(1/h) Witajcie :). Żółciak siarkowy u podstawy obumierającego dębu. Nareszcie do zbioru :). Sąsiadka obdarowana i uradowana :). Deszczu wszystkim życzę i do "usłyszenia".
(0/h) Witajcie :). Nadodrzańskie łęgi odwiedziłam w poszukiwaniu żółciaka siarkowego i boczniaka łyżkowatego. Spóźniłam się, bo oba już nie do zbioru, ale do fotek ładnie zapozowały. Wczoraj byłam na "Ceglasiowej Polance nr 1". Niestety nic nowego nie wyrosło. Stał tylko ten ceglaś z 14 kwietnia. Wydoroślał chłopak :). Meszek niemowlęcy stracił i łysiny dostał😄. W lesie sucho jak diabli. Przydałby się deszcz na już. Pozdrawiam Was i do "usłyszenia". ヾ (˙❥˙)ノ
(1/h) Dobrze rozpoczęta długa majówka oczywiście zaczęła się w lesie. No i mamy pierwszego koźlarza babkę w sezonie 2024. Ponieważ to Danuta go znalazła, to miał zafundowaną całą sesję zdjęciową, stąd mały kolarz na głównym. No i niczym więcej pochwalić się nie możemy. Sucho, sucho i jeszcze raz sucho w lesie. Pozdrawiamy D. i D. & D.
(1/h) W końcu wyszło słońce. Termometr wskazał popołudniu 12 na plusie. Danucie zamarzył się koźlarz pomarańczowożółty. Za dużo czyta raportów z innych rejonów kraju...;) Po pracy jedziemy zatem do lasu. Demon jak zwykle pierwszy w aucie...;) Efekt godzinnego spaceru: 5 szt maślak zwyczajny - 1 szt zdrowa 16 szt gęśnica wiosenna - 0 szt zdrowych W lesie pomimo ubiegłotygodniowego deszczu strasznie sucho. Skrzypi pod nogami potwornie. Innych grzybów brak.
(0/h) Witajcie :). Pierwszy kwietniowy żółciak siarkowy. Bardzo lubię patrzeć na tego grzybka. Szkoda, że wyrósł na robinii akacjowej, bo sąsiadka miałaby pyszną kolację. Pozdrawiam Was i ciepełka życzę (✷‿✷).
(10/h) Tradycyjny już niedzielny wypad do lasu na dotlenienie płuc, no i oczywiście aby psisko się trochę wybiegało. Wybieramy las liściasty nad jeziorem gdzie i widoki przepiękne. Do domu przywiezione 8 szt borowika ceglastoporego i 9 szt maślaka zwyczajnego. Na głównym ceglasiowe trio od którego rozpoczęło się dzisiejsze buszowanko. Pozdrawiamy D. i D. & D.
(0/h) Krótki spacer po lesie w godzinach popołudniowych. Trochę sentymentalny, bo wybraliśmy się do lasu gdzie w młodości pobierałem pierwsze lekcje o grzybach od mojego ojca. Wróciły wspomnienia. Miłe wspomnienia. Niestety spacer bez sukcesów. Tylko dwie już wiekowe piestrzenice kasztanowate i trzy egzemplarze kępkowca jasnobrązowego. Choć jego identyfikacji nie jestem pewien do końca.
(4/h) Ponownie udało się wyrwać do lasu, tym razem nowe nieznane miejsca. Nadal bez powodzenia ze smardzami i smardzówkami i chyba czas pogodzić się z tym wynikiem w tym roku. Za to udało się natrafić na piękną żagiew ( łuskowatą, jak sądzę) z racji na wielkość - zostały w lesie.
(2/h) No i przy obiedzie Danuta mi się zbuntowała, bo Ona też chce do lasu. Na słowo lasu, Demon już stał na baczność. Cóż było robić. Choć pod domem do sosnowego pojedziemy. Już na samym początku spaceru trafił się jeden maślak zwyczajny. Potem długo, długo nic i wracając do auta postanowiliśmy skrócić sobie drogę przez polankę hubankową i oczom własnym nie uwierzyłem! Tak, tak... maślak pstry, jak na głównym, sztuk jeden. Aż włączyłem datę w aparacie, bo pomyślałem sobie że śnię. Na powrocie jeszcze zerknęliśmy na miejscówkę zimową i garstka ucha bzowego się trafiła. Dosłownie 15 szt.
