(3/h) Witam Admina i Leśne Bractwo Tym razem nie było zera :) chociaż grzybów jest bardzo mało. Na statystykę składają się garstka kurek i druga maślaków modrzewiowych. Co do lasu to starodrzew sosnowy z domieszką modrzewia i brzozy.
... szerzej o tym grzybobraniu ...
Zachęceni sprzyjającą prognozą pogody postanowiliśmy udać się jak tydzień wcześniej do Bukowiny Sycowskiej. Jak zwykle przywitał nas Azorek meldując się na służbie i wiadomo musiał otrzymać żołd. Po tej formalności ruszyliśmy do Lasu. Wczesnoletni Las przywitał nas śpiewem ptaków już go na ten rok raczej niewiele zostało, ale ponieważ oprócz nas nie było nikogo mogliśmy nasłuchać się do woli :) Oprócz tego kojąca cisza i ten niepowtarzalny aromat ziół, żywicy sosnowej trudno chyba wymienić po prostu aromat Lasu. No ale trzeba było brać się do roboty, czyli za zbiór jagód. Tych było znacznie więcej niż tydzień temu ale po zebraniu około litra "urywam" się na spacer po lesie. Grzybów niestety nie było. Po drodze znaleźliśmy garstkę kurek. A sam znalazłem kilkanaście maślaków modrzewiowych. Dość licznie pokazują się muchomory mglejarki. Te zabieram bardzo rzadko, są kruche a i najczęściej "zasiedlone". Dość licznie rosną tez goryczaki żółciowe popularnie nazywane nie wiem dlaczego szatanami (?) Te znowu pozostawiam fanom goryczy :) Nowoczesny wynalazek, czyli telefon komórkowy przywołał mnie do porządku a właściwie nakazał powrót do naszego głównego zajęcia czyli zbioru jagód. Tych jakoś nie bardzo chciało przybywać, chociaż owoców nie brakowało ale jakoś tam napełniliśmy wiaderka. Zresztą najważniejszy był dla nas dzień spędzony w lesie. W naprawdę ciszy, spokoju właściwe tylko we dwoje bo póki co po lesie nikt chodzi co niewątpliwe się zmieni jak tylko pokażą się grzyby. Na powrót z lasu zdecydowaliśmy się około 20 kiedy zresztą zmusił nas do tego zapadający pomału zmrok. Jagód jak dla nas wystarczy teraz czekamy na grzyby a i jeszcze na jeżyny. Serdecznie pozdrawiam Admina i Leśne Bractwo.
(15/h) 2 godzinki spacerkiem po dębowych lasach za Paszowicami. Bardzo dużo zajączków, chętnie pokazywały się rowniez borowiki szlachetne ( niestety dużo grzybów z robakami albo podjedzone przez ślimaki). Ogromna ilość jagód.
... szerzej o tym grzybobraniu ...
