szerzej:
Jak wyżej, mnóstwo malutkich, dopiero sie zaczyna :)
szerzej:
Krótki wypad do lasu "za płot", i słabo niestety, kilkanaście podgrzybków w dojrzałym wieku z czego połowa robaczywa, były jeszcze sitarze ale ich nie zbieram więc nie uwzględniam w statystyce. W porównaniu do wczorajszego wyjazdu w lasy opolskie (ok. 25 kg. pięknych zdrowych podgrzybków ) to bida z nędzą. Brak młodych grzybów co nie wróży zbyt dobrze.
szerzej:
Nawiązując do grazki: wybory nie były najlepsze. Tylko 1 kandydat (koźlarz), do tego niezbyt przekonywujący. 2 starszawe maślaki odpadły w przedbiegach. Tak wygląda sprawa z fotelem Prezydenta Miasta Tychy. Po uroczystym obiedzie udało się wyrwać na chwilę, postawiwszy uprzednio co nieco na stół i z drugiej listy kandydatów na racjów znalazła się w półtorej godziny cała kupa.. upss, masa. Jeden z prawicy, drugi z lewicy.. nawet z centrum w stanie rozpadającym się i wskazującym na spożycie.. deszczu. Większość o małym, ale i paru o przerośniętym ego :). Razem 49, prawie wszystkie fotele do Rady Miasta obsadzone. Na deser najlepsze: po powrocie same PRAWDZIWKI W "laubie :)))) - zdjęcie nr 4. Weekend udany, ogółem ponad 200.. bez dalekiego jeżdżenia (oczko). Pozdrawiam i do następnego razu. M.
szerzej:
Miałem już dziś nie jechać, ale załatwiłem większość obowiązków, Dzidek i Arturo podsycali moją ciekawość, zdając relację ze swojej wycieczki, a na koniec pomyślałem, że to może być jedno z ostatnich grzybobrań z prawdziwego zdarzenia, bo potem kiepsko z czasem, a końcówka... tfu wypluj te słowa😄😄😄. Pojechałem tym razem w nowe miejsce, zameldowałem się w lesie dopiero o 15.30. Idę, idę i nic normalnie zero, i tak szedłem chyba z trzy kilometry, a po drodze znalazłem tylko dwa młode podgrzybki. Zaczynałem się lekko denerwować i myślałem, że zrobię wpis jak to nic nie ma i gdzie te pełne kosze. Szedłem dość szybko i co chwilę skok w bok i sprawdzian i po trzech km. prawie w linii prostej, w końcu trafiłem na gniazdo podgrzybków, a że do zmroku zostało 1,5 h postanowiłem dokładnie przeczesać to miejsce i już nigdzie nie chodzić. podgrzybki super pękate z ciemnymi łebkami😍, co ciekawe kilkadziesiąt metrów dalej w obrębie tego samego oddziału rosły podgrzybki z dużo jaśniejszymi łebkami, ciekawe, może jedne dostały więcej słońca. Nieważne, zabawa była przednia😄 czułem się jak na studniówce tańcząc poloneza, do przodu tanecznym krokiem i parę skłonów, potem w bok i zwrot i znowu do przodu i skłony😄😄. I tak przeczesałem prawie cały kwadrat. To wyspowe występowanie grzybów zawsze mnie zadziwia. Powrót był spokojny bez pośpiechu. No powiem, że się dogrzybiłem w ten weekend. Pozdrawiam😊
szerzej:
To miał być ostatni wypad do lasu na Rzyki jak co roku tam jadę zakończyć sezon ale w ostatniej chwili pojechałem na kocierz ludzi setki przed lasem ponieważ odbywały się tam zawody rumagedon. No i nie stety kara mnie dopadła bo zdradzilem co roczną tradycje jadąc w te tereny. Nawet jak będą jeszcze grzyby nie pojadę już do lasu do usłyszenia w 2019 jak do żyję pozdrawiam wszystkich grzybiarzy powodzenia amen :)
szerzej:
Obrażona na Dolinę Leśnicy (czytaj Brenna) i z wielkim fochem odwiedziłam okolice Kalet. Dzięki inicjacji wyprawy przez znajomych oddałam dobre imię wiosce Brusiek która poprzednim razem się nie podpisała. Polecam
szerzej:
A co se miałam żałować... miałam ochotę na prawdziwka to i se znalazłam 😜 Bazylia może, ja nie gorsza a i moja miejscówka nie byle jaka 😛 Mimo, że trochę zmieniona, że z liści oskubana, wciąż niezawodna i pewna. I gdyby nie przeszkadzajka deszczem zwana, pewnie by więcej było, ale żem tyłek zmoczyła i trzepać mną zimno zaczęło do samochodu wrócić musiałam, tym bardziej, że od dwóch tygodni zakichana jestem 😷 Ale wrócę tam jeszcze po novembrusa, a jakże☝ Runda podgrzybkowa po ciepłej herbatce i zmianie ubrania, już bez deszczu prosto na dzicze buchty nakierowana. Strzał w dziesiątkę, kochane wieprzki dobrą robotę odwalają, przekopią, przeryją, a grzyby to lubią jak wszystkim wiadomo. I znowu gdyby nie kolejna przeszkadzajka w postaci zmroku las zalewającego, pewnie i tu sztuk więcej do kosza by wskoczyło 😃 Jutro też jest dzień, właściwie już dzisiaj, miejscówek u mnie wiele, w którą uderzę pomyślę rano 😃 Mega grzybowej niedzieli wszystkim życzę... i udanych wyborów... lasy dla jasności mam na myśli 😄
szerzej:
Dzisiaj do lasu wybrałam się z wnukiem, bo mnie oto prosił abym mu pokazała jak rosną grzyby. Znając dzieci to wiem, że mogą się szybko zniechęcić więc tylko zabrałam koszyczek taki jak na truskawki. Ku mojemu zaskoczeniu koszyczek szybko nam się zapełnił a grzybów wokoło było jeszcze bardzo dużo. Poszperałam w moim małym plecaczku i znalazła się moja torba tzw."marchewka" i dalej trwało nasze zbieranie. Czytając dzisiejsze wpisy z moich okolic to przeważnie grzyby są, tylko jeden wpis ze stanem"zerowym". Faktem jest to, że trzeba trafić na swoje szczęśliwe i zagrzybione miejsce. Pozdrawiam wszystkich "grzybniętych szczęśliwców".
szerzej:
Moje miejscówki jak widać obrodziły
szerzej:
... grzybowo mało usatysfakcjonowany zaraz po powrocie z Rachowic zajrzałem do lasu za miedzę, a tu... tu się działo. Skoro w Tychach rosną zamszoki to dlaczego nie u mnie. Był jeden, ale raczej filcok. Tam gdzie dwa tygodnie temu oko puszczały mi trzy borowiki, stał dorodny brzozok, tak mi się wydawało, że dorodny. Stał ale chyba o kulach, jak troszkę chciałem trawę do zdjęcia odgarnąć, przybił gwoździa. Czerwonych nie było, żółte maślaki jak najbardziej, ponad dwadzieścia w jednym rzędzie. Przedwczoraj byłyby OK dziś niekoniecznie. Poszwędałem się trochę zastanawiając na głos: kurde co z "zielonymi baletnicami". "Będą" odezwało się echu A4-ki. Pewno, że będą, jak nie w tym to w następnym sezonem, też mi wyrocznia. I tu alert dla wszystkich zieleniatkożerców, wzmóżcie czujność. Zobaczyłem jedną i poszło z górki... Ale okazało się, że nie jestem jedynym amatorem tych smacznych grzybków smażonych na masełku z dużą ilością czosnku. Zdecydowana większość, szczególnie te, które już się wybiły nad ściółkę miały "zepsute wnętrze". Niech nie zwiedzie Was ilość, po oczyszczeniu tak naprawdę można z nich zrobić jedną zajefajną smażonkę:-)) Na fotce grzybki, które też trafiły do menu, a mianowicie najdelikatniejszy z delikatnych: czernidłak kołpakowaty, PRÓBOWALIŚCIE?
