(20/h) Podczas pierwszego tegorocznego grzybobrania udało mi się zebrać jednego pięknego zdrowego prawdziwka (drugiego dostałem od kolegi), klikadziesiąt podgrzybków, jedną kanię. W lesie sucho, brak małych grzybów. Musi popadać.
(24/h) 15 x podgrzybek brunatny, 9 x gołąbek i piękny siedzuń sosnowy wielki jak głowa. A w prezencie dla mnie kleszcz, który mnie użarł: ( Las sosnowy i młodnik brzozowy.
(50/h) Dzisiaj niedziela, czyli w lasach multum ludzi, ale to nic. I tak pojechałam. I opłaciło się. Ogółem przywiozłam 92 piękne podgrzybki i pierwsze w tym roku 2 koźlarze pomarańczowożółte...…………….
... szerzej o tym grzybobraniu ...
Dzisiaj zapowiadał się dzień po prostu upalny. Za oknem- brak nawet rosy. Czyli susza zagląda z powrotem w moje strony. Wyjazd na tereny z wielkimi połaciami lasów, parkingami leśnymi, dużą o średnią sosną, mchami, igliwiem, gałązkami i co by tam jeszcze nie było. W drodze na parking mijałam inne parkingi gdzie już stały po 3-4 samochody. Ludzi w lesie przy tak cudnej pogodzie też troszkę się widziało. Na moje szczęście parking który wybrałam świecił pustkami. Koszyk w dłoń, zapasowa eko-torba też zabrana i w las. Początek cudowny- nie grzybowo, ale pogodowo, zapach, sosny, mech, i niestety odgłosy trzeszczących pod stopami łamiących się gałązek. Początki takie powiedziałabym- beznadziejne. Coś tam na mchu rosło gąskowato, goryczakowo, i innej maści, ale z brązowymi podgrzybkami krucho. Ale od czego grzybiarska cierpliwość. Najpierw brzózki i tam piękne dwa koźlarze pomarańczowe. Dalej nic- nawet jednej kurki i przeraźliwie sucho. Dałam sobie z zagajnikami spokój, i zaczęłam powolny marsz wśród średniej sosny, na grubym dywanie mchów. I zaczęły do koszyka wpadać. A to jeden, widoczny z daleka ala krowi placek, a to kilka pięknych młodzików, delikatnie pokazujących łebki w mchu czy gałązkach. Zbierałam je ok 1 godz i 30 minut.. Kosz pełen się z czubkiem zrobił. I tu przydałą się zapasowa torba. Zaczęłam odczuwać ciężar zdobyczy, a więc odwrót i do samochodu. Łatwo powiedzieć, a gorzej w takim lesie go poszukać. Żadnych sygnałów dymnych ani głosowych mi nie wysyłał, a powinien. Okazało się, że najnormalniej w świecie zgubiłam w lesie samochód. W gps miejsca nie zaznaczyłam, i nic nawigacja mi nie pomogła. Odszukanie zguby zabrało mi całą godzinę, w słońcu- bo leśnicy częściowo powycinali lasy i przy drodze nawet cienia nie było, a do tego obładowana byłam. Najważniejsze- po zrobieniu obszernego koła i pomocy bliźnich zguba się znalazła. Cała szczęśliwa pocałowałam go w zderzak, i o dalszym bieganiu po lesie za grzybem mowy być nie mogło. Grzybki ustroiły mój domek, pachnąc cudownie, ciesząc swym wyjątkowym urokiem. Pozdrawiam Wszystkich cieplutko i serdecznie- grzybiara w skowronkach :)
(40/h) Dużo dużych podgrzybków, podsuszonych, ale bez robaków. Około 10 koźlarzy, w tym połowa czerwonych, kilka gołąbków, trzy prawdziwki. W lesie bardzo sucho i w późniejszych godzinach zbyt gorąco.
(50/h) Wreszcie mogę z czystym sumieniem napisać: byłam na grzybobraniu i to takim cudownym z pełnym koszem dorodnych podgrzybków...…….. zbiorów dokonałam wczoraj...……..
... szerzej o tym grzybobraniu ...
