szerzej:
Niestety na początku nie byłem nawet pewien czy to jest grzyb i próbując go odsłonić, wyłamałem go niechcący z ziemi. Także nie urośnie już większy, ale jak pojawił się ten to będą następne😀. Rok temu sądziłem, że nie można znaleźć rurkowców w kwietniu, ale teraz po różnych doniesieniach z internetu, wiem, że jest to możliwe. Przy okazji znalazłem parę jakiś dziwaków, ale ceglaś zasługuje, na solówkę w galerii zdjęć😀 Pozdrawiam!
szerzej:
Przez ostatnie dwa tygodnie szukałem smardzów jadalnych chyba z dziesięć razy i nic. Odwiedziłem kilkanaście opuszczonych sadów i ogródków, kilka parków miejskich, kilka miejsc gdzie ponoć rosną na dziko i ciągle nic tylko susza, susza i pustka. Już prawie się poddałem, dziś miał być ostatni raz. Zdesperowany ruszyłem na ogródki działkowe. Po pewnym czasie z niedowierzanie spotkałem jednego na ścieżce, był malutki i obsuszony, ale przez płot zobaczyłem piękne dorodne smardze wyrastające komuś na działce normalnie pomiędzy betonowymi płytami chodnikowymi😀😀 skubane😀. Nie mogłem przecież wejść, więc poszedłem dalej. Trafił się jeszcze jeden pod czyimś płotem, ale ludzie dziwnie się patrzyli więc musiałem się zmyć stamtąd. Byłem umiarkowanie zadowolony, postanowiłem wracać przez krzaki i stary sad, gdzie już raz szukałem smardzów bez powodzenia. Myślałem, że nie czeka mnie już nic ciekawego, a tu nagle widzę cztery dorodne smardze jadalne rosnące obok siebie😍 Nareszcie udało się!!😀 Moja pierwsza miejscówka na te rzadkie grzyby. Przeszukałem okoliczne krzaki i trawy i znalazłem około 40 sztuk, niektóre były naprawdę dobrze zamaskowane😂. To moje wymarzone zakończenie poszukiwań grzybów wiosennych. Dodatkowym bonusem były piękne dorodne żagwie łuskowate i młode boczniaki topolowe. Smardze stożkowate i naparstniczki czeskie w moich miejscach kończą się, ale teraz oficjalnie można zacząć szukać borowików usiatków i ceglasi😀. Do usłyszenia!
szerzej:
... Bo też ich nie szukałam;)))) Ale, być może wszyscy już zwrócili na to uwagę, a ja gapa jestem, ale chciałam Adminowi pokwiatkować, bo tak fajnie urozmaicił nasze mapki :))) My święta, pierdu, pierdu, a tu zmiany :))) Fajnie jest :))))!!!!!!
szerzej:
Dzisiaj przekonałem się o dobrym sercu jednego z aktywnych uczestników naszej stronki. Dzięki uprzejmości Sebapiwko mogłem się cieszyć z grzybów do tej pory nie znalezionych. Już kilka razy myślałem, że je znalazłem ale zawsze okazywało się że to podeschnięte naparstniczki czeskie. Seba podał mi je prawie jak na tacy bo określił miejscówkę prawie do metra. Ale i tak nie było łatwo. Przeszedłem miejsce w jedną stronę i nic. Jak wracałem to już miałem dzwonić żeby powiedzieć, że już ich nie ma ale wtedy je zobaczyłem. Na początku jedną a później inne. Powiem szczerze, że zaskoczyły mnie bo to takie mikrusy. Na filmiku widziałem już takie duże na grubych nogach a te były kilkucentymetrowe na jeszcze cienkich trzonkach. Takie krasnoludki ☺ Normalnie ciężko było by je zauważyć. Seba dziękuję Ci bardzo za przysługę. Wracając do Gliwic wstąpiłem jeszcze w dwa miejsca ale bez żadnego efektu grzybowego. Jednak znalezienie smardzy w obcym terenie nie jest takie proste jak mi się jeszcze niedawno wydawało. W jednym z tych miejsc natknąłem się na taki słup. Pomyślałem że to chyba granica polsko-niemiecka więc trzeba się wycofać😉 😂. Ciekawe czy ktoś zgadnie gdzie to ?
