szerzej:
Nic nie wskazywało na to, że dzień wczorajszy tak udany będzie, wszkże susza wszechobecna niemiłosiernie nad przyrodą się znęca. Bardziej chyba z obowiązku bycia w lesie niż z przyjemności między dęby i sosny zajrzeć postanowiłam, oprócz wyschniętej ściółki, paproci, zwiędłych liści na krzakach i drzewach niczego się nie spodziewając. Bez koszyka, z nosem na kwintę spuszczonym próg lasu o 11 przekroczyłam. Naiwność chyba jednak gdzieś w podświadomości siedziała. Z grzybiarskiego nawyku wzrokiem po ściółce, pod krzaczkami, po mchach przebiegałam, aż tu nagle... o matko!... prawdziwki! Zygmunt! Zygmunt! choć zobacz!:- D 6 małych łebków z meszku wystawało, najcenniejsze główki i najbardziej pożądane. Przycupnęłam, oczy w teren wypuściłam i jeszcze 3 w pobliżu wypatrzyłam. Nos trop zaciągnął no i zaczęło się moje po lesie bieganie, jak i w każdy kąt jego zaglądanie. Pięć kroków w przód, dwa kroki w tył, od prawa do lewa, ruchem posuwistym, obrót, rundka wokół drzewa i znów nazad... i tak dalej i tak dalej. Efekty powyżej wyszczególnione. Leśne milczenie nareszcie przerwane, w końcu było do kogo gadać, co całować i przytulać, pokląć trochę na robale... czyli po staremu, jak za dawnych, dobrych czasów;-) Wszelkie zaburzenia psychogrzybowe do normy powróciły... YES!! 😁😁
szerzej:
Aby Mysłowice nie były niebieską plamą na grzybowej mapie! Trafiłem na wysyp maślaka modrzewiowego. Rydzy na razie nie stwierdzono. Większe egzemplarze często robaczywe. Jak trafiłem na duże, grzybowe gniazda trząsłem się jak prawiczek po raz pierwszy widzący kobiece piersi. Po półtorej godzinie objuczony pełnym wiaderkiem i torbą, spocony i oblepiony pajęczynami uznałem, że nie o taki "seks grzybowy"chodziło. Za szybko i za dużo. Prawdziwe przyjemności należy sobie dawkować by pozostało uczucie niedosytu :)
szerzej:
Bez szaleństwa, można powiedzieć że grzyby są dobrze ukryte, jak się cierpliwie nie szuka to grzyby same nam w oczy nie wchodzą.
szerzej:
Dzisiaj namówiłem tatę po śniadaniu na wycieczkę do lasu po grzyby. W lesie było bardzo sucho. Tata cały czas mi powtarzał bądź cierpliwy. I opłacało się. Kiedy już wychodziliśmy z lasu. Na skraju znalazłem pierwsze prawdziwki 1 3 i 4 i 5 młodych pięknych i zdrowych. Tacie chyba zrobiło się głupio bo zaczął szukać grzyba w trawie na skraju lasu. I trafił 12, 3 i 4. No to ja żeby nie być gorszym parę krów dalej skłon w trawę i proszę 1,2 i 3. Wynik Tata:4 Ja:8. Fajnie jest na grzybach!!! Tylko żeby było więcej.
szerzej:
Dziękuję serdecznie znajomemu grzybiarzowi, który mnie pokierował😊😊 DZIĘKUJĘ!! Jeśli chodzi o sprawy wilgotności to deszcz tam dzisiaj na pewno polał, bo były kałuże, i jeszcze trochę mokra roślinność. Grzyby w proporcjach 50% duże, w tym trochę kapci, które zostały w lesie, 30% średnie w sile wieku, 20% młode, choć mogłem dużo przeoczyć, bo było już ciemno, a jak nachyliłem się to często dostrzegałem dopiero w trawach młodziaki. W te 30 min. nie wliczałem oczywiście dojścia jakieś 15 min przez las, potem zbiór od 19.00 do 19.30. Policzyłem grzyby w domu, żeby nie pisać jakichś fikcyjnych liczb, bo wrażenie było niesamowite😊. Kończę bo trzeba robić teraz przy nich. Dziękuję i pozdrawiam, jeśli będę mógł to się odwdzięczę😊
szerzej:
W moim osiedlowym lasku byłem dobrze już po 17 tej. Od początku wyglądało lepiej niż ostatnio bo pojawiło się sporo niejadalnych m. in. rodzinki olszówek, i jakichś czernidłaków. Pomyślałem sobie, że jak one mogą rosnąć to czemu nie te jadalne. I za niedługo trafiła się pierwsza babka. Za kilka minut miałem wielką radochę z małego czerwonego skurczybyka rosnącego przy samej ścieżce. Potem koźlarze zbierałem w rodzinach po 4,5 sztuk. Ale to co zobaczyłem w jednym miejscu to była jakaś rodzina z trzeciego świata bo było ich tam pewnie z 30. A były to wyrośnięte maślaki ziarniste a przed nimi jak strażnik dorodny koźlarz babka. Niestety szybsze ode mnie były robaki i większość tego towarzystwa zostawiłem tak jak stało. Spotkałem też jeszcze kilka innych grup tego maślaka, ale takich maluchów z główką jak 50 groszy. Dzisiaj do południa padało i ciekawi mnie kiedy po nie iść żeby były odpowiednie do słoików. Szczerze mówiąc to nie cierpię roboty przy nich ale ubiegłoroczne marynowane już mi się kończą. Do usłyszenia jutro 😉