szerzej:
Dziś mogłem nareszcie wyruszyć na podgrzybki😊. Pogoda na początku idealna, potem niestety deszcz przemoczył mnie do suchej nitki. Sprawy mają się następująco, przynajmniej z tego co mogę powiedzieć po jednym wypadzie w te rejony. Grzyby rosną wyspowo, a w 80% lasu panuje bezgrzybie, ale jak znajdziesz ten właściwy kawałek to zbierasz podgrzybka za podgrzybkiem. Ja na początku sprawdziłem swoje stare miejsce i tam pustka. Trochę się zdziwiłem, bo sosenki przez 4 lata podrosły i miejsce wyglądało inaczej niż to które zapamiętałem. Poszedłem więc dalej zaniepokojony bo nie widziałem nawet śladu wyciętego grzyba nic. I nagle bach, po 10 minutach trafiłem do raju. podgrzybki rosły masowo w trawach i paprociach, same cuda młode, pękate i super zdrowe😄😄 Po pół godziny miałem około 80-100 podgrzybków. Pomyślałem więc, że muszę szukać tych samych miejsc, ale nic z tego w innych paprociach i trawach kompletna pustka. Przez następne 1,5 h i kilka kilometrów pojedyncze grzyby, bardzo rzadko, potem jedno fajne miejsce i znowu około 50 grzybów. Dalej znowu pustka i deszcz, miałem już wracać, mokry i obolały i zniechęcony i wtedy po 4 godzinach chodzenia znowu, bach i masa podgrzybków w jednym miejscu w mchach😄. I nagle odzyskałem siły, nie nogi przestały boleć, a woda w butach stała się niezauważalna, znowu byłem na grzybowym dopingu😄😄. Znowu jakieś 50 grzybów na niewielkim kawałku terenu. I tak to wyglądało, widziałem kilka osób z niewielką ilością grzybów, ale widziałem też pana z pełnym koszem. Trzeba mieć swoje miejsce, albo tak jak ja liczyć na farta😄, czego sobie i Wam życzę😄 Darz grzyb!
szerzej:
... prawdziwek "trochę starawy" za to pachnący, zdrowy, trochę jak sztangista, krótki korzeń za to w barach... jak Schwarzenegger. Pozostałe trzy grzybki "ustrzeliła" p. Vincentową. Kawa z termosu i kanapki na parkingu przy wesołej rozmowie - bezcenne. I ciekawostka, jadąc do lasu zupełny brak samochodów, wracając po półtorej godziny, pełny parking.
szerzej:
podobnie jak dwa dnie temu świetne zbieranie podgrzybków. Właściwie grzybki można było znaleźć wszędzie, doskonała pogoda około 11 stopni bez wiatru i deszczu - tylko pomagała. Pozdrowienia dla Braci grzybiarskiej
szerzej:
Godzinę krążyłam po lesie i znalazłam jednego podgrzybka. Zniechęcona wracałam do samochodu z myślą, że pojadę do innego lasu. Po drodze napotkałam jednak masę opieniek na czterech pniach. Koszyk wypełniony po brzegi ale jeszcze kusiło mnie zajrzeć w jedno miejsce. No i udało się. Stado podgrzybków w jednym miejscu, 25 sztuk. Wszystkie młode i zdrowe, choć już troszkę większe. Na parkingu, jak nigdy w sobotę, pustki, 3 samochody.
szerzej:
Godzina 13:20 była gdy 150 moich koni galopem na leśny parking pod pewnym miasteczkiem wjechało. Komendę prrr wydałam, starannie uwiązałam, na trzygodzinny popas zostawiając czem prędzej w las pognałam 😀 Nie bacząc na wracających grzybiarzy, na ich nietęgie miny, rzucający się w oczy zawód i rozczarowanie, maszeruję przed się myśląc... no grazka, co ty na to, dasz radę?, grzyby się chyba skończyły 😞 Powyższą diagnozą nieco zatrwożona byłam 😓 Trzeci dzień maratonu to przecież - środa 157, czwartek 190... dziś ile wytargasz?... no ile? 