szerzej:
Zaliczając dwa kolejne szczyty na poczet korony Beskidu Śląskiego, trochę "zapuściłem żurawia" w pobliskie knieje, i... nakryłem pewną parę na..., wręcz wdepnąłem w jej sprawy łóżkowe. Mam nadzieję, że byli sobą tak zajęci, że mnie nawet nie zauważyli. Zdjęcie w dopisku;))
szerzej:
Do znalezienia został jeszcze smardz jadalny, ale z tym typem nie jest u mnie tak łatwo. Oprócz naparstniczek stożkowatych widziałem też smardze stożkowate i naparstniczki czeskie, czyli jeszcze można znaleźć. Wypad był bardzo króciutki, ale owocny, teraz na spacer do parku a nóż przypadkiem natknę się na smardza jadalnego😄😄
szerzej:
Smardze stożkowate, można jeszcze znaleźć w sporych ilościach, ale młode owocniki już nie rosną i wygląda, że ich pojaw dobiega końca. Naparstniczki czeskie w miejscach, w których pojawiły się bardzo wczeście, praktycznie już całkiem zanikły, uschły, albo się połamały, natomiast tam gdzie pojawiły się później są jeszcze w przyzwoitej formie. Ich miejsce powinny teraz zajmować właśnie mitrówki, ale ostatnio nie ma sprzyjających warunków. Smardze jadalne też nie mają pewnie lekko i tak sobie myślę, że albo znajdę w tym tygodniu, albo będę musiał czekać cały rok. Szczęśliwcy są co już znaleźli, zwiedziłem znowu kilka starych opuszczonych sadów i różnych chaszczy, ale nie udało się, myślałem, że zaraz ktoś na mnie naskoczy w tych sadach, co ja tam robię. Teraz jak przechodzę obok ogródków działkowych czuję dziwne poddenerwowanie😂😂😂. Życzę miłej niedzieli świątecznej😊
szerzej:
... w przerwie między malowaniem jajek, prasowaniem obrusów, pieczeniem babeczek i takimi tam innymi bezsensownymi obowiązkami przedświątecznymi :) Przy okazji zakupów poniosło mnie w krzaki, których to penetracja od dłuższego czasu w głowie mi siedziała. Instynkt plus trochę szczęścia i mam swoje pierwsze w życiu smardze..."Zajączka" sobie zafundowałam! 😀 I takich " Zajączków" wszystkim grzyboświrkom życzę - Wesołych Świąt! 😊😊😊
szerzej:
A w ogóle z grzybami to jest tak jak z kobietami: - rozkochują i uwodzą, a jak się już nami (mężczyznami) znudzą to zabierają się i odchodzą.:-))) (
szerzej:
Długo się wahałem czy pisać tą relację czy nie. W zasadzie nie za bardzo jest o czym. Smardze chyba wszystkim się już znudziły no może za wyjątkiem tych, którzy ich jeszcze nie znaleźli. Ale myślę, że Ci co jeszcze nie znaleźli to poprostu nie szukali. Ten rok dla smardzowatych jest bardzo dobry. Widziałem naprawdę dużo smardzów stożkowatych i naparstniczki czeskiej. Tej ostatniej niestety dzisiaj już nie spotkałem ale ona tak ma, że szybko znika. Większość została zerwana a reszta uschła albo została zjedzona przez zwierzęta. Dzisiaj cieszyłem się znowu nowym miejscem na smardze stożkowate. Przy okazji odwiedziłem takie miejsce gdzie ostatnio byłem jedenaście dni temu. Pozostawione maluchy urosły a większe niestety już mocno wysuszone. Na zdjęciu ten sam owocnik po jedenastu dniach. Niestety nadal nie pojawiły się jadalne. Może jak by spadł deszcz to by się ruszyły. Jest bardzo sucho. O jakimś kozaku czy maślaku mogę na razie tylko pomarzyć. Ale kto wie. Może będzie jakaś niespodzianka 😉
szerzej:
No, w końcu znalazłam smardze w lesie a raczej na jego skraju. Dopiero startują, bardzo dużo malutkich, ale też kilka sztuk ładnych średniaków :) Niespodzianek nie było...;-) Zaskoczyły mnie piestrzenice kasztanowate w jednym miejscu rosło ich chyba z 20 różnych kształtów i wielkości. Las bardzo, bardzo suchy, ściółka trzeszczy pod stopami... Ciekawa jestem czy jeszcze kiedyś ktoś z nas napisze, że jest za mokro, ciągle pada... Pozdrawiam :)
szerzej:
Tazok, twórca słowa „grzyboświrek”, tak chętnie i często używanego pragnie popatrzeć razem z Wami w nieodległą przyszłość. Pogoda sprzyja, smardze frontalnie atakują, niebawem nadejdzie czas na BOROWIKI!! Tazok&Sznupok ogłaszają niniejszym wszem i wobec, pierwszy taki konkurs na forum "grzyby. pl".
Otóż: Stawiamy / nie łamiąc ustawy o wychowaniu w trzeźwości / flaszkę - ( www. beskidzkasalamadra. wordpress. com ) Doskonałego piwa - pilsenera w limitowanej edycji, dla tego „świrka”, który pochwali się w nowym sezonie pierwszym znalezionym borowikiem. Zakładam że będzie to ceglaś – mój ulubiony grzybek. Tak więc – szanowne towarzystwo stawajcie w bloki startowe. Bo piwo, wyszło przednie,
Poza tym flaszka + etykieta są jedyne w swoim rodzaju. Kolekcjonerskie. Tazok nie weźmie udziału w konkursie, bo ma „swoją” pełną skrzynkę piwa do ogarnięcia, ale Was zachęcam do spacerów po lesie 365 dni w roku, i do walki o oranżadówkę pilsenera. Jedyne warunki jakie trzeba spełnić to fotka – data – i Wasz adres do wysyłki nagrody Zum Wohl! Prosit! Eggesegegedre! Na zdrowie! Bywajcie!
