... szerzej o tym grzybobraniu ...
Darz Grzyb! Zamieszczam wpis jeszcze raz, ponieważ wczoraj nie przeszedł, pomimo, że otrzymałem komunikat "Informacja o grzybobraniu została dodana". Na miejsce grzybo-startowe przybyliśmy około godziny 6:30. Za sterami grzybolotu zasiedli: Andrzej, Sylwia i ja. Funkcję kapitana grzybolotu przejął Andrzej – najbardziej doświadczony grzybo-pilot terenów górskich Dolnego Ślaska z Wrocławia jakiego znam. Ma on ponad 20 lat doświadczenia grzybowego na tych terenach z przebiegiem około 30-stu tysięcy kilometrów.;)) Drugim pilotem grzybolotu była Sylwia, która ma takie samo doświadczenie i grzybowy staż/przebieg jak Andrzej.;)) Mi przypadała rola mechanika grzybolotu. Byłem odpowiedzialny przede wszystkim za sterowanie ciągiem gumowców i techniczną obsługę fotograficzną grzybobrania.;)) Po sprawdzeniu „track-listy” wyposażenia, w tym płynów chłodzących, pasów w plecakach, stanu pałąków w koszach, ostrości noży, byliśmy przygotowani do grzybowego rejsu. Około godziny 6:28 Andrzej połączył się z gajową wieżą grzybobrań w Górach Bystrzyckich. Kontroler ruchu grzybowego wydał pozwolenie na grzybobranie. Jednocześnie przekazał nam informację o warunkach atmosferycznych, określając je jako bardzo dobre. Ostrzegł nas jedynie przed mikro-turbulencjami gruntu, spowodowanymi przez wykluwające się grzyby.;)) W związku z tym, nadałem gumowcom pełną moc startową i po rozbiegu trwającym 3-4 minuty, znaleźliśmy się w pachnącym, górskim lesie z rześkim i świeżym powietrzem. Kontroler ruchu grzybowego wskazał, że mamy przemieszczać się wolno z uwagi na licznie pojawiające się młode grzyby, a wysokość, na którą możemy się wznosić to 520-550 m n. p. m. Po osiągnięciu tej wysokości mamy skontaktować się z wieżą, celem uzyskania pozwolenia na wznoszenie się wyżej.;)) Pierwsze podgrzybki i prawdziwki znacznie zwolniły prędkość naszego grzybowego rejsu. Trudność terenu (stromy stok) spowodowała, że trzeba było zachować szczególne względy bezpieczeństwa, aby nie doszło do niekontrolowanego koziołkowania kogoś z załogi.;)) Miłym zaskoczeniem było znalezienie stanowisko niejadalnego borowika żółtoporego (łac. ‚Caloboletus calopus’, ), którego na nizinnych terenach Dolnego Śląska nie spotykam. Rosło w nim kilka młodych owocników. Zacząłem robić liczne zdjęcia, ale kontroler grzybobrań poinformował mnie, że powinienem mieć na względzie dotarcie do celu, w związku z czym muszę odstąpić od fotografowania każdego grzyba bo spowoduje to znaczne opóźnienie rejsu.;)) Jednocześnie poinformował mnie, że w przypadku wysypu młodych grzybów, istnieje instrukcja mówiąca o tym, że należy dokumentować tylko najbardziej efektownie rosnące owocniki, żeby nie opóźniać rejsu i załadunku grzybami koszyka. Oczywiście zastosowałem się do tych poleceń/instrukcji.;)) Trafiliśmy na wyjątkowo obfitą ścieżką prawdziwkowo-podgrzybkową. Każdy z nas co chwilę wyciągał ze ściółki „baryłki”, a ja już „widziałem” je pływające w zupie i marynacie. Jednak chyba największa radość jest z ich znalezienia, wykręcenia, powąchania i włożenia do kosza.;)) Grzyby