mm — ok. 75 na godzinę
Witam :) szybkie 1,5 godzinki z mężem: 202 podgrzybki czerwonawe i 26 podgrzybków brunatnych. Czerwonawe (trzeba trafić w miejsce) przy bukach, choineczkach, długiej wysuszonej trawie a brunatne przy stertach gałęzi z choinek. Pozdrawiam :)
mm — ok. 30 na godzinę
Po 2 tygodniach w końcu chwilka na szybki rekonesans do lasu. Niecała godzinka i 30 podgrzybków co pewnie po "grabieży" sobotnio-niedzielnej jest dobrym wynikiem :) Pozdrawiam
mm — ok. 200 na godzinę
4:50. Oczy same się otwarły. Tradycyjne przygotowanie: kawusia do wypicia, herbata w termos i kilka bułek. 5:20 w samochód i przed siebie. Bez konkretnego celu: Drołtowice myślę... Jednak nie! Paweł Lenart tak pięknie rozpisywał się o Bukowinie iż postanowiłem udać się w tamte rejony. Gdzie dokładnie trafiłem (w las) nie wiem. Samochód pozostawiony na skraju lasu. 6:30, jeszcze ciemno więc ruszam w głąb lasu do momentu aż będzie w miarę widać podłoże. Na początku jakby nic, następnie w leżących gałązkach (po przycince - domniemam) kilkanaście sztuk, przede mną młodnik, ruszam więc ochoczo - całe mnóstwo naciętych nóżek (myślę sobie że nic nie znajdę) aż tu nagle podgrzybek, ładny, duży i zdrowy, podcinając go zobaczyłem kolejnego a za nim jeszcze jeden i jeszcze jeden, i w taki sposób w jednym niemalże miejscu około 40 sztuk (podgrzybki brunatne na grubych nóżkach) - ktoś chyba ominął to miejsce. Po kilkunastu metrach kolejne rodzinki (tym razem na cienkich nóżkach). koszyk pełen więc ruszam do samochodu aby go opróżnić. Po drodze o dziwo ani żywej duszy (w oddali dały słyszeć się jakby strzały - może to polowanie - złego diabli nie biorą ) więc ochoczo po opróżnieniu kosza wracam w to samo miejsce. Kawałek dalej kolejne rodzinki. W tym roku podczas moich wypadów czegoś takiego nie widziałem. Grzyb na grzybie... We mchu niewiele, jednak w igliwiu tylko czarne łebki wystawały - aż miło było patrzeć, jeszcze milej zbierać. Mimo upływu czasu w lesie poza mną ani żywej duszy. Kolejny koszyk opróżniony. I tak co jakiś czas chodzę do samochodu i opróżniam urobek.
Pawle, w życiu bym nie pomyślał że tak obficie obdarują mnie "TWOJE" lasy. To był mój dobowy rekord..
Godzina 11, trzeba niestety wracać do domu. Muszę obrobić te grzybki i objechać jeszcze nekropolie.
Jeżeli pogoda pozwoli i zdrowie dopisze to w sobotę (05.11) wybiorę ponownie w to samo miejsce, jednak tym razem będzie to pożegnanie sezonu z mojej strony.
mm — ok. 40 na godzinę
podgrzybki, kanie, opieńki.
mm — ok. 80 na godzinę
Dużo podgrzybków w różnych lasach. Kanie w liściastym 0 prawdziwka kilka opieńków. W 2 h ok 3-4 kg grzybów.
mm — ok. 40 na godzinę
Z powodu dzisiejszego święta nie mogłem pojechać do lasu po grzyby "leśne". Na pocieszenie podjechałem na pobliską łąkę po czernidłaki kołpakowate. Zebrałem w 20 minut pół kosza - akurat na zupę. Podsumowując 2016 rok muszę powiedzieć że był dla mnie bardzo udany. Zaczęło się w sierpniu od jednego udanego wypadu, który zwiastować miał grzybowy rok. Po sierpniu przyszło jednak wrześniowe rozczarowanie i obawy co to będzie. Po niedanym 2015 roku i suchym wrześniu zacząłem się poważnie martwić. Aż w końcu z nieba spadła spora ilość deszczu, co przywróciło nadzieję. Następnie odbyłem kilka bardzo udanych wypadów w Bory Dolnośląskie. Każdy kończył się minimum z 2 pełnymi koszami. W ostatnią sobotę nakosiłem tyle opieniek, że robotę skończyłem późnym wieczorem. W niedzielę szybki wypad w okolicę Trzebienia i powrót znowu z pełnym koszem. Choć listopad już rozpoczęty to mam nadzieję, że jeszcze choć raz uda mi się grzybowa wyprawa. Pozdrawiam wszystkich leśnych ludków.
