(35/h) Dużo młodego podgrzybka, ale raczej w miejscówkach. Mimo wyraźnych śladów eksploatacji, trzecia z odwiedzonych dała mi wynik na poziomie 60 sztuk na godzinę. Do tego jak zwykle, dużo kani i kilka maślaków, tym razem nie wypatrzyłem żadnego prawego, tylko obcięte korzenie. W starym kamieniołomie, który wygląda, jak miniatura wspinaczkowych skałek, znalazłem kilka rozsypujących się już purchawic olbrzymich.
(20/h) Rano padało, wstać się nie chciało. Przestało padać, więc co tu robić."Natura ciągnie wilka do lasu". Spojrzenie na męża i pytanie-to co jedziemy? -jedziemy. Hura!:- D Ale gdzie, bo godz. 11 to już pózno jak na grzyby i jeszcze czas na dojazd. Padło na Bibielę, jak najbliżej czyli 20 km. W lesie o 12. Na dzień dobry 1 ładny podgrzybek i dalej długo, długo nic. Potem pojedyńcze sztuki. Kilometry w nogach, a koszyki prawie puste. Myślę sobie- zły las dzisiaj wybrałam. Godz. 15 trzeba wracać, bo w pochmurny dzień szybciej robi się ciemno. W koszyku może ze 20 grzybów. Trudno- las dał to co miał. Z pokorą wracamy drogą do samochodu. I nagle coś mnie podkusiło, żeby wejść jeszcze do lasu po lewej, po co mam iść drogą jak mogę lasem. Mąż już nie miał ochoty, więc wkroczyłam w ten las sama, właściwie bez wiary. No i co? No i wreszcie są! Jeden, drugi, trzeci itd. Trafiłam w kawałek lasu, gdzie od ponad tygodnia albo i dłużej ludzka stopa nie stanęła, tylko jelenie odwiedzały to miejsce zostawiając po sobie co nieco. Na szczęście nie zbierają one grzybów, no i też ich nie zjadły. Duże, czarne podgrzybki na widoku, że przewrócić się można było przez nie. Małe i średnie też były. Mój koszyk wciągu 40 min. napełnił się po brzegi. W sumie "wylądowało" w nim 104 podgrzybków. Mąż miał tylko 30 (bo szedł drogą). Do samochodu dotarliśmy po 16. Najciekawsze z tego było to, że wchodząc do lasu obraliśmy kierunek na lewo, a grzyby, jak się okazało były na prawo od samochodu. Niepotrzebnie zrobiliśmy takie koło, nabijając kilometrów. Ale kto to wiedział. Na zdjęciu dwaj kochający się bracia. I jeszcze jedno wiarę i nadzieję trzeba mieć zawsze do końca :).
(50/h) Wybrałem się na krótką trasę po lesie przy węźle kolejowym. Zamiast iśc do Tłuczykąta i wracać poszłem na tegoroczne zwalisko drzew po burzy. Normalnie strzał w dziesiątkę. Od 5 do 10 grzybów przy prawie każdym drzewie. Wszystkie wieksze niż dłoń. podgrzybek gigant 30-centymetrowy niestety był cały robaczywy. Poszukiwania byłyby dłuższe ale musiałem wyprowadzić tubylca z lasu bo sie zgubił. dwie godziny w lesie i pełen duży kosz wiklinowy
(50/h) Wybrałem się na krótką trasę po lesie przy węźle kolejowym. Zamiast iśc do Tłuczykąta i wracać poszłem na tegoroczne zwalisko drzew po burzy. Normalnie strzał w dziesiątkę. Od 5 do 10 grzybów przy prawie każdym drzewie. Wszystkie wieksze niż dłoń. podgrzybek gigant 30-centymetrowy niestety był cały robaczywy. Poszukiwania byłyby dłuższe ale musiałem wyprowadzić tubylca z lasu bo sie zgubił. dwie godziny w lesie i pełen duży kosz wiklinowy
(10/h) Powrót z Jasnej Góry i na chybił trafił wejście do lasu za wsią. Las mieszany gatunkowo i wiekowo. Przewaga sosny i młodych dębczaków. Mimo pochmurnego ale ciepłego jak na tę porę roku dnia bardzo miły spacer. Laski przestronne z przyjemnym poszyciem, dużo mchu i żadnych chaszczów. Po godzinie z okładem ostatnie grzyby zbierałam w półmroku, razem 13 sztuk: 3 ceglastopore, 9 podgrzybków brunatnych i 1 kozak pom. - żółty. Wszystkie niezależnie od wielkości zdrowe i bez lokatorów, tylko w kozaku jeden całkiem niewielki ślimaczek wyżarł wszystkie rurki. Z lasu wyszedłem z pierwszymi kroplami deszczu i o zmroku.
