szerzej:
Że złości ścieżki nam poplątał, strachem mnie napawając. Na szczęście przyrząd miałam, co drogę wskazał,. choć czasami zasięg gubił 😂. Wojacy dobrze poukrywani byli. Część z nich ostrość umysłu straciła i pojąć się dała. Giemków w żółtych pludrach łatwo było zgarnąć, bo młodzi, to i nie bardzo wyszkoleni jeszcze, swawole i zabawy, a nie walkę w głowie mieli. Większość schwytanych wojów, do niewoli nawet się nie nadawała, bo trawiło ich robactwo, chyba upałami spowodowane 🤔. Przyznać muszę, że to chyba nie ten czas jeszcze, gdy regularną bitwę toczyć można, bo oddziały leniwie się do niej zbierają ⚔️. Moja peregrynacja nie całkiem bez łupów się zakończyła, aczkolwiek na więcej liczyłam. Albo sempiternę przysiąść trzeba albo nauki strategii pobierać 😁. Chwilowo chyba podjazdów zaprzestanę, bo woje choć szlachetni to wyposażenie ich marne... Ale i w prozie życia poezję znaleźć można, która mój nieustający budzi 🍄.
szerzej:
W górach jak są grzyby, to nawet w poniedziałek można nazbierać, bo nie każdemu chce się wspinać. Drugi dzień w powiecie limanowskim i zauważyłem, że jest mało ślimaków i innych pomrowów, bo grzybki (nawet giganty) prawie nie ruszone, a młode to już w ogóle. Więcej rośnie na obrzeżach lasów w młodych zagajnikach, chociaż może tutaj je trudniej znaleźć, bo wszyscy szukają w lesie...