(3/h) Pożegnanie sezonu w podolkuskich lasach, lasy mieszany, miejscami buczyna, miejscami dąbrowa. Ściółka mokra. Na początek pola gnijących sitarzy, pomiędzy nimi trochę młodzieży. Pojedyncze gąski zielonki, kilkanaście zdewastowanych czasem podgrzybków, jedna zmokła kurka, wuj znalazł 3 piękne zdrowe brunatne. Na piaskach pojawiły się młode maślaki. Brodziliśmy między mokrymi krzakami borówek (są jeszcze owoce!), lecz zbiór słaby. niestety pomimo w miarę ciepłych nocy i naprawdę przyjemnych dni, susza zrobiła swoje. Trzeba zaczekać 2-3 dni, jeśli nie będzie przymrozków, grzyby będą się pojawiać.
(4/h) No i klapa. W czasie dzisiejszego dwugodzinnego spaceru przeczesałem zagajniki brzozowe w poszukiwaniu koźlarzy - z efektem zerowym. W lasach sosnowych było trochę maślaków zwyczajnych i mleczajówrydzów ale przerośnięte i robaczywe. Do koszyka wskoczyło zatem tylko 5 zdrowych maślaków i 3 mleczaje rydze z robaczywymi trzonami (po okrojeniu kapelusze zdrowe). I jedna kurka. Pogoda dziś była piękna, w miarę ciepło, może po wczorajszych deszczach coś jeszcze się pojawi.
(1/h) Deszcz potrzebny, bardzo potrzebny... Ale czy nie mógłby choćby w poniedziałek spaść? Trudno się chodzi po górskich stokach, na dodatek obsypanych kobiercami liści... Trudno cokolwiek wypatrzyć w bukach, tym bardziej, że trzeba się skupiać, żeby nie zjechać w dół... Trudno chodzić, gdy peleryna szeleści i woda ci spływa prosto w kalosze 😂. Ale nic to... Listopadusek -novemberusek zaliczony 🤗 ( nie mój ci on 😏), ale był, błyszczący kroplami deszczu i w liściach zakopany 😁. Do tego sporo ceglasi, w zadziwiająco dobrym stanie (wzięty jeden, mały, bo najpiękniejszy 🤗). Rydze pochowaly się
... szerzej o tym grzybobraniu ...
w rudych liściach- niestety bardzo skutecznie 😒. Pieprzniki trąbkowe niewidoczne, bo przy deszczu liście ściemniały i trudno było cokolwiek wypatrzyć 😁. Gołąbki czerwone i mleczaje chrząstki mają się dobrze, choć i one, podobnie jak my, przemoknięte były 😆. Choć wynik marny, ja wiem, ja to po prostu czuję, że po tym deszczu, gdy słoneczko zaświeci, wszystkie te małe prawdziwki, które gdzieś tam w liściach się poukrywaly, wyskoczą jak grzyby po deszczu, ku naszej radości 😇, bo jakże inaczej być może 😁. I po raz kolejny, namierzony naziemek kozionogi ( na ziemi rośnie, ale nogi to on koziej raczej nie ma 😁), wg opracowań, na czerwonej liście, ze statusem E ( choćby dlatego warto po lesie hasać 😁💪). Na dodatek, żółtoczarne piękności, w zmasowanym ataku, dziś oceany liści przemierzaly 😊. Jedna to chyba z 20 cm miała - jak zyję, taką pierwszy raz widziałam 😇😄. Deszcz w końcu dał nam radę, ale i tak było warto, choćby dla listopaduska - novemberuska, który zdrowym jak rydz się okazał 🤗. I choć nie poszczęściło nam się tak, jak na Podkarpaciu w czwartek, to i tak się cieszę, bo choć zmokliśmy, to... na listopadówe smutki - las 🌲🌲🌲😊
(13/h) Dziś wypad na zupełnie nową miejscówkę. Jeżdżąc często na rowerze w okolicach Klucz przyuważyłem ciekawy fragment lasu, bardzo nietypowy jak na te okolice bo świerkowy i charakterem przypominający lasy górskie. I w tym lesie przytuliłem dziś 35 podgrzybków brunatnych trochę już wyrośniętych ale jeszcze jędrnych i o dziwo zdrowiutkich. Było też parę młodszych. Pochodziłem też po bardziej typowych dla tych okolic lasach tzn. sosnowych ale nieliczne tam podgrzybki były rozmiękłe i popleśniałe. Wróciłem więc do świerkowego aby jeszcze dozbierać. Takiego miałem dziś farta:-)).
