szerzej:
4:30 to nie jest pora na pobudkę dla normalnych ludzi, ale skoro zdecydowałem się pojechać w góry, a po południu planowana wizyta u rodziny, to nie było innego wyjścia. O 7 wylądowałem na miejscu ze świadomością, że może to ostatni raz w tym roku (jak wszystkim wiadomo, mam mnóstwo innych zajęć 😖) i z nadzieją, że czekają na mnie jakieś niedobitki grzybów. Pierwsze kroki w las raczej mnie zdołowały, bo totalnie pusto, ale drugie już podniosły na duchu, bo zaprowadziły mnie do mini rodzinki 2+1 zdrowiutkich ceglasi. Spotkałem też piękne strażniczki lasu, tym razem skojarzyły mi się z lukrecją skropioną advocaatem. Tazok, czy to skojarzenie jest akceptowalne? I to byłoby na tyle w pierwszej części wycieczki, nieliczne rydze kryjące się w trawach nie pomogły, trochę się zdołowałem i dlatego postanowiłem pójść wyżej na groń. Tam powoli dotarło do mnie, że przecież grzyby to nie wszystko, są jeszcze piękne okoliczności przyrody, które właśnie ukazały się w słońcu przebijającym się przez niskie chmury. Nad chmurami ledwie widoczny szczyt Pilska, to może z powodzeniem zrekompensować brak grzybów. Idę tym groniem i podziwiam piękny i pusty las i tak sobie tłumaczę, że wcale nie muszę mieć pełnego koszyka, nawet może być pusty. Tak szedłem i szedłem, aż zaszedłem za daleko i się pogubiłem, na szczęście w smartfonie jest dużo przydatnych rzeczy i dzięki temu po niecałej godzinie wspinaczki byłem znowu w znanym mi miejscu. Po drodze jeszcze rydze, kilka kurek i kolczaki-albinosy prawie białe, dwa śmierdzące trupy prawdziwków i umierająca nadzieja na sukces. Tak sobie medytując o wyższości walorów estetycznych grzybobrania nad tymi sportowo-praktycznymi, doszedłem do miejsca, gdzie Młody Werter wypatrzył na drugim brzegu strumienia ładnego prawdziwka. Oczy same pobiegły w tamtą stronę, spojrzały i ujrzały. Początkowo to wyglądało na biało-beżowe przerośnięte potwory, jakich teraz na tony w każdym lesie, ale zaraz obok jakiś taki dziwny brązowy, podejrzany osobnik. Wygramoliłem się tam przez strome skarpy strumienia i normalnie opadła mi kopara, bo oto stały przede mną trzy półkilogramowe boletusy-novembrusy. Nie zatańczyłem z radości tylko dlatego, że pewnie bym połamał giry na tej stromiźnie. Poszukałem dobrze obok i znalazłem jeszcze pięć mniejszych i większych prawusków. Trzy malutkie zostały w lesie, nadjedzone przez robale. Te olbrzymy o dziwo zdrowiutkie, te kilka sztuk zapełniło mój kosz, tym razem wziąłem duży i ledwo pomieścił zbiór. Od razu też zmieniłem światopogląd na "yes, yes, yes, grzyby są celem, są najważniejsze". I w ten to miły sposób mogę w każdej chwili ogłosić zakończenie sezonu, albo nie, zobaczymy. Pozdrowienia dla wszystkich, od szczęśliwego pogromcy novembrusów.
szerzej:
Ludzi prawie brak, grzybów też niewiele, podałem to co nadawalo się do zabrania. Nie liczyłem kani i opieniek.
szerzej:
Ciągle nie mogę wyjść spod wrażenia, jak to jest w tych lasach błędowskich. Ja nie wiem ile tam ludzi chodzi, ale wygląda jakby wpadło tam 1000 dzików, które mają tylko jeden cel, ryć, ryć, ryć w ściółce. W końcu nie mały kawałek lasu a prawie nie ma tam miejsc nie przeczesanych. Wszędzie walają się kawałki zieleniatek, grzyby w 70% robaczywe, czasem obok pociętych sztuk kilka nowych owocników. Tylko jedno miejsce znalazłem, które pominęli inni grzybiarze. To dość zniechęcające. Poza tym nie ma, aż tak dużo tych zieleniatek. Teraz będę szukał niekształtnych. One chyba wyrastają później, bo jeszcze ich nie spotkałem??... Ostatni prawdziwek listopadówy to było moje pożegnanie z grzybami rurkowymi, choć patrząc jak Hanyska zaszalała, to trochę żałuję że nie pojechałem jeszcze na podgrzybki, oczekiwałem raczej starych truposzy i niedobitków, a widzę, że miejscami można było jeszcze coś nazbierać😀 Nie zaprzeczam może jeszcze coś się trafi przy okazji, ale mi i tak już starczy. Teraz gąski a potem to już chyba tylko zimówki i uszaki tudzież boczniak😀. Pozdrawiam!
