Dziękuję za korespondencje z terenu. Dzięki doniesieniom z grzybobrań mogliśmy się cieszyć dobrą informacją o tym co i gdzie się działo z grzybami.
Tradycyjne, podsumowanie całego bieżącego roku, wraz z archiwum wszystkich tegorocznych doniesień, zostanie umieszczone w atlasie w pierwszych dniach nowego roku.
To już ostatni komentarz w ramach sezonu. Kolejne komentarze pojawią się w 2014r. przed początkiem jesiennego wysypu grzybów.
Tegoroczny jesienny wysyp był przyzwoity, a w wielu miejscach bardzo dobry. Był też w typowym okresie (druga połowa września i pierwsza października). Jeszcze, tu i ówdzie, można dozbierać pozostałe grzyby.
Dalsze perspektywy są już określone - w długoterminowych prognozach pogody, od połowy listopada ma zacząć się dłuższy okres z temperaturami poniżej zera. To będzie absolutny finał typowo jesiennych grzybów. Jeśli gdzieś jest jeszcze jako tako, to można korzystać przez około 10 kolejnych dni.
Długoterminowa prognoza pogody przewiduje do 7 listopada okres względnie ciepły, bez przymrozków.
To nie letnie temperatury i gleba już wychłodzona. W takich warunkach nowe podgrzybki raczej nie wyrastają a te co rozpoczęły wzrost wcześniej, przyrastają powoli.
To co można zebrać w konkretnym lesie, zależy głównie od tego co zostało przeoczone przez wcześniejszych grzybiarzy. W miejscach nietypowych i odległych można jeszcze coś znaleźć. Tylko ile można robić zapasów? Stąd w lesie prawie pusto w porównaniu z tym co działo się kilka tygodni temu.
Pojawiają się już grzyby późnej jesieni, choć na razie nielicznie: gąski zielonki i siwki, wodnicha późnojesienna. Można trafić na boczniaka ostrygowatego. Widziałem nawet niedużą grupę zimówki aksamitnotrzonowej.
Kilka dni ciepłych dni po przymrozkowym ubiegłym tygodniu i mamy piękną sytuację grzybową w niemal całej Polsce. Miejscami, gdzie było dobrze już w połowie września, teraz możemy mówić o drugim jesiennym wysypie. W reszcie kraju jest to wezbranie fali wysypu którą przygasiły przymrozki sprzed tygodnia.
Długoterminowa prognoza pogody, do 29 października jest praktycznie bezprzymrozkowa (te, i to słabe, mogą być w nadchodzącym tygodniu lokalnie, głównie na wschodzie i północy Polski). Opady w przyszłym tygodniu silniejsze tylko lokalnie, poza tym umiarkowane lub niemal brak. Bardziej opadowy ma być kolejny tydzień, od 21 października.
W tej sytuacji, kto nie ma jeszcze dość suszu i marynaty w słojach, niech śledzi doniesienia oraz mapę i rusza w teren dla dopełnienia zapasów.
Przez najbliższe 2 pełne tygodnie z okładem, do 21 października (poniedziałek) w długoterminowej prognozie pogody nie widać przymrozków. Maksymalna temperatura ma niekiedy sięgać 20°C i będzie też dość opadowo, zwłaszcza w drugim tygodniu.
W ubiegłym roku, właśnie o tej porze dopiero rozpoczynał się jesienny sezon grzybowy i trwał on długo bo aż do początku listopada. W tym roku mamy za sobą, jak sądzę, dopiero półmetek (no może nieco więcej). Zaznaczył się on wyraźną falą chłodu i kilkoma dniami z przymrozkami na terenie całego kraju. W sobotę ustąpiły one z prawie całego kraju. Ostatnie przymrozki będą tej nocy w Świętokrzyskim. Potem czeka na długi okres ciepły a nawet bardzo ciepły, jak na październik oraz sporo opadów. Jak da to efekt w grzybach?
