szerzej:
Nie wiem czy to sprawa ochłodzenia, czy pełni księżyca, ale faktem jest, że przestały wychodzić świeże grzyby i to mimo stosunkowo ciepłej i wilgotnej nocy, więc na razie trzeba dać sobie spokój. Pozdrawiam serdecznie i życzę pełnych koszy.
szerzej:
takiego brania to nie miałem dawno, co krok to kolonie średniej wielkości borowików, dotarłem w miejsce gdzie nikogo nie było, bo i stare okazy się zdarzały. Trudno mi opisać takie przeżycie, ale napiszę tak. Pierwszy raz z lasu uciekałem przed grzybami. W końcówce stwierdziłem, że ide droga leśną prosto do wyjścia, bo koszyk już tak ciezki, że masakra, ale nie dało się wyjść, pod nogami 21 sztuk w jednym miejscu...
szerzej:
Daleszyckie lasy sa bardzo urodzajne, ale wie o tym chyba każdy w okolicy, bo ludzi tam ogromne ilośći. O 5 rano to juz nie ma gdzie zaparkować. Niemniej każdy znajdzie coś dla siebie, w obecnym wysypie będzie to pół koszyka lub całe wiadro. Las jodłowy monolityczny, ale w sasiedniej buczynie też parę sztuk wpadło mimochodem. Piekny wysyp ahhh :)
szerzej:
Po przeczekaniu jednej w samochodzie, obserwacji chmur i kropel deszczu wędrujących po szybach, ruszyliśmy do lasu. Niestety, jak wyżej podałam, grzybów jadalnych brak. Po doniesieniach że świętokrzyskiego, obudziła się we mnie ta część która ani chybi jest wiedźmą ( dlatego zapewne mnie ciągnie w te strony 😆). Błyski na niebie o 3.15 kazały siedzieć na d., ale nie, te podszepty: jechać, jechać... Gdy rozum śpi... No i pojechalismy, w deszcz, burzę i gromy z ciemnego nieba. W lesie i tak było pięknie, zielono. Pojaw gołąbkow czerwonych, zwykle zwiastuje w niedalekiej przyszłości inne grzyby. I tak zapewne będzie. Obeszliśmy te części lasu, które normalnie obfitują w prawdziwki, kurki a przede wszystkim w moje ukochane podgrzybki. Pusto... Pomruki kolejnej burzy wyprosiły nas z lasu, deszcz przyśpieszył tempo chodu. Doszłam do wniosku, że to Leszy, Dobrochoczy i Leśne Licho ( co przewidziała Yaga), zaplanowany zemstę, nazwaną przeze mnie zemstą Różowego Koszyka, który okazał się w rezultacie koszykiem w kolorze okratkowym 😉🤪 ( te podszepty w głowie, oddziaływanie na świadomość). Pomimo zmiennej pogody, chmary komarów wyjazd zaliczam do w miarę udanych, bo wiem przynajnniej, że z kolejnym wyjazdem poczekam dobre kilka dni 🤣. A pogoda wczorajsza uświadomiła mi, że " słońce to my, czarne chmury to my.. ", bo takie emocje mną targały. Najwięcej czarnych chmur zgromadziło mi się w głowie, przy poharatanych kawałkach lasu i ułożonych pniach drzew i samochodzie, który wiozł pełną przyczepę drzew 😟. Mam nadzieję, że kiedyś to się skończy - bo przecież nie może tak być, że po nas choćby potop, a dla naszych dzieci zostaną same chaszcze... W sobotę raczej małopolskie lasy odwiedzać będę, bo bliżej i zbiory pewniejsze. Pa 😘