w większości były zdrowe, ale robaczywe też się trafiały. Szacunkowo, około 15-20% znalezionych grzybów miała w środku towarzystwo, jednak najczęściej ograniczone do części trzonowej. Kapelusze w znacznej większości były zdrowe. Wydaje się, że miejscówkę, w której kosiliśmy grzyby, nikt przed nami nie odwiedził, stąd wszystkie grzyby, które tam wyrosły, czekały na nas (brak było śladów cięć). Wprawdzie przez jakichś czas podążał za nami miejscowy grzybiarz, ale jego rejs był wyraźnie na zwiększonych obrotach i właściwie tylko przeleciał obok nas, pozostawiając sporo grzybów. Ja natomiast fotografowałem wybrane owocniki z kategorii „jak malowane”. Ilość skłonów, kucnięć i powrotów do pozycji wyprostowanej nieco przeciążały mój organizm, ale na grzybobraniach to normalne zjawisko. Oczywiście lwia część grzybowego rejsu to grzyby, zgodnie z procedurą grzybobrań. Kontroler ruchu grzybowego skontaktował się z nami, celem wydania przez nas opinii/sprawozdania z pierwszej części rejsu. Cała nasza załoga zgodnie odpowiedziała, że grzybowy rejs przebiega bez zakłóceń i obecnie znajdujemy się w stanie podwyższonego ciśnienia i ogólnej euforii w związku z trafieniem na wysyp grzybów. Kontroler pogratulował nam i wydał pozwolenie na wznoszenie się na wysokość 650-700 m n. p. m. Zanim postanowiliśmy wdrapywać się wyżej, nacięliśmy trochę maślaków żółtych, których miejscami jest bardzo dużo. Wybieraliśmy tylko młode i twarde owocniki. Oczywiście należy pamiętać, że znajdziemy je wyłącznie w towarzystwie modrzewi. W lesie można też spotkać okazałe owocniki ponurnika aksamitnego oraz młode, wykluwające się muchomory czerwieniejące, które przez wielu grzybiarzy są cenione i zjadane. My ich nie zbieramy, ponieważ reprezentujemy dość konserwatywną szkołę grzybiarzy. Piloci wolno przemieszczali się drogą, a ja szedłem z jej prawej strony, ale rozglądałem się zarówno na prawo, jak i na lewo.;)) Co chwilę znajdowaliśmy – poukrywane w różnych miejscach – prawdziwki. Koszyki coraz bardziej zapełniały się i stawały się coraz cięższe. To powodowało dość znaczne obciążenie naszego trzyosobowego grzybolotu, w związku z czym trzeba było zwiększyć ciąg gumowców.;)) „Jesień idzie Panie”. Kwitną wrzosy. To klasyczny widok kończącego się lata. Podczas naszego, grzybowego rejsu, spotkaliśmy bardzo nieliczne stanowiska wrzosów. Szliśmy dosyć ostro pod górę. Andrzej skontaktował się z gajową wieżą grzybobrań i poprosił o zgodę na wzniesienie się na wysokość 800-850 m n. p. m. Zgoda została wydana. Ponownie zwiększyłem ciąg gumowców i… trafiliśmy na całe rodzinki młodych koźlarzy pomarańczowożółtych. Wiele, bardzo młodych i prawie niewidocznych grzybków zostało do podrośnięcia. Za kilka dni, gdy ktoś tam trafi to „zakozaczy” się po uszy. Jednak ostre wznoszenie się pod górę i pełna moc gumowców zaniepokoiły mnie, ponieważ zauważyłem zapaloną lampkę kontrolną, ostrzegającą przed zbytnimi naprężeniami zmęczeniowymi gumowców. Natychmiast poinformowałem o tym kapitana.;)) Zbytnie naprężenie zmęczeniowe gumowców może skutkować dekompresją kaloszy i rozerwaniem