😏 Początek faktycznie klęskę na całej linii zapowiadał. Jednak im dalej w las, tym coraz bardziej pewna siebie byłam. Nie powiem żeby łatwo było, ooo.. co to to nie! Te dranie podgrzybki wcale współpracować nie chciały! Po kątach, melinach się gdzieś pochowały i tyle było ich widać! 😀 Ale od czego mam oczy, a w nich świder na grzyby,.. kolego, do kosza mi tu proszę, nie marudź, wyłaź spod tego świerku, no już!... a ty nie chowaj się w tej trawie, bo spleśniejesz i jak wyglądać będziesz?!... zdołowany musisz być, żeś do tej dziury wlazł, chodź, przytulę cię.... a ciebie to tak te igły nie kłują, fakirem jesteś?... tak i tym podobnie do grzybów trzy po trzy plotę, odpowiedzi oczywiście żadnej nigdy nie uzyskawszy 😀 A gdyby one tak mówić umiały? 😏... no chyba już całkiem mnie po... grzybiło! 😨 A tu jeszcze dwa dni maratonu! 😱😂
szerzej:
Dzisiaj zmiana miejsca, ale bardzo udane grzybobranie. W lesie sucho aż trzeszczy pod nogami, ale są... w większości małe, rosną nawet po 10 w kupie, trzeba się jednak nachodzić. Czasami długo długo nic, aż znowu trafi się miejsce. Pozdrawiam wszystkich, szczególnie tych niezaspokojonych w tym roku grzybowo. Mnie udało się wreszcie jak to mówią "pypcia zbyć"
szerzej:
Po południu pojechałam sprawdzić jak się mają "borowikowi plażowicze". Czasu mało, więc obrałam kierunek prosto na riwierę i znalazłam jeszcze 5 prawdziwków już trochę nawodnionych, pięknych i zdrowych :) Potem spotkałam pojedyncze borowiki, podgrzybki i czerwonego kozaka. Przechodziłam obok moich ukochanych wyciętych w tym roku buków, które zawsze omijam, bo nie chcę sobie psuć humoru i... Szok!!! Wśród pozostawionych po wycince gałęzi, konarów i pieńków rosły sobie szlachetne grubaski małe, średnie i duże:- D. Cudowna chwila, więc jeśli macie takie miejsca to zaglądnijcie tam, bo może las przygotował Wam niespodziankę...:-) Pozdrawiam :)
szerzej:
O te pół godziny musiałem walczyć do upadłego z całym światem. Ja chciałem iść na grzyby, świat nie chciał, żebym szedł😄 Chyba wygrałem, ale straty poniesione srogie. Generalnie to wszyscy donoszą o tych pięknych podgrzybkach a ja nie mogę się wyrwać, może kiedyś wezmę jakieś latarki i pójdę w nocy do lasu😄, albo lepiej noktowizor. Kozaki czerwone skąpane w żółtobrązowej posypce z opadłych liści, to widok niesamowity😍😍 coś pięknego, oprócz tego ku mojej uciesze w tym średnio podgrzybkowym lesie pojawiły się podgrzybki i to pierwszej klasy, średnie i krzepkie haha normalnie cudo. Do usłyszenia! Pozdrawiam!
szerzej:
Dziwne, bo jak był upał i sucho w lesie jak pieprz to grzybów było dużo. Dziś, kiedy wilgoć taka, że włosy miałam mokre, grzybów nie ma.
szerzej:
Gdybym powiedział, ze w lasach koło Lublinca czy Krupskiego jest wysyp podgrzybka, byłoby to raczej nadużycie. Bardziej trafne określenie to, że z dużą dozą przyjemności można sobie pospacerować, "pobić się " z myślami, od czasu do czasu znajdując kilka maluchów. Grzybki są tak małe, że te 118 zaledwie zapełniło nieduży koszyk do połowy za to śliczne co niektóre🍄
szerzej:
4 dzień z rzędu na grzybach, tym razem strona opolska Krupskiego Młyna. Mało ludzi w lesie. Skłon, wyprost, skłon, wyprost, dawno tyle nie ćwiczyłem co przez te 4 dni. Grzyby są większe niż tydzień temu. Raz dwa i wiadro pełne. No i fajne bonusiki się trafiły. Król lasu Borowik i siedziunik sosnowy. Teraz robię przerwę weekendową, trzeba powędkować. Pozdrawiam.
