szerzej:
Okolice Wrocławia zawiodły, Bukowina Sycowska 1 ceglastopory na 3 h spaceru. Zapakowałam się w auto i pojechałam do Jeleniej Góry. Lasy wymagające, zakwasy na najbliższe dwa dni jak nic :) Przez 3,5 h napełniłam prawie cały koszyk. prawdziwki, ceglastopore, podbrzybki i gąski. W lesie bardzo sucho. podgrzybki pochowane w jeżynach, prawdziwki pod starymi dębami i sosnami. Jak w okolicach Wrocławia nie zacznie padać, to pozostają mi wycieczki do Jeleniej :) Matyss dziękuję za miejscówkę.
szerzej:
Darz Grzyb!;-) Czy to był sen? Czy jednak jawa? Sobota, 15 września 2018 roku. Susza w dolnośląskich lasach trwa w najlepsze. W ostatnią środę, poniosłem grzybową klęskę w lasach bukowińskich. Tylko tereny górskie, wieją miejscami grzybowym optymizmem. Na zaproszenie Sylwii i Andrzeja, którzy już od kilku dni imponowali swoimi zbiorami, stawiłem się w trybie pilnym. Cel i miejsce wyprawy – Góry Bystrzyckie na zaczarowanej Ziemi Kłodzkiej. Dużo strumieni i innych cieków wodnych wyschniętych. W lesie jednak przyjemnie mokro ponieważ w nocy z piątku na sobotę padał deszcz. Niestety to kropla w morzu potrzeb. Zadajemy sobie pytanie – czy będą grzyby? Bez rewizji nadzwyczajnej terenu, nie poznamy odpowiedzi. Pierwsze prawdziwki zaczęliśmy znajdować stosunkowo szybko po wejściu w głąb lasów. Były to przeważnie pojedyncze okazy, czasami w parze. Niemniej ucieszyliśmy się bardzo. Widzimy piękne, młode grzyby, o których w wielu lasach można tylko pomarzyć. Zaczynamy rozglądać się wokół i idziemy przed siebie, mocno wpatrując się w ściółkę i wypatrując błyszczące kapelusze, powodujące silniejsze bicie pompy tłoczącej krew i przypływ endorfin.;)) Znajdujemy przeważnie pojedyncze okazy prawdziwków, ale prawie wszystkie są całkowicie zdrowie. To cieszy niezmiernie. Lepsza mała ilość i dobra jakość niż zarobaczony hurt. Trafiamy na pierwsze, większe skupisko borowików. Są to pospolite i bardzo smaczne ceglasie. Nakręcamy pierwszy filmik. Przewaga młodzieży. Jędrne, zdrowe i twarde. To jest dopiero mini odsłona, takie „uśpienie” przed prawdziwkowym uderzeniem, jakie szykuje na nas las. W między czasie podziwiamy coraz bardziej jesienne klimaty. Szczególnie niezwykle prezentują się świerki w białej zasłonie pajęczyn i świecących na nich kroplach wody. Jesień nadciąga. Kolejne, pojedyncze borowiki szlachetne, trafiają do naszych koszyków. Ten mini wysypek to efekty opadów, które przeszły na początku września. Grzyby znajdujemy tylko w niektórych miejscach. W większości lasów panuje bezgrzybie. Idąc coraz dalej w czeluści Gór Bystrzyckich i jej mocno zalesionych terenów, zastanawialiśmy się, czy trafimy na jakieś większe skupisko prawdziwków? Do tej pory, przeważały pojedyncze okazy, miejscami trafiały się 2-3 sztuki. Generalnie, poza dosłownie kilkoma podgrzybkami, znajdowaliśmy wyłącznie borowiki szlachetne i ceglastopore. Z grzybów niejadalnych/trujących prawie nic nie rośnie, chociaż incydentalnie trafiały się np. muchomory czerwone, plamiste i niektóre gatunki gołąbków. Za to prawdziweczki wyglądały wręcz bajecznie. Wtulone w