Ogólnie grzyby się kończą ale uważam, że warto jeszcze pochodzić i pozbierać nawet te "niedobitki". Przecież nie zawsze musimy wychodzić z lasu z kopiatymi koszami, liczy się sam spacer a poza tym gdy grzybów jest mniej te znalezione cieszą bardziej. Ja osobiście sezonu jeszcze nie kończę choć z wolnym czasem krucho.
(10/h) Przy tak pięknej pogodzie nie można odpuścić sobie wyprawy do jesiennego lasu w malowniczych rejonach zalewu Klimkówki. Las mieszany, więc opadłe liście tworzą piękny kobierzec na tle którego tu i ówdzie dostrzegłem śliczne brązowe główki tuż przy samej drodze. Po niecałej godzinie spaceru było zebranych 15 dorodnych borowików i kilka podgrzybków. Około 10 starszych eksponatów pozostawiłem lasowi ku ozdobie. Wydaje się że to nie jest jeszcze koniec gdyż ciągle wyrastają młode i tak niech będzie do grudnia. Darz bór grzybownikom. Koszyczek dzisiejszych łupów w załączniku
(5/h) .. To już jest koniec, nie ma już nic, jesteśmy wolni, pora już iść.. tak to aktualnie wygląda-pora już iść i zapaść w sen zimowy do następnego sezonu. Zebrałem wspólnie z bratem:5 borowików szlachetnych, 10 mleczajów rydzy, 20 kolczaków obłaczastych i kilka podgrzybków brunatnych. W lesie zostało kilka robaczywych prawdziwków oraz piękna kępka również robaczywych boczniaków. Las mieszany z przewagą liściastego, ściółka coraz bardziej sucha.
... szerzej o tym grzybobraniu ...
Wyjazd nieplanowany-wczoraj po 22 giej zadzwonił brat-dałem się skusić, ale to już naprawdę ostatni raz😋😀Grzybnia w moim lesie zamiera-to widać, to czuć. Pogoda nadal piekna takie cudowne kolory lasu i ta cisza, przerywana szelestem liści Grzybki w znacznym stopniu robaczywe, często spleśniałe🙁Ale w sumie piękna wycieczka-śladowe ilości strzyżaków👍😀A na deser dziewczyna o perłowych włosach z promiennym uśmiecham i suczką colie😀Dziewczyno z suczką colie proszę chodź troche wolniej😂Ech te dziadki…😂i to by było na tyle😀🍄✋
(2/h) Przejazd przez Tarnawę i nawyk stawania przy lesie a efekt 2 kozaczi czerwone jeszcze bestyje rosną. Chyba to nie koniec, jutro sprawdzimy. Pozdrawiam wszystkich grzybnietych.
(40/h) Dzisiaj ponownie w Radziszowskim lesie mieszanym. Pomimo słońca i ciepła, wszędzie bardziej mokrawo w porównaniu do ubiegłego tygodnia. Choć do lasu dotarłam o podobnej porze, to biorąc pod uwagę przesunięcie czasu byłam jakby godzinę później, a i tak wszystkie liście pod dębami i bukami były mokre jak po ulewnym deszczu. I podobnie jak poprzednio, krasnoborowiki głównie w bukowych i dębowych liściach (11 pięknych średnio wyrośniętych sztuk + 1 maciupci maluszek); tylko 2 duże podgrzybki brunatne nadające się do zbioru, pozostałe dziesiątki sztuk (bez względu na wiek i rozmiar) były pokryte …
... szerzej o tym grzybobraniu ...
