(50/h) w zasadzie nie ma grzybów - nic, zero, null - na szczęście znalazły się 3 miejsca kurkowe, w każdym po kilkadziesiąt sztuk. Za dużo na jutrzejszą jajecznicę :)
(10/h) Konkretnie lasy przed Dobrą, patrząc w kierunku drogi do Bolesławca. W lesie można liczyć wyłącznie na kurki, głównie drobne. Z kronikarskiego obowiązku - trafił się również jeden muchomor rdzawobrązowy. Niekoszykowych grzybów śladowe ilości, i do tego wyłącznie w jednym gatunku - prawdopodobnie muchomory narcyzowe.
(20/h) Na to wychodzi że to już końcówka czerwcowych grzybów, więcej już ludzi w lesie niż grzybów. 40 prawdziwków i nic więcej a do tego trzeba się solidnie po górach nachodzić. Nic nie pozostało tylko czekać do lipca jak pojawią się inne gatunki borowika bo teraz królował tylko usiatkowany.
(60/h) Po dwudniowych elewach grzyby nasączone jak gąbka, ale nie można narzekać, ponad 80 prawdziwków już znacznych rozmiarów, mniejsze można tylko znależć w zacienionych miejscach, spora ilość kurek takich wymiarowych (250) reszta to drobnica
(80/h) las mieszany, cholernie duszno i wilgotno 2 h spacer i ponad 140 pięknych kurek 15 borowików szl. i garść koźlarzy Pewnie byłoby więcej lecz upał i chmary komarów i innych insektów wypendziły z lasu
(50/h) Dzisiejszy wypad do lasu przyniósł niezłe rezultaty-około 120 prawdziwków usiatkowanych z tym że niebyły już tak robaczywe jak w ten czwartek. Były większe i dlatego nie miałem już do czego zbierać, a ponadto padający deszcz nie pozwolił mi już dłuższe chodzenie bo pomimo kurtki przeciw deszczowej przemokłem do cna.
(50/h) odpisuje na pana prożbę ale nie wiem czy panu coś to da gdyż lasy rościszowskie są rozległe i nie w każdym miejscu rosną tak wspaniałe grzyby. Każdy grzybiarz ma swoje miejsca i raczej nie ujawnia tak słodkiej tajemnicy co dokładności miejsca występowania grzybów
(50/h) W nie chodzonych miejscach w ciągu 3 godz znalazłem około 200 kurek, 90 prawdziwków usiatkowanych, 15 prawdziwków szlachetnych. Co do większości prawdziwków do domu doniosłem tylko kapelusze gdyż trzony były z lokatorami
(10/h) Niewysokie zagajniki z przewagą drzew liściastych. Generalnie sucho. Mało młodego grzyba. 21 prawdziwków, kilka koźlarzy, jedna kania, kilka podgrzybków, ok kilograma małych i średnich kurek. Trzy godziny chodzenia w dwie osoby, wyjazd z Wrocławia ok. 5:30 i powrót przed dziesiątą bowiem w lesie gorąco i duszno.
(1/h) Chyba ktoś mi zaczarował las!!! :) wszędzie piszą że cos jest, ale nie w moim lesie! Jeden jedyny prawdziwek. Mówią że jedna jaskółka wiosny nie czyni ale może ten jeden prawdziwek wysyp uczyni!!!
(9/h) Poniewarz Wałbrzych mozna nazwać zielonym miastem moje krótkie spacery rozkładają się na różne zakątki tego miasta. Tym razem wybrałem się na niewysoką, zalesioną hałde pokopalnianą. Efekt 2 godziny i 19 młodych, ślicznych i przede wszystkim zdrowych koźlarzy brązowych. Kolejny spacer udany. Pozdrawiam grzybiarzy.
(1/h) piękna pogoda, piękne lasy - tylko gdzie te grzyby? Zagajnik sosnowo-brzozowy i znaleziony jeden kozak (zdrowy) i jeden borowik (robaczywy). W oddali spacerował miejscowy pan z wiaderkiem więc bardzo możliwe, że jeśli było coś więcej- to właśnie on wyzbierał.
(6/h) Wyjście na godzinkę w celu sprawdzenia jak sytuacja z grzybkami. Efekt 4 śliczne młode borowiki szlachetne, 1 koźlarz pomarańczowożółty, 2 czybajki czerwieniejące i garść kurek do zabrania. Spora ilość maleńkich kurek.