miękki dywanik mchów i soczyście zielonych roślin runa leśnego, zachwycały nas maksymalnie. Jakże duży deficyt takich widoków, mamy w tym roku, w lasach Dolnego Śląska! Widać, że grzyby chcą rosnąć. To ich czas. Resztkami wilgoci, próbują swoich grzybowych sił i wykluwają się ze ściółki. W końcu trafiliśmy na większe skupisko prawdziwków. Wyczaiła je Sylwia. Nagraliśmy pierwszy filmik „Boletus area”. Borowiki z brzuchatymi trzonami i masywnymi kapeluszami nazywane są przez grzybiarzy w różny sposób, np. „beczułki”, „bambaryłki”, „pudzianki” lub „buły”. To tylko niektóre z nazw. My postawiliśmy na „buły”.;)) W grzybowych emocjach, nie zapominaliśmy o podziwianiu lasów, które w tych regionach ujmują i zachwycają swoim majestatem. Już samo przejście po nich to uczta i wspaniała sprawa!;)) Podczas przechodzenia po kolejnych hektarach lasów, otrzymałem od niego niezwykły prezent w postaci ogromnego prawdziwka, z którym stoczyłem prawdziwą walkę. Pierwszy raz w życiu nie mogłem wyjąć grzyba ze ściółki w całości… Ważył 2,10 kg i rozpanoszył się na 40% koszyka. Był całkowicie zdrowy. Od kilku lat nie trafiłem takiego giganta w doskonałej kondycji zdrowotnej. Ależ były emocje!!! Na pniakach świerków, zaczęły pojawiać się młode kolonie opieniek. podgrzybki pojawiają się w bardzo małych ilościach i przeważnie pojedynczo. Bez solidnych opadów deszczu, masowego wysypu tego gatunku nie będzie. Borowikowy sen na jawie trwał dalej. Zauważyłem, że im dalej w las, tym większy trans. Grzybowa hipnoza i radość całkowicie nas pochłonęły. Bystrzycki, borowikowy sen górski trwał nadal. Chodziliśmy wiele godzin i ciągle niedowierzałem, że to się dzieje naprawdę. Że nasze koszy zapełniają się pachnącymi grzybami, których – wydawało się – nie ma prawa być. Czas na krótkie podsumowanie tej absolutnie fantastycznej wycieczki, będącej zaprzeczeniem stwierdzenia, że grzyby w czasie suszy nie rosną. Bez najmniejszej przesady należy stwierdzić, że nasz zbiór to po raz kolejna zasługa fenomenalnego wyczucia terenu przez duet SYLWIA & ANDRZEJ, doskonałej przez nich znajomości wszelkich zakamarków Gór Bystrzyckich i po prostu WIELKI DAR OD LASÓW. Resztę dopełniły nasze narządy wzroku, filtrujące ściółkę centymetr po centymetrze. Należy też bardzo mocno zaakcentować, że chodziliśmy za grzybami 10 godzin, co ukazuje, że nie ma mowy o alarmie grzybowym. Sytuację tą można określić wyłącznie jako balansowanie pomiędzy pierwszym a drugim stopniem napięcia grzybowego. Jednak napięcie to, momentami osiągało ogromne wartości grzybo-voltów, porażając nas w niezwykle miły sposób w tzw. strefach prawdziwka (boletus area).;)) Naładowani pozytywnie do granic pojemności organizmu, podziwialiśmy chylące się ku zachodowi Słońce, przemykające pomiędzy drzewami. Uroczyste fotografie ze zbiorami na koniec i pytanie to samo, co na początku. Czy to jawa, czy sen? Najprawdziwsza jawa, której dowodem są zdjęcia, filmiki i pachnące grzyby w suszarkach i słoikach. Sylwia, Andrzej pokazali najwyższy kunszt i umiejętność grzybowego rzemiosła, który osiągają nieliczni. DZIĘKUJĘ I TYSIĄCKROTNE DARZ GRZYB!;)) Wpis w wersji brutto tutaj: https://www. lenartpawel. pl/borowikowy-sen-w-gorach-bystrzyckich. html