cholewy, a także podeszwy, w związku z czym, gumowce będą niezdolne do dalszego rejsu. W konsekwencji grzybiarz będzie skazany na powrót „boso”, podśpiewując piosenkę Zakopower „Pójdę boso”, itp. Żeby temu zapobiec, kapitan natychmiast zarządził przerwę w grzybobraniu, aby gumowce odpoczęły.;)) Kolejna miejscówka prawdziwkowa i brak miejsca w koszykach spowodowały, że trzeba było posiłkować się dodatkowym wyposażeniem pod postacią szmacianej torby. Kontroler ruchu grzybowego wydał pozwolenie na obniżanie wysokości, jednocześnie nakazując zachowanie szczególnej ostrożności, a także robienie przerw, żeby nie doszło do zbytniego przeciążenia grzybolotu, a w rezultacie do przegięcia, przeciągnięcia i wywrócenia się.;)) Grzyby nie chciały nas wypuścić z lasu. Stopniowo obniżając kurs po wygodnej, asfaltowej drodze, co chwilę trzeba było zatrzymywać się, ponieważ znajdowaliśmy piękne grzybki, wśród których przeważały prawdziwki i podgrzybki, czasami młode ceglasie. W jednym miejscu trafiłem na wyjątkowe znalezisko – rzadkiego i będącego pod ścisłą ochroną siedzunia jodłowego. Zapach jego jest znacznie mniej intensywny niż siedzunia sosnowego, a zapach części trzonowej przypominał nam podtęchłą szmatę do podłogi… W końcu podeszliśmy do lądowania, włączyłem odwracacze ciągu gumowców i po 2-3 minutowym dobiegu, szczęśliwie wylądowaliśmy przy samochodzie. Kontroler ruchu grzybowego pogratulował nam wspaniałego grzybobrania, a my jemu podziękowaliśmy za cenne wskazówki i opiekę podczas całego, grzybowego rejsu.;)) Następnie przeszliśmy do procedury fotografowania końcowego efektu grzybobrania. To było wspaniałe grzybobranie wysokich lotów! Jeszcze tydzień temu o takich zbiorach można było pomarzyć. Także i tym razem włączyłem licznik kroków, który ostatecznie wskazał ich 25.600, czyli o 10.900 mniej niż tydzień temu. Jak długo potrwa ten wysyp? Pewnie jeszcze przez kilka dni, a później będzie trzeba czekać na jesienną odsłonę runa leśnego. Trzeba obserwować przemieszczanie się frontów i opadów, ponieważ we wrześniu, sytuacja grzybowa może być podobna, jak w zeszłym roku, kiedy górscy grzybiarze napełniali koszyki, a nizinni nawet olszówki nie widzieli. Tak się zakończyło grzybobranie marzeń! Grzybolot numer „600 boletus edulis” był najbardziej emocjonującym rejsem w tym sezonie i oby jeszcze kilka takich udało się zrealizować. Pozdrawiam Bractwo Grzybowe!
(115/h) 3 osoby, 4 godzinki w lesie plus po pół godziny na dojście i zejście. Wynik to 400 podgrzybków, 30 kozaków i 40 maślaków (choć wiele zostawiliśmy w spokoju) Pogoda bardzo udana, las piekny. Grzybów okresowo po kilka w kupce, większość pochowana w trawie lub pod gałęziami. Niestety ok. 30% grzybów robaczywych. Zbiory jak na rozpoczęcie sezonu bardzo udane.
Uwaga na Goryczaki Żółciowe.
(8/h) Las typowy "górski" stoki, raczej iglasty.
Są! To znaczy, że grzyby się pojawiły. Jest bardzo sucho ale jak się poszuka to można znaleźć. Większość to podgrzybki. Były jakieś sitaki ale robaczywe do bólu. Jakby jeszcze trochę popadało to może pojawić się wysyp bo na razie "to spacer po lesie".