Darz Grzyb!;-) Wszelka sztuka, poezja, architektura i muza rodzą się w przyrodzie. Natura kształtuje główne nurty i kierunki ludzkich potrzeb ukazywania świata w zwierciadle sztuki. Sztuka jest często wielokrotnie modyfikowana na nasz użytek i przejawia się całą paletą różnych stylów, związanych z filozofią, myślą, wydarzeniami i kulturą danej epoki. Jednak swoje źródło i inspirację zawsze wykluwa w przyrodzie. To ziarno, które kiełkuje wraz z chęcią wyrażenia wnętrza artystów, nawet tych, których twórczość wydaje się być lata świetlne od przyrody. Lipiec w przyrodzie to czas baroku. Umownie zaczyna się on przed połową czerwca, a w latach cieplejszych nawet pod koniec maja. Na wiosnę przychodzi renesans, czyli odrodzenie. Z każdym tygodniem delikatne, zielone pędy roślin i coraz bardziej nabrzmiewające pąki oraz bogactwo kwiatów, przyczyniają się do stopniowego opanowywania łona natury przez zieloną sztukę renesansu. Pod koniec maja przyrodniczy renesans przeżywa swoją najbardziej dojrzałą fazę i wtedy przychodzi jego zmierzch. Las staje się tak mocno zielony, obficie zarośnięty, często zlewający się w trudną do ogarnięcia zmysłami zieloną plątaninę, że dochodzi do “zepsucia” się renesansu. To już nie odrodzenie, a misterium nowego życia, gęsto wylewającego się z obrazów namalowanych tysiącami odcieni zielonych farb. Wtedy to przepych i bogactwo przyrodniczych form stają się najobfitsze w ciągu całego roku. Do lasu wchodzi barok, a jego największy rozmach to właśnie miesiąc lipiec. W tym roku, po deszczowym czerwcu, przyrodniczy styl barokowy jest wyjątkowo wyrazisty i znamienity. Pola i łąki nie uległy presji suszy, która w zeszłym roku uszczupliła barok z naturalnej jaskrawości i soczystości. W lipcowym Słońcu, na tle błękitnego, letniego nieba, zacząłem podziwiać bukowiński i okoliczny barok, pełen przepychu i najwyższego kunsztu leśnego artyzmu. Ta najbardziej bogata faza baroku w przyrodzie trwa do żniw. Za kilka tygodni, kiedy rolnicy skoszą barokowe kłosy, pełne bogatych, złotych ziaren, barok przejdzie w późną fazę, ale będzie jeszcze trwać przez cały sierpień. W przyrodzie, chronologia następowania po sobie poszczególnych stylów w sztuce jest inna niż ta ludzka. Na wiosnę przychodzi renesansowe odrodzenie. Jego delikatne, subtelne symptomy często widać już pod koniec lutego. Przedtem jednak trwa zimowa prostota i klasycyzm, gdzie ponury, szorstki las naszpikowany jest szarością, martwotą, a nawet turpizmem, chociaż w swoistej i mimo wszystko pięknej formie. Barok w przyrodzie to nie tylko bogactwo zieleni i przytłaczająca jej obecność. To także bogactwo owadów, ptaków, grzybów i wszelkich innych form życia, których ilość często determinuje przebieg pogody, a więc temperatury i opady. O ile na temperatury barokowe możemy liczyć co roku, o tyle z opadami bardzo różnie to bywa. Barok w przyrodzie to nie tylko bogactwo zieleni i przytłaczająca jej obecność. To także bogactwo owadów, ptaków, grzybów i wszelkich innych form życia, których ilość często determinuje przebieg pogody, a więc temperatury i opady. O ile na temperatury barokowe możemy liczyć co roku, o tyle z opadami bardzo różnie to bywa. Z grzybów rurkowych najefektowniej prezentują się koźlarze czerwone rosnące w towarzystwie topoli osiki. Tworzą bajeczny kontrast czerwieni swoich kapeluszy z ostrą, wyrazistą zielenią traw i innych drobnych roślin. Znalazłem je głównie na stałych, sprawdzonych miejscówkach. Udało mi się znaleźć w sumie ponad 30 okazów w najbardziej pożądanym stadium, czyli młodym, jędrnym, twardym i zdrowym. Ale znalazłem też kilkanaście przerośniętych koźlarzy, które zostały natychmiast opanowane przez czerwie. W ciepłych i wilgotnych warunkach żarłoczne robaki nie próżnują i bardzo szybko wykorzystują ciało grzyba jako magazyn z pożywieniem. Był też i on. Wielki