(7/h) Wracając do domu od klienta las liściasty był w zasięgu ręki. Patrząc na niego od razu pomyślałem o pluszakach Yagi. Więc czemu nie. I bingo! Siedem sztuk borowika ceglastoporego przytargane do domu. A ile radości...;)
(0/h) Witajcie :). Chłodno, wietrznie i od czasu do czasu przelotny deszcz. Ale nic to :)."Ceglasiowa Polanka nr 2" wzywała. I nie na darmo wzywała. 3 tłuściutkie ceglasie na mnie czekały i 1 już w słusznym wieku. Wszystkie na miejscu zostały. Obeszłam dokładnie, bo to niewielki teren, ale całkowitych osesków nie wypatrzyłam. Może to tylko taki maleńki jednorazowy pojaw o tej porze? Zobaczę za jakiś czas :). Zatem do "usłyszenia" 。◕‿◕。.
(0/h) Witajcie :). Mam i ja swoją jedną sztukę radości 😄. No świat się kończy, żeby tak wcześnie wyrósł. Pierwszy w tym sezonie borowik ceglastopory w wysokim lesie sosnowym. Taki pluszak do głaskania i całowania, został w lesie zgodnie z moim zwyczajem. Taką niespodziankę zrobiła mi "Ceglasiowa Polanka nr 1". W najbliższych dniach odwiedzę polankę nr 2, bo spać nie będę mogła :). W tamtym sezonie pierwszego ceglasia znalazłam 15 maja. Wiosna się pospieszyła, a czy to dobrze, czy źle, to się okaże...
(5/h) Wczorajsze znalezisko tylko podkręciło atmosferę. Więc dziś rano szybka kanapka, duża kawa i obieramy kierunek na najlepszą miejscówkę maślakową. Demon już czeka przy drzwiach i poszczekuje aby się pospieszyć. Wynik jak wczoraj, dokładnie 5 sztuk maślaka zwyczajnego. Cztery sztuki ze względu na już panującą suszę zaczerwione. Jeden egzemplarz zdrowiutki. Razem z wczorajszymi posłużą do domowej produkcji grzybni. Za tydzień zostaną zaszczepione pod modrzewiem i sosną. Jeśli w tygodniu popada jak zapowiada prognoza pogody, może być ciekawie. Pozdrawiamy D. i D. & D.
(2/h) Część wszystkim, jestem w sumie nowy na portalu. Do tej pory ignorant i raczej zakochany w grzybach jesiennych, ale czas na zmiany... Poszukiwania smardzy i smardzówek zakończone niestety niepowodzeniem. Na konto wpadły piestrzyca i twardnica bulwiasta. W naszych lasach bardzo sucho.
(5/h) Świat staje normalnie na głowie. Globalne ocieplenie widać jak na dłoni. Bo, aby tak w połowie kwietnia zbierać maślaka zwyczajnego! Lekko podsuszone bo w lesie strasznie sucho. Ale ten zapach, to sami wiecie...;) Pozdrawiamy D. i D. & D.
(4/h) Witajcie :). Łuszczak zmienny z jednego pieńka. Setki owocników. Nareszcie konkretna ilość, by smak poczuć, a pachnie pięknie, grzybowo. Wzięłam tylko 3-4 wiązki na próbę. Jakaś peziza na uschniętym pieńku topoli i też nieznana mi kustrzebka na i pod balotami siana. Niestety sucho już się zrobiło, bo innych kapelutków nie zauważyłam, ale spacer jak zawsze fajny :). Pozdrawiam Was i może do jutra?
(20/h) A teraz taka ciekawostka dla zielonogórzan - jak chcecie sobie pozbierać / ujrzeć smardze to idźcie na nowe kąpielisko w Ochli, na korze rośnie ich mnóstwo:D
(1/h) Dokładnie rok temu wykonany przed domem skalniak, usypany ze świeżej marketowej ziemi, kamieni i kory sosnowej. I taka niespodzianka. Jeden jedyny smardz jaki starał się wydostać spomiędzy całej masy rojników. Miał za ciasno aby się ładnie rozwinąć. Za to jego specyficzny zapach przyciągnął wczoraj Demona, który starał się go wydłubać i lekko uszkodził czubek. Dzielny On. Pewnie gdyby nie jego węch to nawet byśmy go nie zauważyli. Pozdrawiamy D. i D. & D.
