szerzej:
Darz Grzyb!;-) Kolejna, fascynująca i niezwykła wycieczka na Wzgórza Twardogórskie zaliczona. Od ezoterycznego i mistycznego, skąpanego we mgle poranka do późnego popołudnia, które niebo ubarwiło mi licznymi chmurami kłębiastymi. Obudzony, lasem pokrzepiony oraz zachwycony widokami, które zafundował mi poranek w Bukowinie, postanowiłem sprawdzić, co piszczy, szeleści, kluje się, wypiętrza i rośnie w leśnej ściółce. Ta wycieczka miała mi dać ostateczną odpowiedź na pytanie, czy możemy już mówić o ukształtowaniu się letniego wysypu grzybów na tych terenach. Warunki pogodowe w czerwcu były jednymi z najlepszych i najbardziej optymalnych w przeciągu ostatnich wielu lat dla uformowania się letniego wysypu grzybów. Tydzień wcześniej znajdowałem piękne koźlarze czerwone i kurki. Te drugie, masowo zaczęły się pokazywać już pod koniec czerwca. Wprawdzie zaczęło się robić coraz bardziej sucho, ale wiele razy tak bywało, że po przejściu porządnych opadów, przychodził okres bardziej suchej pogody na 2-3 tygodnie i to właśnie w tym czasie dochodziło do “wyrzutu” owocników. Dosyć szybko po wejściu na grzybowe miejscówki, znalazłem kilka sztuk borowików usiatkowanych, z których nawet ćwierć kapelusza nie nadawała się do zebrania. Wszystkie ich części zostały kompletnie zawładnięte przez tłuste larwy. Z usiatkami tak najczęściej bywa. Ewenementem jest znalezienie ich w większej ilości bez robaków. Trafił mi się też koźlarz babka, który okazał się całkowicie zdrowy. Byłem bardzo ciekawy, jak mają się po tygodniu mojej nieobecności koźlarze czerwone. Młodych owocników odnotowałem całkowity brak, a te owocniki, które nie zostały wcześniej zebrane, spotkał los rozkładu, którego działalność wspomagają żuki i robaki. Znalazłem tylko jednego, w miarę przyzwoitego koźlarza czerwonego i jednego koźlarza pomarańczowożółtego. W przypadku tego drugiego to muszę nadmienić, że nie odwiedziłem najlepszych miejscówek, ponieważ byłem w innych sektorach lasu i miałem do nich za daleko. Znacznie spadła ilość kurek. Honor amatora leśnego drobiu uratowały mi dwie miejscówki, uboższe o jakieś 90% w stosunku do tego, co gdakało tu dwa tygodnie wcześniej. :)) W sumie nazbierałem ich około 40 dag, co i tak jest bardzo dobrą i wystarczającą ilością. Nie mam jakichś wygórowanych oczekiwań na pieprzniki jadalne i z wdzięcznością przyjąłem te pachnące, żółte dary lasu. W przeciwieństwie do pachnących kurek, znalazłem też “obcych”. Egzotyczny wygląd, który przypomina ośmiornicę lub rozgwiazdę (chyba tę drugą bardziej) i smród jak nie jedna, ale pięćdziesiąt jasnych choler. :)) To okratek australijski – śmierdziel, który w tej kategorii rywalizuje ostro z naszym rodzimym sromotnikiem smrodliwym vel. bezwstydnym. O ile egzotycznie wyglądające owocniki prezentują się intrygująco, o tyle zapach tego grzyba przyprawia o mdłości i chęć jak najszybszego oddalenia się od niego. Ciekawostką są stanowiska, w których je znalazłem, ponieważ w poprzednich latach w ogóle ich tam nie spotykałem. Czyli nie dość, że obcy (ten gatunek naturalnie u nas nie występował, prawdopodobnie został zawleczony wraz z ziemią i roślinami sprowadzonymi z Australii do europejskich ogrodów botanicznych i zaaklimatyzował się), z intrygującym kolorem i kształtem imitującym faunę rafy koralowej oraz śmierdziel nieprzeciętny to jeszcze agresor i zdobywca nowych terenów. Z naszych, znacznie przyjemniejszych zapachowo grzybów można znaleźć kilka gatunków muchomorów, w tym twardawe, czerwieniejące czy