Rankiem dłłłłłłłłłłłłłłłłługo myślałam- zabrać do lasu koszyk, czy może nie kusić losu i jechać z eko- torbą. Myślę sobie - jednak wezmę koszyk. Bałam się, że ten zabrany kosz stanie się złą przepowiednią, i wrócę z pięknym leśnym powietrzem. Wjazd do lasu, a tam już warują w najlepsze inne obce mi zupełnie samochody. Na leśnych parkingach przy drodze nie lepiej. Też poustawiane to jeden, to dwa. Myślę sobie " albo grzyby faktycznie rosną w najlepsze i nic mi nie powiedziały, albo wycieczkowicze i złaknieni lasu spacerowicze. Długo się nie zastanawiając kieruję kroki w mój niewielki lasek sosenki, średniaczki, gruby dorodny mech uginający się pod stopami, słoneczko na niebie- całkiem niepotrzebnie- lubię bardziej zachmurzone otoczenie, bo łatwiej zdobycz wypatrzeć. Już po wejściu z naprzeciwka daje znać swoją głośną obecnością trzy osobowa rodzinka. Przemierzają las dziarskim krokiem. Ja tak szybko grzybów zbierać nie potrafię. Chyba, że po prostu nic nie ma. I na samym początku- modły- oby jednak coś urosło. Chodziłam i wzdłuż i w szerz, a tu nic. Rosły co prawda gołąbki, widziałam i goryczaki- poprzewracane, ale z upragnionym cudownym czarnym łebkiem na grubaśnej nóżce- nic. Kawałek dalej patrzę- a tu pościnane nóżki podgrzybków. Dobra moja- myślę sobie- co prawda ktoś tu wcześniej grasował, ale chociaż wiem, że coś tam rosło. Dalej krok jeszcze wolniejszy, oczy z orbit wychodzą i jest- pierwszy cudowny podgrzybek na grubaśnej nóżce- taki typowo jesienny. No dobrze myślę sobie jeden się znalazł, a co dalej. Dalej okazuje się, że jak miejsce dobre i popatrzeć naokoło, to i trzy się znajdą. Tak dozbierałam ich do 100 szt. Obeszłam mój teren, i skierowałam kroki do sąsiedniego kwartału. Tutaj też ściętych kilka sztuk i dalej puściuteńko. Idąc w głąb lasu w ściętych sosnach, jeszcze z igliwiem- w tym igliwiu mocno wciśniętych w podłoże znalazłam jeszcze 5 szt. Te wydzierane naturze już nie tak piękne, lekko pokaleczone, wylądowały na wierzch koszyka. Stwierdziłam, że zabrany koszyk pełen, ja przeszczęśliwa- gdyż w najskrytszych myślach nie sądziłam, że tyle uzbieram- postanowiłam zboczyć w stronę samochodu i zawieźć moje skarby do domciu. A w domku- zapach lasu wszędzie, oglądanie i dopieszczanie znalezisk na spokojnie. Czas mojego pobytu to dwie godzinki, przecudnej urody. Zachwycona ilością ślę z mych - można napisać- grzybnych okolic serdeczne i cieplutkie pozdrowienia :) A swoją drogą jak to długo u nas potrwa- mają być upały bez dopływu wody- masakra :)
(8/h) Brzeziny, a w nich kilkanaście gołąbków brudnoróżowych i jeden jasnożółty, trzy maleńkie złotopore oraz kilkanaście pięknych, wyrośniętych zajączków. Niestety miejscówka rydzowo-maślakowa znowu obzbierana, ale na pewno były grzyby (a pozostały po nich dziury i poprzewracane niejadalne gołąbki). Jako bonus pierwsze w tym roku dorodne kanie. Las niestety już podeschnięty i raczej młodych grzybów bez deszczu nie będzie. Dodatkowo znowu na moim trawniku o poranku 5 dorodnych pieczarek, a wczoraj w pobliskim lesie - o dziwo! - sporo ucha bzowego.
(15/h) Dzisiaj zmiana miejscówki. Młodnik brzozowy. Dwa wielkie piaskowce modrzaki i garść jakichś jadalnych gołąbków, których nie mogę jednoznacznie określić, ale smak mają łagodny.
(10/h) Wypad po pracy żeby zobaczyć czy coś ruszylo (elegancik w lesie). Pierwsza miejscówka I niespodzianka - ścianka drzew. Drugi wybór "na leniucha" - tylko wzdłuż leśnych dróg. Las sosna z domieszką świerka, czysty, sam mech (mocno zielony). Efekt - podgrzybki, zdrowe, niestety mało małych, ale za to spacer w lesie bezcenny - czuć zbliżającą się jesień. W lesie wilgotno, ale bez przesady, przydałby się jeszcze jeden dzień opadów, tyle że prognozy w tym zakresie są raczej sceptyczne....
(30/h) Witam wszystkich miłośnikow leśnych wędrówek. Pierwszy w tym roku wypad do lasu czyli sezon otwarty. Zbyt późno, ale cóż "taki mamy klimat". Las sosnowy. Do koszyka co nieco wpadło. I tak 65 podgrzybków, 78 rydzy, 8 płachetek kołp. Liczyłam na kurki - niestety ani jednej nie udało się znaleźć. Może następnym razem. Pozdrawiam wszystkich Grzyboświrków.