(30/h) Miał być rekreacyjny zwiad po lesie (bo kto zbiera grzyby po szalonej sobocie, zwłaszcza zaczynając koło godz. 10 :) a tu nie ma, że boli… się nazbierało-się dźwiga :) Razem z mężem po ok. 3 godz. do koszyków trafiły: 102 prawdziwki, 4 kozaki, 80 podgrzybków brunatnych (drugie tyle wyrzuciłam w domu po przekrojeniu- mimo zdrowych nóg, kapelusze z lokatorami) i 4 małe rydze, które ucieszyły mnie najbardziej. Nadal warto szukać bo grzybów sporo. Pozdrawiam i życzę tak udanej rekreacji :)
(35/h) głownie maślaki i podgrzybki, kilka prawdziwków, prawie szesć godzin chodzenia ale nie było ludzi a piękna pogoda, dwa spore kosze pełne, wyjątkowo dzisiaj nie liczýłam, ok 15 % robaczywe, widocznie zaczął się wysyp maślaka i zaczyna podgrzybek, czekam na info o grzybach w okolicy Osiecznicy, Ruszowa
(35/h) głownie maślaki i podgrzybki, kilka prawdziwków, prawie szesć godzin chodzenia ale nie było ludzi a piękna pogoda, dwa spore kosze pełne, wyjątkowo dzisiaj nie liczýłam, ok 15 % robaczywe, widocznie zaczął się wysyp maślaka i zaczyna podgrzybek, czekam na info o grzybach w okolicy Osiecznicy, Ruszowa
(45/h) Prawdziwkowa sobota :) razem z mężem w 2 godziny znaleźliśmy: 120 prawdziwków, 2 kozaki, 58 podgrzybków brunatnych, bardzo dużo maślaków żółtych (te cudeńka zostały w lesie). Prawdziwki w 90% nogi do wyrzucenia, największe rozczarowanie to podgrzybki- niech Was nie zmylą zdrowe nóżki, nawet w tych małych (słoikowcach)…w kapeluszach niemiłe niespodzianki (trzeba kroić nawet te małe). Nadal wychodzi sporo młodych prawdziwków i podgrzybków… radocha z grzybobrania ogromna :) Pozdrawiam i prawdziwkowego szaleństwa Wam życzę :)
(5/h) Dzisiaj powtórka z rozrywki. Grzybów więcej ale i więcej czasu. 50 różnych podgrzybków z przewagą złotawych. Drugie tyle zostało w lesie 😞 Wiecie jak to jest, idę, patrzę stoi pięć. Pierwszy robaczywy, drugi robaczywy, trzeci robaczywy, czwarty robaczywy. Myślę w nosie nie schylam się po następnego. Po chwilowym buncie okazuje się że piąty zdrowy 😁 Poza tym 10 prawych i jeden maluszek kozak czerwony. Las powolutku się rozkręca i to najbardziej cieszy 😊
(3/h) Jelenia Gora.... ogólnie sytuacja bardzo słaba 3 miejsca Maciejowa siedlecin Borowice grzybów praktycznie nie ma w lesie bardzo sucho, napotkani zbieracze tak samo jak ja mizerny efekt... Jeśli ktoś to czyta to proszę o info o Szklarskiej Porębie Świeradów jak wyglada sytuacja tam. Pozdrawiam
(40/h) Las mieszany z przewagą iglastego. Czas zbierania ok. 2.30 godz. Wynik to: 38 prawdziwków, 30 podgrzybków, 30 maślaków, kurka i zajączek. W lesie mokro i dużo młodych okazów. Niestety ok. 30% kolejnych grzybów musiało zostać w lesie bo były robaczywe. Sezon się na szczęście zaczął i jest szansa, że jeszcze trochę potrwa.
(100/h) Żółto żółto zolciutko 🙂 Bardzo udane grzybobranie, około 250 maslaczkow, chyba że sto malutkich zostawiłem, 15 prawdziwków z czego jeden największy jaki dotąd mi się trafił, 650 g, kilka podgrzybków, las mieszany, maslaczkow w świerkowym i trawie, wszystkie zdrowe, jeden w jeden. Ludzi od groma.
(30/h) Widać że z grzybami coś się ruszyło. Na jednej górce zebrałem ok. 50 podgrzybków, wszystkie młode, niestety dużo robaczywych. W innym miejscu, w którym jesienią zbierałem dużo prawdziwków i podgrzybków na razie nic
(5/h) Na nizinach coś się dopiero rusza, ale patrząc na sobotę kiedy były tylko bruzdkowane to jest się czym cieszyć. 40 podgrzybków wszelkiej maści, najwięcej złotawych ale były też brunatne, żeberkowane, obciętozarodnikowe, zajączki i czerwonawe. Dwa razy tyle zostało w lesie z lokatorami. Poza tym 11 kozaków bruzdkowanych - zabrany jeden dla urozmaicenia. Poza tym dwa prawe hura! nogi niestety out. Były też kurki tak do jajecznicy. Pojawia się sporo niejadalnych jest więc coraz lepiej. Ostatnie dwa wypady wyszły na zero, dzisiaj już lepiej ale ledwo przebieram nogami.