mm — ok. 35 na godzinę
2 h w trzy osoby, w lesie zostało sporo kani, których nie zbieraliśmy. Droga krajowa nr 25
mm — ok. 30 na godzinę
Dzień pochmurny, w nocy padało, gdyby nie choroba Grzybioza pewnie nigdy bym się do lasu nie wybrała, ale cóż pożegnanie sezonu trzeba zrobić. Po śniadaniu ( jajecznica ze świeżymi kaniami tylko na masełku i kawa) o 11 byliśmy z Mężem w lesie. Nareszcie upragniona cisza, tylko jeden grzybiarz spotkany w lesie. Cały czas marzyłam, aby znaleźć takie miejsce, w którym nikogo nie było. Oczywiście w lasach pod Wrocławiem nie jest to łatwe i marzenia pozostawały tylko marzeniami. Jednak coś się zmieniło. Choć dzisiaj jest wtorek, w dodatku, po ostatnim grzybowym weekendzie, gdzie samochodów przy lesie było więcej niż pod galerią trafiliśmy w moje WYMARZONE MIEJSCE!!!!!! Nikogo tam nie było... długi czas... zbiór okazał się rajem 13 borowików ceglastoporych, 19 borowików szlachetnych, 16 białych kozaków, 174 podgrzybki bukowe-aksamitne. Kani i opieniek nie zbieramy, ale było ich bardzo, bardzo dużo. Wszystko zebraliśmy na obszarze ok. 300 metrów na bukowym zboczu. Załączyłam zdjęcia z tej niesamowitej dla mnie wyprawy. Ten rok będę długo pamiętać. Na zdjęciu jest borowik szlachetny, który zważony w domu dał 1.064 dkg szczęścia!!! Lesie bardzo Ci dziękuję za cały sezon, a szczególnie za dzisiejszy dzień, będę marzyć o tobie przez następne 11 miesięcy i z pewnością do Ciebie wrócę. Pozdrawiam wszystkich Borowinka
mm — ok. 45 na godzinę
las sosna czysty, mech. podgrzybek octowy rodzinami od4-20 szt. 3 godz. zbierania i polowa wiaderka 10 litr. na 1 osobe
mm — ok. 30 na godzinę
Dzisiejszy wypadzik do lasu (już chyba ostatni) zaowocował w podgrzybka brunatnego w ilości 70 szt, zajączki 17 szt. i jeden prawdziwek. Dzisiaj głównie lasy podgrzybkowe bez konkurencji, spokój i cisza to co lubię 😉 lasy liściaste odpuściłem ze względu na 10 cm warstwę liści pod którą ciężko coś wypatrzeć. Podsumowując sezon 2016 - lipiec, sierpień - słabo, wrzesień-beznadziejnie, październik-rewelacja😉
mm — ok. 100 na godzinę
podgrzybki, opieńki i kanie. Trzy godziny, dwie osoby. Aż szkoda było wychodzić z lasu.
mm — ok. 15 na godzinę
2 godziny spaceru po lasach w okolicy Poligonu Świętoszów, cały kosz, od prawdziwków, podgrzybków po kozaki, maślaki, opieńki kanie, i jeszcze kilka innych jadalny;) jednak grzyby są trzeba tylko znać dobre miejsca bo ogólnie 80% lasu pusto...
mm — ok. 40 na godzinę
Witam dzisiaj zbior podgrzybka jedna osoba wiaderko malarskie. Pozdrawiam.
mm — ok. 25 na godzinę
podgrzybki i koźlaki nie są takiej jakości, jak jeszcze tydzień wcześniej, coraz mniej młodych okazów. Sporo splesnialych i robaczywych pozostało w lesie. Teraz dominuje opieńka, której nie wliczałem do statystyki.
mm — ok. 130 na godzinę
Swiętoszów. okolice poligonu. Bardzo dużo podgrzybków, zbierane prawie przy leśnych drogach, bez wchodzenia w głąb lasu. Grzyby występują grupami i w jednym małym kawałku lasu można nazbierać całe wiaderko. Prawdziwków tylko kilka sztuk.
mm — ok. 70 na godzinę
Głównie podgrzybki. Zbieranie utrudniały opadłe liście buczyny - jakby nie to - pewnie wynik byłby jeszcze lepszy. Amatorzy opieniek mogą tam śmigać z wiadrami - ja je zbieram tylko jak zupełna bida.
mm — ok. 40 na godzinę
W lesie sporo ludzi pomimo święta. Z początku myślałem że dzień stracony z uwagi na bardzo małą ilość średnich, robaczywych podgrzybków. Po dłuższym spacerze dotarłem do swojego miejsca. W kwadrans miałem pełne wiadro dorodnych, zdrowych podgrzybków - ten dzień zapamiętam na długo :)
mm — ok. 25 na godzinę
no i nie wytrzymałem. kolejny raz zajrzałem do "mojego" lasku. i kolejny raz radość przeogromna. Borowiki od maleńkich po "staruszki" (które oczywiście zostawiłem). to chyba efekt dość ciepłych ostatnich 2 dni i nocy. w sumie około 45 znalezione, z czego 30 przywiezione. plus kilka podgrzybków. trafiały się śliczne okazy. niestety foty z lasu marne, bo wiekowy telefon. jest tak mokro, że niektóre, nawet małe grzyby dosłownie gniją w ściółce/mchu. Szczerze, to nie pamiętam, żebym w listopadzie nazbierał wiaderko prawych. kilka sztuk się zdarzało, ale tak... spotkani grzybiarze targali głównie podgrzybki i maślaki (faktycznie tych drugich przy drogach całe sznury). podsumowując: godzina i kwadrans w lesie z uśmiechem od ucha do ucha.
mm — ok. 10 na godzinę
Dzisiaj z wielką zazdrością zamieszczam wpis, bo ja nie mogłam być w lesie: ( praca: ( wysłałam więc rodzinę. Ja nadrobię w sobotę :) Dwie osoby ponad 100 grzybów, w tym 1 prawy, 1 kozak czerwony, 15 podgrzybków aksamitnych, reszta brunatne. Opieńki nie były zbierane ale spokojnie można było naciąć dwa wiadra. Wszystkie grzyby w świerkach. Bardzo dużo robaczywych. podgrzybki we wszystkich stadiach rozwoju, od niemowlaków po staruszki, ale jędrne. Czyli nie można jeszcze kończyć sezonu, choć na przyszły tydzień zapowiadają ujemne temperatury w nocy. Zobaczymy. Zdjęcie zrobiłam jak wróciłam z pracy - to co na zdjęciu to grzybki które się suszą już od 2 godzin, w misce ogonki. Poza tym mały garnek ugotowanych maleńkich czapeczek do octu plus kozak i prawy także do octu. PS. przy okazji mój patent na suszenie - siatki, piekarnik i niska temperatura i wyciągam twarde jak kamień. Pozdrowienia dla tak samo trzepniętych grzybowo jak ja :) Do soboty.