(0/h) Witajcie :). Pierwsze w tym roku piestrzenice kasztanowate, w jednym miejscu -12 szt. Bardzo wcześnie wyszły, w tamtym sezonie namierzyłam je trzeciego maja. Miejscówka ze smardzem stożkowatym śpi od 2021 r. Las pełen życia, małe grzybki kapeluszowe wychodzą na świat i cieszą oczy, kwiecie kwitnie, ptaki świergolą :), zieleń zachwyca odcieniami. Przyjemny spacer nareszcie w temperaturze takiej jaką lubię+20 stopni. Ps. Wysoki las sosnowy na obrzeżach obsadzony liściastymi.
(0/h) Za kilka dni kalendarzowa wiosna, a tymczasem w lubuskim lesie Pani wiosna zagościła już teraz. Pojawiły się pierwsze piestrzenice kasztanowate. Przynajmniej jest na czym oko zawiesić, no i można popstrykać fajne fotki. Dodatkowy bonus to kości rozruszane i Demon wybiegany. Pozdrawiamy D. i D. & D.
(6/h) Witajcie :). No wytrzymać nie mogłam bez lasu. Kolano sine jak śliwka, ale na niskopodłogowej, obrotowej karuzeli (K. A. LE. T. N. I. K😅 nazwa👍) dałam radę. Długo nie krążyłam, bo cel był jeden-uszak bzowy (te nowo odkryte miejsce). Pięknie wyrosły, soczyste, wybarwione. Uzbierałam ponad 1 kg. I pierwszy raz usmażyłam kilka sztuk na głębokim tłuszczu, na smalcu własnej roboty. Tak na chrupko, jak czipsy. Konieczna pokrywka, bo tłuszcz strzela jak przy smażeniu wątróbki, a nawet intensywniej. Uszka same w sobie smaku nie mają, to dodałam troszkę suszonej cebuli i suszonego czosnku, no i sól. Całkiem fajna
przekąska wyszła, np. do piwa jak ktoś lubi. Inne zauważone cudaczki dodam w dopiskach. Pozdrawiam Was ciepło :)
(0/h) Witajcie :). Na urodziny dostałam, to chcę podzielić się z Wami, bo tak pięknie mi wyrósł w domu boczniak mikołajkowy. Przez pierwsze kilka dni stał w najzimniejszym pokoju-ok. 16 stopni i nic nie urósł, i już się zmartwiłam. Ale jak przeniosłam go do kuchni, to prawie rósł w oczach. Dzisiaj 3 największe owocniki zostały zebrane i poszły na patelnię z masłem i solą. Wrażenia smakowe bardzo pozytywne, delikatny smak grzybów leśnych, a konsystencja jędrna, chrupka. A pod nożem trzon skrzypiał jak przy krojeniu prawdziwka, ach co to za miła muzyka była 🤗. Obserwacja sprawiła mi wiele radości, polecam :).⬇️
2024.2.26 18:36
szerzej: Wszystkim Wam życzę pięknych leśnych spacerów, bo ja na razie uziemiona jestem. GREJ-owa😄noga odmówiła posłuszeństwa. Zatem do "usłyszenia"... nie wiem kiedy, oby jak najszybciej :). Ps. Panie Marku, wiem, raport niemerytoryczny, nadaje się do usunięcia.
(10/h) Cały ubiegły tydzień był ciepły z temperaturami > 10 st. i nawet zdarzyły się słoneczne piękne dni jak choćby miniony piątek. Tak aura nieuchronnie zamyka nam sezon zimowy. Dziś dwu godzinny spacer i zero boczniaka ostygowatego. Płomiennica zimowa tylko jakieś resztki w stanie agonalnym. Zero młodzieży. Tylko ucho bzowe i to w dolnych partiach, na gałęziach leżących bezpośrednio na ziemi. Ale można jeszcze nazbierać zadowalającą ilość. Pozdrawiamy D. i D. & D.