szerzej:
W lesie mokro, lecz także zimno, warunki nie sprzyjają naszym leśnym skarbom. Na pierwszej miejscówce wpadł prawy chłop, całkiem masywny, bardzo przystojny. Na kolejnej miejscówce początkowo lipą pachniało, później trafiały się, ale o zgrozo z pleśnią, eh płakało serce gdy oczy patrzyły, widok straszny, smutny. Mój ślubny, po zobaczeniu ósmego zmasakrowanego, aż zaczął siarczyście klnąć, aż musiałam go ogarnąć bo uszy wiedły jak tego słuchały. Wśród tych białych, kiedyś brązowych łepków trafiały się i zdrowe, ale niestety były w mniejszości. W trzeciej miejscówce, początkowo nic, ale wyskoczyłam w trawy i paprocie, przeczesywałam jak rasowy fryzjer i bingo. Ukryły się tam śliczne grubaski, zdrowe i urokliwe, w jednym miejscu trafiło się 6 podgrzybków, rosły sobie obok siebie, myślały, że mają kamuflaż idealny, ale się przeliczyli;-) idąc dalej długo nie było grzyba, mąż już stwierdził, to teraz zamiast zbierania mamy spacer rekreacyjny. Długą trasę przybyliśmy, gdy nagle mój klęka i woła kozak, oczywiście stanęliśmy na baczność, zmysły wyostrzone i przeszukujemy teren, trafiły się tu razem 7 kozaków (dwa starsze, reszta młodzież) i 2 podgrzybki. Na sam koniec trafiały się bardzo sporadycznie podgrzybki. Ogólnie rosną tylko miejscówkami idziesz długo i nic. Na zdjęciu w środku urocze podgrzybki, które złaczyly się z szyszka w jedność, ubrali sobie bucika z szyszki:-) Eh martwię się tą pogodą, mokro ale zimno, mój już wróż, że to już koniec. Eh, a ja głupia dalej mam nadzieję, że jeszcze choć trochę sezon będzie trwać. Pozdrawiam i życzę udanych polowań na grzyby.
szerzej:
Mój koszyk to widać który........ ten ładniejszy zwyciężył 190 sztuk liczone komisyjnie. Potem spacer po innej miejscowe a tam taki piękny ceglas oczywiście wpatrzony przez Grazke. Jeszcze kilka maslaczkow. Piękne spędżony ostatni ciepły dzień.
szerzej:
Robota z grzybami zakończona, więc można przystąpić do napisania raportu z grzybobrania. Nareszcie w naszych rejonach są grzyby już nie dawane przez las jak lekarstwo dwa razy na dzień po jednej tabletce, ale można nazwać to powoli małym wysypem. Radość z tego przeogromna, szukając w mchu tych małych łebków. Wprawdzie nie jest tak, że w każdym miejscu w lesie są te cudeńka. Rosną przeważnie w innych miejscach aniżeli w ubiegłych latach, ale najważniejsze że są i cieszą nasze serca, oczy. Jak już się znajdzie takie miejsce to trzeba okrążyć, to raz w prawo, to raz w lewo i z powrotem a tam jeszcze jeden i jeszcze jeden, miejscami to było do 20 grzybków. Deszczyk co był wczoraj i dzisiaj z rana i to ciepło robią swoje. Ludzi w lesie nie za dużo, po jednym lub dwóch samochodach na parkingu. Pozdrawiam leśną brać i do kolejnego wpisu
szerzej:
Nawet jak nie jestem na grzybach to jestem. Późnym popołudniem spacer nad Wisłą i masz 6 Kani, karłowatych ale to zawsze coś!!!! NARESZCIE!!! ))) jestem świrem naprawdę. Wróciłam do samochodu po telefon szukałam reklamówki. Jedyną jaką znalazłam była reklamówka mojego chopa ze starymi dokumentami do zniszczenia, niewiele myśląc wyrzuciłam je luzem do bagażnika, on dzielnie w tym czasie pilnował Grzybów )))) Chleb na zdjęciu ma 16 cm średnicy, kapelusz zdrowy, noga zjedzona.
szerzej:
Odwiedziłam swoje lasy przed 16, pomyślałam, jak to pisze zapaleniec, co będę w domu siedzieć, wszyscy domownicy gdzieś wybyli, więc skorzystałam z wolnej chwili. Ogólnie w lesie mokro po wczorajszym deszczu, ale długa susza zrobiła swoje. Ogólnie miły spacer, coś do koszyka wpadło, a najbardziej urzekł widok tych dwóch maluchów z brązowymi łepkami. Pozdrawiam i życzę udanych polowań na grzyby:-)
szerzej:
Dzisiaj trzeci dzień z rzędu w lesie. Taki tryptyk podgrzybkowy. Tym razem śmigłem bardziej na wschód, kierunek Kokotek. Czy są jakieś różnice względem dnia poprzedniego ? Kilka jest: tam gdzie byłem ( górki między torami a stawem Piegża) podgrzybki rosną wszędzie, niezależnie od rodzaju ściółki, najwięcej jednak we mchu. Trza było zbierać na kupki i dopiero ładować do wiadra. W nocy padał deszczyk:-), więc pięknie się świeciły, łatwo było wypatrzyć. Było w końcu dużo grzybiarzy ( pozdrawiam panią, która tak jak ja jest użytkownikiem naszego portalu). Może ktoś z Was był tam w tym samym czasie co my ? Wygląda to na szczyt wysypu, jest już dość dużo większych podgrzybków, niektóre zaczynają pleśnieć. Mam nadzieję, że deszczyk pozwoli trochę przedłużyć przyjemność zbierania. Pozdrawiam. Dla wielbicieli przydrzewnych podgrzybków fotka.