mm — ok. 70 na godzinę
Lasy piękne, jasne. Grzyby rosną wprawdzie pojedynczo ale jest ich sporo. Łącznie w dwie osoby zebraliśmy prawie 400 różnych grzybów w 3 godziny. Najwięcej podgrzybków i 7 pięknych prawdziwków.
mm — ok. 50 na godzinę
Donos 2/2. Jadąc na grzyby z okolic Wrocławia w Bory Dolnośląskie, w 8 na 10 wyjazdów odwiedzam odległe od siebie o około 50 km dwa różne rodzaje lasów. Drugą miejscówką, w drodze powrotnej, są zazwyczaj lasy w okolicy miejscowości Kliczków. Tym razem pomyliłem się co do czasu spędzonego w konkretnym rejonie. Wprawdzie lasy koło wsi Wymiarki na "pusto" mnie nie wypuściły, jednak zaledwie półtora godziny spędzonych w lasach koło Kliczkowa dała mi zdecydowanie większą satysfakcję. A i duży niedosyt. 23 {22 zdrowe} prawdziwki, ponad 20 zielonek, ponad 30 młodych podgrzybków oraz jako dodatek kępy maślaków dają średnią dużo ponad 50 sztuk na jedną godzinę. Żal było wracać do samochodu ale po 16:30 w lesie jest już ciemno.
Zdjęcie grzybów w kartonie zamieszczone w doniesieniu z województwa lubuskiego właściwe jest dla tego wpisu. I odwrotnie. Zdjęcie z wymęczonymi grzybami, które figuruje przy tym wpisie powinienem dodać przy doniesieniu z w. lubuskiego.
Pozdrawiam.
mm — ok. 30 na godzinę
Wybrałem się z mamą raniutko, zaparkowałem przy ruchliwej drodze Oleśnica-Ostrów Wlkp. i "nura w las. Z początku bardzo mizernie, trzymałem się duktów leśnych i właściwie przy nich znajdywałem maślaki, podgrzybki, opienek nie zbieram. Bylo małe natężenie tych grzybów, w jednym miejscu znalazłem nawet z 4 ładne prawdziwki, było to dziwne bo tam wogle nie było grzybów. Znajdywałem po 3,4 grzyby blisko siebie w sporych odstępach a potem nic. Oplacalnośc wyjazdu została uratowana przez dwa miejsca, jedno w gęstym miejscu iglastym znalazłem sporo pięknych zajączków, jeden koło drugiego, po 20 minutach natrafiłem na wilgotne, zamszone miejsce gdzie znalazłem mase maślaków. Ok. 4 godziny zbierania i razem z mama zebraliśmy niecałe dwa wiadra. Obecnie grzyby trudno jest dostrzec bo zlewają się barwnie z opadłymi liścmi ale ja uważnie zbieram i je dostrzegam. To ostatnie szanse na jako takie grzybobranie w tym roku, po ostatnich deszczach cos wyrosło ale było za zimno żeby był zadawalający grzybiarza wysyp taki np. na jaki natknęliśmy się dwa lata temu w okolicach Nowej Soli gdzie są moje najbardziej ulubione tereny do grzybobrania.
mm — ok. 3 na godzinę
Merry Christmas :) u mnie zima- na termometrze 0 stopni ale ciekawość zagnała nas do lasu. Z pracy pędziłam jak szalona, żeby jeszcze wstrzelić się w światło dzienne-choć widno było za sprawą sporych opadów śniegu :) Dziś ekstremalne grzybiarstwo i mistrzostwo świata- w śniegu znaleźliśmy 6 podgrzybków czerwonawych i 1 podgrzybka brunatnego :) daruję sobie podawanie ze szczegółami w jakim lesie zbieraliśmy grzyby… powiem jedynie- w białym :) trochę pokrzyżowało to nam plany na weekend ale kto wie, kto wie? :) pozdrawiam z zimowych, białych Sudetów :)
mm — ok. 40 na godzinę
Mój ostatni wypad w tym roku, las pokryty dywanem z liści zbiera się ciężko. Sezon uznaję za bardzo udany a i dzisiejszy dzień zaskoczył. Nie nastawiałem się dzisiaj na wiele, ale coś udało się zebrać. Pozdrawiam wszystkich serdecznie, będę zaglądał jeszcze co tam dobrego jeszcze nazbieracie.
mm — ok. 35 na godzinę
Pomimo złych prognoż (opady deszczu, zimno - do 3 st. C.) zdecydowaliśmy z żoną, że odwiedzimy ponownie te rejony, od wielu lat grzybodajne i wspaniałe do pieszych wedrówek. I warto było! Dszcz nie padał (ani kropli), słonko trochę przygrzewało, a gzybów starczyło dla wszyskich, którzy dzisiaj dwiedzili te lasy! Co prawda, mieszkańcy pobliskich miejscowości ( na rowerach) "wyłuskiwali" przed nami prawdziwki (tylko te skupuje się obecnie ), ale starczyło i dla nas, a podgrzybków i zielonek było w sumie sporo. Nasze zbiory w dniu dzisiejszym: 21 prawdiwków ( drugie tyle robaczywe, zostało w lesie), 10 kilogramów dorodnych podgrzybków przeważnie średnich, zielonek kilkadziesiąt, nie byliśmy nimi zainteresowani!. Oprócz tak udanych zbiorów grzybów, atrakcją dodatkową dla nas grzybiarzy po:70" była radość spaceru po
pieknych lasach. i możliwość obcowania z nieskażoną przyrodą. Szkoda, że wycięte drzewka młode w
ramach trzebieży pozostawia się na miejscu, celem zgnicia i rozkladu!. Stosy gnijacych gałęzi i drzewek są siedliskiem szkodników i mogą porazić szkodnikami pozostawione drzewa, w tym młodniki!