szlachcic o małym wzroście. Szlachcic typowy dla baroku, którego biorą za prawdziwka, jednak gatunkowo na pewno nim nie jest, chociaż należy do tej samej borowikowej familii. To borowik usiatkowany, zdrowy, co stanowi pewien ewenement w tych lasach. Natomiast w jagodnikach można spotkać pełno fałszerzy, oszustów i imitacyjnych krętaczy grzybowych. Goryczaki żółciowe, fanatycznie nazywane “szatanami”, często nawet przez bardziej doświadczonych grzybiarzy, chociaż nimi nie są, gdyż piekielne zwoje zarezerwowały i zapisały tę nazwę dla borowików szatańskich. Jednak ludzie to ludzie, często nie słuchają ani Boga, ani diabła, wkurzając obu równocześnie.;)) W barokowym lesie bukowińskiej krainy zagościły też podgrzybki zajączki. Trzeba przyznać, że znalezienie ich podobieństwa do prawdziwego zająca jest trudno nawet po kilku mocniejszych piwach. Przeglądając kilkanaście miejsc na wszelkie gatunki grzybów, można pokusić się o ogólne opisanie obecnej sytuacji grzybowej na Wzgórzach Twardogórskich. W tym roku, jak mało kiedy na przestrzeni ostatnich lat, wystąpiły obfite opady, które dały podstawę do przypuszczenia, że mamy szansę na pierwszy, letni wysyp grzybów i to na przełomie czerwca/lipca. Pamiętam fenomenalny, lipcowy wysyp z 1993 czy 2000 roku, jak i te może uboższe, ale też całkiem niezłe z lat 1998 20112012. Sobotnia wycieczka była pod tym względem karciano-pokerowo-grzybowym hasłem “sprawdzam”. Jednak – jak to kiedyś napisał tu na portalu nasz gospodarz Marek, czasami z grzybami jest tak, że szybko wzrasta napięcie i nagle… wszystko rozchodzi się po kościach. Chociaż przez kilka tygodni warunki na pierwszy, letni wysyp były najbardziej optymalne od wielu lat, grzybowe kości zostały rzucone i z wielkiego napięcia, skończyło się na wypryskach koźlarzy, kurek, ewentualnie zajączków, usiatków i sporadycznych czubajekkani. W ogóle nie zareagowały prawdziwki, podgrzybki brunatne, maślaki i jeszcze kilka innych gatunków. Jednak aby postawić ostateczny krzyżyk na oczekiwanym wysypie, wolę się wstrzymać jeszcze przez kolejny tydzień. Jeżeli również do końca tego tygodnia nic się nie wykluje w większej masie, to będziemy mieć potwierdzenie i sygnał od lasu, że grzybnia nie została pobudzona do masowego ruchu grzybotwórczego. Jak zwykle trzeba coś/kogoś obciążyć winą za brak tego ruchu. Część grzybiarzy oczywiście na pierwszej szubienicy powiesi Księżyc w pełni, z czym się nie zgodzę, ponieważ to właśnie dobę przed pełnią znalazłem najwięcej młodych koźlarzy (znacznie więcej niż tydzień temu). Część grzybiarzy stwierdzi stanowczo, że to po prostu jeszcze nie czas na grzyby. Grzybnia ma inne zdanie niż proroctwa grzybiarzy, z czym częściowo mogę się zgodzić. Jednak ja powiesiłbym na mojej szubienicy jeden czynnik, a mianowicie temperaturę. Po ostatnich, obfitych opadach, od razu przyszło duże ciepło. Przedział temperatur 25-28 stopni C to za dużo dla nizinnych grzybów pierwszo-wysypowych. Kiedyś przeanalizowałem warunki pogodowe dla wszystkich, odnotowanych przeze mnie, lipcowych wysypów grzybów w Bukowinie. Okazało się, że po wystarczających opadach, które były podstawą do uformowania się wysypu, przychodziły niskie jak na lipiec temperatury i przeważała pochmurna pogoda. W związku z tym, aura przypominała bardziej wrzesień, dzięki czemu, tak zrobione w bambuko grzyby, postanowiły wykluć się w większej masie. Trzeba mieć na uwadze, że to tylko moje subiektywne spostrzeżenia i wnioski w poszukiwaniu winowajcy za brak lipcowego, masowego grzybnięcia nizinnego. Pozdrawiam serdecznie, cała relacja dostępna pod linkiem: https://www. lenartpawel. pl/barok-w-lipcowej-bukowinie. html
(12/h) Witam wszystkich, w lasach dużo robaczywych zostało ale i tak same prawdziwki wylądowały w wiadrze :), dużo kleszczy): przepraszam że nie załączam zdjęcia, mam problem z tel.