szerzej:
Dzisiaj zakończenie sezonu grzybowego zbiór dobry jak na 4 godziny
szerzej:
Dzisiaj nastąpiło zakończenie trylogii pt. listopadówy długi weekend. Tym razem zbierałem już u siebie czyli w lasach okalających Gliwice. Na początku pojechałem szukać borowików a przy okazji zobaczyć jak się mają małe Boczniaki, które zostawiłem w poprzedni weekend. Boczniaki nieźle wyrosły i trochę popękały - to chyba jednak oznaka braku wilgoci. A na tym samym pniu zauważyłem małego pomarańczowego grzybka z błyszczącym kapeluszem. Nie jestem pewien ale myślę, że to ona - płommiennica zimowa 😋 Może uda się to sprawdzić za tydzień. Później miałem kolejną chwilę radości bo spotkałem pękate ceglastopore. Poszedłem też zobaczyć żonkilowego, którego ostatnio zostawiłem. O dziwo był, trochę urósł ale nie za bardzo. Fajnie że nikt oprócz ślimaków go nie znalazł. Niestety więcej borowików nie spotkałem i po dwóch godzinach pojechałem na kolejną miejscówkę. Liczyłem na to, że w końcu zacznie się wysyp zieleniatki. Zaczęło się obiecująco bo szybko znalazłem w jednym miejscu chyba z 10 sztuk. Ale później już nie było aż tak fajnie. Trafiały się pojedyncze i bardzo często robaczywe. Obawiam się że po dwóch bardzo intensywnych latach grzybnia odpoczywa i w tym roku kolejnego wysypu nie będzie. Humor poprawiły mi dwa grube, zdrowe maślaki. Pod koniec października miałem nadzieję a nawet pewność, że sprzyjająca pogoda sprawi że grzybów będzie dużo. Niestety stało się inaczej. Nie biorę pod uwagę podgrzybków bo tych w odpowiednich lasach pewnie by szło sporo nazbierać. Jak dla mnie sezon powoli się kończy. Co nie oznacza że kończę że zbieraniem. Pozdrawiam i do usłyszenia 🙂
szerzej:
Niech „ława przysięgłych grzyboświrków” wyda - w sprawie nieobecnego Tazoka - opinię „NOT GUILTY”. I niech odpuści mu wagary tak od dopisków jak i doniesień. Oglądamy Wasze doniesienia, zakodowaliśmy wszystko: śląskiego giganta, bogatego staruszka, soplówki, novembrusy, coraz lepsze kolaże, zielonki na głowie, i dolnośląskie żniwa, widzieliśmy małopolskie cuda, szczecineckie i mazowieckie cacka. Każdego z Was z osobna nie jesteśmy w stanie ani pozdrowić, ani wyrazić podziwu nad leśnymi skarbami – więc czynimy to hurtem jak w makro-keszu. Myślę że już niedługo poukładamy nasze puzzle i wrócimy na łono „grzybów. pl”. Pozdrowienia S&T i całuski od wczorajszej salamandry
szerzej:
Zaraportuję w przeciwwadze do Zecika23 😁😉.. Grzybów cała masa, fakt, że nie wszystkie jadalne 😀.. Parę "gadziorów" do kolażu wstawiam.. Małego wiaderka "do spożycia" nie zapełniłem: (, ale fajny wypad, test wypadł pomyślnie :)). M.
szerzej:
Zaraportuję w przeciwwadze do Zecika23 😁😉.. Grzybów cała masa, fakt, że nie wszystkie jadalne 😀.. Parę "gadziorów" do kolażu wstawiam.. Małego wiaderka "do spożycia" nie zapełniłem: (, ale fajny wypad, test wypadł pomyślnie :)). M.