(10/h) Witam Wszystkich serdecznie. Dziś ostatni raz się wybrałem do lasu biorąc pod uwagę prognozy pogody na najbliższe dni. Padło na Krupski Młyn.. Zapowiadało się super mimo deszczu, ledwo pięć metrów od samochodu widzę z daleka świecący łepek - piękny młody podgrzybek na grubaśnej nodze, za chwilę drugi, trzeci czwarty piąty myślę ale będzie żniwo heh.... niestety czym głebiej w las tym mniej grzybków..... Chyba ten przymrozek dwa dni temu zrobił swoje bo dużo grzybków zapleśniałych i sinych, tylko 20 nadawało się do zabrania po 2 godzinach. Cóż, wynik może słaby biorąc pod uwagę zbiory Młodego Wetera z wczoraj w tym rejonie ale sami wiecie jakie to uczucie samemu się poszwędać po pustym lesie..... bezcenne. Pozdrawiam Wszystkich na tym portalu i życzę zawsze obfitych zbiorów. Wszystkiego dobrego;) Darz Bór;)
(25/h) Witam. Rano padało więc oczywiście zaspałem. A miałem do wyboru dwie miejscowości Koski lub Krupski Młyn. Zdecydować się trudno. Zastosowałem więc metodę losowania na pluja. Padło na Koski. Czy dobrze nie wiem i chyba nigdy się nie dowiem. Las sosnowy z domieszką buka, taki na podgrzybki i borowiki. Czysty co warto podkreślić. A ten walor to rzadkość. Przyjemnie się chodzi bo teren płaski. Pogoda dopisała, choć było pochmurnie ale ciepło. Spotkałem tylko jedną osobę i to ok. godz 14,00 oraz kilku myśliwych. Grzyby są. To najważniejsza informacja. I chyba jeszcze będą, bo to co zbierałem to głównie grzyby młode i zdrowe. Można powiedzieć: "od przedszkola do gimnazjum". borowiki 4, podgrzybki w zdecydowanej przewadze ok. 100, maślaki oraz kanie i opieńki. Jeden BOROWIK KRÓL to największy jaki w życiu znalazłem. Aż się boję zajrzeć mu do żołądka, choć jest twardy. Ślimaki też go ominęły. Chciałbym go zostawić na pamiątkę w całości. Ciekawe czy gdybym go włożył do formaliny to zachował by kształt i barwę?. Może ktoś ma pomysł, czekam na radę. Na koniec, zapraszam do tego lasu, bo naprawdę warto. E.
(100/h) No cóż ta strona straciła dla Mnie wiarygodność, podałem e-mail zdjęcie które zamieściłem można było zweryfikować kiedy było zrobione a że źle napisałem datę na karteczce to przecież zostało zweryfikowane lecz Moje wpisy zostały usunięte, czyli jak są grzyby to i tak nie warto pisać bo wpisy zostaną usunięte przez Administratora ( wydawało się że facet wie co robi ) niestety jak Mu coś nie pasuje to do usunięcia. Pozdrawiam serdecznie Pana Administratora niech się Pan bawi dobrze i nabija z ludzi w sumie strona itak jest KIEPSKA
(12/h) Co takiego jest w naszym górskim lesie, że przyciąga nas do siebie jak potężny magnes, że nie możemy się nań napatrzeć, że ciągle tęsknimy za jego szeptami i zapachem ? Że nie ma dla nas znaczenia pogoda, temperatura, pora roku czy nastrój. Znamy ten las jak własną kieszeń, znamy każdą ukrytą ścieżkę, w którą nikt normalny nie odważyłby się zapuścić, każdy krystaliczny strumień i wszystkie drobne, kolorowe kamyki na jego dnie, wiemy, pod którym głazem w potoku mieszkają pstrągi, a w której zatoczce, jesienią kłębią się różnobarwne liście. Stanąłem dzisiaj w mgliste, wilgotne, melancholijne przedpołudnie, na polanie do której można dotrzeć tylko „na azymut / na przełaj”, poza wszelkimi normami, na polanie, której nikt z Was nie znajdzie, a ja też nie przyłoże ręki by stała się znaną celebrytką. Tylko tutaj, poza ciepłym domem, czuję się bezpiecznie, jak u siebie, czy to metafizyka ? magia ? spełnienie ? duchowość ? na pewno mistyka – to wszystko w pewnej chwili spotkało się w tym jednym miejscu i otuliło mnie tak przyjemnie, blisko i szczelnie, że mimo chłodu, trwałem tam oczarowany baśniowym, zjawiskowym - naszym lasem. Włożyłem ręce do kieszeni, wpatrywałem się w mgłę, wsłuchiwałem w ciszę, chłonąłem aromat żywicy, mokrych liści i zapach położonych traw na polanie. Czułem się jak Faust, mający oddać duszę diabłu kiedy smakując pełnie szczęścia wypowiadał słowa - a ja powtarzałem za nim - „chwilo trwaj – jesteś piękna „. Las ogrzewał mnie swoim niewidzialnym, abstrakcyjnym żarem, rozmawialiśmy - milcząc przez ponad dwie godziny. I co z tego, że po drodze znalazłem tylko „naście” zmaltretowanych podzimną aurą podgrzybków oraz kilka sporych „garści” wyczekiwanych opieniek miodowych, i tak czasu spędzonego w lesie – nie zastąpią żadne dorobki ludzkiej cywilizacji. Pozdrawia Was „zmokła kura” zwana Tazokiem PS wielkie podziękowania dla @Pecok, że mnie zmotywowałaś do opieńkowych poszukiwań, a co więcej obdarowałaś koszem leśnych smakołyków
