szerzej:
Kiedyś zdarzało się 8 godzin włóczęgi po lesie, ale jak na razie 6 to już za dużo. Po kolejnej sobocie spędzonej w pracy, musiłaem chociaż w niedzielę się wygrzybić🤣 Wracając do grzybów, koźlarzy grabowych generalnie było znacznie więcej, mógłbym nimi zapełnić kosz, ale tym razem w większości były robaczywe. Pogoda piękna, ale komary, bąki i muchy nie dają żyć, można z nimi zwariować. Chyba zakupię sobie moskitierę, albo od razu cały strój pszczelarza🤣 Pozdrawiam i do usłyszenia😊
szerzej:
Nie liczyliśmy dokładnie ilości, bo trochę się tymi zbiorami dzieliliśmy w trakcie i na sam koniec - z tego względu w doniesieniu mocno zaokrąglam. Ale grzyb przy takiej wyprawie i z taką ekipą, to zdecydowanie tylko fantastyczny dodatek 😁 Naprawdę musimy częściej!!! Tym czasem padam na pyska (kierowca takiego bombowca łatwo nie ma 🤣). Dzięki serdeczne jeszcze raz i do szybkiego następnego! 😘😘😘
szerzej:
Las konkretnie nawodniony, okresami musiałem włączać napęd 4x4.. takie błoto i kałuże. Trudno było, tym bardziej, że czas rzeczywisty zbierania może ok. 2 godzin, reszta to przemieszczanie się z kępy na kępę :). Jest dobrze.. Pozdrawiam i Darz Bór :)
szerzej:
W lesie 3 godziny, od 14 do 17. Pierwsze i drugie miejsce po 15 minut z wynikiem zero. Miejsce trzecie: przywitał mnie jeden jedyny ceglaś. Potem pół godziny nic, dalej kilkanaście maślaków i 3 prawdziwki w drodze powrotnej, gdy z ledwością taszczyłam kosz. A targać było co, bo przez dwie godziny wcześniej były żniwa największe w moim życiu😍🥰😍. Pierwszy raz, jak postanowiłam, tak zrobiłam, czyli zbierałam tylko same maluchy do zaprawiania. Wynik żniw to okrągłe, liczone komisyjnie 😁 z sąsiadką: 550 kozaków grabowych. W czasie zbierania co chwilkę spotykałam się z miłym Panem, który zbierał te większe kozaki niż moje, a obok których tylko z żalem (że nie wezmę), ale i radością (bo cieszyły oczy) przechodziłam. Pan wyszedł z lasu równo ze mną, tyle, że z innej strony, z równie wielkim pełnym koszem. Odliczoną stówkę wzięła sobie sąsiadka, ze 20 największych dostał sąsiad, który akurat przyszedł jak obcinałyśmy resztki ogonków. Jutro... hmm, chyba odpocznę od zbierania, ale spaceru sobie nie odmówię.
szerzej:
więc skupiłem się na zbieraniu poziomek, których połacie wszędzie kusiły czerwienią dojrzałych jagód. Nad nimi zwisały dojrzewające już maliny. Chwilę wcześniej mijaliśmy ruiny jakiegoś ośrodka wypoczynkowego dla niekoniecznie mas pracujących, więc moje dziecię poszło na urbex, a ja skupiłem się na skupieniu w garści frigańskich darów mamy natury. Zanim zdążyłem wsadzić je do pyska, dziecię wróciło mówiąc: patrz jakiegoś grzyba znalazłem, może to jadalny? Popatrzyłem na prawoczka słusznych rozmiarów i taki się zrobiłem szczęśliwy na jego widok, że wszystkie poziomki wcisnąłem młodemu do dziuba. Trochę niefotogeniczny, nadgryziony bowiem zębem czasu i ślimoka (prawok, a nie młody), ale po oszkrabaniu i tak będzie na skromny obiadek. Skupiłem się znowu na skupianiu poziomek w mej dłoni i tak przeszliśmy przecinkę do następnego lasku. I nagle - to jest nie do pojęcia - zdarzył się cud. W mrocznym zagajniku, na tle zbutwiałych, czerniejących liści, zobaczyłem ciemnobrązowy kapelusz... Ceglaś słusznych rozmiarów, dojrzały do konsumpcji, napoczęty przez ślimoka. Moje marzenia zaczynają się spełniać! Wracaliśmy koło ruin basenu (w środku lasu), więc obszedłem go z drugiej strony, a tam wystawała taka śliczna zapałka w rubą główką, więc dołączyła do kolekcji. Całą zimę i wiosnę szukałem grzybów i... nic. Dopiero teraz, jak przestałem szukać, to same zaczęły się znajdować. Czyżby czas na nową strategię?
szerzej:
Znowu po południu i bez jakichś większych o oczekiwań. Miałem ochotę na prawdziwki ale nie nastawiałem się na jakiś większy zbiór. I dobrze bo co prawda kilka znalazłem ale to tylko kilka i wszystkie były mniej lub bardziej robaczywe. Za to dopisały ceglastopore. Głównie młode i nawet nie za bardzo objedzone przez ślimaki. Znalazłem też kilka podgrzybków jakiegoś nieznanego mi gatunku. Trochę podobne do zajączków ale inaczej ubarwione. Może na FB dowiem się co to za jedni ? Jutro przerwa a na niedzielę mam różne pomysły ☺️
szerzej:
Dziś rodzinne sprawy więc nie zakładałam wizyty w lesie. Ale do domu muszę wracać przez rondo w Sośnicowicach a tam ten nieszczęsny kierunek na Sierakowice i tak jakoś wracając koło 19 z hakiem mi się skręciło w tamtym kierunku. Są gacie więc spoko, ale za to kaloszy brak, bo przecież nie miały być dziś potrzebne. Chodzenie w jeansowych sandałach po lesie jest średnio wygodne, a wielkie kałuże też nie ułatwiają sprawy. Ale myślę sobie, dam radę, rozpęd, duży sus i będzie ok.