(6/h) Brzeziny + wejmutka. W wejmutce niedobitki maślaków i... RYDZÓW (!!!), ale niedobitki tylko dlatego, że ktoś nas uprzedził. W brzozach 1 kozak brzozowy i kilkanaście dorodnych, zdrowych, pięknych zajączków. Dodatkowo dwa gołąbki jadalne (+wielkie ilości niejadalnych), garść tańcówek, cztery złotopore i tradycyjnie trzy pieczarki z własnego trawnika. W lesie MOKRO (nie, nie wilgotno, tylko mokro), więc powyższy zbiór uważam za początek wysypu.
... szerzej o tym grzybobraniu ...
Dodatkowo garść informacji: bór sosnowy, który wygląda i nawilżony jest jak malowanie niestety puściuteńki. Nawet niejadalnych brak. Nie ma też - o dziwo - kani. Spodziewam się, że przy takiej tendencji (opadowo-temperaturowo-wegetacyjnej) będziemy mieli w regionie tradycyjną jesień, tj. podgrzybki brunatne pojawią się dopiero za tydzień-dwa. Natomiast w kwestii pozostałych grzybków, to ewidentnie las się dopiero budzi i z pewnością w najbliższych dniach obrodzi. ps. Grzyby są w głębi lasu. Na brzegach, gdzie zbyt długo i zbyt mocno w poprzednich tygodniach operowało słońce, wszystko dopiero zaczyna odżywać.
... szerzej o tym grzybobraniu ...
po przeczytaniu występowania grzybów w Wlkp., miał to być wypad rozpoznawczo - spacerowy, a tu taka miła niespodzianka, frajda i niedowierzanie, sucho, trzaskały gałązki pod stopami a jednak były i to piękne!
(35/h) podgrzybki tak duże, że 120 sztuk zapełniły 3 wiadra, ale twarde i zdrowe. Bardzo mało młodych. Prawdziwków dużo, ale tak robaczywe że nie ma co zbierać. Kilka koźlaków, parę maślaczków. W lesie pusto. Nikt się nie spodziewa takiego rzutu o tej porze
(16/h) Wczoraj pół godzinki deszczu. Mało, malusieńko, ale był i zrosił ziemię, lasy. Dzisiaj oczywiście leśny spacer. Właściwie nie ma o czym pisać. Zbiory ciągle takie, albo prawie takie same. na obrzeżach 18 maślaków ziarnistych, a w głębi lasu 15 podgrzybków złotoporych……………..
... szerzej o tym grzybobraniu ...
Ranek w rosie. Wczoraj całe pół godziny deszcz, deszcz i jeszcze raz deszcz- marzycielka ze mnie. W każdym razie popadało. Słoneczko na niebie, a ja w stronę lasów wypadzik poranny uskuteczniam. Za skarby świata nie zrezygnowałabym ze spaceru po lesie po wczorajszym deszczu. W lesie tym razem, nie tylko drożynki zmoczone, ale wszystko wokół, gdzie by stopy nie postawić. To uwielbiam. Pokryte kropelkami deszczu listowie, skrzące się w porannym słoneczku. Zupełnie inny klimat w lesie, wilgotne przesycone żywicą powietrze. Cudownie. Na nic z grzybów nie liczyłam. Tak sobie powolutku po lesie spacerowałam, mając w pamięci i przed oczyma zbiory naszej Fijajum. Popatrywałam w dębach, bukach, gdzie w normalnych sezonach rosły borowiki, ale dzisiaj niestety żadnego z tych upragnionych gości nie spotkałam. Taka widać moja dola- chodzić napawać się lasami i cieszyć innych osiągnięciami. Las się nade mną chyba ulitował i co mógł na mej drodze ukazał. Znalazłam na obrzeżach 18 maślaczków ziarnistych. Natomiast wzdłuż leśnych ścieżek i głębszych lasu zakamarkach 15 podgrzybków złotoporych. Przekwitłe i siejące grzybnię dorodne purchawki. Troszkę innych pojedynczych blaszkowców. Pobyt w lesie umiliły swoimi figlami dwie przesympatyczne wiewiórki. Hałasu tyle narobiły, jakby jakiś gruby zwierz w krzewach baraszkował. Przemiłe rude leśne piękności. Spacer udany, zbiory przewidywalne- choć ilością i jakością byłam mile zaskoczona. Może niebawem w przyszłości nie tak znów dalekiej coś z bardziej oczekiwanych okazów uda mi się pozyskać. Wlesie spędzone ponad dwie godzinki i przedeptanych 6 km. Brak grzybów to i dystans całkiem spory. Nasycona mokrym, słonecznym lasem przesyłam z mych stron przemiłe pozdrowienia :)