(15/h) Super Lasek. Piękna pogoda i Trzy kilo podgrzybków. Trochę chodzenia, ale w taką pogodę to sama przyjemność. Wydaje mi się że to jeszcze nie koniec. Darz Grzyb 🍄
(20/h) Pół koszyka podgrzybków jeden kożlak nie jestem wybitnym grzybiarzem koledzy po koszyku grzybki wystepują miejscami trzeba się nachodzic drobnica pozdrawiam
(30/h) Lasy za Tworógiem w kierunku Lublińca. Pogoda wymarzona. Wchodzimy do lasu i na przywitanie kilka pięknych podgrzybków przy samej drodze. Już wiedziałam, że to będzie dobry dzień. Powolny spacerek i co jakiś czas grzybek lub dwa albo nic, nic i nagle całe stadko. Najwięcej grzybków w mocno wilgotnych miejscach. Rosną wszędzie w mchu, jagodzinach, igliwiu. Owszem trzeba się nadreptać ale warto. W lesie ok. 5 h, zebraliśmy 4 kg podgrzybków i 1 zajączka. Grzybki praktycznie bez lokatorów ale sporo nadgryzionych "zębem" ślimaka. Był to wspanale spędzony jesienny dzień. Pozdrawiam i życzę udanych zbiorów.
(85/h) Pojechalem tam pierwszy raz na trasie kalety koszecin no i zaskoczenie. w godxine polowe koszyka same piekne zdrowe podgrzybki rosly az milo zbierac
(20/h) Byl sobie las, zielony las, a w lesie jakby nigdy nic, przy waskiej drozce na czterech nozkach stal sobie rudy... lisek. Patrzyl na nas tak jakby chcial nam dac do zrozumeinia zebysmy poszli za nim. I taK zrobilismy. Lisek zniknal wsrod choinek, a nam ukazaly sie piekne podgrzybki. Z tego wynika, ze lisek nie byl chytruskiem i podzielil sie z nami wiedza o wystepowaniu grzybow w tym rejonie. W "liskowym"lesie znalezlismy 86 podgrzybków. Wynik koncowy dzisiejszego grzybobrania to 197 podgrzybki, 2 maślaki pstre, 1 kania. Oczywiscie rodzinka tez sie trafila. Tym razem czterogrzybowa.
(45/h) Lasy Siewierskie. 3 koszyki - 3 osoby, 4,5 godziny. Polecam miejsca z paprociami w nich najlepsze zbiory. Same podgrzybki, 1 prawdziwek mocno nadjedzony przez ślimaki a także trochę opieniek. Ponadto po raz pierwsze znaleźliśmy w tych lasach sarniaka. Prawdopodobnie było to najlepsze zakończenie sezonu. Być może jeszcze jako maniacy wyskoczymy do lasu ale już pewnie bez takich efektów, :)
(54/h) Witam wszystkich grzybniętych:-). Było pięknie. Pierwszy raz w tym roku naprawdę nie musiałem się nigdzie spieszyć, słońce, wymarzony do chodzenia las, cisza, spokój, bardzo ciepło:-). Pojechałem w swoje ulubione miejsce odwiedzić swój lasek, a tam nic nawet jednego grzyba, ale widziałem grzybiarzy na parkingu, którzy mieli sporo więc nie traciłem nadziei. Idę, idę i ciągle nic nawet jednego grzyba. Pomyślałem wtedy, że to eldorado które zaraz znajdę po prostu mnie zaszokuje, przecież wszyscy piszą, że grzyby rosną miejscowo i jak trafisz to kosisz aż miło. I wtedy właśnie znalazłem dwa podgrzybki, za chwilę cała rodzinka 10 szt, za chwilę następne 10, położyłem kosz i krążą wokół niego zbierałem grzyby całymi rodzinami robiłem wokół kupki po 20 grzybów, a potem tylko pakowałem do kosza. Znalazłem w sumie jakieś 150 podgrzybków w dwie godziny, ale wokół mnie pojawiło się paru innych grzybiarzy i postanowiłem iść dalej, szukałem podobnego miejsca i kolejnej wielkiej gromadki, ale nie udało się przez następną godzinę, kiedy postanowiłem wracać i żegnałem się z lasem w myślach mu dziękując, moim oczom ukazało się stado 20 grzybków jakby w nagrodę. Wracałem ledwo dźwigając pełny kosz i reklamówkę grzybów. To było moje najlepsze grzybobranie w tym roku, obok lipcowego o ile dobrze pamiętam zbioru prawdziwków w Iwkowej. W sumie 215 podgrzybków i jeden rydzyk:-). W lesie 4 godziny z czego środkowe dwie to był główny zbiór. W młodnikach nic nie było tym razem wszystko w pięknym wysokim lesie z borowinami, ale tam gdzie było dużo wilgotnego mchu i trochę w trawach. podgrzybków najwięcej średnich, trochę małych i trochę gigantów. Mało robaczywych, grzyby w większości w dobrej kondycji, świrzynki:-). Taka ilość o tej porze roku, to mistrzostwo świata! Życzę wszystkim udanych zbiorów i pozdrawiam!