Darz Bór!
mm — ok. 40 na godzinę
podgrzybki, o dziwo sporo młodych. Długo było słabo, ale z 2-3 miejscówki wydały większość zbioru. Warto szukać miejsc dawno nie odwiedzanych przez grzybiarzy, zamiast penetrować wysokie, schodzone lasy.
mm — ok. 15 na godzinę
w pewnej miejscówce około 30 zielonek w osikach 2 stare borowiki kilka kani jedna gąska niekształtna wszystko przysypały liście dziwne ale b mało opieńki
mm — ok. 20 na godzinę
podgrzybki brunatne oraz inne także opieńki tylko trzeba wiedzieć gdzie szukać troche szkoda grzyby przymrożone. sezon time out chyba że jeszcze boczniaki...
mm — ok. 10 na godzinę
krótka wyprawa po południu na byłe poligony. pomimo zimnych dni i nocy (zaledwie plus 1 ostatnio) - borowiki jeszcze sporadycznie się pokazują. nawet takie młodziaki jak na fotce. ktoś niestety musiał chodzić moimi ścieżkami, bo było widać wycięte. znalazłem miejsce, gdzie rosły same duże - około 10 sztuk. ale zostawiłem, bo nasiąknięte wodą jak gąbka. po drodze sporo maślaków, kani i trochę zielonek. ale tych gatunków nie zbierałem i nie liczę. w sumie prawych na dobry sos starczyło.
mm — ok. 65 na godzinę
Witam :) nie mogło być inaczej :) dziś 2 godziny pięknego grzybobrania i nie w śniegu a na zielonym mchu :) grzyby zbieraliśmy w 3 osoby przez 2 godz. 14-16. Do koszyków łącznie trafiło (policzyłam tylko te zdrowe): 383 podgrzybki brunatne (do słoików) + 3 prawdziwki. Las piękny w okolicy Krępnicy-typowy na podgrzybki. Pozdrawiam i... do jutra :) nie zmarnuję ani 1 dnia :) u mnie już zimno, wszystko zmarzło więc muszę wykorzystać ostatnie jesienne chwile :)
mm — ok. 100 na godzinę
Wysyp. Małe podgrzybki w ogromnej ilości. Nie trzeba daleko chodzić. Kilka prawdziwków wszystkie zdrowe jeden ważył 553 gramy. podgrzybki malutkie do słoików wszystkie zdrowe.
mm — ok. 30 na godzinę
Skuszony doniesieniami innych byłem i ja :) Sporo grzybów, wypad udany. Same podgrzybki.
mm — ok. 40 na godzinę
Po południu, podgrzybki i opieńki.
mm — ok. 15 na godzinę
no cudowne to moje miejsce. byłem w sobotę, dzisiaj znów. pełen obaw, czy przy tych chłodach coś jeszcze tam wyrośnie. efekt widoczny na fotkach. pozazdrościłem koledze Pawłowi (Paweł-Tarnów) - i też znalazłem prawego, który rósł sobie poziomo, a nawet lekko w dół. dzisiaj borowiki trafiały się bardziej przy sosnach (bo w gęstym lasku rosną też świerki, buki i dęby). grzyby ukryte w mchu, prawie całe. w sumie 20 sztuk przywiozłem, plus kilka podgrzybków. kilka robaczywych zostało. po raz kolejny w tym roku grzyby zbierałem dla znajomych. ot tak, bo to frajda przecież.
mm — ok. 45 na godzinę
Zamkniecie sezonu? Oby nie, licze ze pogoda sie utrzyma i jescze w dlugi weekend cos nazbieram. Dzis podgrzybki :)
mm — ok. 50 na godzinę
Dzisiaj prawie same podgrzybki średniej wielkości. Tylko dwa prawdziwki dość stare. Parę maślaków. Grzybki w dużych grupach. Ludzi już mniej niż tydzień temu. Pogoda super.
mm — ok. 15 na godzinę
Dzisiaj zgodnie zapowiedzią punkt siódma wkroczyliśmy do lasu (na coś się przydała ta zmiana czasu). Nastawiliśmy się na podgrzybki stwierdzając, że przez buczyny tylko przejdziemy (tak to u mnie jest, że lasy są na przemian świerk, buczyna, świerk, buczyna i tak w kółko). W buczynach tona liści, coś tam znaleźć to jak wygrać szóstkę w lotka. Nam się udało 1 kozaka czerwonego i 4 prawdziwki wszystkie z lokatorami, pozostały tylko czapki. To i tak nieźle jak na szybkie przejście. Lasów świerkowych przeszliśmy kilka i o dziwo w niektórych pojawiają się malutkie podgrzybki brunatne. Czyżby nic sobie nie robiły z kalendarza. Generalnie trzeba się nachodzić i robić to bardzo bardzo wolno. Grzybki są tak podobne do podłoża, że ciężko je zobaczyć. Dzisiaj musiałam zejść do parteru i penetrować wszystkie dziury, doły, okolice ściętych drzew, kupki gałęzi i trawę. Opłaciło się. Poza wyżej wymienionymi jeszcze 300 podgrzybków. W każdym lesie świerkowym znaleźliśmy przynajmniej po kilkanaście podgrzybków brunatnych ale trafiały się też aksamitne i zajączki. Oczywiście widziane także piękne kępki opieniek, nie zbierane przez nas. Wypad udany choć mam niedosyt prawdziwkowy. Ale cóż nie da rady przejść wszystkich lasów w jeden dzień. Co cieszy, mniej grzybów robaczywych niż w ubiegłym tygodniu. PS. Coś mi się wydaje, że ani las ani ja nie powiedzieliśmy ostatniego słowa. Pozdrawiam wszystkich miłośników lasu.
mm — ok. 100 na godzinę
Głównie las iglasty z dużą ilością jagodzin. Tylko podgrzybek. Innych grzybów brak.
