szerzej:
Cieszy kolejny pojaw kurek. Chociaż nie jest jakiś super hiper obfity, to jest już bardziej "obszarowy" i nie musiałem ograniczać się tylko do stałych miejscówek. Po przejściu paru ładnych kilometrów i zrobieniu stu przysiadów mogłem nazbierać całkiem zacną ilość.
Z rurkowcami póki co jest słabo. Niby pojawiły się podgrzybki ale prawie wszystkie są robaczywe, nie szło nazbierać. Małym promykiem nadziei są 4 młode ceglasie.
Z ciekawostek trafiło się mikrostanowisko pieprznika pomarańczowego i pierwsze w tym sezonie opieńki (ale które??? teraz tyle tych gatunków się narobiło;))
Serdecznie posdrawiam!
szerzej:
Uwaga, zdjęcie tylko z popołudniowego wypadu, rano było deczko mniej i nie porobiłem fotek.
szerzej:
I tak, z ogromną radością i przyjemnością znalazłem 10 przerośniętych i skapcaniałych szlachciców, drugie 10 młodych prawusków cudownie podziurawionych przez czerwie, kilkanaście starych i przemokniętych podgrzybów, kilkanaście zrobaczywiałych do cna zajączków i parę sflaczałych koźlaków siwych- no naprawdę czyste fungowe szaleństwo, no tak to można zawsze zbierać! Dodatkowo pod koniec spaceru jeden bardzo wiekowy, ale wyjątkowy jurny Borowik Szlachetny (na zdjęciu głównym), bez zbędnych ceregieli i bardzo dobitnie pokazał mi, co sądzi o moim dzisiejszym prawusowym buszingu w jego lesie! Podbudowany tymże jakże miłym gestem i głębokim wyrazem uznania, z ogromnym żalem stwierdziłem, że czas przezacnego grzybobrania powoli dobiega końca i trzeba kierować się na parking. Już przy aucie, szanowne Panie kazały koniecznie pozdrowić ich ulubieńca Kikusia, oczywiście nie omieszkały szczerze skomplementować mojego pustego koszyka, przez długi czas serdecznym podziękowaniom i uściskom nie było końca, wymieniliśmy się mailami i telefonami, na pewno to jeszcze powtórzymy nie raz!!!🤣🤣🤣
szerzej:
Że znajduję obcięte trzonki prawdziwków po innych, to normalne i to akceptuję, bo "kto pierwszy ten lepszy", choć czasem serce boli :). Ale jak widzę poprzewracane muchomory rdzawobrązowe (z czym niby można go pomylić??) czy wyrwane i porzucone krasnoborowiki ceglastopore, to trafia mnie szlag. Oczywiście mnie też się zdarza zerwać jakiś owocnik, a potem wyrzucić jako niejadalny (coraz rzadziej), ale jak ktoś niezbierający "kolorowych borowików" wyrywa krasnoborowika z widocznym wyraźnie czerwonym trzonem, a potem go wywala, to takich osób nie uważam za grzybiarzy, tylko za leśnych szkodników.
To tyle "kwasu" ode mnie, w dopiskach będzie sympatyczniej.