szerzej:
Niestety mgła i deszcz nie pozwoliły mi trochę więcej posznupać w okolicznych lasach. Szybki powrót do Gliwic stworzył nowe możliwości 😉
szerzej:
Zaczęło się kiepsko. Mam na wejściu do lasu takie miejsce, które dużo mówi o tym co można w lesie znaleźć. Jak jest pusto, to i w całym lesie pusto. Jak są choćby blaszkowce, to coś się zawsze znajdzie, jak są prawdziwki, to jest i wysyp. Dzisiaj prawdziwków nie było. Co więcej, cały pierwszy stok pusty jak diabli, jakieś pojedyncze kociaki. Ale za to wyżej, głównie pod buczkami, tam gdzie nigdy grzybów nie było, zaczęły się pojawiać prawdziwki głównie słoikowe. Największe zdziwienie zrobił na mnie siedzuń sosnowy (jak mniemam bo nie zrobiłem sobie zdjęć i też się mu szczególnie nie przyglądałem) którego się tu nie spodziewałem. Żeby było jasne, na zdjęciu jest (jak przypuszczam) koralówka sztywna, a nie siedzuń, który wyglądał zupełnie inaczej. Las był oczywiście w piątek przechodzony, ale nie tylko ja wynosiłem z lasu "małe co nieco". Muszę też dodać, że aktualny rzut prawdziwków, to jakaś kasta komandosów. Biało-kawowe łebki (jak na zdjęciu) praktycznie nie do wypatrzenia w ściółce. Normalnie człowiek idzie i wyszukuje sterczące dostojnie prawaki w brązowych kapeluszach i białych kitlach, widoczne czasem i z 30 m. A tu dzisiaj nic z tego. Trzeba było chodzić z nosem w butach i tyle. Mało tego, nie dość że prawdziwki miały camoczapy, to jeszcze były okopane po same czubki kapeluszy w ściółce. Kilka z nich znalazłem wyłącznie rozgarniając podniesione liście (!). Przydałoby się dzisiaj wsparcie, jakaś domowa sekcja WOT, ale ta, wolała rano spać. Przyjdzie wojna, to ją prześpią, a potem będą żałować.
szerzej:
Złaziłam się jak dzika i tylko w jednym miejscu trafiłam na tę rodzinę kozaków. Mogłabym napisać Rajcza-wszystkie, Ujsoły - piękne, potężne lasy-0 (kompletne, bezwzględne zero). Ale po ostatnim grzybobranie koło Toszka, przynajmniej psiaki widziałam.
szerzej:
Poranek słoneczny, teraz zachmurzenie i deszcz. W lesie nadal sucho. W lesie zero konkurencji.
szerzej:
No cóż, nie samą pracą człowiek żyje, toteż 16:00 objadek, 16:30 do lasu, 17:10 w lesie. Generalnie w lesie mokro. MOKRO. Deszczu nie trzeba, ale jeżeli dzisiaj i tam polało, to też źle nie będzie. Wszystko czego na razie nam trzeba, to cierpliwości. Tutaj grzybnia prawdziwkowa jeszcze nie ruszyła (zawsze startowała później niż w innych miejscach), jak jest wysyp kozaków to również jest ich kilka razy więcej. Tak więc czekamy, a w międzyczasie wracamy do pracy. Trzeba coś zarobić przed kolejnym wyjazdem na grzyby.
szerzej:
Zegar nastawiłem 5:30. Wstałem ledwie o 6:00, pod las podjechałem 6:40. Na parkingu dwa samochody, z czego jeden z szybami bez pary i ciepłym silnikiem. Kto inny, jak nie grzybiarz, przyjeżdża o tej porze do lasu. Poszedłem w swoją stronę konstatując po drodze brak maślaków, które kilka dni wcześniej malutkie zostawiłem przy drodze. Z początku te same tęgoskóry co we wtorek, ledwie tylko starsze. Pojawiło się więcej blaszkowców ale tylko trochę i długo, długo nic więcej. 11 prawdziwków wyszło z jednej grzybni, reszta rozproszona po lesie. Miejsce nieduże, więc przerzuciłem się na kolejny stok i nie pomyliłem się, właśnie inni grzybiarze kończyli na nim zbieranie, więc pozostało wrócić do samochodu i wziąć się za robotę.
