szerzej:
Wyjście na grzyby o brzasku gwarantuje w tej okolicy niezłe widoki, tak więc wcześniejsze wyjście z sobotniego ogniska nie było zmarnowane. W lesie jeszcze ciemno, dlatego pół godzinki poświęciłem na szperanie po łąkach i brzozowych zagajnikach, co zaowocowało kaniami i kozakami. Potem oddałem się mojej ulubionej wspinaczce po stokach miejscowych górek i jarów. Właściwie to grzybobranie samo w sobie nie byłoby tak kręcące, gdyby nie ta wspinaczka, po której czuję wszystkie mięśnie w nogach. Ale na prawdę warto, bo widoki są jednorazowe, a przy okazji jeszcze jest trening no i oczywiście zbiory. Zbiory szczególnie w jednym miejscu, na które trafiłem metodą "na chybił-trafił", to po prostu leśna droga a na niej i obok kilkadziesiąt młodych prawdziwków. Wziąłem z tego miejsca około 25, drugie tyle malutkich zostało dla grzybiarzy śródtygodniowych. Zmęczony, ale szczęśliwy pozdrawiam wszystkich grzyboświrków.
szerzej:
Krótki wypad do lasu, kilka samochodów. Piękna pogoda, choć poranek chłodny. Grzybów znaleźliśmy niewiele, ale może to i dobrze, bo jeszcze po wczorajszym wypadzie plecy od przerobu bolą. Limit dzienny kilometrów wyrobiony i to w "pięknych okolicznościach przyrody"😀. No i w końcu spotykam muchomorki 🍄. Może nie w jakichś powalających ilościach, ale są.
szerzej:
Pogoda fantastyczna, rano chłodno, później tzw. komfort termiczny. W dwie osoby w 3 godziny zebraliśmy 70 małych i średnich prawdziwków, 30 kozaczków, kilka pięknych kań i tylko kilka kurek. Kolokwialnie rzecz ujmując szału nie ma ale wydaje mi się, że prawdziwki nie powiedziały ostatniego słowa bo jest dużo małych. Pojawiają się rydze i opieńki. W przyszłym tygodniu kolejny wypad. Pozdrawiam wszystkich pozytywnie zakręconych.
szerzej:
Wszystkie grzybki mlode, niestety malo wiekszych borowików. Finalna ilosc prawuskow duza, ale trzeba sie nachodzic. Wzialem dzien urlopu liczac na wiekszy wysyp po wtorkowym deszczu, chyba jednak 4 stopnie w nocy grzybkom nie przypadlo do gustu...
szerzej:
Wypad w te okolice był jak zawsze udany. Góry są trudne w grzybobraniu ale za to gwarantują piękne widoki i zawsze coś można znaleźć. Miejscami pustka a miejscami zabawa na całego;). Najlepsze wyniki były w środę po deszczu. Później zimno i mało nowych grzybów. Widziałem pierwszy raz w życiu takie ilości małych łebków prawdziwków nie do zebrania, które jednak przeważnie nigdy się nie rozwiną z uwagi na ilość na metr kwadratowy (nawet około 50-100). Najlepsze jednak jak zawsze są te górskie prawdziwki. Chyba najładniejsze grzyby jakie można spotkać. Podsumowując około 10 litrów suszonych podgrzybków, 5 litrów prawdziwków, 5 litrów ceglaków, 2 litry kozaków. Do tego 20 słoików po 0,5 litra marynowanych prawdziwków i dwa kosze świeżych grzybów przywiezionych ostatniego dnia. Pozdrowienia dla wszystkich grzybiarzy i gospodarza, pana Staszka pezemilego dyplomowanego Bacy, naszego gospodarza :)