(50/h) Jest bardzo dużo grzybów jak i grzybiarzy. Większość podgrzybków to łebki dopiero wychodzące z mchu i ściółki. W lesie jest jeszcze mokrawo. Zdjęcie wykonane w trakcie zbioru, wróciłem z połową wiaderka. W igłach tam gdzie rośnie trwa z mchem znalazłem trochę maślaków, też bardzo młodych, troszkę zajączków marmurkowych i tych mechatych, mech i ściółka w iglastym dała mi sporo podgrzybków brunatnych. Trafiłem jeszcze w trawie na 5 ładnych kurek i własnie z nich byłem najbardziej zadowolony. Zwiedziłem 2 lasy w 3 h.
(25/h) Kto żyw do lasu :)…i się zaczęło- na całego: 62 prawdziwki (w większych nogi do wyrzucenia ale reszta ok.), 21 kozaków (wręcz idealne-zdrowe), 50 podgrzybków brunatnych. Ruszyło się na całego a najważniejsze info to fakt, iż grzyby są już zdrowe i jest ich dosyć sporo. Dla chętnych żółte maślaki i kanie… patrzcie uważnie pod nogi bo sporo małych prawdziwków dopiero wychodzi. Pozdrawiam i życzę pełnych koszy :)
(100/h) Wypad po pracy sprawdzić czy coś ruszyło no i ruszyło w lesie ok. 2,5 h. Dużo zajączków (czarne łebki) w ilościach hurtowych, brałem tylko te mniejsze bo duże wiadomo niema się po co schylać bo ROBACZYWE, oprócz zajączków można nazbierać trochę maślaków, prawdzików 0, podgrzybek brunatny 3 sztuki młode. Generalnie jest dobrze.
(80/h) Tak jak obiecałem, zdjęcie z drugiego w dniu dzisiejszym popołudniowego grzybobrania, ten sam las, grzybki piękne, zbierane tym razem wspólnie z żoną.
(80/h) Pierwszy w tym roku wyskok do lasu a jakże udany, szczerze to nie nastawiałem się na taki wynik, ogólnie w lesie lekko wilgotno, grzyby zbierane od 7 do 10, praktycznie sam podgrzybek, naprawdę dużo robaczywych zwłaszcza te większe, ale bardzo dużo małych które też zdarzają się z robaczkiem, dwa prawdziwki, kilka maślaków żółtych. podgrzybki piękne, zamszowe na grubych nóżkach, zbierane w większości w dużym sosnowym lesie. Ten zbiór w koszu to zbiór tylko mój, natomiast w drugim doniesieniu będzie zbiór także z dziś z popołudnia, żona nie wytrzymała:-).
(40/h) Las modrzewiowy - maślaki żółte, było bardzo dużo. Dwa piękne kozaki - czerwony i szary. Około 20 prawdziwków (las świerkowy, poszycie z samego igliwia), wszystkie małe. Było ich więcej, ale bardzo małe. Zostawiłem aby podrosły. Jutro wracam
... szerzej o tym grzybobraniu ...
Początek grzybobrania nie wyglądał zbyt ciekawie. Na leśnej dróżce od czasu do czasu znajdowałem po kilka maślaków żółtych (modrzewiowych). Idąc dalej przez pewien czas nic nie znajdowałem, dopóki nie trafiłam do lasu świerkowego. Na ziemi igliwie, spod którego spostrzegłem jasny łepek grzyba. To był prawdziwek. Po dokładniejszym sprawdzeniu stwierdziłem, że jest dużo bardzo małych prawdziwków. Zebrałem te największe, jutro wybiorę się sprawdzić, czy te małe już urosły. Mam nadzieję, że nikt tam przede mną nie trafi. W okolicy znalazłem też dwa piękne kozaki. Wracając do samochodu przechodziłem przez świerkowy las z poszyciem z mchu i tam znalazłem kilka malutkich podgrzybków. Pogoda super, w lesie wilgotno, brak komarów i innych owadów - udany spacer i ponad pół koszyka grzybów. Wydaje się, że zaczynają się grzyby. Dopiero zaczynają rosnąć. Dobrze, że ostatnio trochę popadało, w lesie czuć wilgoć, ściółka jest wilgotna, dużo kałuży. Jest nadzieja, że pojawi się więcej grzybów.