(15/h) 3 godziny w lesie. Efekt - 2 kanie, 8 młodych piaskowców modrzaków na starych miejscówkach. Na prawdziwkowej miejscówce 1 borowik przecudnej urody + 1 nie do zabrania, 1 kg kurek głównie w rozmiarze XL, pojedyńczy lejkowiec dęty.
(1/h) Las typowo iglasty, sosna z domieszką świerka. Niektóre małe wycinki młodniki brzozowe. Niestety nadal sucho, a w lesie pustki. Spacer z żoną potrwał 3 godziny, podczas którego zebraliśmy tylko jednego pieprznika jadalnego.
... szerzej o tym grzybobraniu ...
Witajcie. Po wczorajszych uniesieniach dzisiaj już wiedziałem czego się spodziewać, co nie znaczy, że nie było emocji. Dzisiaj już od rana w pełnym słoneczku, oczywiście w towarzystwie klangoru a po żniwach znów widoku żurawi, po rosie, rozpocząłem leśne podboje. Na start oczywiście oprócz wszędobylskich kurek trafiłem topolowe. I tu warto zaznaczyć, iż dwa z nich miały przetrącone kapelusze oraz że rosły one u podstawy wielkiego mrowiska, co spowodowało, że długo jeszcze raz po raz odczułem w różnych częściach ciała przyjemne ciepełko kwasu mrówkowego, no bo przecież nie mogłem odmówić sobie fotek;) a czy warto było zobaczycie sami. Później ekscesy z grabowymi przy czym warto zauważyć, iż w końcu trafiłem na młodzież, w 100% zdrową młodzież. Ale i tak pod numerem pierwszym stawiam dzisiaj spotkanie z czerwonym oseskiem i pomimo, że żadnego z czerwonych nie pozyskałem (drugi się już rozsiewał) właśnie ten śniony od dwóch miesięcy widok uradował mnie najbardziej. W brzezinach trafiłem na pierwszego pomarańczowożółtego, pierwsze piaskowce (modrzaki i kasztanowate) i pierwszego rycerzyka. Kurki dzisiaj ilościowo bez zmian (mrowie) jednakże wagowo mniej - przeważały te młode i średniaki. Tak więc jak co roku "Anka" przynosi bardzo dużą dobową amplitudę temperatur powodując naturalne wytrącanie się dużej ilości wilgoci, co w bieżącym sezonie jest wręcz dla nas zbawienne. Tak że dzisiejsze widoki, zwłaszcza te trójki kozakowych osesków, napawają mnie wielkim optymizmem i być może mimo wszystko uda się jeszcze w tym sezonie zamknąć 3 cyfrowy czerwony licznik;) Oj ten przyszły roboczy tydzień coś tak czuję będzie dla mnie baaardzo długi;) Pozdrawiam. (Niko w końcu mogę się zrewanżować - maluszki ze specjalną dedykacją dla Ciebie).
(44/h) Spacer 3 h przez wszystkie miejscówki - las mieszany, sosnowy, dębina, brzózki, itp.; poszycie: mech, jagodniki, liście itd. Generalnie po opadach nie ma śladu. Znalezione: 2 maślaki, 2 podgrzybki brunatne, 20 zajączków - wszystko o dziwo zdrowe + ok. 80 kurek różnej wielkości. Sporo malutkich kurek w miejscach mocno zacienionych. Większe okazy tylko we mchu. Kolejny przegląd za tydzień jeśli popada deszcz. Pozdrawiam zagrzybionych.
(3/h) Niby w lesie wilgotno, ale grzyby rosnąć specjalnie nie chcą. Więcej, niż poprzednio, ale też niespecjalnie - 6 piaskowców i garść kurek. Na obiad starczyło. Potrzebny większy i ciepły deszcz.
(11/h) 254 kurki, 10 pieprzników bladych, 2 kanie. Czas grzybobrania odliczajac drogę od miejscowki w Zelechowie do Krakowian z przerwą na wizyte na cmentarzu w Żelechowie około 3 godzin.
... szerzej o tym grzybobraniu ...
Z racji warunków panujacych w tym sezonie pojechałem na swoje miejscówki na kurki. Troche uparcie w te miejsca ale jak słabo z grzybami to ciężko poznawać inne miejsca. Może w wrześniu pojeżdżę gdzieś indziej jak bede urlopowal. Kurek tak naprawdę za dużo nie ma, uratowal mi zbiór po brzegach lasu z Żelechowa i po leszczynach w Krakowianach. Lasy w okolicach Żelechowa, Siestrzeni, Rozalina, Krakowian, Przypek, Ksiezaka, Ojrzanowa trochę odżyły po sobotnim deszczu ale tak naprawdę to tylko powierzchowne nasaczenie ściółki i potrzebne są jeszcze kolejne takie opady a i slonca i ciepła też. Na razie za parę dni może uksztaltuje się trochę nowej grzybni ale opad deszczu jest konieczny. W tych lasach zniszczonych przez drwali tak jak w tym suchym dość sezonie trzeba narobić kilometrów żeby uzbierac te 5 litrowe wiaderko bo grzyby raczej w miejscach zacienionych a i gdzie latwiej deszcz mógł dotrzeć. Oprocz tych grzybów zauważyłem 1 obgryziony wrak prawdziwka niedaleko buczyn, różnego rodzaju gołąbki, panienki, małe maślanki wiązkowe, robaczywy podgrzybek złotawy i inne małe mniej mi znane grzyby. 11 na godzine to bardziej odzwierciedla sytuacje w tym lesie choć po podzieleniu przez godziny zbierania i wspolczynnik kurkowy wychodzi więcej.