szerzej:
Pomimo przyjemnej pogody od rana do lasu udało mi się wyskoczyć dopiero po południu. Wczoraj padało ale nie za bardzo to wpłynnęło na ściółkę. Tylko jaszczurkom te suche liście i trawy bardzo się podobały bo co chwila gdzieś tam przemykały. Zaczęło się dobrze bo od kilku smardzy stożkowatych w miejscu gdzie się ich nie spodziewałem. Później spotkałem też kilka smardzówek jedne w starym miejscu a inne w całkiem nowym. Niestety były drobne i wysuszone. Ale celem moich poszukiwań były inne grzyby. Najbardziej liczyłem na smardze jadalne. Te na starym miejscu nie pojawiły się. Wzorem Bazyli szukałem też pod dzikimi jabłonkami. Niestety takie smardze chyba wolą rosnąć na zgnitych kosztelach czy malinówkach a nie na dzikich kwasieluchach 😀. Liczyłem też na jakąś niespodziankę i już myślałem, że się udało ale maślaka udawała... maślanka ☺ Na koniec prawie w biegu rzuciłem okiem na smardzowe miejsca. Jakieś pojedyncze stożkowate rosły ale generalnie to już końcówka. Mam ciekawy materiał o ochronie smardzowatych. Jak się zmieści w dopisku to go tam umieszczę. Pozdrawiam i do usłyszenia 🙂
szerzej:
Hej wszystkim :) Ile ja się nachodziłam za tymi smardzowatymi. Prawie wszystkie miejskie i podmiejskie chaszczory zaliczyłam i oprócz ogromnej liczby śmieci -zero. Tydzień temu powiedziałam stop, bo co to za przyjemność włóczyć się po"śmietnikach", słuchać zamiast śpiewu ptaków warczących silników i wdychać spaliny! Wróciłam do spokojnego, wiosennego lasu na razie bez grzybów, ale pełnego cudownych zawilców, miodunek i saren, które ostatnio bardzo często spotykam :) Wczoraj wracając z lasu poszłam na skróty i zajrzałam do starego sadu-kilka dzikich jabłoni, grusz i czereśni w pierwszej fazie kwitnienia a pachnących tak, że w głowie się kręci i... są beżowe bezy małe i średnie rosnące w tak pięknym miejscu :) Wczoraj widziałam sześć dzisiaj następne cztery nie wiem co będzie jutro;-) Pozdrawiam Was wszystkich wiosennie a już za parę dni za dni parę... ceglasie, kozaki czerwone i usiatki:- D
szerzej:
jak czeszki w lasach harcują😄😄. Na ten czas można znaleźć i młode czeszki, w kwiecie wieku i stare, ale jare😂😂 Ze smardzami jest podobnie rosną nowe i trafiają się kolosy, a nawet już uschnięte., W porównaniu do zeszłego roku, przelicznik jest taki: tam gdzie znalazłem jedną sztukę to teraz znajdują 10 tam gdzie było 10 to w tym roku jest 100 i trafiają się też nowe miejsca. Jest pięknie😄 tak jak pisał Dzidek, ale apetyt rośnie w miarę jedzenia, fajnie było by znaleźć np. smardza jadalnego, mitrówkę półwolną, czy naparstniczkę stożkowatą, te grzyby są wg mnie znaczenie rzadsze. Podaję Sosnowiec bo tak wypada mniej więcej środek ciężkości mojego obszaru występowania😄 i to takie bardziej doniesienie z całego tygodnia z różnych wypadów godzinka tu półgodzinki tam. Pozdrawiam wszystkich😄 do usłyszenia!
szerzej:
Plan był jasny i klarowny. W Piekarach, szybkie załatwienie spraw komercyjnych i następnie penetracja Żabich Dołów. Celem miały być smardze i ich pochodne. Zaznaczam że pozyskiwanie ich na tych konkretnie terenach, nie jest chronione prawem od 2014 r. Wieczorem wszystko się jednak odmieniło za sprawą telefonu od Grazki. Poinformowała mnie bowiem, abym udał się w miejsce które sama sprawdziła i na bank tam znajdę to czego szukać zamierzam. Decyzja mogła być tylko jedna, zmiana planów. Nie wierzyć Grazce, to tak jak by nie wierzyć w istnienie Czarnej Dziury w kosmosie. Siłą rzeczy, Kacze Dzioby poszły w odstawkę. Dzisiaj rano, po załatwieniu spraw służbowych, udałem się w podane miejsce, zgodnie z wytycznymi Grazki ( długość i szerokość geograficzna ). Już po wyjściu z samochodu przywitały mnie wesołe głosy: A Hoooj Emilu, A Hoooj. Humor mi się od razu poprawił, choć po czesku znam tylko jedno słowo: na schledanu. Wystarczyło kilkanaście kroków aby natknąć się na pierwsze smardzówki. Dalej było jeszcze gorzej. Ilość wystających z liści fiutów przerastała moje zdolności percepcyjno-horyzontalne. To nie dziesiątki lecz chyba setki białych lasek z pokręconymi główkami a między nimi inne, niższe i grubsze. Wyglądało to mniej więcej tak jak gwiazdy na niebie w sierpniową noc. Nawet nie pokuszę się o nazewnictwo tych smardzowatych bo jesteście w tym lepsi. Do domu zebrałem ok 50 szt. takich najładniejszych. Wystarczy to spokojnie na niedzielny obiad dla całej rodziny. Dodam że nigdy nie jadłem smardzy. Będzie to więc moje pierwsze doświadczenie kulinarne z tymi łakociami. I to by było na tyle.
I jeszcze korzystając z okazji; czy myśleliście o wiosennym spotkaniu gdzieś nad brzegiem jakiejś rzeczki, bądż tam gdzie rosną porzeczki? Jak by coś, to dajcie znać. Nie gryzę.
