szerzej:
Witajcie. Po wczorajszych uniesieniach dzisiaj już wiedziałem czego się spodziewać, co nie znaczy, że nie było emocji. Dzisiaj już od rana w pełnym słoneczku, oczywiście w towarzystwie klangoru a po żniwach znów widoku żurawi, po rosie, rozpocząłem leśne podboje. Na start oczywiście oprócz wszędobylskich kurek trafiłem topolowe. I tu warto zaznaczyć, iż dwa z nich miały przetrącone kapelusze oraz że rosły one u podstawy wielkiego mrowiska, co spowodowało, że długo jeszcze raz po raz odczułem w różnych częściach ciała przyjemne ciepełko kwasu mrówkowego, no bo przecież nie mogłem odmówić sobie fotek;) a czy warto było zobaczycie sami. Później ekscesy z grabowymi przy czym warto zauważyć, iż w końcu trafiłem na młodzież, w 100% zdrową młodzież. Ale i tak pod numerem pierwszym stawiam dzisiaj spotkanie z czerwonym oseskiem i pomimo, że żadnego z czerwonych nie pozyskałem (drugi się już rozsiewał) właśnie ten śniony od dwóch miesięcy widok uradował mnie najbardziej. W brzezinach trafiłem na pierwszego pomarańczowożółtego, pierwsze piaskowce (modrzaki i kasztanowate) i pierwszego rycerzyka. Kurki dzisiaj ilościowo bez zmian (mrowie) jednakże wagowo mniej - przeważały te młode i średniaki. Tak więc jak co roku "Anka" przynosi bardzo dużą dobową amplitudę temperatur powodując naturalne wytrącanie się dużej ilości wilgoci, co w bieżącym sezonie jest wręcz dla nas zbawienne. Tak że dzisiejsze widoki, zwłaszcza te trójki kozakowych osesków, napawają mnie wielkim optymizmem i być może mimo wszystko uda się jeszcze w tym sezonie zamknąć 3 cyfrowy czerwony licznik;) Oj ten przyszły roboczy tydzień coś tak czuję będzie dla mnie baaardzo długi;) Pozdrawiam. (Niko w końcu mogę się zrewanżować - maluszki ze specjalną dedykacją dla Ciebie).
szerzej:
Z racji warunków panujacych w tym sezonie pojechałem na swoje miejscówki na kurki. Troche uparcie w te miejsca ale jak słabo z grzybami to ciężko poznawać inne miejsca. Może w wrześniu pojeżdżę gdzieś indziej jak bede urlopowal. Kurek tak naprawdę za dużo nie ma, uratowal mi zbiór po brzegach lasu z Żelechowa i po leszczynach w Krakowianach. Lasy w okolicach Żelechowa, Siestrzeni, Rozalina, Krakowian, Przypek, Ksiezaka, Ojrzanowa trochę odżyły po sobotnim deszczu ale tak naprawdę to tylko powierzchowne nasaczenie ściółki i potrzebne są jeszcze kolejne takie opady a i slonca i ciepła też. Na razie za parę dni może uksztaltuje się trochę nowej grzybni ale opad deszczu jest konieczny. W tych lasach zniszczonych przez drwali tak jak w tym suchym dość sezonie trzeba narobić kilometrów żeby uzbierac te 5 litrowe wiaderko bo grzyby raczej w miejscach zacienionych a i gdzie latwiej deszcz mógł dotrzeć. Oprocz tych grzybów zauważyłem 1 obgryziony wrak prawdziwka niedaleko buczyn, różnego rodzaju gołąbki, panienki, małe maślanki wiązkowe, robaczywy podgrzybek złotawy i inne małe mniej mi znane grzyby. 11 na godzine to bardziej odzwierciedla sytuacje w tym lesie choć po podzieleniu przez godziny zbierania i wspolczynnik kurkowy wychodzi więcej.
szerzej:
Witajcie. Do południa słońce i duchoty, około południa niebo przysłoniły chmurki, a po 14:00 zaczęło padać, tak więc o 15:00 stawiłem się w lesie (nie ma nic piękniejszego niż mokry letni las). I tak upajając się mokrymi listkami, wyciszony i zrelaksowany, zostałem zaatakowany dawką 1000 jednostek adrenaliny w chwili, w której oczy ujrzały pierwsze czerwone cudu, serce niemało nie rozerwało mi klaty. Później powtórka ze szlachcicem i kolejnym czerwonym. Tak to właśnie jest sierpień, zaczynają się magiczne dni, może jeszcze nieśmiało ale wkrótce wszystko się odmieni. Już to widać po niesamowitych ilościach wszelkiej maści gołąbków i muchomorów, murszak rdzawy też mnie dzisiaj zadziwił ogromem stanowisk. Tak więc zapominam o tym co było (co się stało to się nie odstanie) i przygotowuję się na wielkie zagrzybienie. Co roku około 15-20 sierpnia odnotowywałem wzmożone wysypy, a w bieżącym szykuję się na megawysyp, no przecież natura musi nadrobić stracone miesiące. Na dzisiaj tyle, a co będzie jutro zobaczymy jutro. Pozdrawiam.
szerzej:
The First / Natchniony weekendowym deszczu padaniem, / Zająłem się wczoraj nieśmiało grzybobraniem. / Pełen nadziei pojechałem do lasu za działką, / Miałem ochotę spotkać się z miłą niespodzianką. / Chodziłem i chodziłem, chodziłem i sprawdzałem, / Wszystkie krzaki i mszaki w lesie spenetrowałem. / Jednak w borze bardziej sucho niż mokro było, / Co tu ukrywać, niczego dobrego to nie wróżyło. / Traciłem powoli rzeczoną nadzieję, ale w końcu jest!!! / To ona - kurka, pieprznik, ta pierwsza, po prostu The First. / Może trochę podgryziona, niewyględna i niewyrosła, / Ale jest i dalszego szukania grzybów chęć się podniosła. / Radośnie podleciałem jeszcze do znajomych brzózek, / I były! Małe i średnie - tak urosło stadko tych leśnych kózek. / Za wytrwałość i odwagę, na koniec czekała nagroda, / Niewielka, ale sympatyczna - słodkich modrzaków trzoda. / Zebrałem ich kilka, i to już takich większych, / Zapomniałem szybko o troskach wcześniejszych. / W domu będzie radość z tych wybornych smaków, / I dlatego zachęcam do lasu swoich Rodaków. / :))) :))) :)))
szerzej:
Spacer po lesie trwał może 30-40 minut. W lesie po mchach, ściółce, igliwiu sucho, jedynie po piasku i sciezkach trochę wilgotno i są pojedyncze kałuże po piaszczystej drodze więc trochę znać że deszcz padał w weekend w tej okolicy. Wysyp grzybów w Cybulicach niestety nie nastąpi raczej wcześniej niż z końcem tego miesiąca a może nawet dopiero i października