(15/h) 20 szt. kani, 1 koźlarz, pół łubianki kurek. W porównaniu do zbioru z poniedziałku widać, że wzrost kurek został zahamowany przez upały. Mniej małych osobników, kurki w większości duże i średnie. Zbierane raczej w głębszym lesie z przewagą brzozy. W sobotę w moim rejonie trochę popadało, może sytuacja jeszcze się poprawi. Teraz trzeba się cieszyć tym co jest. Na zdjęciu pierwsze w tym roku kanie. kurek już nie wstawiam bo dodawałam zdjęcie poprzednim razem.
(1/h) Szybki zwiad w terenie. Na sprawdzonych miejscówkach. Niestety słabiutku jeszcze; ( Za sucho mimo terenów zazwyczaj póbagnistych i sprzyjającym rozwoju Koźlarzy w brzozach. Kilka pojedynczych Koźlarzy jedynie. O dziwo nawet nie robaczywych! Będzie w sam raz na mini sos z kurczakiem;)
... szerzej o tym grzybobraniu ...
Witajcie. Do południa słońce i duchoty, około południa niebo przysłoniły chmurki, a po 14:00 zaczęło padać, tak więc o 15:00 stawiłem się w lesie (nie ma nic piękniejszego niż mokry letni las). I tak upajając się mokrymi listkami, wyciszony i zrelaksowany, zostałem zaatakowany dawką 1000 jednostek adrenaliny w chwili, w której oczy ujrzały pierwsze czerwone cudu, serce niemało nie rozerwało mi klaty. Później powtórka ze szlachcicem i kolejnym czerwonym. Tak to właśnie jest sierpień, zaczynają się magiczne dni, może jeszcze nieśmiało ale wkrótce wszystko się odmieni. Już to widać po niesamowitych ilościach wszelkiej maści gołąbków i muchomorów, murszak rdzawy też mnie dzisiaj zadziwił ogromem stanowisk. Tak więc zapominam o tym co było (co się stało to się nie odstanie) i przygotowuję się na wielkie zagrzybienie. Co roku około 15-20 sierpnia odnotowywałem wzmożone wysypy, a w bieżącym szykuję się na megawysyp, no przecież natura musi nadrobić stracone miesiące. Na dzisiaj tyle, a co będzie jutro zobaczymy jutro. Pozdrawiam.
(30/h) 4 godziny w lesie, prawie 3 L kurki i 3 kanie. Niestety spełnił się pesymistyczny scenariusz - wzrost kurek został zahamowały przez upały. Drobnica, którą zostawiłem we wtorek, podrosła bardzo niewiele albo wcale. Ładnej, dużej kurki niewiele. W większości małe, o średnicy 1-2 cm, więc w wiaderku grzybów przybywa bardzo powoli. W lesie sucho. Jeśli porządnie nie popada, to nie widzę szans na większe zbiory w najbliższym czasie. Mimo wszystko wszystkich serdecznie pozdrawiam i życzę udanych grzybobrań.
(0/h) Szlag mnie trafia jak patrzę na Wasze kurczaki, wiem jak to będzie. Pojadę na urlop to sypnie i u mnie. Świetnie 😂 Tymczasem okrąglutkie zero, nawet psiorów nie ma.
(10/h) Dobry wieczór😁. Niektórzy z was już zdążyli znaleźć pełne kosze lub niepełne a ja dopiero pierwszy raz. Dwie godzinki po pracy, do zmroku. Wyszło jakieś 1,5 litra lub nieco więcej. Większość grzybów wyrośniętych, w zupełnie innych miejscach niż w tamtym, bardzo dobrym kurzym roku. Sporo grzybków podsuszonych, nieco drobnicy zostawiłem ale nie jakoś strasznie dużo. W lesie parno, poszycie wilgotne, szkoda, że perspektywy pogodowe „takie se”. Towarzysz wybiegany:-). Może ochłodzenie pomoże grzybkom i jeszcze kilka dni pobędą? Kto wie. w każdym bądź razie sos do makaronu będzie i jajówę też😁
(12/h) Bór sosnowy i przydrożne brzozy na piaskach, trochę innej domieszki liściastej. Kilka średnich kurek [w tym opisana poniżej ta pierwsza w tym roku :) ] i gromadka przedszkolaków pieprznikowych oraz 5 (uwielbianych przeze mnie) piaskowców modrzaków, w tym 2 takie fiu fiu. Cały czas jest sucho, ale zaczęły się pojawiać i to jest najważniejsze. Mało jest grzybów innych, muchomorów i innych "psich", a to też jest wyznacznik, że jest za sucho, i/lub za wcześnie, ale spacer i inne doznania przyrodnicze też są ważne.