mm — ok. 30 na godzinę
Las darzy, zdrowe podgrzybki i 2 prawdziwki. Grzybki różne i małe i duze.
mm — ok. 30 na godzinę
same mlode podgrzybki na cienkich i na grubych nogach 3 godziny ok 5 kg
mm — ok. 50 na godzinę
Występują grupami. Bardzo dużo robaczki. Efekt dzisiejszych zbiorów to prawie 3 wiadra na osobę. W lesie mokro. Przewaga podgrzybków do suszenia ale maluchów też nazbieralysmy wiec marynowane też będą. Az trudno uwierzyć że takie zbiory a to już listopad.
mm — ok. 30 na godzinę
Witam :) dziś wyprawa na pogranicze lubuskiego po… prawdziwki :) sprawdzone miejsce i 26 sztuk pięknych, wielkich prawdziwków. Nogi nie wszystkie się nadawały ale kapelusze ogromne, zdrowe. Łączna waga tych 26 sztuk to 3,8 kg do tego 230 podgrzybków i tu już wesoło nie było ponieważ koło 60 wyrzuciłam-były robaczywe ( nie wliczałam do statystyk). Trzy osoby, dwa lasy: prawdziwki szukaliśmy w młodnikach, między choinkami a skrajnymi brzózkami. Rosły też przy przekwitłych wrzosach czyli standard :) podgrzybki raczej rodzinnymi gniazdami i albo się trafiły dobre albo nie- na trawie i mchu. Po 2 godz. do auta, przepakowaliśmy grzyby do bagażnika ( dlatego nie ma zdjęcia z koszem-zapomniałam :) i na 1 godz. do drugiego lasu-niby podgrzybkowego ale tu szału nie było. Jeśli tak wyglądają ostatki prawdziwków to niech mnie ktoś uszczypnie :) bo sztuki piękne, duże i widoczne. Do domu przywiozłam jeszcze jeden prezent- mandat+4 punkty karne ( za prędkość)- nie ma co się chwalić ale przyda mi się tak po łapkach dostać :) autostrada robi w głowie zamieszanie a życie jedno. Może to kogoś zdziwi ale pani policjantce szczerze podziękowałam (kto wie a może życie mi i rodzinie uratowała). Pieniądz rzecz nabyta a resztę drogi przejechałam już zgodnie z przepisami- czego i Wam podróżującym za grzybami-życzę :) Pozdrawiam
mm — ok. 10 na godzinę
W okolomilickich lasach jeszcze calkiem przyzwoicie. Sobotni wypad pod znakiem podgrzybków brunatnych i kań. podgrzybki mlode, z zamszowymi lebkami, niektore na mega grubych nozkach. Po prostu urocze :) Rosnace grupami: dlugo, dlugo nic, po czym rodzinka kilku. Starczylo na sosik z kasza gryczana na kolacje oraz zaladowanie suszarki na raz. W Skoroszynie przy drodze sprzedaz podgrzybków pelna para, wiec moze mozna bylo nazbierac wiecej, tylko nie trafilismy na miejsca. Znalazlam wczoraj najwieksza kanie, jaka widzialam, srednica czapki wieksza, niz mojego koszyka :) Zalaczam fotke. Ja akurat preferuje mlode grzyby i zbieram mlode, ale ubawil mnie widok tej gigantki😂
Serdecznosci :)
mm — ok. 50 na godzinę
Witajcie, Późnojesiennym odkryciem są dla mnie lasy tuż za Trzebnicą. Pięknie przeplatają się tutaj buczyny z monokulturami sosny i pewnie wiele więcej, a do tego niewielka odległość od Wrocławia :) to jest to co tygrysy lubią najbardziej. Puki co lasy te pozostają zupełnie dla mnie nie znane ale i tak jest super :) Każdy wyjazd przynosi nowe miejsca i obfituje w nowe znaleziska czyt. kolejne gatunki. Czasem typuje las do wejścia na swój „nos lub oko”, a czasem po prostu wchodzę w ciemno bez większego przemyślenia. Jeszcze nigdy się nie rozczarowałem bo do lasu chodzę na, a nie po grzyby . Bardzo lubię zaglądać na naszą stronę (piszę tak bo chyba strona jest trochę wrocławska:P ale dlatego też, że jestem zarejestrowanym i świadomym użytkownikiem portalu. We Wrocławiu mieszkam od kilkunastu lat (moje „prawdziwe miejscówki” jak to piszecie znajdują się w okolicach Kluczborka/Opolskie) ale jak do tej pory jakoś nie mogłem zebrać się, stąd poznawanie Dolnośląskich lasów w zasadzie rozpocząłem dopiero w tym roku. Nie ukrywam często czytam wasze wpisy, a w szczególności osób aktywnych w naszym województwie. Piękne opisy sytuacyjne oraz dodawane zdjęcia powodują przyspieszone bicie serca oraz dzięki nim nabieram motywacji do wyjścia w las! Trzymajcie za mnie kciuki i za mleczaje i zielonki, których jeszcze nie znalazłem w Dolnośląskim (takie moje małe marzenie) Pozdrawiam wszystkich co potrafią chodzić na, a nie tylko po grzyby.