szerzej:
Pogoda taktyczna. Duża mgła delikatna mżawka. Temperatura idealna. Nie za zimno nie za cieplo. Wprost idealnie na misje pod tytułem polowanie na boletusa novembrusa. No i udało się. 15 sztuk wprawdzie mało fotogenicznych starszych okazów no ale są 😍😍 do tego kilkanaście rydzów. Jeden gniewus 😊 w lesie mimo, że wilgotno, przytulnie dzięki mgle a nawet wrecz pachnie drzewem grzybami totalnie pusto. Gdybym dał komuś małe wiaderko i kazał nazbierać gadziorów to nie podołał by temu zadaniu. Za to nazbieranie wiadra prawych i wiaderka rydzy okazało się możliwe. Prawe pojedynczo lub po 2 sztuki rozsiane po całym lesie. Rydze tylko w dwóch miejscach za to po kilkanaście sztuk. Do tego doszło do spotkania z wielką ilościa czarno żółtych koleżanek. No czego chcieć na koniec wiecej? Pozdrawiam wszystkich i każdemu życze by znalazł novembrusa.
szerzej:
Pomimo lekkiego deszczu postanowiłem pożegnać się z miejscówką. Jak przyjechałem pod las to zobaczyłem tabliczkę: Uwaga polowanie! Ale ponieważ nie słyszałem strzałów to wszedłem do lasu. Las szykuje się do zimy. Liście w większości opadły i dlatego trzeba było chodzić po ich miękim kobiercu. Tak sobie chodziłem i marzyłem aby gdzieś wśród tych kolorowych liści pojawił się prawdziwek. Ale się nie pojawił. Trafiły się za to kanie a jakieś 20 minut później 3 kozaki czerwone dębowe. Cieszę się z tych grzybów bo w lesie totalna grzybowa pustka. Nieliczne maślanki, lisówki i jakieś gąski. Mimo wszystko warto było przyjechać i przejść się po tym pięknym lesie. Mam nadzieję, że w przyszłym roku będzie lepiej ☺
szerzej:
Miałem iść wczoraj, ale z przyczyn niezależnych nie dałem rady. Dziś od rana pada drobny deszcz. Czyli opcja szybkościowa, opieńki. Kończą się, więc nie ma na co czekać, trza zbierać. Na okrasę kilkadziesiąt podgrzybków w stanie przedemerytalnym, ale krzepkie i zdrowe. Łatwe do znalezienia, świecą się od wilgoci. Nie dało się tak w sierpniu i wrześniu padać ?! Jak dalej klimat się będzie zmieniał to normą będzie zbieranie grzybów w październiku i listopadzie. A może jeszcze dłużej. Świeże, leśne grzyby na Wigilii, dobrze to brzmi, prawda ?:-) Pozdrawiam.
szerzej:
O wczorajszym grzybodniu w zasadzie miałam już nie pisać, ale co tam milczeć będę, kiedy chwilę czasu mam i podzielić się z Wami moimi wrażeniami mogę :) Poniekąd jest to też dobry pretekst do tego, aby jeszcze raz przeżyć te wyjątkowe, jak dla mnie, chwile :) Mojego kolegę już poznaliście, pozwólcie więc, że przedstawię Wam jego kumpli 😉 Oto zgraja wielkogrzybów 😀 i to oni właśnie takie wstrząsy tektoniczne w sercu moim wywołali, że o mało plackiem w podlublinieckich lasach nie zostałam leżeć 😀 Ludzie gór mogą powiedzieć... phi, u nas to normalka :) Ale tu niżej, gdzie nic horyzontu nie zasłania, gdzie najmniejszy osesek praktycznie nie ma szans nawet do przedszkola trafić, taki widok to rzadkość i niezbyt często się zdarza, żeby nie powiedzieć wcale. Potwierdzeniem moich słów niech będzie zachowanie ludzi w sklepie osiedlowym i sensacja jaką w nim wywołałam, gdy po przyjeździe "potwora" mojego zważyć poszłam. Z rąk do rąk przechodził, sesje fotgraficzne odbył, ochów i achów się nasłuchał, wymiętolony przy