szerzej:
Spacer od 8 do 10, początkowo nastawieni na ostre zbiory (mąż wziął nawet wielki kosz, taki plastikowy jak w sklepach), z każdym krokiem na miejscówkach ten entuzjazm padał. Do koszyka trafiały starsze już grzyby, które pewnie jakimś dziwnym trafem nikt nie znalazł, albo po prostu czekały na nas. Ciotka męża również grzybiara mówi zawsze, że "przeznaczonego grzyba dla Ciebie nikt nie zerwie", może coś w tym jest. W domu okazało się, że z 70% jest zdrowych. No cóż raz las darzy innym nie, ale co nie co wpadło, więc jest nie najgorzej. Pozdrawiam i życzę udanych polowań na grzyby.
szerzej:
Chodząc po lesie w taka suszę szukam miejsc zielonych rowy, trawy, mech, paprocie... I szok na najbardziej nasłonecznionym miejscu opalające się prawdziwki w jednej miejscówce na skraju lasu bukowego przy drodze w ilości jak powyżej. Miejscówka, którą omijałam bo za sucho, bo gleba spękana i na pewno nic tam nie rośnie i trzeba szukać zieleni zatrzymała mnie dzisiaj dłużej;-) Zobaczyłam coś białego, myślałam, że to jakaś gąska i okazało się, że to piękny borowik... trochę za bardzo opalony, przesadził z solarium, ale zdrowy i dookoła niego inni plażowicze;-) Jedno miejsce i prawie cały zbiór :) W innych miejscówkach bieda... nic nie rośnie kozaki czerwone śpią, ceglasie też, podgrzybków zero... W oczekiwaniu na deszcz... Pozdrawiam :)
szerzej:
Spędziłem niby tylko dwie godziny z hakiem, bardzo już późnym popołudniem, w mokrej od deszczu, czerwonej od jaworów, rudej od buków dolinie, pełnej saren i wiewiórek dolinie pachnącej wilgocią i grzybami. Ale te dwie z hakiem godziny - to było absolutnie kompletne grzybobranie. Wymknąłem się po obiedzie do naszej sekretnej salamandrowej doliny. Z największą nadzieją na to, że po deszczu w dolinach pełno będzie pań i panów w czarno-żółtych strojach. I były, stęskniłem się za nimi przez suche lato, więc z każdą ze spotkanych salamander chciałem zamienić choć słówko, nacieszyć oko ich widokiem. Tak więc spokojnie "normalny" - niegadający ze zwierzętami - grzybiarz bez żadnych dopalaczy nazbiera i sto sztuk w godzinę. Bo po bogatym sezonie w beskidzkich lasach trwa bogata w grzyby jesień, tak ilościowo jak i gatunkowo. Bo sekretna dolina ma w sobie wszystko czego grzybom do szczęścia potrzeba. Setki źródełek, głębokie wykroty, wilgotny mech, polanki wśród modrzewi i gęste jodłowe zarośla. Jak mróz oszczędzi beskidzkie lasy - jeszcze będzie się działo :) Bo sezon na aksamitki powoli sie rozkręca, a do bazyliowych "gadających" borowików z początku tego tygodnia, i prawdziwka @marcinera dołączyło kilku październikowych grubasków - tym razem od Tazoka
szerzej:
A miałem zabrać koszyk. Ale nie chciałem zapeszyć. Sam sobie zazdrościłem takiego grzybobrania. Może w tym roku już się nie powtórzyć. Po wczorajszym udanym zbieraniu na stronie opolskiej poszedłem za ciosem i pojechałem, tym razem na północny-wschód ( w stronę Lublińca). Pół godziny na rowerku, w ciszy i znowu sam w lesie dojechałem na starą, dobrą miejscówkę. No właśnie, gdzie są grzybiarze, co się dzieje. Zniechęcili się wcześniejszą kichą czy wystraszyli wilkami, które urzędują od pewnego czasu w naszych lasach. Pozytywem jest wyjątkowa mała ilość śmieci w lesie, żubrów ameliniowych dawno nie widziałem. Ale do rzeczy. Dlaczego "szlachetny". Rosną teraz te galante, o grubych nóżkach, ciemne, twarde. Oczywiście nie wszędzie. Trzeba znaleźć las sponiewierany przez zwierzęta lub prace leśne. Tam gdzie ściółka naruszona, dołki, wykroty itp. Widocznie takiego impulsu do wzrostu było im trzeba. Pozdrawiam i zapraszam. Natura to prawdziwe nasze jestestwo.