(50/h) 5 listopad - nigdy nie zbieralam w tym czasie ale las wzywa. Same cudeńka :) ilosc dla mnie zawrotna - zieleniatki, kurki, kanie, kozaki i oczywiście podgrzybki. Duże - małe, zdrowe, podgryzione ale moje. Cudowny dzień i ten zapach lasu :). To juz koniec w tym roku - pozdrawiam wszystkich grzybiarzy :)
(30/h) Las iglasty. W zeszłym tygodniu pisałem, że już kończę sezon a tu bach!!!. Grzybki nie dają mi spokoju. Rosną piękne czarne łebki i tylko piszczą z pod mchu "znajdź mnie". Dzisiejszy wypad w 3 osoby widoczny na zdjęciu. Pozdrawiam zapaleńców.
(100/h) Zachęcony doniesieniami Mamro i Bazyli z samego rana wybrałem się do lasu. Oczekiwałem spotkać ponownie prawdziwki w miejscach gdzie znaleźliśmy je z Emilem w środę. Po drodze trafiły się dwie lekko zmarznięte kanie. Na miejscu docelowym zastałem jednego prawdziwka i jednego czerwonego kozaka. A później pojawiły się zieleniatki. Nie zależało mi na nich tak bardzo ale już się je widzi to jakby powiedział Rzędzian nie godzi się tyle zacnego dobra zostawiać. I tak na początku były małe pojedyncze, później coraz liczniejsze rodzinki coraz większych osobników. W pewnym momencie stwierdziłem, że mi już starczy biorąc pod uwagę jak później trzeba się narobić, żeby wylądowały w słoikach. I jak postanowiłem już iść do domu to zaczęły się pokazywać istne hordy zielonych osobników. Poradziłem sobie szybko z ostatnią i uciekłem z lasu.
(7/h) Witam. Wybrałem się dzisiaj do Mojego Lasokrzaczku (zdj. 1) z zamiarem pożegnanie na okres zimowo-wiosenny. Koszyk w ręku a w nim: ciasto na kaczych jajach, termos z herbatą i cytryną, nóż (na wszelki wypadek). Nie liczyłem że coś znajdę, bo to nie pora na kozaki. Trochę pociątałem po krzakach, żeby sprawdzić czy wszystko jest na swoim miejscu i gdy wychodziłem, na drodze stanął mi całkiem fajny kozaczek (zdj. 2). Usiadłem koło niego wyciągnąłem ciasto i herbatę, zaproponowałem poczęstunek ale odmówił. Pewnie zdawał sobie sprawę że czeka go operacja chirurgiczna i lepiej być na czczo. Miałem go zostawić, ale uznałem że lepiej będzie pasował w zupie, niż w robaków kupie. Aby mu ulżyć, jednym zdecydowanym ruchem odciąłem od podłoża i umieściłem w koszyku. Obok moich lasokrzaczów jest wysoki las sosnowy do którego nie chętnie zaglądam ze względu na możliwość spotkania z osobnikami, którym to do lasu powinno się z mocy ustawy zabronić wchodzić. Żona zażyczyła sobie jednak opieniek, więc chcąc nie chcąc poszedłem na poszukiwanie. Nie musiałem ich długo szukać, bo ten gatunek grzyba tego roku obrodził wyjątkowo (zdj. 4). Z tego co znalazłem wyciąłem jak najmniejsze. (teraz się z nimi buja :))), będą ze cztery słoiczki). Jeszcze na dodatek w okolicach miejsca gdzie zawsze zostawiam auto, znalazłem 20 podgrzybków, (zdj. 3,5). Bardzo ładne, zdrowe, grube, na grubych nóżkach. Co dowodzi że "najciemniej jest pod latarnią" I to by było na tyle. Zostało mi jeszcze trochę ciasta, a to oznacza że......
(20/h) W lesie cicho, spokój, ogólnie grzyby rosły gdzie sobie chciały najwięcej pod choinkami, blisko ścieżek, w mchu lub gęstszej trawie, w jagodnikach praktycznie zero.
(40/h) Dziś opuściliśmy Rudzkie lasy i wybraliśmy się w okolice Lublińca. Naszym łupem padły same podgrzybki, młode, twarde, zdrowe grzybki które rosły głównie we mchu i niskich jagodzinach. W sumie ok 6 kg
(20/h) Myślałem że to już koniec grzybów, a tu niespodzianka, ok 40 brązowych maślaków dużych i co najważniejsze zdrowych, jutro wyruszam na podgrzybki, zobaczymy
(30/h) Dużo podgrzybków w większości robaczywe, mało młodnika, ale sezon jeszcze trwa pomimo nocnych przymrozków. Dzisiejszy zbiór to tylko 3,5 kg/2 godz.