(0/h) Witajcie :). Krótki zwiad leśny. Tak przy okazji, prawie po drodze. A, że jutro dzień zaplanowany, to musiałam choć na 40 min. wpaść zobaczyć co w lesie rośnie. A rośnie boczniak ostrygowaty, młody i soczysty. Kępki skromne, to na miejscu zostały dla głodnych ślimaków. Trzy oseski płomiennic wydostające się spod kory udało mi się dostrzec jak i maleńką wełniczkę i łzawnika (oba grzybki ok. 2-2,5 mm.). Nie jest jeszcze źle z moimi patrzałkami. Gorzej z dolnymi kończynami, bo i na miotłę coraz trudniej wsiąść😄. Pozdrawiam Was wiosennie, no bo jak inaczej, jak było dzisiaj 17 stopni.
(10/h) Witajcie :). Uszaki, uszka i uszątka. Wszystkie znalezione w nadodrzańskich łęgach. Nowe miejsca, bo nadal woda zalega i jest jej więcej niż poprzednio. Prawie na każdej gałązce, patyczku, czy też gałęzi rosły. Piękne, soczyste, jędrne i sprężyste (ale mi się rymło). No to dalej "pojadę" rymem. Srutututu, baba z drutu, grzyby jej wyłażą z butów😅. Niemal 1,5 kg uzbierałam, połowę sąsiadce oddałam. I tyli się nazbierałam, a co nawąchałam, to moje. Ps. Boczniaczek pomarańczowożółty "pachnie" zgniłą, kiszoną kapustą 😝.
(10/h) Las mieszany z przewagą dębów i buków. Deszczowo i mgliście - czyli pogoda jaką lubią grzyby. Napotkane grzyby to zimówki, uszaki bzowe, trzęsaki pomarańczowe, dzwonecznik.
(1/h) Witajcie :). Nadodrzańskie lasy liściaste, krzaki i chaszcze. Jeszcze nie wszędzie tam, gdzie chciałam doszłam. Lód puścił, ale woda stoi. Wiatr i dodatnie temperatury wysuszyły uszaki i trzęsaki. Jedynie te rosnące na opadłych gałęziach i gałązkach cieszyły oczy. Boczniaki w opłakanym stanie, zimówek nie brałam, bo rosło tylko kilka sztuk. Grzyby nadrzewne i nadrewnowe-na nie zawsze można liczyć i podziwiać. I pierwszy raz w życiu napotkany boczniaczek pomarańczowożółty, niestety już nie GREJ-owy. Ptaszyna wesoło ćwierka wśród drzew, nic tylko zamknąć oczy i wyobrazić sobie wiosnę...🦜🌞🌷🌼.
(1/h) Cały miniony tydzień minął przy średniej temperaturze dnia na poziomie 7-8 stopni. Do tego wciąż wiejący wiatr w okolicach 40-50 km/h dopełnił dzieła zniszczenia. Ucha bzowe wysuszone do wielkości ziarna pieprzu, ledwo widoczne na konarach. Płomiennica zimowa zmęczona już bardzo, zupełnie nie do zbioru. Boczniaka ostrygowatego brak, jego czas już minął. Tylko pojedyncze zmęczone egzemplarze łycznika późnego. Las oznajmia powoli nadchodzącą wiosnę. Tylko prognozy mniej optymistyczne, zakładają powrót mrozów w drugiej połowie lutego. Pozdrawiamy D. i D. & D.
(10/h) Dwa tygodnie bez grzybobrania to prawie wieczność, ale co zrobić jak obowiązki zawodowe czasem potrafią przywalić ze zdwojoną siłą. Dziś od rana zapowiadała się za to fajna pogoda. W południe doszliśmy nawet do siedmiu na plusie przy pięknym słońcu. No i w końcu przestało wiać. Silne wiatry w minionym tygodniu przy dodatnich temperaturach w ciągu dnia odbiły się niestety na stanie grzybów w lesie. Ucha bzowe i płomiennice zimowe rosnące wyżej niż pół metra nad ziemią ususzone jakby przez suszarkę do grzybów przeszły. Tylko to co nieco na ziemią lub w zagłębieniach się uchowało. Na dodatek...... ktoś wyczyścił nam naszą kłodę z boczniakiem ostrygowatym. Smacznego życzymy...;) Do domu przytargaliśmy jak na głównym. I niedobra wiadomość. Obudziły się już kleszcze. Atakowały dziś Danutę z każdej strony. Pozdrawiamy D. i D. & D.
