(15/h) Sucho się robi! W wysokim lesie bukowym podszytym młodnikiem też bukowym, wśród liści - same boletusy usiatkowane, wszystkie nóżki zaczerwione. Ale da się zawsze wykroić coś na suszarkę. W sumie grzybobranie to wyścig z robalami kto pierwszy: ja czy one w kapeluszu... A łebki popalone w słońcu wyglądają jak pisiekane nożem Pojawili się "skupiarze" i biorą wszystko - te z robalami też. A potem robi się z tego grzybowe zupki w proszku. Smacznego:-/
(30/h) zebrałem po 2,5 godz. jeden ceglastopory oraz ok 200 kurek wielkosci20mm. Duzo drobnych kurek wielkości lebka od szpilki. Wszystko w młodym lesie debowym, w innych miejscach pusto.
(1/h) 3 koźlarze pomarańczowożółte i ze 100 kurek, których będzie nie więcej niż 0,10 kg. Nie rosną, można powiedzieć, że bezgrzybie - na 3 godz. chodzenia po lesie i młodnikach trafiłem na 1 jakiegoś psiaka i 1 gołąbka (którego kapelusz jeszcze całkiem nie wyszedł z podłoża).
(10/h) Kilkunastominutowy wypad do najbliższego wysokiego lasu-spiżarni po boletusy na dzisiejszy sosik.... Ten na zdjęciu największy. Wszystkie mniej lub więcej zaczerwione. Sucho!
(0/h) W całym kraju pono leje, a tu na Pojezierzu Drawskim susza jak na pustyni! Nie spadała kropla deszczu od 7-9 dni! Po kurki, które upatrzyłem sobie w zeszłym tygodniu, w ogóle się nie schylałem - przez 5 dni nic nie urosły i są nadal tak mikre, jak były. A jeszcze 2 tyg. temu zapowiadało się, że będzie to wczesny i urodzajny rok...
(3/h) W centrum jest jeden z największych w Europie cmentarzy, gdzie wiele ciekawych gatunków drzew (miłorząb. stare cisy, rododendrony i inne). No i grzyby można znaleźć... Na foto żagiew łuskowa średnicy ponad 35 cm. Babcia cmentarna mnie pogoniła grabkami, jak robiłem to zdjęcie:-). Widziałem również żółciaka siarkowego.
(10/h) Zachęcony przedpołudniowym sukcesem z uchem bzowym, ruszyłem do pobliskiego lasu bukowego, choć niechętnie, bo pan leśniczy zamienił go ostatnio w plan filmowy z 4 pancernych: ślady opon i gąsienic ciężkiego sprzętu zarastać będą przez lata, a połamanych drzewek nic już nie odratuje! Poszły się kochać na wiele lat moje najlepsze miejscówki na prawdziwki, sromotniki bezwstydne, lejkowce dęte i kanie sutkowe... Wyrąb bez względu na porę roku; piły słychać po dziś dzień. W rezultacie znalazłem poletko krążkówki żyłkowanej (mam nadzieję, że dobrze oznaczyłem), tyle smacznej, co pod ochroną;-/ i kilka zajączków. Krążkówka była już w stadium zejściowym (krucha i capiła nie tyle chlorem, co starością), co nie dziwi, jeśli smardzom pokrewna, a te już się skończyły. Zamieszczam zdjęcie ucha bzowego jako proofa mojego poprzedniego doniesienia (suszarka na 4 piętrach - pełna!).
(100/h) Lało kilka dni. Dziwiło mnie, że nikt w taką pogodę nie wybrał się na ucho bzowe. No więc spróbowałem i nie żałuję! Nie będę używał "przeliczeniowego podgrzybka";-) ale powiem, że jest to pół średniego koszyka, c. a. 3 kg, na co najmniej godzinę czyszczenia! Jedno takie wyjście załatwia mi całoroczne zapotrzebowanie na tego doskonałego grzyba. Musiałem tylko dość daleko jechać, bo w moim pobliżu stare krzewy zostały wycięte w ramach poszerzania polnych dróg, niestety... Zapraszam na uchobzowe żniwa! p. s. ucho bzowe najlepiej zbiera się z samochodu; jedziesz powoli polną dróżką, widzisz, wychodzisz, zbierasz i da capo.