W tych rejonach gdzie był już obfity wysyp grzybów pewnie niewiele się już wydarzy. Grzybnia tych gatunków które sypały jest już wyczerpana. Ale tam gdzie wysyp przystopowały chłody i tam gdzie go w zasadzie nie było, może być pięknie. Takie przewidywania potwierdzają obserwacje dużej młodych owocników podgrzybków i nawet prawdziwków. Nawet w miejscach wyczerpania się podgrzybków i prawdziwków pozostają jeszcze grzyby późniejszej jesieni, jak opieńki czy gąski zielonki.
Pogrzeb sezonu, obwieszczany w wielu korespondencjach z terenu, jest więc przedwczesny. Dodatkowy urok obecnych grzybobrań to zdecydowanie mniejsza liczba grzybiarzy. Masowi, jednostrzalowi grzybiarze, zaspokoili już swój apetyt na zbiory w tym roku. Zmniejszenie się liczby takich grzybiarzy, to nie tylko kwestia tłoku pod drzewami, ale jest też zdecydowanie mniej nawoływania się. Jednostrzałowcy siłą rzeczy słabo znają teren i co chwila pokrzykują z obawy zabłądzenia.
Od kilku dni mamy bardzo chłodne noce, a w części kraju przymrozkowe poranki. Taka sytuacja, tyle że jeszcze mniej korzystna, ma trwać w zachodniej części kraju do piątku (4.x), we wschodniej do niedzieli (6.x). Najzimniejsza ma być piątkowy przedświt a o dzień wcześniejszy, czwartkowy nie jest wiele lepszy. Na większej części Polski temperaturą spadnie poniżej zera nie tylko przy ziemi ale i na standardowej dla pomiaru temperatury wysokości 2m nad gruntem. To oczywiście nie jest dobre dla grzybów. Ale że jako przymrozek niezbyt duży i niedługi, a ziemia jeszcze stosunkowo ciepła, to jest duża szansa przynajmniej na Pomorzu i w zachodniej połowie Polski, że nie kończy to sezonu. Od soboty/niedzieli do horyzontu długoterminowej prognozy tj. do 17 października jest b. optymistycznie.
Babim latem to trudno już nazwać ale zwłaszcza w północno zachodniej Polsce temperatury dnia mogą przekroczyć 15°C, noce są stosunkowo ciepłe i zero przymrozków. Opadów nie ma lub jednokrotne w okresie 2 tygodni.
Przy takich temperaturach wzrost grzybów jest oczywiście powolny i to czy znajdziemy nowe, wyrośnięte w ostatnich dniach grzyby, zależy w dużej mierze od tzw. presji zbieraczy. Czyli ile osób poszukuje grzybów na danym terenie. Wydaje się, że "masowy grzybiarz" (chodzi o wielkość populacji grzybiarzy a nie zawartość koszyka) to jednorazowi grzybiarze. Zbierają jeden raz w roku, jeśli zbiór się uda, ponawiają gdy nie są zadowoleni. Ubiegły tydzień był szczytem tego roku i dla większości grzybiarzy bardzo udanym, to już im wystarcza. W lasach i na drogach do lasów od przyszłego tygodnia powinno być zdecydowanie luźniej by nie rzec pustawo. To daje większe szanse „grzybiarzom całorocznym”.
Sezon już był dobry. Ale z precyzyjną oceną całego 2013 roku, poczekamy na drugą połowę października. Jak wtedy będzie? — o tym prognozy jeszcze milczą.
Zaczął się bardzo dobry wysyp na Dolnym Śląsku, części Wielkopolski i Lubuskiego. Generalnie dobrze jest w zachodniej części kraju. W reszcie kraju także idzie ku lepszemu i większość grzybobrań kończy się przynajmniej zadowalającym rezultatem. Doskonale obrazuje to w pełnej wersji atlasu "rozkład zgłoszeń do 100%" (histogram) jak i średnia grzybność dla całego kraju. W ostatnich 3 dniach udział chłodnych barw (nieudane grzybobrania) spadł na histogramie niemal do zera. Czerwone romby pokazujące jakość grzybobrania pną się w górę. Dla większości kraju ostatnie dwa dni i kilka kolejnych to najlepszy czas na grzyby tej jesieni. Potem wystąpi efekt wyzbierania, grzyby będą starsze i niestety co najgorsze sytuacja przymrozkowa w kolejnej odsłonie prognozy meteo jest co najmniej przykra a miejscami katastrofalna.
