szerzej:
Okoliczni mieszkańcy mówili ze zbierają po 8 wiader prawdziwków dziennie- jak sami podczas 1,5 godzinnego spaceru napełniliśmy nasze wiaderko uwierzyliśmy w te doniesienia.
szerzej:
Grzybobranie zaczynamy wcześnie rano od lasu jodłowego. Miejsce piękne, ale okazuje się strasznie przebrane - grzyby są (w ilości ok. 20/h), ale tylko takie, które urosły w nocy, większych grzybów absolutny brak. Mało tego - ludzi przybywa z każdą minutą. W tej sytuacji aktywujemy plan B i jedziemy na inną, z góry upatrzoną, miejscówkę. Tu ludzi także sporo, ale i las dużo większy. A im dalej w las, tym ludzi mniej, a grzybów więcej. Odchodzimy kawał drogi od samochodu i kolejne borowiki lądują w naszych koszykach, znajdowane w lesie mieszanym jodła-sosna-buk, a potem w lesie bukowym. Prawdziwki rosną wszędzie, czasem punktowo, a czasem po kilkanaście w jednym miejscu - coś pięknego i niespotykanego dla mazowieckiego grzybiarza. W pewnym momencie zaczynam borykać się z brakiem miejsca w koszyku - mam jednak szczęście nie tylko w grzybobraniu, bo znajduję porzucone w lesie 15 l wiaderko po farbie i problem się rozwiązuje. Od czasu do czasu trafiają się również grubonogie podgrzybki, rzadziej ceglasie i koźlaczki dębowe. Są i maślaczki, ale dla tych brakuje miejsca w naszych koszykach/wiaderkach. Grzyby prawie wszystkie młode, z rzadka tylko nieco starsze osobniki, praktycznie brak robaczywych. Grzybobranie kończymy bardzo zadowoleni, z kilometrami w nogach, kilogramami w rękach, bananem na ustach, bólem w plecach i niemalże idealnym prawdziwkowym remisem - 235 do 233 sztuk. Potem już tylko 2 godziny do domu i 8 godzin przerabiania grzybów - ale było warto. Pozdrawiamy wszystkich grzybniętych.
szerzej:
Piękne grzybobranie. Las obdarował mnie dzisiaj dużą ilością borowików. Tradycyjnie już w lesie stawiłem się o 12 i tradycyjnie jak to w nowym lesie pierwsze dwie godziny takie sobie. Masa ludzi wychodziła z lasu a ja zbierałem resztki. Dopiero po zmianie taktyki - w miejscu nieoczywistym w dziesięć minut zebrałem 20 kozaków a obok w małych grupkach 50 borowików w wielkości od S do XL. Potem już nic nie musząc trafiłem na spore ilości pięknych średniaczków w tym jedno miejsce z 40 grzybami w promieniu 10 m. Bajka. Frekwencja na początku wysoka a od 15:00 w lesie spotkałem tylko jedną miejscową, zagubioną grzybiarkę której pomogłem odnaleźć drogę powrotną. Takie czasy, grzybiarz z nawigacją wskazuje miejscowym drogę do domu. Duże grzyby częściowo robaczywe (nogi), reszta zdrowa w 95%. Spotkałem też w lesie pięknego koziołka z ładnym porożem. Reasumując, dużo szczęścia miałem i tyle. Miał być długi, sobotni spacer po lesie z dodatkiem w postaci prawdziwków a wyszło najlepsze grzybobranie w tym roku i chyba jedno z najlepszych w całej mojej historii. Cuda się zdarzają. Aha, las wybrałem taki na uboczu, z dala od topowego Zagańska, po co Fijajum męczyć moją osobą i tak ma na głowie pół kraju. Pozdrowienia dla miejscowych donosicieli portalowych.
szerzej:
Witam, udało mi się namówić żonę żeby wstąpić do lasu podczas 1 dniowego wyjazdu do spa do hotelu odyssey (polecam każdemu) efekt grzybobrania na zdjęciach. 3 godziny ok. 150 prawych, żona w ciąży chodziła przy drodze, wiec można liczyć ze głównie ja zbierałem.
szerzej:
Wejście do lasu: - O, 5 stopnia. Zimno, ręce grabiały. Pierwsze kilkanaście minut 2 zziębnięte podgrzybki i nic. Po jakimś czasie pojawiły się prawdziwki. Takie na kilka centymetrów, potem większe. Kiedy słońce ogrzało powietrze zaczęły wychodzić podgrzybki, chyba, że ich wcześniej nie widziałam. No i tak już później szło, jeden koszyk, drugi koszyk. podgrzybki mchem otulone, pokazywały się jeden po drugim. W jednej części lasu praktycznie same maluchy, w drugiej z podłożem z igliwia pojawiały się większe. Wyjazd udany. Robota do późna 😂
szerzej:
Miała być sobota, był czwartek. Pierwszy raz w tym lesie i tradycyjnie dwie godziny na pusto (las mocno zróżnicowany). Dodatkowo przebiłem dętkę w rowerze w środku lasu. Mimo wszystko wyszedł cały spory koszyk. Grzyby tradycyjnie tej jesieni we mchach w lesie iglastym z domieszkami buka, brzozy, dębu. Często pojedynczo po 2,3 sztuki i raczej małe. Za duża presja, grzyby nie mają jak urosnąć. Sporo ludzi i jeszcze więcej ogonków po prawdziwkach. Zakładając sporą frekwencję na weekend to tak jak pisze admin grzybki mogą być wyzbierane w tych terenach. Pozdrowienia dla Dęboszczaków za inspirację do zmiany miejscówki.
szerzej:
Do lasu chodzę przez większość miesięcy w roku, w "swoim rewirze" znam każdą ścieżkę, prawie każde drzewo, roślinę, kamień, a nawet mysią norkę. Uciekam przed dzikimi, drażnię się ze srokami, gadam do wiewiórek rzucających we mnie szyszkami, wyklinam na strzyżaki i komary. Głaszczę po gładkiej korze buki, przytulam się do szorstkich jodeł i wącham sosny. Za radą Tazoka wieszam stare grzyby na gałęziach, a za przekazem babci zebrane obieram w innym miejscu aby się rozsiewały, zagrzebuję miejsce po wykręconym jegomościu żeby grzybnia nie wysychała. Zbieram śmieci, dbam o mój kawałek natury i teraz zbieram owoce. Nie mówię, że mi się to należy, dziękuję za obfitość i doceniam. Proszę się jednak nie dziwić, że ktoś wpadnie do lasu w dwie soboty albo niedziele września i nie zapcha całego bagażnika grzybami choć i to się czasem zdarza. Grzyby są prawie w całym województwie, ale wszyscy chcą zbierać w naszej gminie więc proszę się nie dziwić że nie każdy ma szczęście. Pozdrawiam serdecznie i szczerze życzę udanych wypadów w mniej znane rejony.
szerzej:
Myśleliśmy, że grzyby się dopiero zaczynają i są małe, ale duże trafiły się później w trawach i jagodach. Na jednej polance było około 30 prawdziwków jak z obrazka, z czego połowa bardzo dużych! Zero starych grzybów. Żal było wracać do pracy ale cóż...
szerzej:
Dodajecie piękne kolorowe zdjęcia, a ja dziś takie szaro bure zrobiłam 😊 Prawie wszyscy borowikowi modele zostali na miejscu, otuleni liśćmi i wysłuchali zaklęcia, które uczyniło ich niewidzialnymi 😊