szerzej:
122
szerzej:
Ludzi sporo, każdy coś tam nosi. W lesie w końcu mokro 😊 Dzisiaj zebraliśmy 122 prawe, 1 kozak czerwony, 7 małych podgrzybków złotawych i 2 siedzunie z czego najbardziej się cieszę bo są przepyszne. Sezon jesienny został otwarty 😃
szerzej:
Serwis grzyby. pl odnosi sukcesy😉. Liczba samochodów, po doniesieniach z lasów jaworskich, nie pozwoliła mi zaparkować w moim tradycyjnym miejscu. Stało tam już 10 aut🤣. Ale znalazłem inne miejsce, choć z trudem. W lesie 2 godziny ale nie sądzę aby dłużej przyniosło znacznie lepsze efekty. Grzyby miejscowo. Nogi prawie wszystkie robaczywe, kapelusze wszystkie zdrowe. Grzybki różne: małe, średnie, duże. Ale niezbyt ładne - w większości krótkie nogi i płaskie kapelusze. W lesie wciąż sucho, sporo grzybów spękanych.
szerzej:
Darz Grzyb!;-) 12 września, środek tygodnia i rekonesans po Wzgórzach Twardogórskich, aby zobaczyć stan bezgrzybia, panoszący się w najlepsze. Gdy widzę zbiory grzybiarzy ze wschodnich regionów kraju, czasami zastanawiam się, czy żyjemy na tej samej planecie?;)) Najpierw wizyta u leśniczego i wspólna wycieczka, celem obejrzenia kilku osobliwości dendrologicznych. Kolejne perły dendroflory odkryte i to już był powód do radości, bez względu na suszę. Natomiast suche fakty są takie, że nie jest sucho w lasach. Jest TRAGICZNIE sucho. Tak, jak w pamiętnym - 2015 roku. O "wielkości" mojego zbioru napisałem powyżej. Na dokładkę znalazłem jednego muchomora czerwonego, kilka wysuszonych tęgoskórów, jednego ponurnika aksamitnego, przypominającego egzotyczny kwiat i to by było na tyle. Jagodniki spalone od braku wody i nadmiaru słońca. Są na zdjęciu w kolażu obok kamienia. Widok dramatyczny.;- ( Bagna, rowy, strumyki, prawie wszystko wysuszone na wiór. Nawet strzyżaków jak na lekarstwo, nie wspominając o komarach czy muchach. Wielki smutek mnie momentami dopadł ponieważ nie jestem z żelaza i kiedy las cierpi, moja dusza także. Szczególnie te lasy, które są mi tak bliskie. Bywały już słabsze wrześnie, ale w ostatnich latach, mamy coraz częściej do czynienia z ekstremalnie kiepskimi wrześniami. To niepokojące i smutne. Cóż począć? Zawsze trzeba żyć grzybową i leśną nadzieją, że przyjdą lepsze czasy a Panią suszę "zamorduje" jakichś porządny niż z trzydniowymi ulewami i jego bracia i siostry. Na Dolnym Śląsku tylko w górach można coś uzbierać. Reszta terenów to wypryski zdesperowanych owocników, które chcą wyrosnąć na siłę. Mimo wszystko idziemy do przodu w oczekiwaniu na zakończenie się grzybowej bessy. Cała nadzieja w październiku. Pozdrawiam!
szerzej:
Ostatnio ktoś napisał że w powiecie sredzkim grzyby myślę bzdura ale po nocnej zmianie udezylem do lasu nic zero koło leśniczówki nic więc na swoje miejsce mokradła Brzózki rowy itp szok rosły wszedzie fakt po lesie nie ma co chodzić zero no może nie zero sitarrki stada i ale ja tego nie zbieram jutro z rana idę jeszcze raz szkoda mi tych maluszków zrywać ale jak nie ja to inny