szerzej:
Zbieranie grzybów w Kotach, czy szerzej w lasach Lublinieckich było dzisiaj bardzo proste - choć to dopiero pierwsze dni jesiennego wysypu. Jako pan i władca wszelkiego stworzenia, wchodzę na zielony dywan mchów i paproci. Wypatruję w rozświetlonym lesie najgrubszy pień sosny i wolnym krokiem, majestatycznie podążam na północną, ocienioną i bardziej wilgotną stronę, gdzie po rycersku przyklękam na kolano i... widzę pierwszego grzyba. Poddani ci bowiem maleńcy są i z wysoka nawet nie domyśliłbym się ich istnienia. Aby jednak nie stać się bufonem, padam jeszcze po chłopsku, na oba kolana i wtedy widzę obok drugi łepek, i trzeci... W tym stanie rzeczy należy się pomodlić do Stwórcy z podziękowaniem za dary, więc biję kornie czołem o jagodziny i wtedy dostrzegam jeszcze mniejszych łepków całe stado...
Ot potęga modlitwy.
A gdyby ktoś chciał metodę tą naśladować to nieodpłatnie udzielam licentia poetica - tam, gdzie w słonecznym przejrzystym lesie choć ślady są wilgoci, w cieniu, wystarczy jeden pater noster na każde stadko grzybków.
Ćwierć wiaderka (88 szt) w półtorej godziny to niemało, choć moi towarzysze co po dwie zdrowe nogi mają, nazbierali jeszcze więcej, a na parkingu pani chwaliła się zapełnieniem drugiego już dziś koszyka.
I dwie przepękne sarny oczy moje mogły podziwiać w galopie gdy kanonada z Krupskiego Młyna wypłoszyła je z zagajnika.
Prognozy Pana Marka sprawdziły się co do joty, a i mnie miło, że nie pocieszałem grzyboświrków nadaremno.
Darz Bór!
szerzej:
Od niedzieli nosiło mnie już okropnie. I dzisiaj już nie wytrzymałem. Ponieważ było późno jak się zdecydowałem bo o 11 to postanowiłem jechać blisko. Padło na Zabrze gdzie ostatnio miałem fajną niespodziankę w postaci pięknych prawdziwków. Tym razem też były niespodzianki. Po pierwsze trafiłem szybko na te czubajki. Było ich tam naprawdę sporo. Nie wziąłem wszystkich bo bym ich wszystkich nie przejadł. Może nacieszą innych. Dla mnie to super znalezisko bo w tym roku z kaniami u mnie było krucho. Chciałbym przy okazji zwrócić honor komuś kto pisał że znalazł 100 kań. Teraz widzę, że to możliwe. A kolejna niespodzianka to deszcz. Miał być na wschodzie i to chyba w piątek a spadł dzisiaj jak chodziłem sobie po lesie. Rewelacja 😊
szerzej:
Po sobotnim buszowaniu i grzybobraniu w Kokotku, postanowiłam odwiedzić tarnogórskie lasy. Czy moje sprawdzone w innych latach miejsca dają jakieś zbiory. Nie pomyliłam się, w zacienionych miejscach gdzie skupiska drzew są gęściej posadzone i słońce tylko swoimi promykami daje im światło były upragnione podgrzybki. Rosły po parę blisko siebie, miejscami po kilkanaście, taki był początek. Prawie 100 grzybków około 1,5 godziny. Przeszłam jeszcze w inne miejscówki ale tam już pojedyńcze sztuki z wyjątkiem jednej naprawdę ciemnej, przypominającą "ciemny las z bajek" znalazłam 45 sztuk podgrzybka na niewielkiej połaci. Ta radość, to zadowolenie, ten pobyt, to nabranie świeżego powietrza w płuca - bezcenne. Jedynie tą radość i wszystko z tym związane znają Ci naprawdę "zdrowo czy niezdrowo grzybnięci". Oglądałam Wasze zdjęcie ze spotkania"grzyboświrków" super. Już od samego początku jak zostało w ubiegłym roku w czerwcu zorganizowane pierwsze Wasze