szerzej:
Choć niedziela, pora przed obiadem i grzyby generalnie się wreszcie pojawiły w przyjemnej ilości w pod-Olsztyńskich borach i łąkach, to jednak ciągły nieprzyjemny październikowy deszcz i prysznic z krzaków i drzew, skutecznie ostudziły zapędy praktycznie wszystkich miłośników prawdziwków, tak więc miałem cały las tylko dla siebie, cichy, pachnący i skąpany w wodzie! I choć zmokłem jak kundel, i od połowicy burę zarobiłem za ostentacyjny brak zaangażowania w spędzeniu niedzieli z rodziną (bo jakoś tak wyszło, że od 6:00 rano jak pojechałem z bratem pierwotnie w planach "tylko" na 4 h za szczupakiem, to do domu z rybami i grzybami ściągnąłem po 17:00🤷♂️), to wiadomo, że i tak było warto!🤣 I to nic, że pewnie czeka mnie jakaś małżeńska kara albo zadośćuczynienie, i to nic, że przepiękne, świeże, grube prawusy, które wreszcie trochę ruszyły i których niby namierzyłem z 30-40 sztuk, to obecnie 8 na 10 totalnie wyżarte przez czerwie wydmuszki, i to nic, że ani jednego czerwonołepka nie znalazłem, i nic to, że poza kilkoma ocalałymi z rzezi boletusami, jedynie garstka kurek przemokniętych i kilka podgrzybków i koźlarzy wpadło do koszyka, jako urozmaicenie 95% miodówkowej monokultury w wiklinowym wiadrze! Prawda jest taka, że jak na niedzielne popołudnie w drugiej połowie października w warmińskim lesie w tym sezonie, to całkiem zacny kosz!😎 A najzacniejsze jest poczucie dobrze wypełnionej fungowej misji, pomimo tylu przeciwności losu, i to uczucie późnym wieczorem, przy czyszczeniu, obieraniu i krojeniu grzybków do suszenia (choć plery nap... i oczy się już zamykają), że się nie zmarnowało dnia na wylegiwaniu się do południa w wyrku, a później przewalaniu na kanapie przed Netflixem, tylko jak na prawdziwego człowieka lasu przystało, poganiało się na łódce za rybą, pobuszowało po knieji za grzybem, ożywczego tlenu nawdychało, oczy nacieszyło surowym pięknem i kolorami jesieni, i teraz można iść padniętym, ale szczęśliwym spać, i zmierzyć się z kolejnym tygodniem świstaka w pracy i w życiu!
szerzej:
Cieplej niż wczoraj. W lesie pięknie.