(25/h) w lesie od 5 do 10 rano.. 68 borowików, 26 kozaków, 6 siniakow, 12 podgrzybków, 1 maślak i 1 zajączek. Na zdjęciu Majlo ktory od 9 lat jest na każdym grzybobraniu
(15/h) Z 4-letnim Synkiem raczej na spacerku niż na grzybobraniu. Lasy dębowe. Grzyby coś tam rosną. Wziąłem 9 usiatkowanych (a raczej 1 i 8 kapeluszy), kilka zostawiłem bo były przeżarte straszliwie. Do tego kilka podgrzybków zajączków (byli ich znacznie więcej, ale początkowo w ogóle nie chciałem ich zbierać a potem brałem tylko najładniejsze) i kilkanaście kurek, co mnie bardzo zdziwiło, bo ich się tam nie spodziewałem. Spacer udany, chociaż dość męczący było gorąco. Ale szanse na nowego Grzybiarza rosną😂
(8/h) Dzisiaj mniej niż w ubiegłym tygodniu. Za to więcej młodych wszelkiej maści. Byliśmy wcześniej a chodziliśmy dłużej. Zebraliśmy 30 prawych usiatków i szlachetnych, 1 podgrzybek brunatny - rodzynek 😊, 30 podgrzybków złotawych, 5 zajączków, 5 kozaków grabowych i garść kurek. Poza tum widziane pierwsze kanie i kilkanaście maślaków żółtych. Grzyby tak naprawdę w jednym lesie bukowym. W pozostałych pojedyncze sztuki. Jest mokro, parno a grzyby mają to w nosie. Ale to ich bajka - robią co chcą. Ale wycieczka super. Mnóstwo młodych usiatków zostało w lesie - żyły własnym życiem 😁
(20/h) A poszedłem w las bukowy i. Debowy czasami swierk. Pojedyncze borowiki szlachetne i usiatki czasami kurki i. Inne. Raczej las przeswietlony skarpy bez roslinnosci male mchy lub ziemia. Cos mi sie wydaje ze to koncowka letnia. Bo ten wysyp trwa juz 3 tyg. A jest pelnia. Trzeba sie nachodzic. Jest duzo grzybow starych lub wycietych. Do tego 70% robal. Kapelusz do uratowania.
(15/h) Las leszczynowy. Umiarkowanie wilgotno. Dużo prawdziwków usiatkowanych. Ceglaki w lesie mieszanym. Około połowa to grzyby robaczywe ( nie wliczone do statystyki) Bardzo dziekuję za pomoc w określeniu gatunku grzyba 😊 Liczę że tym razem również mi pomożecie. Co to jest na zdjęciu?
(25/h) kurki, kurki, kurki. Prawdziwki jakby w odwrocie ale 30 sztuk się trafiło. Bardzo dużo dużych okazów stoją majestatycznie i o dziwo nikt ich nie "kopie". Maślaczki jak malowane. Ogólnie dobrze i kolorowo. Cicho. Trafiłem na nowe stanowisko złotogłowej lilii, miała ze 150 cm wysokości.
(20/h) Las iglasty i mieszany. Ceglastopore i borowiki. Większość niestety robaczywa. Czy ktoś wie jaki to grzyb? Byłabym wdzięczna za podpowiedź. Zmylił mnie kolor kapelusza.
