(10/h) Gdy już zwątpiłem, że jakieś grzybki w tym roku się pojawią, 6 listopada mój syn znalazł samodzielnie pierwszego w życiu :) hehe ogólnie na sosik się nazbierało.....
(20/h) No i poszedłem na CAŁOŚĆ jak mi doradził Andre :) Dzisiejszy wypad do lasu zaowocował samymi podgrzybeczkami. Młodziutkie typowo słoikowe, choć z 4 okazy z rodziny mamuciej też wpadły ( jak choćby ten w pniu drzewa na foto) Byłem dosłownie jakieś 50 minut rośnie niedaleko mnie lasek do którego nigdy nie zaglądałem, więc dziś to był mój "pierwszy raz" :):) i przywitał mnie pięknie. Grzybki jakby czekały na mnie stojąc i uśmiechając się do mnie, mówiąc "bierz mnie" do domku. Pojawiło się też dużo Sów ale zostawiłem je dla innego ludzika który lubi grzybowe kotlety. Pozdrawiam wszystkich leśnych ludków oraz całą leśną brać dającą znać o sobie w postaci komentarzy pod moimi wpisami. Dziękuję wam wszystkim serdecznie i do zobaczonka w lesie.
(8/h) Żal, żal, serce płacze... Wczoraj podjęta małżeńska decyzja o krótkich odwiedzinach u rodziny w Wielkopolsce. Jedziemy ze Szczecina, to jak nie zahaczyć o ukochaną Puszczę Notecką. Przynajmniej raz w roku jedziemy od siebie, ze Szczecina do tej najfajniejszej i tak przyjaznej grzybiarzom Puszczy. Wprawdzie wpisy z lubuskiego w tym roku nie są zachęcające, ale sezon grzybowy w tym roku jest tak nietypowy. Wyjazd po ciemku. Na parkingu jesteśmy jako pierwsi. Puszcza wita ciszą i jak zawsze dostojnym lasem z niziutkim podszytem. W las, w las, a tu nic. W starym lesie, w zagajniku, w młodniku trochę wysypu białych psich. Rzadko trafiały się podgrzybki. Zawód. Spleśniałych też nie było. Łącznie we dwójkę, przez 3,5 godziny 57 sztuk, w tym 3 maślaki i 1 prawdziwek wielkolud. Borowik znaleziony już na wyjściu - bez braci i bez rodzinki. Nie gniewam się na Puszczę, bo ją kocham. Do zobaczenia w Puszczy za rok. Przyjadę ze Szczecina.
(5/h) Nie wytrzymałem i dziś znów zrobiłem sobie spacerek po lesie taki 40 minutowy i zostałem miło zaskoczony. Może nie duże zbiory ale zadowolenie duże. whispi, paweł-tarnów, grzybiara W zgadzam się z wami w stu procentach co napisaliście. Już nie będę takich "głupot" opowiadał że to już koniec i że nie ma grzybów bo las mnie przyciąga jak magnez, jak nie pójdę choć na pół godzinki to źle się czuję. Pozdrawiam wszystkich serdecznie i oglądam zbiory innych lubiących łazić po lasach.
(30/h) Ostatnio pisałem że już zakończyłem swoje wojaże po lesie bo było grzybów jak na lekarstwo. Ale nie wytrzymałem i dziś wybrałem się do lasu. Wróciłem do domku z pięknymi podgrzybkami prawie wszystkie rosły sobie "stadnie" po 7/8 sztuk koło siebie w pięknym mchu. Grzybki młodziutkie, malutkie, zdrowiutkie typowo do słoiczków i tak będą siedziały sobie w zalewie :) Znów mnie las zaskoczył pozytywnie. Już nie obiecuje sobie że to był ostatni raz, bo wiem po sobie że las jeszcze mnie zaprosi tego roku a ja na pewno z tego zaproszenia skorzystam. Pozdrawiam wszystkich leśnych ludków. Oczywiście oglądam wasze zbiory z innych województw, żałując że w moich lasach ziemi Lubuskiej w tym roku nie ma takiego wysypu. Ale z drugiej strony nie mam na co za mocno narzekać bo choć wysypu nie było to dla mnie wystarczyło więc i podgrzybek był, maślaczek jak i również prawdziwków przyniosłem do domu i to nawet sporą ilość. Powodzonka życzę grzybiarzom z woj. lubuskiego i radzę nie rezygnować nawet gdy pusto w lesie, tylko dać lasu szanse a napewno Was tak jak i mnie zaskoczy.
(15/h) Donos 1/2. Uprzejmie donoszę, że grzyby są. Dnia drugiego listopada chcąc wykorzystać świetną pogodę pod względem "grzybiarskim" z dnia poprzedniego, wybrałem się sam na grzyby do lasów odległych o 150 kilometrów od mojego miejsca zamieszkania. Na miejscu zjawiłem się tuż przed godziną 7:30. Informuję, że w lesie nikogo nie spotkałem. Nikogo mówiącego ludzkim głosem. Po około pół godziny od rozpoczęcia inwigilacji lasu w okolicy ulubionego przeze mnie zagęszczenia drzew, w miejscu które ja i moi w poprzednie lata wprowadzani towarzysze grzybobrania zwykliśmy nazywać "krzaczory", spotkałem w odległości około 30-40 metrów dalekiego, dzikiego kuzyna Szarika. Jednoczesny, obustronny kontakt wzrokowy nie miał miejsca. Odchodząco-falująca postać zwierza widziana przeze mnie od linii bocznej (terminologia wędkarska) w górę, na do widzenia zamachnęła się długim, srebrnym ogonem. Mój kontakt z TW (To Wilk) trwał około 3-4 sekundy, dlatego nie zdążyły zajść w organizmie zmiany skutkujące koniecznością przykucnięcia. Jednak bluza sportowa w okolicy klatki piersiowej jakby szybciej się poruszała. Obiecuję, że przy następnym spotkaniu zrobię zdjęcie, jednak pod warunkiem, że TW da mi przynajmniej kilkanaście sekund na zebranie myśli, uspokojenie drżenia rąk oraz okiełznanie elektroniki. Po sześciu godzinach zbierania przyniosłem do samochodu ponad 11 kg, w przeważającej części wymęczonych i dość mokrych grzybów, w ilościach orientacyjnych: -kilkadziesiąt opieniek nie wliczonych w statystykach, -około 3 o koźlarzy sosnowych, raczej stare, nadgryzione i dość mokre. -około 25 koźlarzy babka, o dziwo ładne i suche, -siedem czubajek wątpliwej urody, -po kilkanaście maślakówsitarza i bagniaka, -kilka podgrzybków oraz kilkanaście zdrowych prawdziwków. Orientacyjnie i pełen obaw aby nie być posądzonym o kłamstwo i nierzetelność niniejszego donosu, podaję ilość grzybów na osobogodzinę jak powyżej. Jednocześnie chcę zapewnić o swojej lojalności wobec lasów w okolicy miejscowości Wymiarki i obiecuję niebawem ponowne odwiedziny. Zibi
(100/h) Na kożuchowskich poligonach duży wysyp maślaków i kani. kani nawet nie zbierałem, maślaki ok 100 na godzinę od małych do dużych, część zamieszkała. Tylko w trawach przy samosiejkach. Na dużym lesie nic nie ma.
(20/h) Kilkunasto minutowy spacer po trawiastym terenie, 14 sów, 20 maślaków, uzbierało by się o wiele więcej, ale czas niestety ograniczony. W lesie nic.