Akcja zakończyła się połowicznym sukcesem, tzn. jeden but ostał się suchy.🤣, ale 6 prawoczków wskoczyło do będącego na podorędziu bawełnianego wora. Jutro wolne więc plan jest prosty i jak normalny człek z koszykiem i leśnych ciuchach na spacerek.
szerzej:
Wyrwałem po pracy ze świadomością, że w lesie mogę być tylko dwie godziny. Po drodze na prawdziwkową miejscówkę (przypuszczalnie, bo znalazłem ją w zimie) zboczyłem w mieszany las, który skusił mnie "tym czymś nieokreślonym". I już tam zostałem, prawdziwki muszą poczekać. Grabowych było całkiem dużo, pomiędzy nimi nieliczne babki. Miejsce bardzo ładne, grzyby stare, średnie i malutkie, miło spędziłem tam swój czas.
szerzej:
Podlechtały muchomory moje kubki smakowe. Śmiało wciągam je na listę tazokowych smakołyków. 😊😊 Po wizycie StaregoGrzyba w breńskich lasach i opisanych efektach bardzo kusilo mnie by skonfrontować fakty medialne z rzeczywistością. Patent byl prosty jak meter drutu w kieszeni 😉. Najsampierw wizyta pod kapliczka Tadeusza, tego od spraw beznadziejnych. Krótka wymiana uprzejmości na linii real-niebo wystarczyła by cieszyć się z pierwszego w tym roku pełnego kosza. Usiatki fajne, grubaski na perforowanych białkiem nogach, ceglasie doskonałej jakości, muchomory bez czerwi, maślaki też niczego sobie. 4 łapy zachwycone, podobnie zresztą jak i osoba na drugim końcu smyczy,. Fortuna się uśmiechała do nas, cały dzień, więc i fortuny łyk, po powrocie smakował wybornie.
szerzej:
Czasami jest tak, że bardzo się starasz a ci nie wychodzi. Ostatnio miałem tak w pracy i dzisiaj postanowiłem się trochę wyluzować i zapomnieć w lesie o robocie. Pogoda była bardzo sprzyjająca bo ciepło ale nie wilgotno i lekki wiaterek. Pod lasem byłem o 13 i to jest bardzo dobra pora na grzyby no nikogo innego nie ma wtedy w lesie 😀 Nie miałem, żadnych oczekiwań no może poza tym żeby sobie znaleźć kozaki grabowe. Wiedziałam, że już się pojawiły a lubię zbierać te grzyby. Moja potrzeba szybko została zaspokojona bo już po wejściu do ładu znalazłem pierwsze sztuki. A później poszedłem na miejsce gdzie kiedyś znależliśmy je z Arturo. No i tam trafiłem na prawdziwy wysyp tego grzyba. Rosły po trzy cztery, duże, małe, jasne, ciemne - do wyboru do koloru. Po półtorej godzinie zbierania miałem prawie dwie/trzecie koszyka. Przyznam, że liczyłem na kilka sztuk a tu taki zbiór. Spotkałem też prawdziwki ale o kilka dni za późno. Na zdjęciu najładniejszy z nich ale robaczywy. Później pojechałem do innego lasu z nadzieją na prawdziwki. Znalazłem tylko dwa i sześć ceglaków. Z tym prawdziwkami do dla mnie dalej jest zagadka. Chyba inni mają lepsze miejsca na nie. Ale moje miejsca, jeszcze odpalą w tym roku. Pozdrawiam i do usłyszenia ☺️
szerzej:
Dlatego nie chcę robić reklamy, ale wszystkim którzy z niego korzystają niech tak jak ja 70 latek wesprzą go i wpłacą te 25 zł na rok
szerzej:
17 koniec pracy, długi i bardzo meczący dzień, pokój na poddaszu bez klimy... a zatem miało być 15 minut spaceru dla relaksu - tak powiedziałam mojemu M... 17:07 klnę jak szewc na grzybowym parkingu, bo uświadomiłam sobie, że nie mam przecież spodni, a byłam w białej bluzce i spódnicy po kostki 😂🤣😂 Na szczęście od soboty spoczywały w bagażniku kalosze. No trudno, może nie będzie wygodnie za to będzie chociaż śmiesznie. Mina spotkanego w lesie Pana w lesie bezcenna. Po godzinie M. dzwoni, gdzie jestem i co z obiadem.
No jak co ? Właśnie zbieram coś na obiad. Uzbierało się całkiem sporo, bo 32 prawe i 17 małych koźlarzy. Jutro nici z lasu.
szerzej:
.... praca...... praca........ gaz do dechy las... a tam całe stada ludzi i grzybów, wszędzie walające się pocięte resztki starych kapci usiatków. Ale zdjęcia można zrobić bo fajne grubasy😊 Do usłyszenia może w weekend. Cześć😊