(0/h) Dzisiaj przeszedłem się w ols wzdłuż cieku, który wpada do jeziora. Moim celem były smardzowate. Widziałem tam trochę jesionów, więc pomyślałem, że może będą. Znalazłem piestrzenice olbrzymie i wiele grzybów, których nie umiałem zidentyfikować. Smardzów nie stwierdzono.
(20/h) Udałam się na poszukiwanie smardzów ( tylko w celach fotograficznych). Głównym celem był uszak bzowy niestety nie udało się znaleźć. Za to na spacerze znalazłam przepiękną czarkę austriacką. Ale tylko sfotografowana bo nigdy nie zbierałam tego karmazynowego cuda
(0/h) Dzisiaj wybrałem się na poszukiwania za szyszkówkami. Gdy wszedłem w swój zagajnik świerkowy, nie udało mi się wypatrzeć nawet jednej sztuki. Koło lasu znajduje się podmokły teren, więc jeżeli nic z szyszkówek to może coś się trafi i się trafiło. Zauważyłem czernidłaki błyszczące i którąś z maślanek. Obok powalonej brzozy udało się znaleźć moją pierwszą w tym roku piestrzenice olbrzymią. Nie brakowało też kształtynch czarek. Ciągle poszukuje smardzowatych, ale na to przyjdzie jeszcze czas.
(10/h) Piękne czarki (chyba szkarłatne) - zostawiłam w lesie, zbyt pięknie wyglądały. Widziane tuż przy drodze, nawet nie schodziłam do lasu z głównej ścieżki. Wiosna idzie!
(50/h) Po tygodniu druga wizyta w moim płomiennicowym Zagłębiu, ale tym razem w innej części. Zawodu oczywiście nie było - rosną na leżących kłodach, stojących obumarłych drzewkach i "gdzie się da", bo pogoda teraz im sprzyja. Nazbierałem prawie kilogram, przy czyszczeniu (uff!) naliczyłem koło 750 szt. - bo sporo maleństw się zaplątało w zebranych kępkach. Jak zwykle przy tak gromadnych i drobnych grzybach do statystyki dzielę przez 10. Spotkałem też pierwsze w tym sezonie czarki austriackie i kolejne stanowisko (15! w sezonie :) lipnika lepkiego.
(70/h) Wyjątkowo późna inauguracja sezonu na płomiennice zimowe. Ale trudno się dziwić, bo tej zimy przyszła prawdziwa zima i od końca listopada większość dni było poniżej zera, więc grzybki nie miały łatwo i przyrastały w nielicznych i niezbyt długich "okienkach" odwilży między mrozami. Jednak - jak zawsze - moje ulubione "Płomiennicowe zagłębie" nie zawiodło: w 3 kwadranse zebrałem 546 szt. (dokładnie policzone, bo przy czyszczeniu - którego nie cierpię - każdego grzyba musiałem dotknąć, żeby oderwać trzonek). Wyszło ponad kilo przed czyszczeniem, do tego kilka małych uszaków bzowych.