(15/h) Las mieszany, dużo liści, ale to nie przeszkodziło w nazbieraniu kani. Do koszyka trafiły też opienki. Niestety nadmiar obowiązków pozwolił tylko na godzinny spacer po panewnickim lesie. Pozdrawiam
(26/h) Dzisiaj do lasu wchodzilam usmiechnieta. Cicho, pusto, pomyslalam sobie-grazka sama w lesie. podgrzybki rozne, rozniste-male, srednie, grube, chude, jasne, ciemne, dlugie, krotkie. Rosly sobie gdzie chcialy-we mchu, w jagodzinach, trawach, na igliwiu, miedzy suchymi galeziami. Nie bylo dzisiaj reguly. W 3 godz. od 13.30 do 16.30 nazbieralam 83 szt. Wracalam z lasu tak jak wchodzilam usmiechnieta, az tu nagle gdzies niedaleko mnie-PACH!! Az podskoczylam. Usmiech znikl, pojawil sie smutek. Jakies zwierzatko pewnie przestalo sobie biegac po lesie:- ( Niech go diabli-wiecie kogo mam na mysli (>_<)
(2/h) Witam. Dzisiaj odwiedziłem las, w którym bywam bardzo rzadko. A jest to las w którym spędziłem najpiękniejsze chwile mojej młodości. Przełom lat 60/70. J. Hendrix, J. Joplin, Led Zeppelin, dzieci kwiaty, to tu kształtowała się moja wrażliwość muzyczna, tu wraz z kolegami i koleżankami spędzałem wszystkie wolne chwile w lecie. Rzeka Liswarta, kajaki, namiot bez podłogi i wino J23. Cudowne chwile. Eh. Dosyć. Zebrało mi się na wspominki, ale to nie jest miejsce na osobiste wynurzenia. Przyjechałem tu dziś na gąski, ponieważ okoliczne lasy od zawsze uznawane były za bogate w te grzyby. Młode lasy sosnowe na piaszczystym gruncie sprzyjały temu gatunkowi. Dzisiaj też są odwiedzane przez amatorów gąsek niekształtnych. Tylko że moje oczy już nie są w stanie wypatrzyć je w ściółce leśnej. Zdecydowałem się więc na zbieranie tego co było w moich możliwościach. Zielonki. Nazywane też listopadówki lub zimówki. Może jestem w błędzie co do nazwy, ale tu potocznie tak się na nie mówi. Rosną wszędzie w młodnikach w ilościach nie do policzenia. Praktycznie nikt ich nie zbiera. Może to nie jest grzyb najwyższej jakości, ale kilka słoików dla urozmaicenia spiżarni nie zaszkodzi. Koszy ala Bożenia można z powodzeniem uzbierać w systemie - szybkie 1,5 godziny z mężem. Do tego ok 15 podgrzybków. Co prawda swoją młodość mającą za sobą, ale po wykonaniu pewnych zabiegów chirurgiczno-weterynaryjnych wyszedł z nich całkiem ładny sznurek do ususzenia. Kilka kani i to wszystko. Z żalem opuszczałem las, znajome ścieżki i rzekę. Może tu jeszcze kiedyś wrócę. Ale łza się w oku kręci.
(10/h) Sezon grzybowy trwa w najlepsze a prawdziwki rosną ukryte w liściach dębów i buków :) Dzisiaj znalazłam mojego najładniejszego borowika na grubej nodze, waży 80 deko i jest cały zdrowy! Wokół niego rosło jeszcze 5 ślicznych braciszków! Poodgarniałam liście przygotowując się do zrobienia zdjęć i szok.... telefon został w domu: (Więc dzisiaj wyjątkowo fotka z blatu a na niej wyżej opisana rodzinka. Dodatkowo znalazłam 9 prawdziwków poobgryzanych przez ślimaki, 7 brązowych kozaków i 4 zajączki. Pozdrawiam :)
(40/h) Witam jurajskich grzybiarzy! Dzisiaj mimo nocnego mroziku bardzo ciągęło mnie do lasu. W południe już byliśmy na naszych miejscówkach które w tym wysypie były dla nas szczególnie łaskawe. Nie zawiodłam się = dwa kosze średniej wielkości w 3 godziny!!!! Kocham podgrzybki - są takie rodzinne!! Możliwe że jeszcze to nie koniec tegorocznego grzybobrania. Serdecznie pozdrawiam Darz Bór
(20/h) Korzystając ze słonecznej choć niezbyt ciepłej pogody wyjechałem rowerkiem posprawdzać swoje rewiry (te niezasypane liśćmi) i oprócz spodziewanych "aksamitków" udało mi się wyprzedzić konkurencję i wyszperać kilka "novembrusów" - po obraniu 1 kg żywej wagi (liczę tylko prawdziwki)
(45/h) W naszych lasach to dopiero teraz jest wilgotno i jak rosną grzyby to nawet jest ich po kilka lub kilkanaście sztuk. Jeszcze do niedawna tylko pojedyncze sztuki a nachodzić dużo trzeba się było. Dzisiejsze zbieranie również przy opadach śniegu tak jak inni pisali a nawet dokumentowali. Zapowiadają u nas w nocy temperaturę do -2 stopni, więc rano może być ciekawie. Dzisiejszy pobyt to 3 godziny w lesie, zebranych podgrzybków 135 szt. Około 20% to już trochę większe grzyby, a pozostała ilość to takie do marynowania. Odpadów z wkładka mięsną około 5 %. Jeśli te przymrozki będą krótkotrwałe to jest szansa na niejedno jeszcze wyjście do lasu na grzyby. Jeśli chodzi o lasy w których chodzę to naprawdę jest bardzo mało śmieci. Z reguły to lasy do których chodzę to niewiele są zapaskudzone butelkami, puszkami i. t. p. może dlatego, że w większości są to miejsca do których trzeba spory kawałek dojść lub dojechać rowerem i chyba nie każdy ma ochotę targać to ze sobą. Pozdrawiam wszystkich grzybiarzy.