… biało-żółtą pleśnią. Natrafiłam też na kolonię maślaka sitarza? bardzo już przerośniętego i starawego, i bez młodych (wszystkie zostały); opieńki już całkowicie w stanie agonalnym; i oczywiście nadal bardzo dużo pieprznika trąbkowego który był meritum dzisiejszej wyprawy i również dzisiaj trąbki grały pierwsze skrzypce i pięknie zapełniły koszyk (dziś ponad 3 kg tego leciutkiego jak piórko drobiazgu). 🎷🎷🎷🍂Trąbeczki, rosną nadal pięknie w mokrych, wysokich mchach, i pod młodymi iglakami jak i również obok nich, ale także lubią towarzystwo buków i ich rdzawe liście, rozścielone jak rudy dywan, najmniej stanowisk było jak zwykle na suchych kobiercach z igieł i tam też były już przeważnie bardzo drobne (choć w mnogiej kolonialnej ilości), srebrno suche i nawet nóżki miały podsuszone i szarawe. Z trąbkami bywa podobnie jak z innymi grzybami 🤓😜 można ich kompletnie nie dostrzegać, nie zauważać 😉 ale jak się zobaczy jedną to nagle okazuje się że wszędzie naokoło jest ich mnóstwo 🤣👌 i że właściwie prawie (albo 😱) się stoi na ich dorodnej i ilościowo i rozmiarowo, kępie albo wręcz postawiło się na takowej koszyk i potem tylko się zaczyna mamrotać pod nosem „jeszcze tutaj? gdzieś tu widziałam przecież (zbierając poprzednie) no przecież było ich tam kilkanaście a teraz gdzie są? o tutaj 😅 o! tam następne 😅 znowu? tyle? itd …” Jeszcze o ile te rosnące w mchach są zazwyczaj dobrze widoczne to te rosnące pomiędzy i w liściach buczyny … 😵💫😵💫😵💫 no obłęd w ciapki 😵💫😵💫😵💫 I powiem Wam, że mnie wykończyły dzisiaj 🤪 do tego stopnia że zaczęłam błogosławić słońce które niespodziewanie (nadal 😉) szybko zaczęło znikać za horyzontem i dało hasło do odwrotu 🤪 bo teraz nadal mogę (choć z trudem 😉) usiąść i wstać 😂 a gdybym je zbierała jeszcze dłużej już by tak nie było 🤣🤣🤣 2/3 kosza na cacy, cięte lub obcinane końcówki u każdej 😅 ale potem już haratałam jak leci i bez pieszczenia się z obcinaniem końcówek. Zwłaszcza że przynajmniej 50% tego obcinania było w pozycji skłonu bo nie było jak się wyprostować pod tymi „cudnymi” choinkami 🥴 W jednym miejscu były natomiast wszystkie (o dziwo) pokryte małymi robaczkami i te zostawiłam choć z bólem serca 😉🤔 I ogólnie mówiąc tak się zatrąbkowałam że już nie wystarczyło czasu na dotarcie do miejscówki z prawymi 🥲 Ale może za kilka dni jeszcze tam się pojawię i może jakiś novemberusik się szczęśliwie przydarzy? I może już nie będzie tych latających 🤬🤬🤬 które dzisiaj były straszliwie męczące i wk……. 