Ps W lesie wciąż sporo podgrzybków. Dodatkowo znalazłem 4 kanie gwiaździste, dwa borowiki szlachetne, a zdjęcie chyba mówi samo za siebie.
mm — ok. 50 na godzinę
Darz Grzyb!;-) Dzisiaj zacznę od zdjęcia. Wystarczy mi na ten sezon mojego "chwalenia" się pełnymi koszami. Trzeba w końcu coś zmienić, uatrakcyjnić, czymś zaskoczyć. Któż mógłby być inspiracją, jak nie Tazok - Rycerz Brennej ze swoją Sznupokową Damą.;)) Skoro sam Mistrz nową nazwę wprowadził do powszechnego grzybiarstwa tak naukowego, jak i ludowego (Boletus Novemberus), zatem pozostało mi takowy gatunek znaleźć, sfocić i pokazać. Kierując się pokorą, szacunkiem i uwielbieniem do leśnych czeluści, LAS - patrząc na mnie wzrokiem dostojnych dębów, świerków, sosen i buków - podarował mi ów gatunek, pewnie nieco dziwiąc się, jak wielką radość mi to sprawiło.;)) Świat grzybów pomimo coraz większych chłodów, kluje ogromne ilości grzybowego bractwa rurkowego, blaszkowego, śluzowatego, purchawkowatego, hubiakowego i wszelakiego innego. Doprawdy można się zachwycić i zadziwić, jak wiele gatunków grzybów "produkuje" leśna Świątynia tej jesieni. Chociaż wziąłem mniejszy koszyk i wiaderko, bez większego wysiłku nazbierałem czubato, stosując w koszu rajstopowy system zwiększenia pojemności.;) Prym wiodą podgrzybki. Cały czas przeważają młode i bardzo młode owocniki. W zależności od miejsca - więcej jest zdrowych lub robaczywych. Jest ich jednak na tyle dużo, że zdrowizny można naciachać aż miło. Nazbierałem też gąsek zielonek, niekształtnych, kani i 16 zdrowych boletusów novemberusów. Kilka większych - pozostawionych w lesie nie wliczono do statystyki. Biało-czerwone wojsko muchomorów czerwonych nadal przegrupowuje swoje siły.;-) Rosną szeregowo, kolumnowo, pojedynczo i mnogo. Na wprost i na wspak, w końcu byle jak (jak to czasami w wojsku.);)) Ilości gąsek ziemistoblaszkowych nie do ogarnięcia i nie do wyzbierania. "Zaszalałem" i wziąłem 10 na ozdobę. Lejkówki, gąsówki fioletowawe, lisówki pomarańczowe i dziesiątki innych gatunków w ilościach hurtowo-jesiennych. Nawet pieczarki po skrajach lasu wyłażą spod namokniętej gleby. Radość oglądania, fotografowania i zachwyt nad grzybową mocą lasu. Pod koniec wycieczki coraz ciemniej, coraz mroczniej, w końcu coraz bardziej niesamowicie. Jakże inne drzewa, droga, dosłownie wszystko. Godzina 16:44 mój ostatni podgrzybek, pewnie z wytrzeszczem oczu, jakbym Jozina z Bazin zobaczył. A może to duch lasu prowadził na stację do Bukowiny? Ciemności zapanowały, a ja jeszcze w lesie, zupełnie innym, niesamowitym, jeszcze bardziej tajemniczym i wciągającym. Do tego księżycowy "rogalik" leniwie wychylający się zza chmur i żywioł wiatru poruszający drzewa i ich gałęzie. Ostatnia przerwa i zaduma pod potężnym dębem (Polnym Wodzem), ogromnym pięciometrowym w obwodzie kolosem rosnącym przy skraju lasu. Spójrzcie kiedyś na stare, wielgachne drzewo wieczorem. Czy to tylko wyobraźnia działa, czy chłoniemy zmysłami energię i tajemnicę, której najwięksi poeci nie potrafią opisać? W końcu dochodzę do stacji i tam równie nieprawdopodobny wieczorną porą Bukowinian - potężny klon srebrzysty górujący nad małą, hipnotyzującą stacyjką. Jeszcze godzina podróży z powrotem do Wrocławia i zakończył się wczorajszy sen. Sen w pełni realny i budzący tylko chęć jak najszybszego jego powtórzenia. Magiczna jesień na Wzgórzach Twardogórskich trwa...;-)
mm — ok. 20 na godzinę
pojedyńcze podgrzybki
mm — ok. 250 na godzinę
4:30 pobudka, kawusia na dzień dobry, herbata w termos, parę kanapek i o 5:30 wyjazd. Tym razem do Międzyborza, na miejscu byłem około 6:40, w lesie było już w miarę widno więc ochoczo ruszyłem w upatrzonym kierunku i maszerując (zachwycając się przy okazji ciszą i urokiem lasu) wkroczyłem na leśne dywany. Na zachętę znalazłem kilka dorodnych podgrzybków, po kilku metrach trafiłem na rodzinkę, kawałek dalej na kolejną. Nagle telefon - kolega pojechał we wcześniej odwiedzane przeze mnie miejsce i chciał skonsultować jakość zbiorów, stwierdził że grzybki chyba się przed nim chowają a kilkanaście metrów od niego chodzą dwie panie i co chwilę się schylają... i nagle pod moimi nogami czarne wręcz kapelusze - muszę kończyć - powiedziałem - ponieważ te co przed Tobą się chowają to wyrastają pod moimi nogami (he, he, he, a dzieliło