(30/h) 8.30-12.30 w lesie dokładnie las w Zielonej, maluchy zdrowe rosnely po 4-5 sztuk, im większy kapelusz to grzyb zjedzony okolo 40 dużych zezartych na miejscu... Same podgzybki :)
(40/h) Lasy przy trasie Kalety - Koszęcin, piękne, młodziutkie podgrzybki, ponad 90% zdrowych. Niestety nadchodzą mocniejsze przymrozki, więc to chyba ostatnie grzybobranie w tym roku.
(6/h) Mimo deszczu i przymrozków można jeszcze spotkać takie cuda. Największy miał 63 dkg. Wszystkie bez lokatorów. Oprócz tego kilkanaście podgrzybków, zajączków i 2,5 kg opieniek (nie wliczone do statystyki)
(10/h) Takie piękności czekały na skraju lasu. Młode, dorodne, apetyczne, jak tu się im oprzeć?Innych grzybów nie stwierdziłem, ale też specjalnie nie szukałem.
(6/h) podgrzybek ok 20 sztuk, opienki nie liczę na sztuki ale zebraliśmy dużo. Dwie osoby ok. 2 godziny w lesie i niestety trzeba było wracać. Zabieranie do lasu telefonu powinno być zakazane.
(40/h) Witam. Wyprawa na grzyby. Zaczęło się pechowo ponieważ mój głupi GPRS zgubił się gdzieś pod Gliwicami i zamiast zaprowadzić mnie na miejsce umówionego spotkania to wyprowadził mnie w pole. Zaraz ale od początku jeszcze raz. Zaprosił mnie Dzidek. I to na niego spada cała odpowiedzialność za dzisiejszą wyprawę. Gdyby nie on to wyszedł bym na durnia. A tak mój honor, w pewnym zakresie, został uratowany. A było tak. Zamiast do Gliwic to trafiłem do Pyskowic (?). Ale od czego są telefony. Ja mówiłem Dzidkowi co widzę a on mnie kierował. Jak kazał skręcić w lewo to ja skręcałem w prawo. Jak w prawo, to ja w lewo. Jak pod most to ja na most i po torach. W końcu jakoś trafiłem na miejsce spotkania. Widok przerażonej miny Dzidka - nie do opisania. Podobno już miał dzwonić do instytucji zajmującej się poszukiwaniem osób zaginionych. Pewnie by do tego doszło, ale się okazało że zaginął gdzieś pies tropiący. I w ten sposób, po okazaniu dokumentu identyfikacyjnego że ja to ja, wyruszyliśmy na przeciw przeznaczeniu. Dzidek pierwszy, ja zanim. Najpierw był las. Potem lasek. Już myślałem że będą laseczki a tu nagle - stop. Koniec jazdy. Droga się skończyła. Wysiadam, patrzę, gdzie ja jestem. Z przodu kopalnia, z tyłu huta, w środku las. Przy czym słowo las należy traktować z pewną dozą wyobraźni. Jednak grzyby wyobraźni nie mają i rosną tam gdzie chcą. Dzidek to specjalista w tym terenie, i jemu nic nie umknie. Poszukiwanie grzybów przebiegało w ten sposób że Dzidek szedł pierwszy w postawie HOMO SAPIENS WYPROSTOWANEJ, a ja za nim HOMO SAPIE na czworakach. ON. Tu masz grzyby. Ja. Gdzie?. On. Tu. Ja. Nic nie widzę. I dzięki temu nazbierał mi 3/4 koszyka zieleniatek. Za co składam Mu WIELKIE DZIĘKI, bo znaleźć zieleniatkę w liściach to wielkie wyzwanie. Do tego 4 borowiki, 3 kozaki i maślaki. Ok. 12,00 rozstaliśmy się, bo Dzidek musiał wracać do pracy a ja postanowiłem jeszcze trochę poszperać w liściach. Wprawdzie starałem się jak mogłem, ale nie znalazłem ani jednej zieleniatki. A jestem przekonany że one tam były. Kończę już, bo tak się rozpisałem że nie wiem czy jestem już w domu, czy jeszcze w lesie. Dzięki Dzidek. Było super. Jeszcze się spotkamy. Pozdrawiam. A jak co, to żonie powiem że to nie Ty.