tym nieco został 😀 Mama moja ponadosiemdziesioletnia, która z niejednego lasu grzyby wynosiła i z niejednego lasu grzyby jadła, o matko! krzyknęła, gdy drzwi otworzywszy zamiast głowy mojej, głowę grzyba zobaczyła 😂 Stwierdziła przy tym, że jak żyje czegoś takiego nie widziała, a pod lasem się urodziła i przez długie lata mieszkała. Wracając do mojej wczorajszej, zaplanowanej bądź co bądź wyprawy po kolejnego novembrusa, już po wkroczeniu do lasu kiepsko sprawę widziałam. Wszędzie tylko liście, liście i kolorowe liście 😕 na dodatek suche i strasznie pod nogami szeleszczące. Z początku na nerwach mi to grało, monotonia dla oczu i uszu okropna. Ale gdy pierwszy młody ceglaś się pojawił, a obok drugi, nerwograjki przestały na mnie działać, skupienie górę wzięło :) Po kwadransie jest, prawdziwek, nie najpiękniejszy, ale też nie brzydki, nic mu nie brakowało, ot taki zwykly, średni borowik :) Potem długo, długo nic, oprócz liści oczywiscie. Gdzieś po trzech kwadransach, na innym podłożu, w innym lasku, drugi prawdziwek. No ten to już większą urodą tryskał, w pełnym słońcu pięknie się prezentując, co zresztą na zdjęciu widać :) Zostało mi jeszcze jedno miejsce do spenetrowania, tzw. pewniak. Latem gęsto zarośnięta, w dole posadowiona, typowa kryjówka borowików, nieliczni do niej zaglądają, nieliczni o niej wiedzą. Doskonale jej możliwości znam, prawie zawsze dobrze zaopatrzona z niej wychodzę :) Zaczęło się od grubaska, ręce zacieram, jest drugi, nie wykręcam ich, szukam dalej iii..... dalej już wiecie... potwór przede mną stanął, a wokół trzej kolesie jego! 😱😂 pięć kroków dalej jeszcze jeden i kolejny mały i na dokładkę dwa ceglasie! 😊 przy wyjściu natomiast 5 podgrzybków :) Prawie godzinę życia tam spędziłam, zdjęcia robiąc, filmik kręcąc, podziwiając, wzdychając, za głowę się łapiąc 😀 Problem z transportem potwora do samochodu się stworzył, w ręku ledwo do utrzymania, ciężki, gruby, potężny, a tu przecież koszyk jeszcze, też nie lekki 😕 Dotaszczyłam go, kręgosłup szyjny do teraz jeszcze to czuje :) Wczoraj były Zaduszki, chwilami myślę sobie, czy mój śp. Tata, grzybiarz nad grzybiarzami, palców w tym nie maczał :)
szerzej:
"Zatoki ramę fala gładzi
Przesiewa piasek słony wiatr
Obecnych nie ma. Coraz rzadziej
Natrafia się na ludzki ślad
Ja chodzę tędy, zbieram śmieci
Prawdziwe ślady innych lat
Śmieją się ze mnie słońca dzieci
Gdy mówię o istnieniu dat
Historia się przestała dziać
W ponaświetlanych mózgownicach
Czas teraźniejszy poszedł spać
A królem czasów jest - międzyczas
Na peryferiach trzech żywiołów
Ocalał arkadyjski mit
Chyba nie umiem być wesoły
Kiedy tu jestem - jest mi wstyd
Lepiej poszukam opakowań
Dla mnie coś znaczy byle śmieć
Odpadków po ideach, słowach
Tu przysypano wiele strat
Historia się przestała dziać
W ponaświetlanych mózgownicach
Czas teraźniejszy poszedł spać
A królem czasów jest - międzyczas"
szerzej:
Bardzo duzo grzybów podgrzybki, maślaki, borowiki, kozaki w 3 godzinki dwie pełne reklamówki z biedronki i koszyk
szerzej:
Pojechaliśmy zobaczyć to wyjątkowe miejsce a zaliczyliśmy grzybobranie na maksa gratis! To niesamowita okolica, piękny sosnowy las, spokój i cisza. Mało ludzi więc odpoczynek marzeń.