Pozdrawiam Was Wszystkich Serdecznie, a dla Grazki jeszcze raz Wielkie Dzięki. Na pewno się odwdzięczę.:-))))))))))))))))))
szerzej:
Sytuacja z początkowo rewelacyjnie zapowiadającej się wiosny, zrobiła się troszkę gorsza ze względu na suszę. Smardzówki jednak wyrastają na długo przed rozpoczęciem wiosny, a potem czekają w stanie hibernacji pod liśćmi na odpowiedni moment. Czasami tygodniami są malutkie i przykurczone, a potem nagle wybijają się w górę na długich nogach😊. smardze rosną znacznie szybciej, czasami idziesz na miejsce i nie znajdujesz nic po czym sprawdzasz za cztery dni, a tam stoją już prawdziwe byki😁. Bywa też, że znaczna część naparstniczek zostaje wysuszona zanim zdąży się rozwinąć, z czy często mam ostatnio do czynienia, są jednak miejsca trochę bardziej osłonięte i wilgotne, i tam naparstniczki są w dobrej kondycji, widziałem kilka takich miejsc gdzie rosną setkami.😁. Bałem się trochę o smardze, ale przez ostatnie dwa dni trochę się uspokoiłem, znalazłem kilka miejsc, w których było od 20 do 50 sztuk, a to na pewno znacznie lepiej niż w tamtym roku😁, no ale trochę się naszukałem dużo kilometrów zrobiłem😁😁. Wczoraj trochę kapało, a dziś już spadł całkie przyzwoity deszcz także powinno być tylko lepiej😁 A za miesiąc już pierwsze usiatki😁😁
szerzej:
Piszę tą relację, żeby nie wyglądało że w kwestii smardzy Śląsk gorszy od Zagłębia 😉 Tegoroczną przygodę ze smardzami zacząłem 10 marca. Pojawiły się na mojej pewnej miejscówce. Obserwowałem sobie jak się powoli pojawiają i wolno rosną. Niestety moja miejscówka okazała się nie tylko moja i zaczęła się zabawa w kotka i myszkę. Ktoś inny pojawia się na niej i je zrywa. Ja znajduję te których nie zauważył i patrzę jak rosną aby za trzy dni że smutkiem stwierdzić że już ich nie ma. Dlatego postanowiłem dzisiaj wybrać się do innego lasu w poszukiwaniu nowych miejsc. Las ten od jakiegoś czasu wydawał mi się że ma potencjał na smardze ale unikałem go. Niestety jest to teren opanowany przez dziki, które spotkałem już tam dwa razy. Ale dzisiaj nabrałem odwagi i poszedłem w nieznane. I opłacało się. Dzików nie było ale były smardze. Przez około dwie godziny namierzyłem kilka skupisk młodych i średnich smardzy stożkowatych. Były różnych kształtów - jedne bardziej wysmukłe, inne bardziej koliste. Pod koniec wycieczki trafiłem najfajniejsze miejsce. Wokół kępy drzew rosło ich kilkadziesiąt, w tym wiele wyrośniętych. Marzenie grzybiarza. Nie będę pisał gdzie to jest bo chcę je jeszcze kilka razy tam zobaczyć. Myślę też o innych miejscach. Pozdrawiam i do usłyszenia 🙂
szerzej:
Naparstniczek w moim starym miejscu spotkałem całe stado, piękny widok jak tak wychylają czubki znad liści. To było duże zaskoczenie, a jednak rosną😊. W kolejnym miejscu nieśmiało pojawiają się smardze 2 szt, natomiast w miejscu wcześniejszym smardze już szaleją na całego około 20-30 sztuk ukrywa się wśród liści, do tego również pojawiły się w tym miejscu naparstniczki w liczbie 8 sztuk. Tak mógłbym wymieniać, gdzie co jeszcze jakiś czas, ale powiem po prostu JEST DOBRZE😊😊, słońce i grzyby wiosenne to cudowne połączenie😄, prawie jak szampan i bąbelki😄 haha... ale spokojnie bo pomyślicie, że jestem po spożyciu😄 no i wsumie jestem spożyłem szyszkówkę świerkową w sosiku i powiem wam jest dobra, ale chyba za diabła nikt mnie nie zmusi żeby ją znowu zrobić, bo jest to syzyfowa praca, zbieranie i obieranie tych maleńsw. Przy okazji na kolażu numer dwa oprócz szyszkówek, znajdują się mikro piestrzenice kasztanowate i czareczka czarniutka😄 I to tyle pozdrawiam😄
szerzej:
Oczekiwania miałem większe. Liczyłem na smardze stożkowate, piestrzenicę kasztanowatą i może coś jeszcze. Na początku odwiedziłem miejsce gdzie 2 lata temu znalazłem gromadę rosłych smardzy stożkowatych. Były takie duże, że zastanawiam się czy to czasem nie wyniosłe. Niestety dzisiaj ich nie było. Nie wiem czy za wcześnie czy po prostu nie urosły w tym roku. Potem poszedłem do innej części lasu w której kiedyś znalazłem kilka czarek. Ku mojej radości okazało się że są i jest ich naprawdę dużo. Niektórzy je zbierają ale ja je zostawiłem bo wolę, żeby zdobiły las. Są naprawdę piękne a poza tym nie jestem osobą która cokolwiek znajdzie to ładuje do garnka. Niestety są też wiecznie nie nażarci grzybiarze. Ostatnio taki jeden na mojej gliwickiej miejscówce zerwał prawie wszystkie smardze, które obserwowałem od dwóch tygodni. Większość z nich miała nie więcej niż 2 cm. Nie dość że grzyby pod ochroną to jeszcze nie wyrośnięte. Szkoda gadać. Mam nadzieję, że kiedyś namierzę tego dupka na gorącym uczynku. Co do smardzy to wydawało mi się, że to będzie bardzo dobry sezon. Na razie spotkałem je tylko w tym jednym miejscu. W innych się nie pojawiły i trochę mnie to niepokoi. Ale może jeszcze urosną. Pozdrawiam i do usłyszenia 🙂
szerzej:
Czarki to grzyby, których wciąż nie znalazłem w 100% samodzielnie i nie dziwię się, gdyby nie szczegółowe porady gdzie mam szukać, pewnie i tym razem nie trafiłbym na nie. Pierwsze znalazłem dokładnie tam gdzie miały na mnie czekać, potem po około godzinnym poszukiwaniu znalazłem kilkanaście następnych, trzeba było mocno wytężać wzrok. Kiedyś już byłem blisko tego miejsca i miałem je również w planach pod kątem poszukiwań czarek, ale zbieg okoliczności sprawił, że wyszedłem z kolejki i przyspieszyłem nieco sprawy😊. To miejsce było zdecydowanie bardziej wilgotne, niż te w których dotychczas szukałem, a drzewostan to mieszanka topoli, akacji, olszy i innych liściastych. Oprócz czarek trafiły się też płomiennice zimowe, ale nade wszystko królowała trąbka otrębiasta, która wygrywała swoją symfonię najgłośniej😊. Teraz pora znaleźć swoją miejscówkę na czarki. Pozdrawiam!