mglejarki. Licznie pokazują się różnobarwne gołąbki, przy czym dominują te z czerwonawymi barwami kapeluszy. Po raz pierwszy w tym sezonie znalazłem tęgoskóry cytrynowe vel. pospolite. Z doświadczenia i praktyki wielu poprzednich sezonów pokuszę się o tezę, że jak zaczęły się pokazywać tęgoskóry, to bez względu na pogodę, będzie je można znaleźć co najmniej do końca sierpnia. Drugi, bardzo pospolity, niejadalny gatunek grzybów, który można znaleźć w letniej porze to ponurnik aksamitny vel. krowiak aksamitny. Ten grzyb, zwłaszcza jego młode owocniki robią grzybiarza w konia nie mniej niż goryczaki żółciowe, imitując podgrzybka lub prawdziwka. Często dopiero po wykręceniu grzyba wiadomo, że zostaliśmy puszczeni w grzybowe maliny. :)) Zupełnie innym rodzajem grzyba, który można spotkać najczęściej na skrajach lasu na młodych pędach dębów to mączniak prawdziwy dębu, który w zeszłym roku wyjątkowo intensywnie atakował nasze piękne dęby. W tym roku jest go na szczęście o wiele mniej. Sezon jagodowy rozkręcił się na dobre. Mamy w lasach wielką ilość tych cennych owoców i jeżeli zdrowie pozwala to można udać się do lasu na cały dzień i naskubać ich do woli. Trzeba jeszcze tylko zmobilizować się do ich zbioru co jest trudną do przebrnięcia sztuką. W tym roku sezon jagodowy powinien potrwać co najmniej do połowy sierpnia lub jeszcze dłużej, chociaż ja tradycyjnie planuję go zakończyć pod koniec lipca. Sierpień to czas odpoczynku, urlopu, leśnych wycieczek, ewentualnie zbioru jeżyn (jak lenistwo mnie nie dopadnie).;-)) Odpowiadając na pytanie o stan zagrzybienia w bukowińskich i okolicznych lasach to nie zauważyłem żadnego symptomu zbliżającego się, letniego wysypu. podgrzybków i prawdziwków nie ma w ogóle, a grzyby, które pojawiały się punktowo (koźlarze, kurki, podgrzybki zajączki) są w odwrocie. Tym razem to już na 100% stwierdzam, że wszystko co najgrzybniejsze w tegorocznym lipcu w gminie Międzybórz przeminęło, chociaż warto jeszcze sprawdzić stanowiska na koźlarze pomarańczowożółte. Postaram się je odwiedzić podczas najbliższej wyprawy. Ten gatunek lubi zaskoczyć w czasie, kiedy inne rurkowce zanikają lub ich nie ma. Pozostaje jeszcze pytanie, co w takim razie musie się wydarzyć, żeby kiedyś nadszedł legendarny, lipcowy, masowy wysyp grzybów na tych terenach, skoro przy tak dobrym nawodnieniu i przewadze dobrych temperatur dla rozwoju grzybów, nie doszło do poważnego ruchu grzybotwórczego w ściółce? Czegoś zabrakło, ale czego? Może jednak miejscami było zbyt ciepło? Grzybowych humorów nigdy do końca nie poznamy. Kto wie, może w sierpniu będzie grzybniej, chociaż wydaje mi się, że takich opadów, jak w miesiącu czerwcu już nie zobaczymy, a to podstawa i baza do rozruszania śpiącej pod ściółką grzybni. Cała relacja z fotografiami dostępna pod linkiem: https://www. lenartpawel. pl/po-lesnym-przebudzeniu. html Do weekendu coraz bliżej, w związku z czym napięcie przed-wycieczkowe wzrasta. Darz Grzyb!;))
szerzej:
Innych grzybiarzy w lasach dzisiaj nie spotkaliśmy, co jest jakąś ciekawostką bo na tych terenach zawsze ich pełno.
szerzej:
Poza tym znalazłam zwalone drzewo ze ślicznymi białymi grzybkami. Wyglądały na boczniaki. Bardzo proszę 🙇 o weryfikację. Bo były bialutkie. Do domu przynieśliśmy jeszcze 3 strzyżaki i 2 kleszcze - znalezione w ciuchach po wypraniu. A deet był w użyciu kilka razy. Poza tym pełno komarów i strzyżaków atakujących bez przerwy. Sobotnie zadanie wykonane jutro trzeba wykonać kolejne. Pozdrawiam wszystkich grzyboświrków.