szerzej:
Dziś bardzo krótki raport, późno a jeszcze parę rzeczy do zrobienia. Znowu szukałem miejsca na kozaki czerwone i pojechałem w upatrzony lasek a tam nic, potem na pałę byle w inne nowe miejsce i co i znowu znalazłem lasek bardziej na prawdziwki😊. Jak zobaczyłem dwa małe szlachetne to miałem niezłe zdziwko, i to jeszcze zdrowe. Na szczęście w sprawie kozaków wykorzystam niebawem koło ratunkowe i może coś się ruszy😊 Pozdrawiam!
szerzej:
Droga z Bukowna do Olkusza - gdzie się spalił las - sadzonki pojawiają się pierwsze grzyby. Ale przy drodze potwornie zaśniecone pobocze
Widok okropny.
szerzej:
Po około 30- minutach przy drodze jeden piaskowiec modrzak się pojawił. Dawało to nadzieje na coś więcej ale im głębiej w las tym mniej wszystkiego, nawet drzew które jeszcze rosły wiosną a tych na znaczonych kropeczką...... jeszcze rośnie bardzo dużo.... Byłam kilka kilometrów w głębi lasu i nic kilka gołąbków w różnych kolorach i w różnym stanie wysuszenia. Tęgoskórów można zebrać po kilka koszy jak by były jadalne. Więc wracamy i dopiero jak wracaliśmy spotkaliśmy się z kilkoma podgrzybkami w różnym wieku i tylko przy drogach. Znalezione grzyby to jeden modrzak, 15 podgrzybków, 3 zajączki 1 kozak i 8 małych maślaczków w dwie osoby. Ale i tak było bardzo fajnie żeby jeszcze padał deszcz to by było jeszcze fajniej..... pozdrawiam.
szerzej:
Szerzej nie ma czasu;)
szerzej:
Udało się wreszcie znaleźć kozaki czerwone😊, ale nie były przedniej jakości tylko jeden był młody. Poza tym zdrowe podgrzybki brunatne. Chodziłem po trosze w trzech miejscach wydawałoby się idealnych na czerwone, ale mój brak szczęścia do nich trwa, a tu wszyscy wokoło je zbierają. No cóż taki los zanim w końcu się na nie trafi. Nie wiem czy to dobre miejsca bo to cały czas jest okres po suszy, może czasem jest ich w tych miejscach znacznie więcej. Cóż jest mnóstwo miejsc do sprawdzenia, które czekają w kolejce. Pozdrawiam i do usłyszenia😊
szerzej:
Uzbierałem pełny koszyk i "zapasową" reklamówkę. Grzyby młode i zdrowe, śliczne. Zostawiałem w lesie młodziutkie osobniki do podrośnięcia. Lokalizacji nie podaję, jak ktoś ma własne miejsca niech sprawdza. Pozdrawiam "grzybniętych" 😃
szerzej:
Skoro świerczyny puste, sprawdziłem, jeszcze lite buczyny. I tyż pusto. Ale, ale tu już czuć było grzybnią... Co prawda tylko gdzieniegdzie i nosa też nie urywało, ale jednak, miejmy nadzieję, że idą. I nie z pałą i nie z dzidą. Podobnie ja w Wiśle to był krótki zwiad i jakieś dalsze wędrówki (za grzybami) sensu żadnego nie miały.
szerzej:
Z niedowierzaniem patrząc na te błękitne kwadraciki postanowiłem zweryfikować sam ich zasadność. Niestety wszystko się potwierdza. Miejscami pustka totalna, z młodych grzybków tylko mleczaj biel, wełnianka i maślak pieprzowy. W lesie mokro, ciepło i wilgotno. Kilka większych gołąbków czerwonych tylko w zwartej świerkowej gęstwinie, pojedyncze żółte. Las powoli budzi się do życia, po nokautującym upałem sierpniu.
szerzej:
Po takim poście każdy znaleziony grzybek cieszy jak koszyk prawdziwków:-) Mój spacer dzisiaj zaczął się super, bo po 10 minutach już podziwiałam dwa kozaki czerwone rosnące w trawie. Już robiłam miejsce w koszyku na kolejne kozaki, borowiki, podgrzybki, ale nic z tego. Znalazłam jeszcze 3 ceglasie na polance i finito:P Las dalej bardzo suchy, ale grzyby powoli pojawiają się -gołąbki, gąski i jakieś blaszkowce i to jest bardzo dobra wiadomość! Pozdrawiam :)