nas jakieś 15 km). Jeden... drugi... dziesiąty..., po 60 szt. przestałem liczyć i ciąłem jak w transie, w efekcie po około kwadransie musiałem biec do samochodu opróżnić koszyk i reklamówkę no i oczywiście wracać w to samo miejsce bo nie był to koniec grzybków. Po powrocie w miejscówkę okazało się iż ktoś już tam zawitał - ale był to jakiś narwaniec - skakał jak spłoszony jeleń, z miejsca w miejsce jakby grzybki przed nim chciały uciec, wszystkiego jednak nie wyzbierał. W owej miejscówce uzbierałem prawie pół (kolejnego) kosza, następnie ruszyłem w paprocie, jednak grzybki które tam znajdywałem były bardzo mokre więc po kilkunastu sztukach poszedłem w młodnik ale wyściełany samym igliwiem, widać było mnóstwo naciętych (kilkudniowych) nóżek więc stwierdziłem że na pewno coś znajdę. Po paru krokach znów kilka rodzinek ale po wejściu głębiej to już nie były rodzinki a raczej stado, znów z pełnym koszem i rezerwową reklamówką biegiem do auta i z powrotem. Udałem się w kolejne miejsce, tym razem w mech, przez jakiś czas trafiałem na pojedyncze sztuki ale znów po jakimś odcinku zbiorowisko rodzinek grzybowych. Długo mógłbym tak opisywać ale nie o to chodzi. Planowałem zbieranie do około godziny 14, za każdym razem odchodząc coraz dalej od samochodu. Obróciłem już cztery razy a była dopiero godzina 12:30 więc pomyślałem że odpuszczę sobie to szaleństwo i wrócę już do domu, tak więc z piątym już zestawem (kosz i reklamówka) ruszyłem do samochodu - zbytnio nie zwracając uwagi na to w jakim miejscu się znajdywałem, podjąłem najgłupszą chyba decyzję jaką można podjąć w lesie, w którym jest się po raz pierwszy: "wracam na skróty, przez las", ruszyłem przed siebie na pewniaka - i do samochodu doszedłem o 15:30 - chyba nie muszę pisać o ilości przedeptanych kilometrów i panice w oczach: "gdzie ja do cholery jestem ?" po drodze mijałem przeogromne ilości podgrzybkowych osiedli, i aż serce płakało że nie mam tego w co wziąć. Po dotarciu do samochodu serce waliło jak młot, termos z herbatą opróżniłem w kilkanaście minut, a kanapki prawie nosem wciągnąłem. Wracając stanąłem na stacji benzynowej w celu uzupełnienia kofeiny - żebyście widzieli jak Pani z obsługi - miła, ładna, pozdrawiam - patrzyła się na moją dłoń (sam wtedy też zauważyłem że była prawie czarna, he, he, he). Po powrocie do domu trzeba było szybko zająć się leśnym skarbem, czyszczenie, cięcie, oddzielanie słoikowych, gotowanie, marynowanie, i tak zrobiła się 3 w nocy. Ale efekt jest, 21 słoiczków marynowanych i ogromna (wymyślona na prędce) suszara pociętych podgrzybków; kupiona jest w stanie pomieścić jedynie 10 L; aż w całym domu pachnie grzybami. Nogi czuję jakby z ołowiu były, ale mimo wszystko biorąc nawet pod uwagę przygodę "na skróty" jest to miły ból...
Życzę wszystkim tak udanych zbiorów.
Do Pawła Lenarta: Pawle, nie do końca zrozumiałem Twoje słowa: "spodziewaj się niespodziewanego", ale po tej strachliwej podróży "na skróty" wiem co miałeś na myśli. Pozdrawiam Ciebie bardzo serdecznie.
Taaaaaaaaakiej ilości podgrzybka dawno, ale to naprawdę dawno już nie widziałem.
Darz Grzyb!!!
Do zobaczenia w lesie 11.11. 2016
mm — ok. 10 na godzinę
4 godzinki w lesie o 2,5 kg grzybków :)
mm — ok. 5 na godzinę
podgrzybki
mm — ok. 70 na godzinę
podgrzybki i borowiki. Jest ich dużo po przejsciu ok 2 km od drogi
mm — ok. 60 na godzinę
Grzyby tylko w lasach iglastych. Na granicy z liściastym trafiają się prawdziwki. podgrzybek już jest starawy, mało młodych pięknych okazów - chyba to już końcówka. RW.
mm — ok. 80 na godzinę
Prawdziwki ponad 50 szt, podgrzybki, zielonki (mozna kombajnem kosic przy piaszczystych drogach) duzo maślaków ktorych nie zbieralismy.
mm — ok. 50 na godzinę
Dzisiaj to było już chyba ostatnie grzybobranie; ( Do lasu pewnie jeszcze pojadę, nie mowię ze nie, ale pewnie juz bez koszyka, najwyżej z workami na śmieci :) Grzyby jeszcze są, jak się znajdzie miejsce gdzie ludzie nie zaglądali to można jeszcze naciąć. co prawda już tych małych dużo nmiej ale jeszcze są. Na pożegnanie trafil mi się piękny prawdziwek wyglądał jak z obrazka. Opieniek nie zbieram ale było ich od groma, kanie jeszcze się trafiają i w ogóle w lesie wszelakich grzybów, jadalnych czy w większości niejadalnych, jest mnóstwo. Pozdrawiam wszystkich grzybomaniakow!!!