Na krótką metę, wg naszych krajowych modeli UM i COAMPS, do tej niedzieli (29 wrz.) na przeważającej części kraju większych przymrozków nie będzie - lokalnie, nieduże, owszem wystąpią w miejscach gdzie to nie dziwi - północno-wschodni róg kraju, rejony górskie, być może na pojezierzu Kaszubskim i gdzie pechowo złożą się okoliczności terenu i braku zachmurzenia w nocy. Kończą się większe opady i to na dłużej. Co za tym idzie wypogodzenie, zwłaszcza w nocy, sprzyja porannym przymrozkom.
Wg modelu długoterminowego GFS (horyzont 11 października) najbliższy tydzień jest praktycznie bezopadowy. Deszcze rozpoczną się w kolejny weekend (5,6 paź.) i będzie padać w kolejnym tygodniu, podobnie jak to było do tej pory. W miarę postępów jesieni, opady są jednak coraz mniej istotne dla wysypu.
Gorzej z minimalną temperaturą przy gruncie. Przyszły tydzień, zwłaszcza wtorek-czwartek ma być w całej wschodniej połowie Polski z konkretnymi nocnymi i porannymi przymrozkami. Na zachodzie lżejsze zapewne też wystąpią. Od kolejnego weekendu kilka dni i nocy bezprzymrozkowych. I niestety kolejna fala chłodu w okolicy 10, 11 października (czwarte, piątek). Jest duże prawdopodobieństwo, że w zachodniej połowie Polski nadchodzące przymrozki nie uczynią katastrofy w wysypie. We wschodniej, może być to już koniec sezonu na borowiki i podgrzybki.
Tegoroczy sezon jest dość trudny do opisu. Można mówić o mniej lub bardziej lokalnych wysypach - ale te dość dobrze są oddane na mapie i w liczbie doniesień z poszczególnych części Polski. Brakuje jak dotąd wyraźnej fali która by obejmowała całą Polskę. Dogasa już wysyp w opolskim - fenomenalne okolice Olesna. Spodziewam się, że tam na ten rok to już wszystko (ciekaw hipoteza, zobaczymy czy prawdziwa). Opada fala na Mazowszu (choć tu jeszcze może teren nas mile zaskoczyć w najbliższych tygodniach). To co szczególnie ciekawe, to widoczny na mapie typowy obraz stanu przedwysypowego dla jesiennego wysypu grzybów na południowo-zachodniej Polski, w tym Wielkopolski i Lubuskiego.
Szczególnie dobrze widać to, gdy użyć przeglądu map do 9 dni wstecz (w pełnej wersji raportu). Co roku gdzieś w Polsce jest tak, że na większym obszarze, kilku województw, na kilka dni przed wysypem barwy przechodzą z niebieskiego w zielenia i na tym tle jest "wysypka" doniesień jeszcze bardziej optymistycznych. W raportach tekstowych jest wtedy mowa o młodych grzybach. Gdy coś takiego widzimy pora szykować się i planować kiedy i gdzie. Tym bardziej, że w prognozie długoterminowej (jej horyzont 6 października) tegoroczna pogoda zdaje się rozpieszczać grzybiarzy.
Pada i popaduje przez cały ten czas. Wyraźnie ocieplenie - babie lato zapowiadane poprzednio w końcu przyszłego tygodnia, w tej prognozie odwołano, choć jednak będzie wtedy nieco cieplej.
Co najważniejsze, raczej obejdzie się bez (groźnych) przymrozków. Fala chłodnego powietrza ma spłynąć w okolicy 29 września - 3 października, być może z niedużymi przymrozkami głównie w południowo-wschodniej Polsce. Bywały lata gdy taki spływ chłodu z północy, występujący w końcu września lub początku października praktycznie zamykał sezon kilkoma mroźnym dniami. Teraz wygląda, że mamy jeszcze czas
Przez tydzień pojawiły się liczniej grzyby w środkowej i wschodniej części Polski. Średnio ujmując był to najlepszy, jak na razie, tydzień tego sezonu. To nie jest efekt opadów z tego tygodnia, jak sądzi wielu informatorów, piszących że wczoraj popadało a dzisiaj są już grzyby. Pojawiły się one dzięki znacznie wcześniejszym deszczom, z końca sierpnia i pierwszego tygodnia września. Większe opady wystąpiły jedynie na ograniczonych obszarach, stąd też wyniki grzybobrań są silnie zróżnicowane. Miejscami udało się bardzo dobrze, gdzie indziej na aby-aby. Grzyby, w zależności od temperatury, potrzebują do wzrostu różnego czasu. W najlepszym przypadku jest to dobrych kilku dni, a częściej do dwóch tygodni. To co w tym tygodniu dzieje się z deszczami, da plon najwcześniej w końcu września. Tym bardziej, że szykuje się prawie dwutygodniowy okres bardzo chłodnej i deszczowej pogody.