... szerzej o tym grzybobraniu ...
The First / Natchniony weekendowym deszczu padaniem, / Zająłem się wczoraj nieśmiało grzybobraniem. / Pełen nadziei pojechałem do lasu za działką, / Miałem ochotę spotkać się z miłą niespodzianką. / Chodziłem i chodziłem, chodziłem i sprawdzałem, / Wszystkie krzaki i mszaki w lesie spenetrowałem. / Jednak w borze bardziej sucho niż mokro było, / Co tu ukrywać, niczego dobrego to nie wróżyło. / Traciłem powoli rzeczoną nadzieję, ale w końcu jest!!! / To ona - kurka, pieprznik, ta pierwsza, po prostu The First. / Może trochę podgryziona, niewyględna i niewyrosła, / Ale jest i dalszego szukania grzybów chęć się podniosła. / Radośnie podleciałem jeszcze do znajomych brzózek, / I były! Małe i średnie - tak urosło stadko tych leśnych kózek. / Za wytrwałość i odwagę, na koniec czekała nagroda, / Niewielka, ale sympatyczna - słodkich modrzaków trzoda. / Zebrałem ich kilka, i to już takich większych, / Zapomniałem szybko o troskach wcześniejszych. / W domu będzie radość z tych wybornych smaków, / I dlatego zachęcam do lasu swoich Rodaków. / :))) :))) :)))
(5/h) Las dębowo-grabowy. Niby mokro, bo na drogach miejscami stały kałuże, a jakby sucho w lesie. Pajęczyn zatrzęsienie. Dwie garści pieprznika jadalnego, kilkanaście mniejszych owocników mleczaja smacznego i pierwsze tegoroczne lejkowce dęte - jeszcze maluszki i widać, że brakuje im deszczu, ale i tak miło było je spotkać😊 Kilka muchomorów czerwieniejących, jedna czubajka kania. Przeróżne gołąbki i drobnołuszczak trocinowy, które zostały w lesie. Na deser do podziwiania ozorek dębowy i prószyk brudzący 😍 Trzeba czekać cierpliwie na deszcz, bez niego będzie klapa grzybowa.
(4/h) Odkryliśmy zagłebie kaniowe w lasku dębowo-grabowym. 2 rozwinięte ładnie kanie i 5 nierozwiniętych. Do tego jeden gołąbek jasnożóty i jeden gołąbek nieznanego gatunku, bo ze zjedzoną skórką. Ogólnie sucho, nie było żadnych kań w innych miejscach, w których były w zeszłym roku.
(25/h) Las mieszany mech, zbierane po weekendowych opadach. Kurki głównie młode malutkie, dopiero zaczynają się pojawiać. W jednym miejscu na końcu spaceru znalezione na skraju lasu we mchu "gniazdko" większych egzemplarzy co znacznie podreperowało cały zbiór. Nieliczne pojawiające się niejadalne blaszkowe. Sciółka wilgotna, powietrze super się oddychało, gdyby nie było w prognozach upałów, to dobrze rokuje na następny zwiad w okolicach weekendu.
(0/h) Po ostatnich doniesieniach na grupie grzybiarzy na Facebooku o pojawieniu się złotoborowikow wysmukłych wrzosowych pojedynczych innych borowikach w Beskidach pojechałem po pracy na zwiad do Cybulic. W lesie niestety nie ma nawet i obeschnietych kurek po brzegu lasu, tylko zauważyłem jednego nędznego golabka poobgryzanego.
... szerzej o tym grzybobraniu ...
Spacer po lesie trwał może 30-40 minut. W lesie po mchach, ściółce, igliwiu sucho, jedynie po piasku i sciezkach trochę wilgotno i są pojedyncze kałuże po piaszczystej drodze więc trochę znać że deszcz padał w weekend w tej okolicy. Wysyp grzybów w Cybulicach niestety nie nastąpi raczej wcześniej niż z końcem tego miesiąca a może nawet dopiero i października
(5/h) Lasy pod Radzyminem/Rejentówka. W lesie niemal zero grzybów, widac że las przechodzony, ale nie widać nigdzie nawet niejadalnych grzybów. Gdzieniegdzie malutkie kurki, w sumie prawie 3 godziny chodzenia, ale grzybki tak małe że nawet nie zapełniły dna koszyka
(30/h) Witajcie! Wróciłem z wakacji i odkopuję się z urlopowych zaległości, dlatego bushing miałem zaplanowany dopiero koło weekendu. Jednak jak zobaczyłem doniesienie Babety, to nie wytrzymałem i już dzisiaj przed pracą poleciałem sprawdzić jak się mają kurkowe sprawy w moim lesie. No i mają się tak, że dorosłych kurczaków jeszcze stosunkowo niewiele. Żeby cokolwiek uzbierać, trzeba uzbroić się w cierpliwość i sporo nachodzić. Przez 3 h uciułałem ok 2,5 litra. Za to wychodzi całkiem sporo maluszków, więc jeśli upał nie zahamuje ich wzrostu, jest nadzieja na lepsze zbiory bliżej weekendu. Pozdrawiam.