szerzej:
Dziękuję wszystkim za ciepłe słowa pod moim poprzednim "jubileuszowym" wpisem, a szczególnie koledze Roto1 za kilkadziesiąt (a raczej już kilkaset) "wyjętych z życiorysu" godzin poświęconych na oglądanie spróchniałych pniaków, wyciąganie z błota maleńkich miseczek, pakowanie do worków, szukanie w atlasach, zgłaszanie, znów pakowanie suszków i etykiet do worków itd. itd... Ale jakoś ani jednej z tych godzin nie żałuję:-). Ciekawostki z tej wycieczki i z poprzednich nieraportowanych w dopiskach
szerzej:
Przez minione 365 dni i ponad 52 tygodnie nie było tygodnia, abym nie był przynajmniej 2 razy na grzybach, a z liczby wpisów wynika, że częściej byłem w lesie przez ten rok, niż nie byłem...
Czy można chodzić na grzyby cały rok? - to zależy, ale raczej tak :). Od sezonu letniego przez jesień i zimę aż do marca na pewno można znaleźć grzyby spożywcze. W kwietniu i maju już raczej tylko smardzowate - dla mnie tylko do foto-zbiorów. Najgorszy okres, przynajmniej u mnie na Północy, to 2. połowa maja i czerwiec - jedynie żółciak siarkowy jakoś ratuje sytuację. A potem, od lipca, znów pojawiają się kurki i rurkowce, i koło się zamyka.
Tymczasem, po tym roku, mnie bardziej wciągnęły grzyby niekoniecznie jadalne, ale rzadkie i ciekawe, więc teraz jestem w rozkroku między tym forum a bio-forum, i bardziej już niż jedną nogą tam, bo większą obecnie sprawia mi przyjemność znalezienie nowego, ciekawego gatunku niejadalnego niż dorodnego borowika...
Zatem, w najbliższym czasie będzie mnie tu mniej niż dotychczas, ale o ciekawszych zbiorach "spożywczych" będę czasem donosił.
Pozdrawiam :)