Przegląd długoterminowej prognozy GFS do 29 września prowadzi to takich wniosków.
1. od teraz do 24 września przewidywane są chłodne dni, z temperaturą nieco powyżej 10°C i chłodnymi nocami, na szczęście bez przymrozków.
2. w tym czasie będą częste opady na terenie całej Polski, na dużych obszarach kraju wybitnie obfite
3. cieplej, z temperaturą w dzień w okolicy 20°C, robi się dopiero po 24 września i będzie tak przynajmniej przez kilka dni do horyzontu tej prognozy (29 września); a co dalej zobaczymy
Gdyby taka pogoda ziściła się i również początek października był ciepły to może porządnie, jesiennie sypnąć grzybami. Bywały już takie sezony - choćby ubiegły lub 2008 rok.
Gdy porównać mapę bieżącą i z tego samego okresu rok temu, to uderza teraźniejsza pstrokatość. W ubiegłym roku mieliśmy dość jasną sytuację - jednolita plama zerowych stanów na niemal całym obszarze Polski. Obecnie to tu, to tam, są obszary dość udanych grzybobrań, rozdzielane stanem bezgrzybia. Wynika to z nierównomiernego rozkładu opadów. Wnikliwie oglądając dostępne mapy meteo w internecie (a i z własnej obserwacji) wiemy, że większość letnich opadów ma charakter dość lokalny. Może być nawet i tak że z jednej strony większego miasta leje a z drugiej nic a nic. W większej skali jest tak, że intensywne opady pokrywają pas szerokości kilkudziesięciu kilometrów i długości stu-dwustu km. Dopiero tzw. opady wielkoskalowe dają w miarę równe nawodnienie całych regionów Polski. To wtedy gdy pada, może i niezbyt intensywnie, ale przez kilkanaście godzin lub dłużej i w bardzo szerokim oraz długim obszarze za frontem atmosferycznym. Przez wiele godzin kropienia, uzbiera sporo wody, uśredniają się też drobne lokalne i czasowe różnice - efekt to w miarę równe nawodnienie dużego obszaru.
Bieżącego lata długotrwałe wielkoskalowe opady wystąpiły tylko raz. Częściej, i to w ostatnich tygodniach, padało dość lokalnie. Aktulana długoterminowa prognoza pogody zaś zmienia przewidywane opady. Na korzystniejsze. Wielkoskalowe opady prognozują w kolejnych dniach od 10 września. To powinno dać większe wyrównanie obrazu grzybności i dość sporą dawkę wody w glebie. Szczególnie ma się dostać południowo-wschodniej Polsce gdzie bryndza największa. Zobaczymy. Mniej korzystnie wyglądają prognozowane temperatury. Po pietnastym jest szereg zimnych dni z maksymalnie kilkunastoma stopniami w dzień.
Im bliżej jesieni tym bardziej grzyb wyłazi.
O ile pogoda mu pozwala.
Prognozowane opady już za nami. W stosunku do prognoz sprzed tygodnia opady przewidywane w przyszłym tygodniu "zostały odwołane". Temperatury w nowym horyzoncie prognozy pogody tj. do 20 września nadal korzystne. W dzień ponad 20&dag;C w nocy często powyżej 10&dag;C. Padać intensywnie, na większej części kraju, ma dopiero 15 września i w kolejnych dniach. A do tego czasu nic. I to nie jest dobrze. Do początku ostatniej dekady września nie widać żadnego spływu chłodu z północy. Oby jak najdłużej.