(3/h) Witajcie :). Do namierzonych w minionych sezonach miejscówek na zimowe grzyby nad Odrą jeszcze dojść nie mogłam, bo nadal woda skuta lodem stoi. Za duże ryzyko. Ale nie ma tego złego... Okoliczne krzaczki splądrowałam i mam kolejne, skromne stanowisko płomiennicy zimowej i boczniaka ostrygowatego :). Uszak bzowy w rozkwicie. Jędrny i chrupiący jak to po odwilży. Można było kosić. Przyjemny spacerek z psem półkrwi szlachetnej😄 (czyt. kundelkiem) i nareszcie temperatura na plusie. A na minusie to to, że rękawiczki zgubiłam. Może kolejnym razem znajdę. Pozdrawiam Was ciepło i do "usłyszenia"👋.
(30/h) Pod koniec tygodnia przyszła zapowiadana odwilż. Dziś od rana dwa na plusie. Nasz czarny przyjaciel z merdającym ogonem od rana nas pilnuje abyśmy przypadkiem nie zapomnieli o nim. Jedziemy zatem do lasu sprawdzić czy nasze maluszki podrosły. Cierpliwość została wynagrodzona. Do domu przywozimy ponad kilogram trójcy zimowej. Więcej w dopiskach. Pozdrawiamy z północy lubuskiego, D. i D. & D.
(0/h) Po prawie czterech tygodniach dziś w nocy powrócił do nas Dziadek Mróz. Na dodatek sypnął tym białym szaleństwem. Demon od rana nas pilnował, no bo jak to, oboje w domu i nie szykują się do lasu? W samo południe doczekał się. Natomiast grzyby w lesie przysypane. Płomiennice udało się odnaleźć tylko w miejscach gdzie pozostawione były do podrośnięcia. Ucha widoczne tylko na wysokościach. Pień z boczniakami przysypany w niecce nieopodal płynącej rzeczki tak, że nie widomo czy urosły czy nie. Wszystkie grzyby zostały w lesie. Poczekamy na odwilż.
(1/h) Witajcie :). Jako, że nadodrzańskie krzaki i chaszcze zalane, to pobliski stawek odwiedziłam. Celem był trzęsak pomarańczowożółty, bo poprzedni słoik z glutem :) poszedł w dobre i potrzebujące ręce. Także znowu mam pustki. Niestety jak na złość tylko dwie sztuki znalazłam. Poleżą sobie w zamrażarce i poczekają na resztę towarzystwa. Będzie motywacja, by znowu wyruszyć na poszukiwania. Garść uszaka zerwałam i innymi cudaczkami oczy nacieszyłam. Piesio wybiegany, małż przeczołgany😄, no same plusy :)... Pozdrawiam Was ciepło. Ps. Mieszany las liściasty.
(4/h) Witajcie w Nowym Roku :). Kiedy wszystko ucichło i leśne żyjątka poszły nareszcie spać, to ja tak po cichuśku wyruszyłam po masło czarownic. Zapasy na wyczerpaniu. Nie ma czym zagęścić sosów, zup, a karafka z nalewką na bolące kończyny świeci pustkami. W roli głównej trzęsak pomarańczowożółty. Piękny grzybek, takie słoneczko w szarym, zimowym lesie. Dla zainteresowanych przepis na nalewkę. 1 kg grzybów, 200 ml białej wódki. Oczyszczone grzyby przekładam do słoika, wlewam alkohol i lekko wstrząsam. Odstawiam w ciemne miejsce na 2-3 tyg. Nalewkę stosuję zewnętrznie przy stanach zapalnych, bólach zewnętrznych oraz
przeciwobrzękowo. Do stosowania wewnętrznego dodaję miodu, by jakiś smak miała. A i jeszcze miksuję, by grzybka nie wyrzucać. Ma to wtedy konsystencję papki. Fajnie się wciąga, jak gluta 😅 lub ostrygę. Wszystkiego najlepszego Wam życzę i do "usłyszenia".