknych choć wysuszonych na wiór i kompletnie bezgrzybnych. Chciałem podsumować pobyt ale nie bardzo mam co podsumowywać :) W sumie kilkadziesiąt kilometrów spacerów po lesie a efekt żaden (no prawie). Jedyne miejsce gdzie się udało dorwać jeskiegoś kapelusznika to obrzeża jezior lub bagien. Nota bene te jeziora są położone pośród lasów. Ciekawostką jest może to, że podczas jednej z wycieczek znaleźliśmy troszkę podgrzybków brunatnych na dukcie leśnym. W samym lesie nie było ani jednego. Może na tych duktach było troszkę wilgoci? Jakiś tam deszczyk nie zatrzymał się na drzewach? Nie wiem, zresztą to już opisywałem wcześniej. Pozostaje mieć nadzieję na odmianę naszego nędznego przynajmniej w tej części Polski losu grzybowego i z nadzieją czekać na wrześniowy i październikowy pojaw kapeluszników.
Serdeczne pozdrowienia dla Admina i Leśnego Bractwa i pomimo wszystko Darz Grzyb :)
Ps.
Tym razem nie zamieszczam zdjęć one są podobne do wcześniejszych. Grzybów wprawdzie nie ma ale można nazbierać orzeszków bukowych do woli. Właśnie zaczynają dojrzewać a stare buki są w tym roku dosłownie nimi oblepione. Cóż z braku grzybów dobra bukiew :)
szerzej:
Ok. 60 wysuszonych podgrzybków w dwie osoby. 95 % zdrowe, niektóre tak suche, że aż kapelusze popękane. Z czego one wyrosły to ja nie wiem, bo sucho jak pieprz i przez mój kilkunastokilometrowy spacer po lesie ani przez moment na moich butach nie pojawiła się choćby kropla rosy. Za to tumany kurzu za mną jak najbardziej... Do tego kilkanaście maślaków, ok. 10 kurek (suche, niemal białe), jeden idealny na kotlety szmaciak oraz jeden kozak. Trafił się też jeden naprawdę dorodny prawdziwek, ale tradycyjnie dla tutejszych lasów robaczywy. Generalnie moja refleksja z tego grzybobrania jest taka: grzyby chcą rosnąć, ale brakuje im tego najważniejszego, czyli wilgoci. Dwa lata temu o tej porze miałem już ususzonych 4-5 szt litrowych słoików, w tym roku po raz pierwszy w ogóle udało się uzbierać na obfity sos. Wygląda na to, że obecny sezon w tutejszych lasach będzie jeszcze gorszy niż ubiegły.
szerzej:
Ostatnio spadł wreszcie koło Szczecina być może nawet najbardziej intensywny opad w tym roku, rzędu trzydziestu kilku litrów na metr kwadratowy. Wpadłem zobaczyć jaki jest tego efekt i zauważyłem, to co wynika ze wszystkich dostępnych danych. Po pierwsze tylko od 21 czerwca do 20 sierpnia deficyt opadów wynosił około 170 - 180 litrów, a potem sytuacja się tylko pogarszała. Opad rzędu 30 litrów, maksymalnie 40 koło Kołobrzegu, a wielu rejonach dużo niższy jest wobec tego śmieszą wartością, zwłaszcza wobec suszy wieloletniej. Po drugie przy upałach rzędu ponad 30 stopni, duży jednorazowy opad oznacza gigantyczne parowanie. Stąd po dwóch dniach można już spokojnie w lesie siedzieć na ziemi. Raport o zagrożeniu pożarowym nie pozostawia wątpliwości, z zagrożenia dużego, tuż po opadach spadło do małego, ale już dziś, czyli po dwóch dniach, mamy średnie zagrożenie pożarowe. Poziom rzek też ciągle drastycznie niski. Czekam więc na dalsze deszcze, bo jeszcze kilka gorących i wrócimy do punktu wyjścia. Bardzo ważne jest czy się wreszcie ochłodzi oraz czy regularnie zaczną się pojawiać poranne mgły.
szerzej:
Ze względu na niedzielę i wysyp "niedzielnych wędkarzy nad jeziorami (dlaczego nie grzybów) postanowiłem zawiesić na ten dzień wędki "na kołku". Do południa zrobiłem wycieczkę rowerową do Połczyna Zdroju w sumie jest to około 60 km. Trasa wiedzie cały czas ścieżką rowerową przez lasy. Próbowałem w ramach przerwy zajrzeć tu i ówdzie niestety tutaj było totalne zero. Po południu wraz z Lepszą Połową podrażnieni porannym niepowodzeniem postanowiliśmy spenetrować obrzeża bagien i jezior w pobliżu Cieszyna Drawskiego. Efekt przeszedł nasze oczekiwania. Pokazują się młode "czerwonogłówce" i podgrzybki brunatne. Trafił się też nie całkiem zasiedlony boletus. To jest chyba efekt deszczu jaki przeszedł tutaj w nocy ze środy na czwartek no i jakiejś wilgoci nad brzegami jezior. Jak już wspominałem w lesie nie ma czego szukać przynajmniej jeśli chodzi o grzyby. Powtórzę za innymi Leśnymi Ludkami bez solidnych opadów deszczu nie ma szans na grzyby a najbliższe prognozy nie są niestety optymistyczne, przynajmniej dla grzybiarzy.
Serdecznie pozdrawiam Admina i Leśnych Ludków.