mm — ok. 50 na godzinę
Witam. Po zeszłoweekendowym wyjeździe w „swoje” miejsca w okolicach Bolesławca i Świętoszowa powiedziałem sobie – dość, wystarczy ci tych grzybów. Ale zachęcony wpisami i zdjęciami grzybomaniaków, o dużych ilościach podgrzybka w lasach milickich i oleśnickich skusiłem się na jeszcze jeden wyjazd po leśne runo. Dotychczas lasy te - nie wiedzieć czemu - omijaliśmy, więc dziś po raz pierwszy odwiedziliśmy te tereny. Wybór padł na lasy milickie, okolice Gruszeczki. O godz. 7:05 zameldowaliśmy się na jednym z leśnych parkingów. Po szybkim śniadanku i wyostrzeniu wzroku przy pomocy małej naleweczki wiśniowej (kierowca oczywiście nie pił!) ruszyliśmy w las. Po około godzinie zbierania, a właściwie spaceru po lesie w koszach było jedynie po kilka sztuk podgrzybka. Trzeba było widzieć nasze miny. Ale nie zrażeni ruszyliśmy dalej przed siebie. I im dalej w las tym lepiej. Po prostu ok 2 km pas lasu licząc od drogi wyzbierany jest do cna. Po około 3 -4 km zaczęło się prawdziwe zbieranie. Po kilka, kilkanaście, czasem nawet po trzydzieści szt. rosnących w jednym miejscu. Choć zdarzało się również, że przez kilkanaście minut ani grzyba lub raptem kilka pojedynczych sztuk. Kolega utrafił takie miejsce, że postawił koszyk i w promieniu 20 metrów z połowy kosza dopełnił do całości w pół godziny. W sumie w trzy osoby około 16 kg podgrzybków, innych grzybów brak. Znowu sobie i żonie powiedziałem, że to już na pewno ostatni wyjazd w tym roku. Ale coś mi mówi, że słowa nie dotrzymam :)
mm — ok. 15 na godzinę
podgrzybki i siniaki
mm — ok. 50 na godzinę
opieńka miodowa
mm — ok. 55 na godzinę
Witam :) dziś 3 dzień grzybowego maratonu :) syn już odpadł więc została „stara gwardia”. Razem z mężem zbieraliśmy grzyby w lasach Krępnicy. O godz. 11 weszliśmy do lasu przez który przeszli już chyba wszyscy więc pędem dalej, dalej i dalej. Najlepsze podgrzybki znajdowaliśmy nie na mchu lecz w choinkach oraz blisko drogi na ścieżkach, przy suchych gałęziach. W efekcie dało to niezły zbiór- 320 podgrzybków ( małe, zdrowe do słoików) oraz 5 prawdziwków. Na przyszły rok będziemy mieć niezłą miejscówkę na kozaki i prawdziwki :). Na zdjęciu jest rodzinka, którą znalazł mój mąż (czego mu zazdroszczę) telefon nie był w stanie objąć całej gromady podgrzybków :) i dla takich chwil warto biegać po lesie :) pozdrawiam serdecznie i dziękuję za miłe komentarze pod poprzednimi doniesieniami (zabrakło mi czasu aby się zrewanżować-poprawię się w tym tygodniu :)
mm — ok. 40 na godzinę
Kolejne supergrzybobranie w lasach milickich oczywiście głównie podgrzybek, ale i gąska jak i prawdziwek się trafiają. Jeszcze pogoda w lesie idealna na tego typu wyprawy, ale prognozy nie są najlepsze i być może po tym ochłodzeniu co ma nadejść będzie koniec... Taki prawdziwy koniec tego sezonu. Jak narazie cieszmy się tym co jest. Niektóre miejscówki dały niezły zbiór - ciemne łebki i grube trzony.
mm — ok. 50 na godzinę
podgrzybki i kanie. A już miał być koniec...
mm — ok. 50 na godzinę
Witam Po grzybowej emigracji do Wielkopolski, zachęcony Waszymi a w szczególności Pawła Lenarta wpisami postanowiłem powrócić na "stare śmieci" w okolice Oleśnicy. Byłem na grzybach w sobotę i w niedzielę ale ponieważ zbiory były bliźniaczo podobne zamieszczam tylko jeden wpis. Możnaby napisać 50+50 sztuk na godzinę :) A co do samego zbioru. Jest jeszcze dużo podgrzybków brunatnych i co ciekawe jeszcze wychodzą młode. Niestety sporo jest z lokatorami. Znalazłem jeszcze dwa prawdziwe po jednym w sobotę i niedzielę bodajże trzy czy cztery kozaki szare i jednego czerwonego. Jest ile kto chce opieniek miodowych (nie liczonych do statystyki) również sporo kań (też nie liczonych) trafiają się maślaki zwyczajne i pstre. (Dużo jest nie zbieranych przeze mnie sitarzy). Zbieranie utrudnia duża ilość opadłych liści cóż wiadomo listopad :) Ale chyba jeszcze przynajmniej na Dolnym Śląsku nie będziemy kończyć sezonu :) Prognozy na najbliższy tydzień dla okolic Wrocławia nie są dla nas aż takie złe i oby tak było :) Na koniec jeszcze dwie uwagi. O śmieciach w lesie napisałem się już dość, zresztą nie tylko ja. Dlaczego jak byłem w lesie w Wielkopolsce prawie nie spotykałem smieci, a tutaj co chwila jak nie puszka po piwsku to butelka plastikowa albo flaszka po gorzale. Raz jeszcze apeluję nie róbmy z lasu śmietnika! Czy w domu też wywalamy śmieci pod nogi?
Druga sprawa. Widziałem przez dwa dni kilkunastu grzybiarzy-samochodziarzy co to drogi leśne traktują jak publiczne i zbierają sobie grzyby z samochodu. No brawo pogratulować tylko! A gdzie Straż Leśna? Mam prośbę do wszystkich prawdziwych miłośników lasu. W miarę możliwości reagujmy na takie naganne zachowania. Czasami wystarczy zwrócenie uwagi.
I jeszcze jedno. Zaczął się sezon polowań. Uważajmy na siebie, niestety tragicznych wypadków na polowaniach nie brakuje. Czasami lepiej sobie odpuścić przynajmniej miejscówkę choćby najlepszą niż robić za zwierzynę łowną.
Pozdrawiam Admina i Pozytywnie Grzybniętych.
mm — ok. 50 na godzinę
Borowiki, maślaki, kurki, bagniaki, ale przede wszystkim cała masa podgrzybków. Las sosnowy, rzadziej mieszany lub liściasty.
mm — ok. 100 na godzinę
podgrzybek w największych ilościach w młodym lesie sosnowym. Spotkane miejsce po wyrębie przygotowane pod nasadzenia- bajkowa kraina grzybiarza- grube po kilka sztuk rosnacych razem czarnogłówkowych podgrzybków;) Trafia się nadal prawdziwek
mm — ok. 40 na godzinę
Jak widać grzyby jeszcze rosną, zbiory 3 osób, prawdziwki ok 20 sztuk, reszta to podgrzybki.