szerzej:
Jest już coraz fajniej. Jak rano budzą Cię promienie słońca i świergot ptaków (i nie są to wróble i sikorki) to chce się żyć. I chcę się iść do lasu chociaż widok szronu na szybach samochodów trochę zniechęca. Ale po co czekać jak się zrobi plus 10. Szkoda czasu bo wyobraźnia pracuje i podsuwa widok pierwszych smardzowatych 😀 W lesie śniegu już prawie nie ma. Ale przyroda jeszcze się nie obudziła. Trudno o jakieś zielone rośliny. Ani to wiosna ani to zima czyli przedwiośnie. Smardzowate jak dobrze pójdzie to może pojawią się za miesiąc. Na razie zapowiada się taki nieciekawy okres gdy grzybów zimowych już nie ma a wiosennych jeszcze nie ma. Nie spotykam już nowych stanowisk zimówek. Na starych, owocniki zmęczone mrozem raczej nie dają się do wzięcia. Z ciekawszych dzisiejszych znalezisk wymienię żagiew zimową, rodzinkę, prawdopodobnie maślanki wiązkowej i kilka stanowisk próchnilców. Marzyły mi się czerwone czarki ale dzisiaj nie miałem do nich szczęścia. Być może w tym lesie nie rosną. Mam nadzieję, że ta ładna pogoda zachęci Was do spacerów po lasach. Chciałbym widzieć doniesienia o grzybach a nie o bałwanach 😉. Pozdrawiam i do usłyszenia 🙂
szerzej:
Oczywiście i "dopiskowiczom" Pani solance, lawendowej, Panu sołtysowi, Wimarowi, Emilowi również zadroszczę czujności w śledzeniu doniesień i trafionych w punkt komentarzy.
szerzej:
Czarki rosną już od grudnia i trochę podrosły😊, pojawiły się również szyszkówki świerkowe. Niestety lasek wycięto całkowicie, chyba sprzedali drzewka na święta, bo to takie niewielkie świerczki były. Dzisiaj byłem pierwszy raz w miejscu gdzie rok temu rosły naparstniczki czeskie, ale jeszcze nic się nie pokazało, za to pełno starych zimówek, kępka co 3 metry. Nie wiedziałem, że rosną również w tym miejscu. Na jednym z wypadów znalazłem rozszczepkę kloszową (lewy dolny róg kolażu), a wczoraj na przydrożnej akacji urocze rozszczepki pospolite😊. Z grzybków niepozornych, które mało kogo interesują, orzechówka mączysta znaleziona również dzisiaj😊. No i tak krok po kroczku zbliżamy się do nowego sezonu. Pozdrawiam😊
szerzej:
bacznie zacząłem się rozglądać za uchem bzowym, na które od dawna ostrzę sobie zęby (wszistkie trzi). No i nic. W parku wszystkie drzewa zadbane, nic zwalonego, spróchniałego i porośniętego. Tylko ślisko jak (****- cenzura), bo to biało-szare świństwo już się topi. (Wiem, że śnieg jest piękny, podziwiałem zdjęcia Tazoka, ale w Katowicach występuje głównie zamrożona mieszanka wody, pyłu i sadzy, czyli takie szarawe świństwo).