(10/h) Kurki małe w młodych lasach iglastych, prawdziwek usiatkowany, podgrzybek -epizodycznie, kania, kozak babka, grabowy -lasy strasznie niszczone i dewastowane przez masową wycinkę drzew
(3/h) jak na razie to kicha nie ma grzybów w lesie, trzeba jeszcze poczekać z miesiąc i może coś ruszy, pojechałem rowerem na godzinkę żeby zobaczyć czy coś jest i znalazłem tylko 3 zajączki
(10/h) Obeszłyśmy swoje miejsca z mamą w 2 godz. Efekt: garść kurek, 2 kozaki czerwone i 1 brązowy oraz 3 stare podgrzybki z mieszkańcami. W lesie robi się już sucho, podgrzybki się skończyły. Tak sobie myślę, że trzeba wybrać się w miejsca typowo kozakowe i zobaczyć jak tam wygląda sytuacja.
(6/h) Witam maniaków grzybów. Poniewarz lekarz zalecił mi dużo spacerów, a uwielbiam chodzić po lesie bardzo często kontroluję wałbrzyskie lasy. Dzisiaj odwiedziłem okolice zamku Książ. Półtorej godzinki 8 podgrzybków, 2 ceglaki i 2 mlode prawdziwki. Wszystko zdrowe. Krótki spacer udany.
(4/h) Darz Grzyb!;) Zgodnie z tym, co zapowiadałem - w środę pojechałem głównie z nastawieniem na koźlarze czerwone i pomarańczowożółte. Nakręcony po ostatnim, dobrym zbiorze, jechałem pełen optymizmu, chociaż (co może zabrzmieć paradoksalnie), zaniepokoiły mnie deszcze, które przetoczyły się od niedzielnego popołudnia do poniedziałkowego wieczoru ponieważ nie były to zwykłe opady a nawalne, związane z oberwaniami chmury na froncie chłodnym. Moje obawy niestety się potwierdziły. Po przyjeździe do Międzyborza poczułem się, jak na górskim szlaku - po polnych i leśnych drogach płynęły jeszcze strumyki a jak zacząłem chodzić po pierwszych, kozakowych miejscach to zdębiałem - prawie w każdym miejscu stała woda. Musiałem wiele razy modyfikować trasę mojej wycieczki z uwagi na duże rozlewiska i totalnie przemoknięty grunt. Po około dwóch godzinach krążenia po okolicznych skrajach, wszedłem na dobre w głąb lasu, licząc, że tam będzie lepiej. I było ale tylko pod jednym względem - mniej rozlewisk;-) Grzybów jak na lekarstwo. Incydent grzybowy, który wystąpił w niedzielę i był prawdopodobnie zalążkiem wysypu, został storpedowany przez niedzielno-poniedziałkowe oberwania chmury. Wiosna 2011 i 2012 była na tych terenach bardzo sucha a teraz, paradoksalnie, problemem stał się nadmiar wody. Moim subiektywnym zdaniem nastąpiła destabilizacja warunków do wysypu grzybów (całkowite pomieszanie proporcji w ilości wody, która jest potrzebna do wzrostu grzybów a faktycznymi opadami). W innych rejonach Polski może nie ma tego problemu - wiadomo, że pomimo niedużej powierzchnii naszej ojczyzny - warunki pogodowe w jej różnych częściach mogą i często są skrajne. I tak też bywa z grzybami - w jednych miejscach koszą a w innych - totalna klapa.;) Rozmawiałem z miejscowym grzybiarzem, który mówił, że w niedzielę wieczorem dosłownie modlił się z rodziną bo takiej ulewy jeszcze nie widział i bał się, jak to się skończy. Na moje oko to spadło tam więcej desczczu niż we Wrocławiu. Z grzybów dopisały tylko kurki, które uratowały honor (ok. 40 dkg);-) Z innych jadalnych, które znalazłem to 4 kozaki czerwone i kilka szarych - tylko jeden zdrowy. I na koniec wrócę do komarów - depczę te lasy już 26 rok, mieliśmy skrajnie mokry rok 1997, który przyniósł powódź stulecia, bardzo mokre wiosny w 2009 i 2010 roku ale w żadnym roku nie było ich