(40/h) Puszcza Zielonka jakoś nie cieszy się popularnością wśród znajomych grzybiarzy, choć to rzut beretem od Poznania. Godzinka konkretnego pedałowania i jestem w ciekawym, różnorodnym lesie; wzgórza i otwarte przestrzenie chwilami przypominają - nie przesadzam! - przepiękny Beskid Niski. Ale do rzeczy. Wykonałem kilka szybkich skoków wgłąb, pozostawiając rower przy leśnych szlakach, a efekt to piękne podgrzybki brunatne zebrane w sośnie z domieszką liściastych oraz garść podgrzybków złotawych pod dębami. Liczyłem na borowiki ale trafił się tylko jeden; czyli honorowy gol zdobyty. Ciekawe: wczoraj w Wiórku komary cięły wściekle. W Puszczy Zielonce zaś nie ma ich wcale, zero zupełne, choć przecież jest tam kilkanaście jezior i strug, więc wilgoci/wody nie brakuje. Czy ktoś umie to wyjaśnić? Znawcy komarów, oddaję Wam głos! [zdjęcia grzybów nie dodaję, bo aż tak to znowu nie ma się czym chwalić, wrzucam za to żuczka:-]
(30/h) Dziś Niedziela, dużo ludzi, Lecz wszystkie go nie wyzbierali, wypad uznaje za udany 4 godziny w lesie i każdy miał pełne wiadro. Trochę Kurek, dużo podgrzybków, kozaki i jeden prawdziwek
(50/h) Borowiki brunatne (czarne łebki) las sosnowy, mech 2,5 godziny w lesie grzyby bardzo zdrowe 10 % z lokatorami młode świeże po nazbieraniu pełnych koszyków zostawiliśmy mozliwość innym grzybiarzom na zbieranie, żona zebrała więcej jak ja
(20/h) Las głównie iglasty, pojedyncze drzewa liściaste. Byliśmy we 3 osoby, łącznie niecałe 2 godziny zbierania. Sporo podgrzybków, miodówek i 3 kozaki. Początek sezonu udany.
(40/h) Przez 4,5 godziny zebrałam 185 grzybów. Głównie podgrzybki, 6 kozaków, 6 kurek, 6 maślaków, 4 borowiki - łącznie 4,5 kg. Jak na pierwsze grzybobranie rewelacja. Na zdjęciu grzyby po 2-ch godzinach zbierania.
(40/h) Witam! Dzisiaj o połowę mniej grzybow niz W ubiegłą niedzielę jednak za to bardzo dobrej jakosci-prawie same maluchy, poza kilkoma olbrzymami-też zdrowymi i średnicy ok. 20 cm. 90%zbioru to podgrzybki, 8 szt. piaskowcamodrzaki, kilka zajączkow, 3 kozaki i parę kurek. Efekt 2 pełne koszyki. pozdrawiam.
(7/h) Wiórek - dyżurny kompromis między prawdziwą grzybową wyprawą a zaleganiem w domu. Wystarczy wskoczyć na rower i jak dobrze depniesz to po 40 minutach jesteś. Szybki popołudniowy rekonesans w różnych punktach tego różnorodnego lasu (sosnowy, mieszany, dębowy) dał skromny ilościowo ale za to obiecujący rezultat, bo wszystkie grzyby - podgrzybki brunatne i złotawe oraz "aż" jeden borowik - to młode i zdrowe okazy. Czyli najlepsze przed nami! Wróciłem pogryziony przez komary i cały w pajęczynach ale zadowolony, bo rower + las = radość. A sos na kolację to wisienka na torcie.
(25/h) Dzisiaj pierwszy wypad na grzyby w tym roku i wrażenia pozytywne. W miejscowości Węgierskie zebrałem 15 Sów ( 14 kańczubajek i jedna czubajka czerwieniejąca ) innych grzybów jadalnych brak w tym lesie. W Zielniczkach przez ok godz. zbierania znalazłem 11 maślaków żółtych 3 zajączki oraz ok 30 podgrzybków złotoporych było ich więcej ale w większości robaczywe.