Wreszcie, już za parkiem, zapuściłem żurawia w mały zagajnik dzikich bzów - bo niby gdzie miałoby rosnąć ucho bzowe - ale znalazłem tylko ucho od śledzia i na pocieszenie ok. 10 szt nadających się do konsumpcji boczniaków. Może niemłode, ale w sezonie 2018 dane mi było oglądać grzyby głownie na Waszych zdjęciach (za co piękne dzięki) i w moich słoiczkach z 2017, więc dziś tak mnie podniosło na duchu, że postanowiłem stare ale jare grzyby pożreć i zainaugurować sezon 2019. Koniec spania na portalu! Darz grzyb!
szerzej:
No wszystko się zgadza, we wrześniu dominowały głównie kozaki czerwone "u mnie", a na wyjazdach borowiki😊. Na miejscówkę z kozakami trafiłem dzięki uprzejmości, Rafała, który mnie właściwie pokierował. Zastanawiam się, czy sam trafiłbym w to miejsce, byłem kilka razy w okolicy, raz przed tym laskiem, raz z boku raz z tyłu, pewnie w końcu bym odpuścił haha😁. Las taki jak każdy inny, a jednocześnie niezwykły bo skrywał prawdziwe koźlarzowe królestwo😁. Na wstępie będąc tam pierwszy raz znalazłem jedynego w tym sezonie, upragnionego piaskowca modrzaka i już wtedy byłem usatysfakcjonowany nawet jakbym nie znalazł dalej ani jednego grzyba. Po pewnym czasie zaczęły pojawiać się pojedyncze czerwone, aż w pewnym momencie dotarłem do epicentrum, oj klnę się na koźlarza nogę😁 było ich tam naprawdę dużo. Bywałem w tym lesie jeszcze kilka razy i prawie za każdym razem taszczyłem, kosze pełne grzybów, starałem się jednak jeździć w inne miejsca, żeby za bardzo nie przetrzebić wszystkiego. Z tych innych miejsc na pewno zapamiętam wypad z Dzidkiem😊 do Zakrzowa, bardzo chciałem żeby coś znaleźć, bo jechałem tam pierwszy raz w życiu, a Dzidek zdał się całkowicie na mnie. Na szczęście po kilkunastu minutach spędzonych w lesie już wiedziałem, że miałem nosa. Jeśli chodzi o maślaki i ceglastopore, można było przebierać do woli, pojawiały się też całe rodzinki młodych prawdziwków, do tego pieprzniki ametystowe, koźlarze czerwone, grabowe, a nawet kilka borowików górskich. W załączniku dodam fotkę jednego znalezionego przez Dzidka. Ja nie miałem do nich szczęścia w tym sezonie i jak coś się trafiło to był to raczej brzydal😁😊 nie do zdjęcia. Było też kilka wypadów w nowe dla mnie okolice Olkusz i Bukowna, tam trafiłem piękne koźlarze pomarańczowożółte, trochę podgrzybków i prawdziwków oraz borowce dęte. W tym rejonie grzyby raczej były już wcześniej, a ja przyjechałem spóźniony, ale wiadomo nie wszystko można zwiedzić w jeden sezon. Był też jedyny w tym roku naprawdę grzybny wypad do Gliwic😊, przypomniały mi się piękne grzybobrania z 2017 roku. Wcześniejsze i późniejsze odwiedziny Gliwic nie przynosiły już tak dobrych rezultatów, poza tym miałem nowe kuszące miejsca z kozakami bliżej domu, więc nie musiałem jeździć daleko. Powoli zbliżam się do końca haha. Następne podsumowanie to będzie już dość późna jesień. Pozdrawiam i do usłyszenia😊.
szerzej:
Dzisiaj temperatura wiosenna grubo powyżej zera, termometr w pewnym momencie wskazywał 11 stopni. Dzień wyśmienity na spacery i inną aktywność na dworze😁. Śnieg jednak nie daje za wygraną, jest go na tyle dużo, że nie stopnieje sobie ot tak. Ja zresztą wcale nie życzę sobie rychłego końca zimy i choć nie wiem czy jest to poparte jakimiś faktami, to myślę, że może to dobre dla grzybów bo będą mniej robaczywe. Oprócz wymienionych w "suchych faktach" znalazłem też małe grzybki przypominające rozszczepkę pospolitą (w lewym dolnym rogu na kolażu), ale to raczej na 100% coś innego, jeśli ktoś wie to napiszcie w komentarzu proszę😁. W osłupienie wprawił mnie też widok rozwiniętego zielonego listka na gałęzi?? Coś się roślince chyba za wcześnie startnęło. Na zdjęciu są też naziemne blaszkowce, wyglądają na jakąś lejkówkę, ale nie wiem jeszcze jaką??. Oczywiście nie wyrosła teraz, choć wygląda świeżo to raczej przetrwała jeszcze od późnej jesieni. Trafiłem też na siedzibę dzikiego zwierza😁😁, nie wiem co za jeden, bo się nie pokazał, ale widać było, że rozrabiał wokół swojej świeżo wykopanej norki i poroznosił pełno żółtego piachu. Tu i ówdzie trafiały się jeszcze stare wyschnięte galaretnice mięsiste, uszaki zresztą też zasuszone, tylko w wilgotnych miejscach były takie fajne sprężyste😁. Może niedługo też trafię naparstniczkę. Pozdrawiam i do usłyszenia!
szerzej:
Po temperaturze za oknem można by sądzić, że to pierwsze powiewy wiosny. Ale nic z tego. W lesie śniegu nie brakuje. Nie ma go tyle co na zdjęciu Tazoka ale Gliwice to nie góry. Po drodze spotkałem kilkanaście krecich kopców Chyba im też już się ta zima nudzi i tęsknią za słońcem. W lesie przeszedłem się starą trasą odwiedzając zimówkowe miejscówki. Sporo ich ale są w większości w kiepskiej kondycji. Mrozy i śnieg jednak im trochę przeszkadzają. Po powrocie do domu rzuciłem okiem na FB a tam doniesienia o smardzówkach czeskich. Jedno z doniesień z Jaworzna. Młody pewnie już Cię nosi co ? Bo mnie tak i chyba jutro sprawdzę swoje miejsca ☺
szerzej:
Zapraszam Was do zimowej Sznuplandii, w której niestety nawet królowe i królowie grzybobrań - nie są w stanie znaleźć nawet psiary :). Choć miejsca, które są na zdjęciach to najbardziej grzybne istebniańskie i wiślańskie lasy. Próbka na załączonym zdjęciu.