tak dużo. To, co wyprawiają z człowiekiem, który znajdzie się w lesie, woła o pomstę do niebios;-) Siadają i natychmiast kłują. Jest ich miliony, do tego na dokładkę mamy wysyp kleszczy - ich ilość też może przerazić i much, które wprawdzie nie gryzą ale tak upierdliwie latają, że staje się to męczące. Teraz meteo zapowiadają kilka dni upałów i w związku z tym będzie się kluć kolejne pokolenie wszelkiego dziadostwa;-) Jagody jeszcze zielone i na moje oko, trzeba jeszcze ok. 1,5 do 2 tygodni poczekać na ich dojrzewanie. Chociaż w takich komarowo-kleszczowo-musznych warunkach nie wyobrażam sobie ich zbioru.;-) Chyba, że w stroju astronauty.;-)) Mimo wszystko bądźmy dobrej myśli, gorąco pozdrawiam!;-)
(35/h) Darz Grzyb!;) W niedzielę wyskoczyłem do Grabowna Wielkiego żeby sprawdzić co się dzieje w lasach. Było bardzo duszno i gorąco. Jak to się wszystko skończyło to widać było wieczorem podczas "lekkiego" oberwania chmury.;) W lasach wilgotoność w granicach 90-95%. Tak zlanych lasów dawno nie widziałem. Nawet w gęstych świerkch ściółka mokra. Zaczyna się też coraz więcej dziać. Przede wszystkim do boju ruszają koźlarze i prawdziwki. Ze ściółki wychodzi dużo młodzieży. Mój zbiór to 65 koźlarzy czerwonych, 30 pomarańczowożółtych, 10 brązowych (z tego 2 robaczywe), 8 borowików ceglastoporych (jeden robaczywy), 24 prawdziwki - wszystkie młode (2 robaczywe), 1 maślak zwyczajny i ok. 30 dkg Kurek, których nie wliczyłem do sztuk grzybów na osobogodzinę. Kurek było znacznie więcej ale były tak drobne, że musiałbym nazywać się Conan Barbarzyńca a nie Paweł, żeby wyskubywać je z ziemi.;-). Z niejadalnych też asortyment powoli się rozkręca - od różnych gatunków muchomorów, po gołąbki, czernidłaki itp. Najbliższe tygodnie będą wybitnie "pod napięciem" dla wszystkich grzybowych maniaków, których serdecznie pozdrawiam. Jedna istotna rzecz - w tym roku komary chyba zachorowały na wściekliznę - są tak upierdliwe, że atakują chmarami nawet w pełnym słońcu. Pomimo zastosowania różnych wynalazków, szybciej wymieniłbym miejsca, w których mnie nie ugryzły niż miejsca, gdzie dotarły te wampirzyce.;-) W środę planuję uderzenie od samego rana na koźlarze. W załączeniu młodziutki Boletus Edulis, który powoduje wzrost ciśnienia tętniczego u każdego grzybiarza.;-))
(1/h) Mam takie przemyślenia że, dlatego nie ma u nas grzybów bo było za mokro i za zimno. Wchodząc do lasu wyobrażałam sobie ile ja to tych grzybów nazbieram, a tu marne pare kurek (było ich troche więcej, ale mniej więcej, wielkości szpilek) No nic czekam na lepsze czasy! :) i mimo że trzeba zrobić 20 km w jedną stronę to i tak będę zaglądać do lasu chociaż by po to żeby przywieźć garstkę kurek :):) :)
(15/h) w lesie mokro i parno, bylem rowerem na dwie godzinki obskoczyc znane miejscowki, w tych co jesienia zbieralem podgrzybki nie ma nic, ale w innym miescu 33 kozaki brazowe, prawdziwków zero, tak samo podgrzybka, ale beda bo cieplo, mokro i parno w lesie.
(25/h) w piaskowym lesie pachnąco, wiosennie i... sucho - wyschnięte zeszłoroczne mchy, zaczyna rosnąć trawa, kwitną borówki. Oprócz malutkich kurek dwa maławe i robaczywe prawdziwki.
(10/h) Byłam z mamą, przez 2 godz. nazbierałyśmy ok 40 podgrzybków (ciemnobrązowych), 3 maślaki, są też mikroskopijne kurki i mnóstwo komarów. W lesie jest mokro i dużo białej grzybni.