spotkanie, to miałam zaplanowany przyjazd do Was, ale nie wyszło. Pozostałe spotkania kolidowały z moimi rodzinnymi uroczystościami lub moim wyjazdem podczas tego lata, ale tą sobotę miałam wolną i mogłabym dołączyć do Was niestety za mało śledziłam wpisy i byłam przez samą siebie niedoinformowaną. Czytałam na którymś wpisie, że organizujecie kolejne spotkanie w listopadzie, bardzo chętnie chciałabym z Wami być i Was poznać. Tym razem nie załączam zdjęcia bo zabrałam telefon do lasu prawie rozładowany. Pozdrawiam wszystkich
szerzej:
Wyprawa w las od 9, jak to u Nas bywa w ciągu tygodnia, bo latorośl najmłodszą trzeba wprawić do szkoły. Córa na odchodne rzuciła "rodzice hapajcie ostro grzybki":-) Początkowo miałam myśl sucho, zero wilgoci, zero mgły, rosy, może być lipa. Z biegiem czasu uśmiech rósł co raz większy, bo grzybki wpadły do kosza. W ręce kijek, mąż ma swój jak on to mówi szczęśliwy, który jeździ z nami na każdą wyprawę, dzisiaj i ja dorobiłam się swojego. Kijki potrzebne bo w zaroślach się dzisiaj kryły ostro, odkrywasz paproć, jeżyny a tam brązowe chłopaki. W dzisiejszych zbiorach pół na pół, starych i młodych, razem w 80% zdrowe. Na koniec wyprawy wpadły dwa koazaki, jeden rósł w towarzystwie kumpla podgrzybka, kozak&podgrzybek - kumple leśni, bardzo urokliwi. Ogólnie wyprawa udana, słoiczków 9 wyszło, suszarkę całą zapełniliśmy, wuja obdarowaliśmy, kolację usmażyliśmy - nic tylko dziękować za dary lasu i cieszyć banana:-) życzę udanych polowań na grzyby, grzyboświrki rządzą:-)
szerzej:
A wszystko dzięki Aleksandrze, która ujawniła mi swoją tajną miejscówkę. Dziękuję pięknie Aleksandra.
Las brzoza, dęby i świerki. Nie wiedziałam tylko, że podgrzybki rosną na brzozach... hahaha... A kani całe mnóstwo ale nie miałam już siły przejść cały młodnik sosnowy, zbyt duży obszar a natknęłam się na nie już w drodze powrotnej, prawie przy parkingu.
szerzej:
Nic nie zapowiadało tak dobrego wyniku. W pierwszej godzinie, na starych, znanych miejscówkach nic nie znalazłem. Nie idź tą drogą chłopie, pomyślałem. Natychmiast się przeprosiłem i pojechałem tam, gdzie zbierałem w sobotę. I tam zapracowałem na tak liczne doniesienie. Większość małych, otulonych mchem, tylko kapelusiki wystawały. Niektóre w komitywie z olszówkami pięknie się prezentowały. Trzeba jednak trafić. Można długo wędrować i nic nie znaleźć. To nie 2017 r., potrzebne odrobinę szczęścia lub "nosa" grzybniętego. Las to chyba jedyne miejsce gdzie nie dokucza samotność. Pozdrawiam.
szerzej:
Uwielbiam ten moment, kiedy widzę jednego prawdziwka i podchodząc do niego dostrzegam kolejne ślicznoty rosnące w bukowych liściach :)
Jeśli jeszcze jest to młodzież piękna i zdrowa to już pełnia szczęścia;-) Dzisiaj w dwóch miejscach tak było... najpierw bajkowe czerwone muchomory w ich towarzystwie średni borowik i kilka maluchów! Wychodzą też brązowe kozaki, rosną parami. Grubaśne podgrzybki w dwóch gniazdach po kilka sztuk na o dziwo zielonym mchu. Ceglasi nie spotkałam... Pozdrawiam wszystkich bardzo serdecznie i cały czas wspominam sobotnie spotkanie:-) Moja córka, która "śledzi"mnie na portalu napisała... Mamo jakich masz fajnych przyjaciół i jak pięknie opisał Wasze spotkanie Pan Tazok:- D