szerzej:
Cała wyprawa była zorganizowana w celu znalezienia soplówki jeżowatej. Przy okazji dziękuję Pawłowi z Jaworzna, który powiedział mi gdzie jej szukać😊. Napotkane grzyby w większości zostały w lesie, zebrałem tylko trochę młodszych opieniek i czubajek rosnących na obrzeżach lasu i prawdziwka. Las przepiękny od samego wejścia w buczyny miałem wrażenie, że panuje jakaś podniosła atmosfera i miejsce jest godne podziwu. Moje zdjęcia nie oddają nawet w części piękna tego drzewostanu😊. Pogoda cudowna na taką wyprawę, na powalonych kłodach, pełno różnorakich grzybów nadrzewnych, na młode boczniaki jednak nie trafiłem. Po pół godziny znalazłem swoją pierwszą w życiu soplówkę jeżowąto niewielką, potem zrobiło się naprawdę bajecznie całe gniazdo soplówek jeżowatych, zrobiłem pełno zdjęć wylegiwałem się w liściach, żeby jak najlepiej je wyfocić. Potem trafiłem kila osobników soplówki bukowej, ale tylko jeden był względnie młody, zrobiłem zdjęcia ale w tym kolażu ich nie dodałem, skupiłem się na urokach lasu. Co jakiś czas w liściach dało się dojrzeć pojedynczego ceglaka, czy starego podgrzybka. Gdy położyłem się do zdjęcia kolejnej leśnej scenerii, nagle dojrzałem tego młodego uroczego prawuska😀😀, ale radocha😀 to chyba jakiś prezent od lasu. Udany wypad i niezapomniane wrażenia, soplówki przepiękne🤩 Cieszę się, że miałem okazję je zobaczyć! Pozdrawiam!
szerzej:
Dzisiaj zbierałem w sosnowych częstochowskich lasach. Wiązałem z nimi duże nadzieje bo liczyłem na to, że w końcu pojawi się w nich wysyp. Nie było go przez cały rok wobec czego myślałem, że po sprzyjających warunkach w ostatnich dniach w końcu się zacznie. Ale grzybów jak na lekarstwo i do tego jeszcze średniej kondycji i wyglądu. Zaliczyłem dwie miejscówki. W pierwszej byłem z ojcem i było nawet całkiem przyzwoicie. Co jakiś czas znajdywaliśmy podgrzybki. Niestety prawdziwków ani widu ani słychu. Zawiodła mnie też miejscówka, która ratowała mnie w listopadzie w ostatnich dwóch latach. Po półtorej godziny odwiozłem tatę do domu i pojechałem do innego lasu. A tam grzybów jeszcze mniej ale jeszcze więcej ludzi. Las też większy i ładniejszy. Choć sosnowy to bardzo zróżnicowany. Na piachach, z licznymi jałowcami czasem urozmaicony brzozą albo młodym dąbkiem. Chodziło mi się przyjemnie wspominając dawne chwile spędzone w tym lesie. Co do novembrusa to nie poddaję się. Miesiąc dopiero się zaczął i mam kilka pomysłów.
szerzej:
YES! YES! YES! 🙌 Melduję wykonanie zadania 😜 Jeden bo jeden, ale jest, znaleziony dokładnie o 15:03 głęboko w lesie :) Po dwugodzinnym lasu zwiedzaniu, gdy koszyk w połowie podgrzybkami wypchany już miałam, przez trawy, paprocie idę ja sobie, wciąż wypatrując owych. Nagle jak wryta stanęłam, chwila konsternacji... i na całe gardło - o matko jedyna! ja nie mogę! JEEEST! 😱 Piękny basior przede mną stoi, znienacka, jak filip z konopi wyskoczył, chyba jakiś święty mi go podrzucił 😇 Bo jak wytłumaczyć fakt, że wokół nic, nicusieńko, nawet psiaka zdechłego, a ON tu sam, w środku lasu jak wyrzut sumienia stoi 😁 Pominę opis tego co przez kolejnych pięć minut robiłam😯, bo przecież ponoć poważną osobą jestem 😂 Uspokoiwszy ręce, nogi i gardło moje w końcu do robienia zdjęcia się zabrałam :) Następnie czas na najprzyjemniejszą chwilę nadszedł... rytualne wykręcanie. :) Na solidnej nodze zbudowany, kapelusz twardy, mięsisty i jędrny... w całości zdrowy jak koń! 😀 Moment tryumfu... mam novembrusa!... trzymając go w wyciągniętej do góry ręce wszem i wobec ogłosiłam 😁
szerzej:
Wiedziałem, że mam marne szanse, tutaj rządzi Bazylia😂. Jak widać też mam czasem nieudane wypady😂. Las wygląda jakby kładł się spać, grzyby generalnie wyglądają tak jakby przestały już rosnąć jakieś dwa tygodnie temu, wszystko stare i zasuszone...., ale jak widać mogą zdarzyć się jakieś ewenementy tak jak te urocze ceglaczki😊. Teraz już raczej nie będę próbował szukać prawdziwków, chyba że trafię jakiegoś przypadkiem. Może jeszcze jakiś wypad na podgrzybki, a jak nie to może spróbuję poszukać gąsek i siwek w jakichś większych ilościach. Pozdrawiam😊
szerzej:
W Świbiu grzybiarzy na lekarstwo, tylko 3 auta na 2 parkingach. To samo z grzybami, o czym przekonałem się zaraz po wejściu do lasu, mam takie miejsca testowe. Po 3 kwadransach znalazłem zasuszoną mumię podgrzybka, po kolejnym zapleśniałego na biało trupa, też będącego kiedyś podgrzybkiem. Znalezione w prawdziwkowej miejscówce opieńki ściąłem z zemsty za brak boletusów, obiecując powolne męczarnie w garnku i zalanie octem. W końcu po 5 kwadransach obczaiłem, że nieliczne podgrzybki trzymają się świerczków i brzózek w lesie sosnowym porastającym wschodnie zbocza świbskich "gór". Dodatkowo chowają się w trawach i liściach. Jednak po znalezieniu kilkunastu sztuk pognało mnie dalej, gdzie w trawach u podnóża gór wyszperałem następną porcję podgrzybków w dobrym tempie około 1 sztuka na minutę. Ale to wszystko w miejscach, gdzie normalnie nie zaglądam, bo szkoda czasu. Po kolei odwiedziłem jeszcze tajny rów, który tym razem był tajny także dla mnie, a potem już tylko półgodzinny spacerek do mojej ulubionej miejscówki "Wyborowej". Po drodze mijałem świeżo przerzedzone przez leśników dębowe młodniki i pełen obaw wkroczyłem do mojego zagajnika. Oczywiście, co trzeci dąbek wyrżnięty. Nawet nie szukałem, bo po leżących drzewach się nie da. Jeśli tak to zostawią, to będę musiał chodzić te pół godziny w inną stronę. Masakra, moja miejscówka wygląda jak brzozowy lasek pod Studziankami, przez który przejechał niepokonany czołg Rudy ze swoją dzielną załogą 4 pancernych i bohaterskim psem Szarikiem, wspierany dźwiękami piosenek wydobywających się z czołgowej radiostacji, śpiewanych przez piękne i zakochane żołnierki Lidkę i Marusię. Tyle w temacie dębowej jatki, teraz pół godziny powrotu, po drodze pusto w typowych podgrzybkowych miejscach. Wracam na wschodnie stoki gór i... znowu zbieram podgrzybki. Gdyby nie moja wkręcona na maksa śrubka w dupkę, to bez miotania się po lesie po prostu nazbierałbym w tym jednym miejscu. Ale i tak mam pełny kosz plus oczywiście torbę śmieci. Nawet mi przeszedł gniew na las, bo już chciałem zmienić miejsce. Pozdrowionka dla wszystkich 😁
szerzej:
Witam :) Pięknie chodziło się dzisiaj po lesie, słońce dawało czadu już od samego rana :) Ja oczywiście pojechałam później po ogarnięciu wszystkich na "cito" tematów. Pochodziłam na kompletnym luzie bo spiżarnia (zamrażalnik, słoiki i słoje na marynowane i suszone pełne, rodzina i przyjaciele obdarowani) i teraz wystarczy tylko kilka grzybków na risotto;-) Na załączonej fotce ślimaczy model, który nie wiadomo kiedy wlazł na top modela i chciał się załapać na sesję;-) Ok zrobiłam zdjęcie a później przeniosłam intruza na Dzidzię piernik jak pisała Sznupok-pozdrawiam bliźniaczkę :) W konkursie na na novembrusa wezmę udział może w poniedziałek, bo święta, rodzina... I taki pomysł może konkurs na ostatniego prawdziwka w tym sezonie... Ja funduję nagrodę:--D
szerzej:
Cel dzisiejszego spaceru był niejadalny za to fotogeniczny. Muchomory czerwone zaprzątnęły mi ostatnio głowę i poświęciłem im kilka słów na "beskidzkiejsalamandrze". Pomyślałem, że zaproszę Was do lektury, ale jak tu skutecznie zachęcić do odwiedzin bez aktualnego zdjęcia ? Tak więc - w wyjątkowo piękny, ciepły i wietrzny dzień postanowiłem wysznupać w beskidzkim lesie jakieś ostatki muchomorowe. Oczywiście jak na złość, nawet w najbardziej przewidywalnych miejscach - tylko oklapnięte, pomarszczone i rozpłynięte osobniki. Borowiki - są, podgrzybki - są, opieńki "so, rosno", ale jak akurat potrzebujesz trujaka - w tym przypadku - muchomora to figa z makiem. Klasyka gatunku, kolejne prawo Murphyego. Z górą trzy godziny ( w jedną stronę ) zajęło mi rozszyfrowanie zagadki: " Gdzie " ? No jak gdzie ? w lesie;) ale na prawdę trzeba się wdrapać niemal na 1000 m, tam gdzie najpóźniej owocują. I choć już nie było tych słodkich okrągłych piłeczek w kropki - to jeden / a może jedna / Amanita Muscaria zapozowała wdzięcznie do dzisiejszego zdjęcia. W halloweenowy wieczór - zapraszam w pierwszym tazokowym dopisku - do krótkiej opowieści o tych pięknych i tajemniczych grzybach - muchomorach.
szerzej:
Słownie jedenaście podsuszonych, pogryzionych koźlaków. Resztki opieniek raczej przerosnietych. Ani śladu podgrzybka nawet złotoporego. Przecierałam oczy ze zdumienia... Pustynia- wiatr nam tu w górach las wysuszył. U nas to będzie " never" a nie "november " z borowikiem pozdrawiam
szerzej:
Popołudniowy zwiad solidnym, na szczęście krótkotrwałym deszczem się rozpoczął. Halny z chmurami szybko się rozprawił, słoneczku drogę utorował. Te zaś pięknie las rozświetliło, uroki barwnej jesieni podkreślając. Jakoś tak raźniej na duszy się zrobiło, widząc jak przez gęstwinę lasu niebo zajaśniało. Już na wstępie apetyczny pękalutek nadzieję mą na udane zbiory rozbudził, podpucha jednak jakś to była, nadzieja w rozczarowanie się przekręciła :) W dużych odstępach czasu na miejsca po kilka sztuk trafaiałam, w ślimaczym tempie koszyk napełniając, że o nabitych w nogach kilometrach już nawet nie wspomnę :) Kapryśne jak widać bardzo są grzyby w tym lesie i lenia na dodatek mają :) Wierzę jednak w słoneczko, że weźmie się za tę zgraję wałoni, meliny ich rozgrzeje i ku mej ogromnej radości tłuściutkie "dupska" ze ściółki im wyciśnie 😀
szerzej:
Pierwsza miejscówka... piękne, młode podgrzybki co minutę- aż plecy bolały... Po godzinie cięcia przyszła chęć na zmianę krajobrazu i.... nic, znowu nic, potem jakieś 5 na godzinę, więc powrót na skaj lasu i cięcia c. d. Efekt: 7 kg w dwie osoby. Już się maluchy gotują...
szerzej:
Dotarlismy okolo południa na parkingu z 20 samochodów masakra i złość ze nie od razu tu przyjechaliśmy. O dziwo jedna wietrzna ciepła noc spowodowała że zrobiło się sucho i zniknęła młodzież. Nie daliśmy za wygraną i ukulaliśmy do 14 po pól kosza tym razem większych podgrzybków. Deszcz, deszcz
jeszcze raz deszcz bo inaczej wysyp tak jak szybko się zaczął tak szybko się skończy 😊 Pozdrawiam Wszystkich 😊 Darz Bór
szerzej:
Witam Braci i Siostry Bractwa Leśnego. Dziś był wyjątkowo piękny dzień jak na tę porę roku. Do pracy nie chciało mi się dzisiaj jechać. Miałem w planach zająć się ogródkiem. Ale po namyśle doszedłem do wniosku że szkoda tracić czasu na bzdurne kopanie, lepiej wykorzystać ten dzień na coś bardziej pożyteczniejszego. I tak jakoś się złożyło że po dokonaniu niezbędnych zakupów znalazłem się w lesie. Zacząłem ok. 8,00. W lesie widać wyraźne ślady po poprzednikach z niedzieli. Nie liczyłem na jakieś kokosy, tylko na to czego nie dostrzegli. Rozczarowania raczej nie było. Znikoma ilość młodzieży. Zdecydowana przewaga podgrzybków w typie " Ciechocinek do wzięcia " i krowich placków. Po trzech godzinach miałem prawie pełen koszyk. Mogłem spokojnie wracać do domu. Część z nich poszła do natychmiastowej konsumcji, a część po lftingu do spa. Po obiedzie wziąłem się za ogródek. A w nim niespodzianka. Są jeszcze truskawki. Wprawdzie tylko trzy. Zastanawiam się teraz co z nimi zrobić. Może ususzyć? A może ktoś ma lepszy pomysł.?
