szerzej:
Darz Grzyb!;-) Zrobiłem poruszenie wpisem na blogu o wzroście napięcia grzybowego. Towarzysz Wojciech rodem z Puszczy Knyszyńskiej – niezwykle szanowana i ważna persona Komitetu Centralnego Partii Wrocławskich Grzybiarzy napisał do mnie, czy mój zbytni hurra-optymizm nie jest aby za mocny, bez rzeczywistej analizy warunków pod ewentualny wysyp grzybów na dolnośląskich nizinach.;)) Nie pozostało mi nic więcej, jak wykorzystać dzień wolnego i udać się w piątkowy, dwudziesto-lipcowy poranek do Bukowiny Sycowskiej, celem osobistych oględzin pod kątem grzybowym części terenów działalności Partii. Dla celów propagandowych, szybko zacząłem pstrykać zdjęcia kałużom aby – w razie partyjnej reprymendy – odpowiedzieć Towarzyszom, że skoro jest wilgoć, to grzyby będą. Wszak propaganda to chleb powszedni działalności Partii.;)) Po pierwszych oględzinach kilku miejscówek grzybotwórczych na krawce, borowiki, kanie i kurki, jedyne, co mogłem napisać we wstępnym raporcie dla Partii o stanie występowania grzybów to padaka. Wynik „ZERO” Partia nie toleruje i nie przyjmuje. Myślami byłem już w samolocie do Ameryki Południowej…;)) Mając pełne portki strachu, dałem nura w lasy aby znaleźć cokolwiek. Wreszcie ujrzałem Bukowinę skąpaną w wodzie jak należy. Deszcze solidnie nawodniły lasy, ale temperatury po opadach poszły ostro w górę i za kilka dni po tych opadach na wierzchu nie będzie śladu. Liczę jednak, że to, co wtłoczyło się do ściółki, chociaż trochę pobudzi świat grzybów w najbliższym tygodniu. Już bukowałem lot do Brazylii w obawie przed Partią i wreszcie zobaczyłem pięknego, młodego koźlarza topolowego.;-) Obok był drugi – znacznie mniejszy, którego zostawiłem w lesie. Niedaleko zauważyłem ślimaka zbliżającego się na obiad w składzie gołąbka o zielonej barwie kapelusza. Za chwil kilkanaście i minut 10, ujrzałem muchomora czerwieniejącego i kępkę maślanek. Przechodziłem obok znanej mi od lat łąki na skraju zagajnika sosnowego i zobaczyłem kilka sztuk pieczarki. Niestety wszystkie były robaczywe. Znalazłem zmokniętą kanię i kolejną kępkę maślanek. Kania bardziej przypominała zmokła kurę i nie nadawała się do wzięcia. Kolejne gatunki utwierdziły mnie w przekonaniu, że grzyby – bardzo nieśmiało, ale zaczynają się pokazywać i być może w następny weekend, będzie można znaleźć tak oczekiwane przeze mnie koźlarze pomarańczowożółte lub kurki. Temperatury wprawdzie są za wysokie, ale w gęstwinach leśnych coś powinno miejscami wyskoczyć. Nadal podtrzymuję element mojej grzybowej propagandy.;)) Znalazłem też 7 młodziutkich maślaków żółtych, które zostały w lesie z uwagi na zbytnie podobieństwo do główek od szpilki. Tak młodych grzybów nie zbieram. Za to zaszyłem się na 10 godzin w jagodnikach. Okupacja runa leśnego zakończyła się zbiorem pachnącego kosza jagód. Jagody na ten rok już się kończą. Wprawdzie ostatnie deszcze coś tam jeszcze uratują, ale - według mnie - z końcem lipca będzie już po sezonie. Przynajmniej w Bukowinie. Susza zrobiła swoje. Zostaną ewentualnie jakieś niewielkie skrawki/enklawy jagodowe. Najważniejsze, że po wielu tygodniach grzybowej pustki, znalazłem jakiekolwiek grzyby i wyciszyłem gniew partyjnych Towarzyszy-Grzybiarzy.;)) Podsumowując - dzięki Bogu za deszcze, które uratowały lasy m. in. przed tym, co się dzieje w Szwecji. Czy pierwsze, bukowińskie kozaczki, kury i inne grzyby wyklują się? Trzeba będzie za tydzień sprawdzić. W razie czego, brak grzybów będzie można "zrzucić" na piątkową pełnię Księżyca i jego zaćmienie.;-) Serdeczności dla Admina i Bractwa Grzybowego!;-) Wersja brutto wpisu: https://www. lenartpawel. pl/sytuacja-grzybowa-w-bukowinie-sycowskiej-po-opadach. html
szerzej:
Witam grzybiarzy. Tradycyjny spacer po lesie w godzinach popołudniowych. Jeszcze nie pachnie grzybami ale jest całkiem przyjemnie. Pojawiają się muchomory czerwone i inne trujaki... lada dzień... taką mam nadzieję, że coś w końcu ruszy. Z lasu wyniosłam 1 kanię, 1 podgrzybka (przytulił sie do drzewa i 1 sitaka.
szerzej:
… chwila przerwy między deszczem a ulewą i kto żyw do lasu na poszukiwanie pięknych, młodych prawdziwków ale nic z tego… trzeba czekać. Jak widać zmiany w klimacie już są widoczne- nazbierałam dziś więcej podgrzybków (jesiennych) niż prawdziwków. Może i u nas zaczną rosnąć słynne Белые грибы :):) :) pozdrawiam
szerzej:
Odwiedziłem 3 miejscówki, w dwóch był ktoś przede mną w związku z tym zastałem tylko korzenie i jednego borowika. Reszta znaleziona w trzeciej miejscówce gdzie nikt ostatnio nie zaglądał, a borowiki cierpliwie na mnie czekały :) Jak na pierwszy wypad sezonu jest nieźle, cały czas pada, w lesie ściółka mokra więc wkrótce powinien być wysyp.
szerzej:
Po zeszłotygodniowych opadach liczyłem że w borach dolnośląskich coś drgnie. Szczególnie spodziewałem się kurek na swoich wypróbowanych miejscówkach. Nic z tego. Nie pamiętam w połowie lipca tak pustego lasu. Jasne że często nie znajduje się nic jadalnego ale nie o to chodzi. W najgorszym sezonie i w największą suszę spotykałem zasuszone olszówki albo jakieś ledwie żywe gołąbki. Nawet zimą w lesie widać grzyby. A teraz nic. 5 godzin w borach i zupełna próżnia. Było w tym widoku coś strasznego.