szerzej:
- Jezu ile tu grzybów!!!
Okrzyk przemknął za rowerzystą szybko zjeżdżającym w dół zbocza. Czujnie uniosłam głowę i spojrzałam na D.
- Trzeba sprawdzić - powiedział i wrócił do cięcia grzybów. Rozejrzałam się, ja również miałam w zasięgu wzroku całkiem sporo. Skinęłam głową i zajęlam się zbiorami.
D. skończył pierwszy i wolnym krokiem udał się w stronę ścieżki, którą przed chwilą przemknęli łowcy adrenaliny.
- Musisz to zobaczyć - usłyszałam, zresztą nie pierwszy raz dzisiaj.
No tak, z rozpędzonego roweru trudno rozróżnić gatunki grzybów, ale wśród licznego stada niejadalnych blaszek rzeczywiście bawiło kilka sporych podgrzybków. Parę kroków ponad ścieżkę i znów trzeba przysiąść do cięcia.
- Masz jeszcze miejsce?
Spojrzałam w dół na wyciągniętą awaryjnie szmacianą torbę, z koszyka już od pewnego czasu się wysypywało a w samochodzie czekał drugi wypełniony po brzegi. Dobrze, że w ostatniej chwili przezornie wrzuciłam do bagażnika plastikową skrzynkę.
- Jeszcze trochę wejdzie.
D. ruszył w górę, ale zapowiedział, że schyla się już tylko po prawdziwki. Ja ze smutkiem patrzyłam na kolejne podgrzybki pleśniejące w gałęziach. Nikt tu nie zajrzał kiedy były piękne i młode.
To miał być wyjazd na zwiedzanie Kotliny Kłodzkiej.
- Żadnych grzybów - zapowiedziałam stanowczo w piątek, pakując przewodniki i zakupione dużo wcześniej bilety do Jaskinii Niedźwiedziej. Ale koszyki i kalosze i zawsze mają miejsce w bagażniku, kiedy trwa sezon. A lasy po drodze były takie piękne...
szerzej:
Jeśli chodzi o sztuki, to jakby to podzielić na kilkanaście km i 10 h chodzenia to wypada blado, ale parę unikatów (piaskowiec kasztanowaty czy szyszkowiec szyszkowaty, oba gat. z rodziny borowikowatych) oraz piękno ceglaściaków przyniosło niemałą radość. Jak dodam do tego spotkanie ze żmiją czy natrafienie na ul dzikich os w ziemi, to cały dzień uważam za bardzo udany.
Z szyszkowca pobrałem zarodniki, spróbuję go rozmnożyć w moich lasach, parę lat temu udało mi się to z podgrzybkiem pasożytniczym, więc kto wie...
szerzej:
Eh latwo nie jest, troche czulem sie jak kozica, ale czego sie nie robi grzybkow w marynacie lub pysznego sosu. Mysle ze z czasem tez poznaje sie teren i sa trasy gdzie letwiej podejsc do miejscowek. W Gluszycy trafilem troche podgrzybków ale na bardzo stromych zboczach i po 2 godzinach zrezygnowalem. W Sieniawce gdzie robilem pierwszy postoj nie bylo nic.
Bilans dnia bez robaczywych: 15 prawdziwków, 3 borowiki, okolo 200 podgrzybków, 5 ceglastych, 1 kania. Pozdrawiam
szerzej:
Jest jeszcze jedna nieprzyjemna sytuacja, mianowicie śmieci, k.... a ludzie, zabierajcie te butelki ze sobą, zastaliście czysty las, a robicie śmietnisko z plastikowymi butelkami. Jak spotkam kogoś kto wywala śmieci, gwarantuje że będziesz w zębach to wynosił. Sorki że się uniosłem. Zbieractwo grzybów to spokojne i przyjemne hobby, chciał bym by takie zostało, a nie przeistaczało się w spacer po wysypisku śmieci.
szerzej:
W duszy gra sygnalizator brań podczas odjazdu karpia 😁