szerzej:
Z powodu szybko zachodzącego słońca, po pracy czasu wystarczyło tylko na opieńki. Jest środek ich wysypu, są i malutkie i przerośnięte. Często rosną w towarzystwie maślanki wiązkowej ( tej nie zbieramy bo się pos.. my ). Ilość na osobogodzinę oczywiście zredukowałem, jak to przy opieńkach. Na okrasę kilka podgrzybków i jeden zamszok. Pozdrawiam.
szerzej:
Sie nie poddawaj. No cóż trening zaliczony prawy znaleziony 😊 tym milym akcentem zegnam was w pazdzierniku i do uslyszenia w listopadzie z novembrusem w rece 😋😋
szerzej:
Noo wreszcie sieknąłem w tym roku haa. Witam Wszystkich serdecznie i cieszę się bajecznie. Początek nie zapowiadał się wprawdzie dobrze... jakieś pojedyńcze starsze sztuki lecz czym głebiej tym więcej, czasami całe rodzinki po kilkanaście sztuk i praktycznie sama zdrowa młodzież. Ludzi mimo poniedziałku było trochę ale grzybów jeszcze więcej😃 zaczyna się mega wysyp hurrraaa 😀 Jutro wziołem urlop na żądanie i będę miał przyjemność odwiedzić dywany mchu Załeczańskiego Parku Krajobrazowego koło Działoszyna 😀😀😀 Wici donoszą że oprócz podgrzybka i prawych pojawiły sie już gąski zielonki 😊 Pozdrowienia dla Wszystkich pasjonatów 😊 Darz Bór 😀
szerzej:
Śliczne jesienne grubaski tylko na skraju lasu bukowego bardzo ładne i zdrowe :) Rosną pojedynczo w liściach w towarzystwie pięknych muchomorów czerwonych. Na nic się zdały dzisiaj kółeczka i szukanie rodzeństwa... 1 borowik i koniec;-) Potem znowu jeden i tak przez cały spacer. W międzyczasie kozaki, podgrzybki i maślaki. Na polance małe ceglasie :) Las cudowny, kolorowy, mchy zielone, pogoda optymalna. Zero kleszczy i upierdliwych strzyżaków... Jak ja kocham jesień:- DDD
szerzej:
Byłam w dwóch miejscach, w jednym podgrzybki i marne opienki. A po zmianie miejscówki podgrzybki i gąski siwa. Na siwki to się dopiero wybiorę bo dziś czas gonił i trzeba było wracać. Ale jak zawsze było baaaardzo fajnie.
szerzej:
smętnie wystawiają główki malutkimi rodzinkami pytając strachliwie "czy to już ten dzik co nas pożre?". Nie, odpowiadam, człowiek który zabierze was do cywilizacji. A co to ta cywilizacja? zapytała najstarsza opieńka. No, jakby to powiedzieć... miasto, ulice, samochody itd. Hm, nic nam to nie mówi... Nic się nie martwcie - pokażę wam cywilizację: piecyk gazowy, emaliowany garnek, dołożę wam trochę masełka, może cebulki, nawet poczęstuję was pieprzem i... będziecie szczęśliwe.
Niby poniedziałek, a w lesie więcej ludzi spotkałem niż grzybów. Każdy na dnie reklamówki/wiaderka tarmosił smętne niedobitki tegosezonowych grzybków. To chyba jednak już koniec sezonu.
Koniec sezonu? No tak, w Katowicach. Jutro jadę na Lubliniec, bo tam się dopiero rozkręca impreza z czarnymi łepkami...