... szerzej o tym grzybobraniu ...
rano trochę pokropiło, więc już na miejscu planowane jagody zamieniły się w kurki. i 1 kozaczek. trochę już przesuszonych zostało. kurki głównie przy drodze, w mchu, trawie, liściach (buki). w lesie bezludnie. pierwsze kurki w tym roku trafiłem 13 czerwca. mam nadzieję, że ta data to dobry znak jednak na ten sezon. czego sobie i przede wszystkim - wszystkim zakręconym fanom lasu (odpukać) życzę. bo to pierwszy wpis tegoroczny.
(40/h) dużo grzybów, borowiki usiatkowane bardzo nadgryzione przez ślimaki i w większości zaczerwione, podgrzybki zajączki jest ich mnóstwo ale jeszcze w gorszym stanie, można trafić sporo kurek pojawiają się różne gołąbki sporadycznie inne grzyby
... szerzej o tym grzybobraniu ...
W ogóle nieudane wyjście wczoraj. Poczekałem aż przestało padać, patrzę na rozkład autobusów i mam pod sam las. Inny las niż do tej pory, to ten las od którego zaczynałem. Wszedłem drużką obok działek i wiem, że będzie strumyk do pokonania. Niestety nie udało się go pokonać, tak woda wezbrała, że szok. Zawróciłem, zszedłem ulicą niżej i tam przez pole na mostek. Już jestem w lesie, ale żeby być w lepszej jego części to i tak znowu by trzeba przez ten strumyk a to nie wykonalne. Idę więc taką ścieżką, zabłocona, krzaczory a na dodatek lunął deszcz. Już mi się nawet zbierać odechciało, ale i tak nie było co, bo same muchomory. Cały mokry myślę jak by tu jak najszybciej wyjść z tego lasu. Poszedłem w stronę, bo najbliżej i teoretycznie miało być najłatwiej na Nowy Krzyż Milenijny. Widocznie przez połamane drzewa ludzie już tamtędy nie chodzą a taka fajna ścieżka była. Nie wiedziałem o tym i poszedłem tą ścieżką, obszedłem te drzewa, deszcz wciąż leje ciemno a ja po krzaczorach i oby tylko dojść do jakiejś ścieżki. Doszedłem calusieńki mokry, na koniec posłużyłem się jeszcze elektroniką czy aby na pewno w dobrym kierunku idę. Jak już wyszedłem z lasu to przestało padać.
(10/h) ... pojechalem w nieznane gorskie tereny bo nie moglem spokojnie patrzec na doniesienia wiedzac ze moje nizinne miejscowki calkiem puste. W lesie bylo przyjemnie, chociaz moj koszyk prawie pusty gdy miejscowi mieli wiaderka pelne grzybow. Po dlugich wedrowkach trafilem miejscowke i sa pierwsze w tym roku szlachetne :) 33 grzyby: 10 prawdziwków, 3 ceglaki, 6 podgrzybków, 14 maślaków. Nie licze tych co zostaly w lesie razem z lokatorami a takich bylo duzo.
(3/h) Tym razem przesunęliśmy się z Miodar pod samą Sosnówkę. Niby w lesie bardziej mokro, ale z grzybkami słabo. Tym razem nie było prawdziwków a jedynie piękne okazy koźlarzy. Troszkę jagód na pierogi, no i spacer super. Drugie tyle grzybków (nie wliczane w statystykę) zostało w lesie ze względu na lokatorów. Za kilka dni zobaczymy co jest "wyżej" czyli w okolicy Drogoszewic. No i ważna uwaga, jadąc rano trzeba bardzo uważać, bo słoneczko daje "ostro po oczach" a droga w kierunku Twardogóry jest remontowana.
(25/h) Witam, prawdziwe wychodzą, w środę w tym miejscu w którym dziś zbierałem nie było nic, a dziś w ok 2 godziny to co na zdjęciu. Same prawdziwki, 90% zdrowe, młode, w lesie aż za mokro, były i szlachetne i usiatkowane, zobaczymy co środa mi pokaże. Pozdrawiam.