😤 Miałam zamiar zrobić cud zdjęcie pełnego koszyka ale się nie dało! Jeszcze jak człowiek pełznął sobie spokojnie naprzód to można było wytrzymać (siatka na głowie robi dobrą robotę) ale już przy sznurowaniu buta (z czego oni te sznurówki robią że na dwa zasznurowane i tak się rozwiązują) setki jak na komendę potrafiły obsiąść 😱 a przy aucie na ściągniętej koszuli miałam ich ze dwadzieścia (od spodu!!!). Poza 🤬 strzyżakami dziś w tym zazwyczaj spokojnym lesie, urządzili sobie motocross młodzi i niestety równie wkurzający miłośnicy jednośladów 🤬 Nie ma to jak „zapach” spalin wymieszanych z cudownie gorzkim zapachem dywanu utkanego z rdzawych liści … cztery razy ich trasa pokrywała się z moją 😏 i nie wiem co było gorsze czy te spaliny czy hałas gwałcący tę balsamiczną dla uszu ciszę cudnego, jesiennego lasu … nie powiem, teren wybrali trudny i piękny … ale na litość dlaczego!!! i chyba też niezbyt legalnie? 😤 Mam nadzieję że za kilka dni znajdę i spokój i jeszcze nadal (choć te na igłach zwiastują końcówkę wysypu) trąbeczki i może na osłodę mijającego sezonu boletuska novemberuska a może już jakiś boczniaczek się szczęśliwie przytrafi (dziś chyba 🤔 była jedna kępka ale w bardzo kiepskiej kondycji więc nawet bez pewności na 100%). Bo teraz ogólnie malutko różnych grzybków (pomijając trąbkowe), gdzieniegdzie tylko pojedynczy muchomor mało czerwony czy inny gołąbek, lakówki ametystowe utraciły swój uroczy denaturowaty kolorek i wyblakły, jeśli tydzień temu opadłych liści było do bólu to teraz jest ich jeszcze więcej i przykrywają na równo i sprawiedliwie wszelkie jadalne czy nie jadalne dary lasu … Pomimo tych crossowców i strzyżaków był to naprawdę cudowny i pełen cudownego lasu dzień 🥰 Dziś tylko niespełna 6 godzin z czego połowa w ukłonach a druga w kilometrach (7) czyli sprawiedliwie dla kolan i krzyży 😉 A tak, były jeszcze dwie dłuższe, kanapeczkowe przerwy na pniaczku, z herbatką i wielką w sercu radością że mogę być tu i teraz w tym cudownym bajkowym, lesie pełnym jesiennego piękna …. (mam takie dwa miejsca na popas gdzie nie latają te xxxxx … ale wracałam naokoło gdzie skrzypy, jeżyny i paprocie i tam już takiego miejsca nie było 😤). Słońce dzisiaj żegnało mnie powoli a i towarzyszył mu księżyc rosnący w pełnię … Za siedmioma lasami … 🎷🍂🍁♥️
(50/h) Nie wytrzymałem i dzisiaj także wypad na grzyby. Trochę w nawiązaniu do wpisu Smoczycy o pieprznikach trąbkowych. W lesie pięknie, słonecznie i ciepło. Naszym małym przyjaciołom grzybom brakuje chyba nieco wilgoci-jest sucho... Spacer z synem po lesie w okolicy Skały zaczęliśmy podobnie jak wczoraj w Mszanie Dln., ok. 12.00. Efekt 2 godz. chodzenia to pojedyncze nadające się do czegokolwiek opieńki (20 szt.), podgrzybki (15 szt.), borowiki ceglastopore (3 szt.), lakówka ametystowa (70 szt.) i nieprzebrane ilości pieprznika trąbkowego (ok. 700 szt.). Niedługo pełnia może coś jeszcze wyrośnie:-)
(5/h) Wspaniała pogoda... 1 młody podgrzybek zajączek, 4 podgrzybki brunatne zdatne do suszenia, ale już nie młode, 6 maślaków żółtych (w lesie pozostały starsze podjadane przez ślimaki jeden z nich był największym maślakiem jaki w życiu spotkałam kapelusz miał około 15 -20 cm), pieprznik trąbkowy zebrałam według potrzeb zostało jeszcze wiele.