(10/h) Godzinka spaceru od 13 do 14 w lasach wschodniego Sosnowca. Oprócz tego co na fotce to w lesie zostały jeszcze 2 kozaki i 2 rydze nie nadające się do zabrania do domu.
(40/h) podgrzybki nie oddają pola. Zamiast iść po grzyby (opieńki), poszedłem na grzyby. W 3 godziny ponad 120 szt. w większości małego podgrzybka. Mimo, że już listopad nie poddawajcie się.
(5/h) Melduję szanownym Państwu S&T, że też mam swojego Novembrusa a nawet trzy:-). I to za sprawą Emila z którym wybraliśmy się dzisiaj z rana na zieleniatki. Zaraz po wyjściu z samochodu szliśmy sobie w docelowe miejsce laskiem gdzie przez cały rok znalazłem tylko jednego kozaka i maślaka. I jak tylko zacząłem ponaglać Emila, który sobie wolniutko szukał pod brzózkami, to nagle jak spod ziemi wyrósł prawdziwek. Za kolejne 50 m kolejne dwa. Poszczęściło się też Emilowi, o czym pewnie napisze jak obrobi się z zieleniatkami (współczuje;-)) Taki byłem przejęty tym znaleziskiem, że zapomniałem pstryknąć foty. A później napełniliśmy koszyk Emila zieleniatkami. Ja jeszcze upolowałem 6 kozaków brązowych i dwa maślaki. Podsumowując napiszę tak - Emil ma takie przyciąganie, że tam gdzie się pojawia rosną świetne grzyby. Niech szanowna brać grzybiarska weźmie to pod uwagę.
(35/h) Lasy Siewierza. Bardzo udane świąteczne wyjście w ciszę lasu zamiast w zgiełk przycmentarny (z całym szacunkiem dla osób lubiących jeździć na cmentarze w dniu 01 listopada). Duże ilości podgrzybka brunatnego i złotawego a także opieńka. Trzeba jednak znać miejsca lub w nie trafić. 3 koszyki w 3 osoby. Są również opieńki, które jednak potrzebują deszczu (zdarzały się małe, nierozwinięte). Ogółem bardzo udany wypad.
(12/h) Wahaliśmy się z Tazokiem, czy w ogóle załączać dzisiaj, w taki szczególny dzień nasze zgłoszenie. Ale radość ze znalezienia "boletusa novembrusa" wzięła górę. Także króciutko: dwie godziny, ponad 20 sztuk, w większości podgrzybki aksamitne i brunatne 70/30 i ten elegant borowik - zdrowy w trzech czwartych, Tym większa radość, że na borowiki prawie miesiąc temu postawiliśmy krzyżyk. Chyba znajomość z @bazylią przyniosła nam tego prawdziwka, a śniącego o psiarkach @roto1 zapewniamy, że miałby u nas niezłe używanie. Psiarkowa jaskinia AliBaby. Pozdrowienia Sznupok
(3/h) Korzystając z wolnego dnia i pięknej pogody wybraliśmy się podziwiać złotą jesień w rejonach Tazoka. Plan był prosty - zrobić jak najwięcej kilometrów po górskich szlakach. Przy okazji udało się zebrać 18 podgrzybków i 1 prawdziwka. Spotkaliśmy dziesiątki (jak nie setki) pięknych muchomorów czerwonych. Nie znając miejsc i zbierając grzyby głównie przy leśnych drogach - wynik całkiem dobry.
(35/h) Las pusty od ludzi ale pełen grzybów mimo ze moja miejscowke nachodze 5 dzien z rzędu to są dziennie grzyby dzisiaj wyjątkowo poszedłem dalej w las i miłe zaskoczenie wszędzie były las mieszany....
(35/h) Byłem dziś w okolicach Krupskiego Młyna. Co nieco nazbierało się. Najwięcej podgrzybków, zajączków dwa maślaki i jeden kozak. I troszkę opieniek ale małe skupiska i sporo młodych...
(20/h) Co się odwlecze to nie uciecze. Plan A który nie mógł być zrealizowany w sobotę został zrealizowany w poniedziałek. Wyjazd do lasu znanego od dzieciństwa, który co roku daje mi wiele radości bo po pierwsze raczej nie wyjeżdżam z niego z pustym koszykiem po drugie jest w nim duża różnorodność grzybów a po trzecie jest bardzo przyjemny do chodzenia. Wczoraj zaczęło się od kępek opieniek na skraju lasu, których nie zbieram, później pod jednym krzaczkiem stado trochę wyrośniętych maślaków. W głębi lasu pokazały się podrzybki, głównie we mchu, raczej wszystkie małe. Mniej więcej w połowie grzybobrania spotkała mnie bardzo przyjemna chwila bo po raz trzeci w tym sezonie w tym samym miejscu czekał na mnie śliczny, gruby kozak pomarańczowo-czerwony. Później znowu podgrzybki, kilka gąsek zielonych i siwych. Ale brakowało króla. I ponieważ byłem już blisko samochodu pogodziłem się z tym, że może w tym sezonie prawdziwka już nie spotkam. A tu nagle, w bardzo dziwnym miejscu, w pobliżu akacji trafiły się trzy w kupie a wokół jeszcze kolejne trzy. Tak szczęśliwego zakończenia naprawdę się nie spodziewałem.