W linkach najświeższe niusy z najpiękniejszych gór świata pod metrową pierzyną śniegu - miłych wrażeń - pozdrawiając ciepło - życzy duet Sznupok&Tazok
https://beskidzkasalamandra. wordpress. com/2019/02/01/korona-beskidu-slaskiego-malinowska-skala/
https://beskidzkasalamandra. wordpress. com/2019/01/22/przelecz-kubalonka/
szerzej:
Druga połowa sierpnia w moich rejonach nie była dobra na grzyby. Susza opanowała lasy w Jaworznie i Dąbrowie G. Borowiki usiatkowane i kurki w moich miejscach zniknęły. Wybrałem się więc na poszukiwanie nowych miejscówek. Jakież było moje zdziwienie, gdy zaraz po wejściu do nowego lasu spotkałem pierwszy raz w życiu koźlarze bruzdkowane😍😄. Te niesamowite grzyby nie dość, że wyglądały przepięknie to nic nie robiły sobie z upałów i suszy. Wyrastały całkiem licznie z wysuszonej ściółki i liści, oprócz nich rosły tylko niejadalne, piekące gołąbki. Za rok odwiedzę te miejsca sprawdzić, czy podczas lepszych warunków nie rosną tam czasem borowiki. Susza nie odpuszczała, ale na południowym wschodzie pojawił się znowu promyk nadziei. W okolicach Myślenic i Dobczyc wyskoczyły grzybki ukradkiem😀. 100 km z hakiem to prawie na moim podwórku, jedziemy!!!. A tam mimo, że grzybiarze jakoś nie specjalnie się chwalili, grzyby i to w wielkiej różnorodności😀. Prawdziwki niestety ciągle dość robaczywe, kozaki kurki, pełno ceglaków, maślaki i grzyby, na które postanowiłem specjalnie zapolować, żeby sprawdzić, czy są tak smaczne jak wszyscy mówią, a mianowicie siedzunie sosnowe. Teraz z całą pewnością mogę potwierdzić, że jest to grzyb pierwszej klasy, sos, jajecznica, zupa sprawdza się, w każdej postaci😊. Dodam też, że zabrałem wtedy tylko dwa osobniki z kilkunastu napotkanych i wystarczyło, aż nadto bo były wielkości kalafiorów. Cała druga połowa sierpnia i początek września upłyną mi na sprawdzaniu jak rosną bruzdkowane, tak tylko żeby je podziwiać😍, bez zrywania. Znalazłem też jednego "porcelanowego" grzyba w Kaletach, niektórzy będą wiedzieć o co chodzi😀, a poza tym to uporczywie szukałem kozaków czerwonych w swoich okolicach, ale z mizernym skutkiem. Zamiast tego trafiały się inne ciekawe znaleziska, a ogólna sytuacja grzybowa zaczynała się poprawiać i o tym napiszę w kolejnej część opisu sezonu 2018. Pozdrawiam!
szerzej:
Wreszcie fajna pogoda. Słonko i kilka stopni na plusie. Na osiedlu śnieg prawie stopniał ale w lesie jeszcze go sporo. Tam gdzie ścieżki były wydeptane przez spacerowiczów zalegał lód i trochę ciężko się chodziło. O wiele lepiej po zmrożonym śniegu tam gdzie mało kto się zapuścił. Po ostatnim doniesieniu o wilku w Beskidach trochę baczniej przyglądam się śladom zwierząt. Niestety nie jestem jeszcze w tym dobry. Ale przynajmniej wiem, że to co na zdjęciu to ślad dużego psa. Na spacerze żadnych zwierząt oprócz ptaków nie spotkałem. Widziałem jakieś owady przypominające komary, kręcące się przy pniach drzew. Czyżby też nie umiały zasnąć jak misie w Bieszczadach ? A grzyby ? Zimówki na starych miejscówkach. Nowych nie szukałem. Oko chętnie by już wypatrzyło jakiegoś smardza ale to na razie życzenie ściętej głowy. Trzeba czekać 🙂 Pozdrawiam,
szerzej:
Trafiła się też dziwna biała galareta na drzewach, w komentarzach dodam jeszcze zdjęcia i jakiś blaszkowiec nadrzewny. W komentarzach dodam jeszcze zdjęcia może ktoś rozpozna co to za dziwaki??😀😀 Pozdrawiam!