(50/h) Nie zgadniecie gdzie byłam. Ano pojechałam dzisiaj tak, troszkę na lenia- bo w lesie dopiero o 7,00- do lasów na prawdziwe grzybo-koszenie. To był prawdziwe - taki w jesiennych -prawie, bo kalendarz mówi co innego- klimatach i z jesiennymi zbiorami wypad leśny. Rano +13, lekkie chmurki, piękna rosa, dzień nie miał być zbyt upalny- czyli po porannej kawce kierunek Nowy Tomyśl. Troszkę czasu upłynęło od mojego ostatniego pobytu w tych pięknych, łatwych w chodzeniu lasach. Prosto, przejrzysty las, brak stert gałęzi, krzaczorów, po prostu łatwizna. Raz kiedyś od ekstremalnych klimatów należy odpocząć. Na początek obrałam za cel miejsca porostu koźlarzy i borowików. Wiadomo, na co każdy ostrzy sobie nożyk. Udało się wypatrzeć 6 borowików i 12 koźlaczków. Od pomarańczka po beże i brązy. Cała kolekcja kolorystyczno -wielkościowa. Poszwendałam się troszeczkę i postanowiłam jednak uderzyć w klimaty podgrzybkowe. Pomalutku, podziwiając piękno naokoło mnie, wdychając wspaniałe orzeźwiające chłodne powietrze zostawiłam koźlarze, zbliżając się do miejsc podgrzybkowych. Powitały mnie - najpierw na skrajach lasu przepiękne brązowe łebki - pierwsze zameldowały się te największe. Je wypatrzeć nie było trudno. Widoczne na ładnych kilka metrów. Niektóre połączone w promocji z maleńkim, lub większego kalibru ślimakiem. Uważnie obchodząc wielkich zuchwalców, natrafiałam na małe i maleńkie octóweczki, na grubaśnych pochowanych głęboko w przepięknym mchu nóżkach. To dopiero była frajda te cudeńka wydłubywać i wrzucać do koszyka. A zbierając te maluchy, nikomu nie muszę mówić jak długo trzeba się gimnastykować aby przykryć dno kosza, lub uzbierać tyle, żeby było widać postępy. Były miejsca w lesie, że dosłownie kosą można było ciąć. Tam w ciągu minuty można było znaleźć i 15 szt. Były też miejsca, gdzie w ubiegłym roku rosły na potęgę, a dziś nie było śladu grzybów. Gdzieniegdzie zielony mech rozświetlały plamy żółciutkich Kurek- wielkich niosek - rosnących samotnie, lub ich skupiska po kilka sztuk w stadzie. Wszędzie pełno goryczaków żółciowych, krowiaki aksamitne też pięknie komponują się z zielonym mchem. Dodatkowo gąski, Gąsówki, muchomory, od żółtych małych po potężne czerwone talerze. Widok tak kolorowego lasu - niezapomniany. Na zielonym mchu paleta różnobarwnych blaszkowców. A między tym wszystkim one -piękne podgrzybki, na grubych nogach, z ciemnobrązowymi aksamitnymi łebkami. W lesie zabawiłam coś niewiele ponad 2,5 godzinki. W tym czasie udało mi się zebrać 5,8 kg pięknych grzybków w czterech gatunkach. Na foto- zbiorówka mieści się w naprawdę potężnej misce- znajdowane borowiki, następnie podgrzybek rosnący w bliskim sąsiedztwie potężnego mrowiska. Tak rosły jeszcze trzy sztuki- dosłownie naokoło. koźlarze i kurki dzisiaj do foto nie pozowały. Kurek uzbierałam sporą miseczkę. Co chcę dodać- to to, że jeśli tylko coś znalazłam, albo spróbowałam zrobić foto, natychmiast dopadała mnie cała chmara komarów-cięły niemiłosiernie. To nie znaczy wcale, że gdy szłam miałam spokój. Też próbowały mnie z lasu przegonić. Dodatkowo czas "uprzyjemniały" natrętne strzyżaki. Z towarzystwa latającego to by było wszystko. Między sosnami w oddali, a to z lewej strony, a to z prawej czasami zauważyłam konkurencję. Tak, że samodzielnie, bez asysty- sporo oddalonej- w lesie dzisiaj nie udało mi się zbierać. Wyjazd cudowny. Plony w dwóch pełnych koszach. Doznanie nie do opisania. Czas nas grzyboświrniętych dopiero się zaczyna. Serdecznie wszystkich pozdrawiam - życząc pełnych koszy- na całym naszym grzybo-terenie. :)))))))))
(70/h) zrobil sie wysyp prawdziwków ale tylko na podmoklym terenie i wduzej trawie miejscami do 15 prawdziwków w iednym miejscu podgrzbkow jeszcze malo
(1/h) Głównie las sosnowy z pięknym mchem i krzewami jagód. Wilgotno. Ale zbiór to 1 honorowy gol na godzinę, co łącznie dało dwa kozaki, podgrzybka brunatnego i kilka małych złotoporych/złotawych (tych z "popękaną" zamszową skórką) na okrasę. Tym niemniej wyprawa wspaniała, sos na kolację jak się patrzy, no i jest optymizm, bo najlepsze dopiero przed nami!
(25/h) Szukanie pozostałości po poprzednikach. tylko małe, ukryte w liściach, gałęziach. 23 borowiki, kilka podgrzybków, maślaków i garść kurek. pozdrawiam wszystkich grzybowo zakręconych
(8/h) 2 osoby na grzybach. 20 sztuk różnych typów: podgrzybki, kozaki, kurki, 2 prawdziwki. Sporo dużych grzybów. Najwięcej grzybów w młodniku sosnowo-brzozowym.
(30/h) Już sucho (podłoże piaskowe) ale grzyby będą. To co znalazłem nie powala z nóg ale jest fajnie -na grzyby jeżdżę raz w tygodniu i w tym roku było już znacznie lepiej ale te trzy wiaderka kurek i około 20 krawatów też cieszy