szerzej:
Dziś zakładałem, że nie będę zbierać grzybów, oraz, że na ludzie poszukam sobie miejscówek w głębi lasu, z myślą o przyszłym tygodniu, przejadę przez cały las i wyjadę z drugiej strony. Po 1,5 km jazdy rowerem w głąb lasu, zacząłem na oślep oddalać się od drogi głównej i od drogi leśnej jednocześnie.
Początkowo widoczne było mnóstwo wyciętych nóg, ale pokazywały się też młode podgrzybki, aż w pewnym momencie nadszedł taki moment, że doszedłem do nieschodzonego terenu, dalej sytuacja była taka jak w opisie. Ponieważ jeszcze suszą się moje zebrane podgrzybki, zadzwoniłem do bliskiej osoby, która nie może pozwolić sobie na grzybobranie i dalej było jak w opisie. Myślę, że jest to moment, gdzie jest możliwość najszybszego zbioru, jeżeli trafia się na miejsce dziewicze, co jest typowe dla tej fazy wysypu, ale wkrótce zacznie się to zmieniać, nawet jeżeli trafi się za kilka dni na miejsce nienaruszone, na co jest duża szansa, to pozostaje pytanie, jaki procent z tego będzie nadawał się do zbioru ? W lesie mokro dużo padało i na jutro zapowiadane są kolejne deszcze.
szerzej:
Zdjęcia nie publikuję, bo nie byłoby estetyczne. Zbieram bowiem tylko kapelusze z prawdziwków i z (niewielu) koźlarzy pomarańczowych (gardząc podgrzybkami, koźlarzami babka i kurkami). Gdybym ciągnął za sobą wózek dwukołowy, to i tak po 5 godz. wysypywałoby się z niego. Tyle jest. Pomimo tego, że amatorów grzybów jest w lesie jak nigdy. W dużej części samochodziarzy w środku lasu (co robi straż leśna?). A w temacie okołogrzybowym: tydzień czasu po akcji sprzątania lasu, a on już "upiększony" świeżymi śmieciami!!! Zgroza.
szerzej:
Po 30 minutach przestałem zbierać podgrzybki, bo było tyle borowików że uznałem, iż na podgrzybki szkoda miejsca w wiadrach (he, do czego to doszło...). I nie myliłem się. Dwa pełne wiadra, w sumie ponad 150 borowików, które stanowiły około 90 % zbioru. Pozostałe 10 % to wspomniane zbierane na początku podgrzybki (w wersji słoikowej). Ludzi masa, ciasno, niemal na plecy wchodzą. Do tego pojawili się Janusze, bo wiele pokopanych grzybów niejadalnych.
szerzej:
muszę jeszcze raz się wpisać bo spotkałam swoją ulubienicę, która potulnie pozwoliła mi się sfotografować 😀😀😁
szerzej:
Istny dramat grzybiarza. Jako, że nie lubię chodzić po lesie jak juczny wielbłąd, zabieram ze sobą tylko jeden koszyk. Napełnienie go zajmuje chwilę, wybierając tylko najlepsze kąski. Serce boli zostawiając w lesie tyle pięknych grzybków. Resztę czasu poświęcam na leżenie plackiem i robienie zdjęć. Idealne warunki 😊
szerzej:
Wciąż masa grzybów, wystarczy się tylko schylić. Dwie godziny i pełny koszyk. Tylko weszłam do lasu a dno koszyka zapelnione.
Mam zdjęcie koszyka ale ponieważ mogę tylko jedno wrzucić to daję kanię. 😀
szerzej:
Nauczono mnie, że w lesie należy być cicho, by nie płoszyć zwierzyny, nauczyłam się sama, że w czas wysypu lepiej meldować się w lesie o świcie. Tylko... Moje lasy to liczne ostoje zwierząt. Tam nie chodzę, ale zwierzaki granic nie uznają. Wczesną porą pełno ich w lesie, jeszcze żerują. Po ubiegłorocznym spotkaniu ze stadem jeleni (w środku dnia), teraz wchodząc w głąb lasu profilaktycznie się okrzykuję. Niech wiedzą, że nadchodzę. Szczerze mówiąc, efekty tego są mizerne. Było już oszczekanie przez koziołka, któremu przerwałam śniadanie, były łanie daniela z przychówkiem, jest taki uparty jeleń, który siedzi w młodych bukach do końca, sądząc, że go nie zauważę, ominę. Wyskakuje skubany w ostatniej chwili, a zrobił sobie siedlisko na skraju jednej z moich miejscówek. Był też ryś, spokojnie siedzący na skarpie i obserwujący drogę. Na szczęście byłam wówczas w samochodzie 😊 A dziś, ja, nobliwa pani w wieku przedemerytalnym, salwowałam się ucieczką na drzewo przed fukającym ostrzegawczo dzikiem 😂 Tak mu z góry fuknęłam, że poszedł jak zmyty. A ja, zlazłszy z wątłego, młodego buczka, spokojnie pozbieralam kilkanaście sporych już borowików. Moją główną miejscówkę ktoś odwiedził niedawno i tak ją przerył, że dziki mogłyby się zawstydzić. Mam nadzieję, że las się nie obrazi i nadal będzie rodził grzyby. Prawdziwki w rzadziej odwiedzanych miejscach już ładnie wyrosnięte, niestety, bardzo dużo owocników zmasakrowanych przez żuki i ślimaki.
szerzej:
Nie samymi prawdziwkami grzybiarz żyje. Ale przy takim ich wysypie inne grzybki są ostatnio chyba nieco ignorowane. Ja tego nie zrobiłem i w niewielkich brzózkach w niespełna 15-20 min. nazbierałem koźlaków ok. 50. Chciało by się powiedzieć, że do wyboru.. Ale były tylko same najmłodsze i zdrowiutkie 😆 Za wspomnianymi brzózkami zaczyna się las bukowy. Tam, ze względu na brak czasu udało się znaleźć "tylko" 30 szt. Szuka ich się już dużo lepiej niż jeszcze tydzień temu. Są dużo większe, wystają ponad liściasty dywan. Jedno się nie zmienia, kondycja grzybków jest wyśmienitą 💪
szerzej:
Wielgowo. Grzybów sporo. Trzeba zapuścić się w głąb lasu i są średniaki. Bo przy drodze, gdzie wszystko wydeptane tylko maluchy. Ogólnie grzybów jest więcej niż w zeszłym roku. Dwugodzinny wypad po pracy i siatka grzybów, od 14 do 16. Co najmniej 100 na godzinę, może być więcej 😇😂👻
szerzej:
Odpowiadając na pytanie o lokalizacje poprzedniego zbioru, tak na prawdę właściwym punktem orientacyjnych jest "chociwelka", która z racji tego, że była budowana przed wojną jako autostrada nie biegnie przez żadną miejscowość. Jakąś jednak miejscowość podać muszę. Od wymienionej we wpisie miejscowości miejsce zbioru oddalone jest o kilka kilometrów w kierunku zachodnim.