szerzej:
Dopiero teraz dociera do mnie ile wydarzyło się w tym sezonie, ile było wypraw w nieznane, ile spotkań z Wami GRZYBOŚWIRKAMI😃😃. Nie da się tego opisać w jednej krótkiej relacji, ani nawet w czterech przydługich. Przed spotkaniem w Piłce, akurat wtedy gdy miałem wakacje temperatura niespodziewanie obniżyła się, a nawet zrobiło się dość deszczowo. To był sam początek lipca, pominąłem ten wątek ostatnio, dlatego wracam do niego na chwileczkę. W Rabce Zdrój grzybowo było średnio, trafiały się pojedyncze prawdziwki i ceglastopore, zaczynał się piękny wysyp kurek, znalazłem też borowika górskiego i wysmażyłem trochę muchomorów czerwonawych, szwagier zajadał bo myślał, że to kanie😃. Po powrocie znowu zrobiło się upalnie. Po niezapomnianym spotkaniu w Piłce😃 w okolicach połowy lipca, drugi raz wybrałem się w okolice Wadowic. Ciągle można było znaleźć piękne prawdziwki, kozaki grabowe, ceglaki, pierwsze podgrzybki i kurki, ale tendencja była w tym rejonie raczej zniżkowa. Z ciekawych grzybów trafiły się również siatkoblaszki maczugowate, mleczaje smaczne i szyszkowce łuskowate. W weekendy prawie zawsze wybierałem się troszkę dalej, a w tygodniu buszowałem w okolicznych laskach Jaworzna i Dąbrowy Górniczej. Okazało się, że usiatki zamiast zwalniać przyspieszają. To chyba była sprawka kilku krótkotrwałych, ale bardzo ulewnych deszczy z początku miesiąca. Szczęście, że przeszły akurat nad moimi usiatkowymi krzaczorami😁. Apogeum wysypu borowików usiatkowanych nastąpiło 26.07 przecierałem oczy z niedowierzania, znajdując kolejne młode pękate prawdziwki jeden po drugim, znalazłem też duże ilości dość rzadkiego piaskowca kasztanowatego. W ostatni weekend lipca wypad do Kielc, niesamowite, że drugi rok z rzędu w tym samym rejonie był taki piękny wysyp, wprawdzie dość szybko się skończył ze względu na straszliwe upały, ale podczas wyjazdu frajdę miałem niesamowitą. kozaki grabowe rosły masowo, można było znaleźć kilkadziesiąt sztuk w kwadrans, a prawdziwki również trafiały się w niezłych rodzinkach. To było grzybobranie ekstremalne, temperatura w powietrzu 35, a na drodze podczas powrotu 50 st💥. Rezultat był jednak znacznie gorszy niż w roku 2017, prawdziwki były znacznie bardziej robaczywe, a kozaków nie dałem rady dowieźć w stanie nadającym się do przetworzenia. Robaczywość grzybów generalnie przez większość sezonu była dość znaczna. Na początku sierpnia lato ani myślało odpuszczać, susza robiła się coraz większa, mimo to odkryłem nowe miejsca z usiatkami w Dąbrowie Górniczej, a jeden wypad zakończył się zbiorem kani w dużych ilościach. Susza z czasem opanował wszystkie znane mi miejsca, więc trzeba było poszukać nowego. I wtedy z pomocą przyszedł niejaki Emil😁, pewnie o nim słyszeliście😁. W połowie sierpnia wybrałem się dwa razy w okolice między Częstochową, a Lublińcem, gdzie pomogłem Emilowi w nierównej walce z kozakami grabowymi. Za drugim razem spotkałem się również z Grażką i Zygmuntem, wprawdzie wtedy grzyby już się kończyły, ale nazbierałem dużo gołąbków i dowiedziałem się, co najlepiej z nimi zrobić. Trafił się też ogromny żółciak siarkowy. Ambitnie przerobiłem go na mielone, ale szczerze to wolę smażone normalnie w panierce jak schaby. Zaczynał się okres grzybowej marności w moim rejonie, ale zaledwie 90 km ode mnie niespodziewanie zaczynał się nowy wysp😁😁😁. Zawsze gdzieś można znaleźć grzyby, a gdzie konkretnie.... o tym napiszę w następnej część podsumowania sezonu 2018
szerzej:
Około 9 poszedłem w moje hałdziane królestwo aby aby się przejść i może trafić jakieś fajne stanowisko boczniaka. W lesie cisza i spokój. Zacząłem się zastanawiać o co chodzi. Czy zwierzęta też wczoraj balowały i jeszcze śpią czy może pochowały się w swe różne dziury, dziuple i zakamarki wystraszone wystrzałami. Rozmyślałem czemu człowiek jest taki dziwny. Jeden z drugim podzielili sobie czas na jakieś odcinki. Inni wymyślili, że jak się taki jeden odcinek zaczyna to trzeba się cieszyć i robić różne głupie rzeczy. I jeszcze na to wyfdają kupę pieniędzy, które można by wydać na coś bardziej pożytecznego. Z tych rozmyślań nad sensem życia, przemijaniem i ludzkim losem wyrwał mnie zając, który wyskoczył mi spod nóg. A więc jednak las żyje i ma się dobrze. Pojawiły też się grzyby. Warunki jakie obecnie panują sprzyjają zimówkom i uszakom bzowym. Po raz pierwszy znajduję te ostatnie takie duże i mięsiste. Po raz pierwszy trafiłem też je rosnące na akacji. Niestety nie znalazłem boczniaków nadających się do wzięcia. W jednym miejscu rosły ale spóźniłem się jakieś trzy tygodnie. Poszedłem dzisiaj za nimi dość daleko, tam gdzie przepływa rzeka. I tam trafiło mi się najfajniejsze dzisiaj znalezisko bo pieniek wierzby na którym rosły zimówki. Ale ten pieniek pogryziony był przez pewne sympatyczne zwierzątka, które albo żyją na tym terenie albo sobie przypływają od czasu do czasu. Niech sobie żyją i mają się dobrze. Pozdrawiam i do usłyszenia 🙂