(3/h) Dzisiaj słabo mimo 3-krotnej zmiany lasu od 11 do zmroku zebrałem 12 podgrzybków, 1 kozaka i 2 kanie. Znajomi podobnie. Wcale nie było tylu grzybów co na mapie.
(30/h) Nie nastawiam się na pobijanie rekordów, więc wynik niezbyt imponujący. Ale za to w poniedziałek, po dwóch dniach deptania i kopania przez pseudogrzybiarzy wszystkiego, co stoi na jednej nodze, jestem zadowolony ze spaceru. Cztery prawe - okazy ważące razem 2 kg, śliczny ceglasty - rzadkość w moim lesie, 1 kozak - jakiś niedobitek, parę maślaków, ze 20 opieniek (liczę kępki, nie pojedyncze sztuki), około 125 podgrzybków i 56 kani (zbierałem tylko młode i w średnim wieku). Uczciwie przepracowana dniówka, oprócz spaceru i zbierania grzybów obczaiłem nowe miejscówki. Prawusy niemal niewidoczne w liściach, szczególnie dla okularników, jak ja. Dużo młodych podgrzybków, takich "octowych". Jak nie przyjdą mrozy, to będzie powtórka sprzed roku, kiedy skończyłem sezon 6 grudnia.
(5/h) Witam Grzybiarstwo. To chyba ostatnie kozaczki w Moim Lesie. Smutne, ale taka jest prawda. Natury oszukać się nie da. Dziesięć kozaczek w wieku powiedzmy "balzakowskim" choć trzeba dodać że całkiem, całkiem jak na swój wiek. Młode pokolenie może nie wiedzieć co to znaczy "wiek balzakowski", a więc pokazuje i objaśniam: tak za czasów mojej babci i prababci określano Panie, których wiek jako Panny na wydaniu dawno minął. A pan Honore de Balzac był poczytnym pisarzem w wieku XIX, jego książki dla dam, madamm, madmuazel (nie znam francuskiego więc się proszę się nie czepiać) były tym samym co dzisiejsze serialotasiemce np. "Bożenia żona Henia" czy "Panna Marianna". A wracając do tematu głównego: na środę umówiłem się z Dzidkem na zieleniatki, będzie fajnie, jestem pewien. napisze i pokaże. Hej.
(30/h) W lesie totalny spokój - zero ludzi. 5-cio godzinny spacer i ponad 150 sztuk zdrowego podgrzybka (mały świeży i czasem większy). Spacer z kolegą, który zebrał drugie tyle
(10/h) Po intensywnym towarzysko-imprezowym weekendzie na wyjeździe pojechałam dzisiaj do lasu odpocząć, dotlenić się i pożegnać z prawdziwkami. Byłam dwie godziny, trochę za krótko jak dla mnie, ale robiło się ciemno (bezsensowna zmiana czasu!) i trzeba było wracać...: (Borowiki jeszcze rosną, pięknie wyglądają na tle kolorowych liści :) Na zdjęciu dwa średniaki, więc pożegnania nie było... :) Pozdrawiam :)
(80/h) Cd. wysypu opieńki, z tym, że ok. 60 procent jest dużych. Jeszcze kilka dni i będzie po opieńkach. Na razie jest Eldorado. Rosną na wyrębach. Zgodnie z moim przelicznikiem opieńkowych piszę 80 szt. na godzinę, chociaż prawdą byłoby kilkaset na godzinę.
(20/h) Witam wszystkich grzybiarzy. Dzisiaj z rana zaatakowaliśmy las. Zebraliśmy 15 bodajże maślaków, było ich dosyć sporo w jednym miejscu, 4 podgrzybki i 1 borowika. Jak widzieliśmy było kilku grzybiarzy co trochę mieli w swoich siateczkach. Mam pytanie co do was, jak się nazywa grzyb na zdjęciu co dodałem. Z góry dziękuje i pozdrawiam.
(5/h) 2 h w lesie: 1 kozak, 3 podgrzybki, 4 maślaki, 1 kania znalezione przez przypadek bo dziś miałem w planach opieńki, których samych łebków nazbierałem 7,5 kg. Liści już większość na ziemi, po kostki a że nie należę do dwunożnych dzików i nie ryje całego lasu grabiami jak niektóre łby by za wszelką cenę znaleźć kilka okazów sezon grzybowy 2016 już raczej przechodzi u mnie do historii. Może jeszcze z dwa wpady na opieńki i pauza do przyszłego roku.