(5/h) W lesie sucho... Grzyby można na palcach liczyć, trzeba się nachodzić. Większość grzybów starych, częściowo robaczywych. Moja wycieczka trwała 7 godzin i wyniki to: 1 prawdziwek, 1 kozak czerwony, 2 kozaki (te zwykłe) 30 podgrzybków brunatnych, reszta to kanie. Było trochę opieniek, ale nie zbierałem. Widać że na grzybki trzeba będzie poczekać do następnego sezonu...
(10/h) Wyszedłem dziś później niż zwykle, bo do lasu pognała mnie konieczność zrobienia kilku zdjęć. Tym później, że choć poranek wstał piękny, to wkrótce niebo zasnuło się chmurami. Koszyk zabrałem w ostatniej chwili, raczej na wszelki wypadek niż z przekonania i poszedłem „na chwilę”. Idąc duktami leśnymi doszedłem w zamierzone miejsce znacznie szybciej niż zazwyczaj i szybko uwinąłem się ze sprawą. Nie chciało mi się jednak wracać zbyt wcześnie, więc postanowiłem skręcić na ścieżkę, której początek znałem, ciekaw dokąd prowadzi. Pomysł okazał się doskonały bo odkryłem doskonałe miejsce w którym rosną uwielbiane przeze mnie maślaki pstre. Grzybów było sporo, ale już dość starych, więc zebrałem jedynie kilka najładniejszych, dzięki czemu w domu rozchodzi się teraz cudowna woń lasu. Klucząc po znanych i nieznanych miejscach napastowany byłem niemiłosiernie przez „jelenioki” – strzyżaki sarnie, które od kilku dni są bardzo aktywne i których bandy trudnią się niecnym procederem na leśnych drogach i bezdrożach. Na domiar nieszczęścia w samoobronie, czy akcie rozpaczy, ruchem szybkim jak błyskawica i jak piorun zabójczym rozgniotłem sobie na głowie jakiegoś pluskwiaka. Rzecz jasna nie wpłynęło to na poprawę mojego nastroju. Wędrując po lesie od podgrzybka do podgrzybka, idąc w stronę domu znalazłem najpierw jednego a później drugiego prawdziwka. Pewnie, że nie są to już prawdziwki letnie, wielkie, „śmiało bodące niebo” jak gierkowskie kominy i z dala radujące oczy. Mniejsze, nieśmiało wyglądające spośród tracących listki jagodzin, ale cieszą bo przeczucie mi mówi, że to może ostatnie, albo jedne z ostatnich w tym roku. W koszyku znalazła się też wielodzietna rodzina zajączków i trzy rydze. Część grzybów młodziutka. To dobrze wróży na przyszłość, bo pogoda powinna dopisywać. Pozdrawiam wszystkich grzybochodźców.
(12/h) Witam. Godzina 16 udajemy aie całą rodzinką do lasu w celu zbioru liści na zajęcia szkolne, towarzyszy nam również nasz przyjaciel czworonozny piesek Odi. Instynkt grzybiarza kusi żeby lekko sie porozgladac za grzybkami. efekt godzinny spacerek owocuje zbiorem pięknych lisci i na dokladke ośmiu szlachcicow i czterech podgrzybków. pozdrawiam
(35/h) Witam znowu z moich Trollowych Lasów. Dzisiejsze grzybobranie, bardziej miało być formą spaceru, ale Sami dobrze Wiecie jak to jest kiedy wejdzie się do lasu, oczy sme bezwiednie wędrują w kierunku ściółki. I tym sposobem udało mi się WYSZNUPAĆ 38 szt. borowików szlachetnych, w zdecydowanej większości młode sztuki. 5 szt. dawno nie widzianych ceglasi. 60 szt młodych podgrzybków brunatnych. 3 szt. aksamitka. 2 szt koźlarza dębowego. I znowu pełny kosz. Baterie naładowane energią pięknego jesiennego lasu, na cały nadchodzący tydzień, i znowu jak co tydzień o godź. 16:00 wyjazd do pracy. Pozdrawiam Wszystkich Grzyboświrków. Do soboty. A.
(30/h) Witam i pozdrawiam popołudniowy spacer po lesie i kolejne trzy wiadra grzybów podgrzybek złotawy, rydze i dwa prawdziwki, grzybiarzy jak na popołudnie sporo w lesie. Do północy robota z grzybami, grzybów w domu już nadmiar ale wilka ciągnie do lasu. Polecam opieńki marynowane z przecierem pomidorowym. Jeszcze nie koniec wyjazdu do lasu. Pozdrawiam
(12/h) Zachęcony ostatnim wypadem postanowiłem zrobić powtórkę na sprawdzone miejscówki. Nie zawiodłem się, czterogodzinny wypad przyniósł około 6,5 kg prawdziwków. Grzybki różnej wielkości od 3 do 12 cm, zdrowe bez lokatorów. Większe sztuki pozostały w lesie. Cały czas trwa wysyp podgrzybka czerwieniejącego oraz opieńki których to gatunków tym razem nie zbierałem. Myślę iż to jeszcze nie koniec sezonu, pozdrowienia dla Admina i wszystkich "grzybomaniaków".
(50/h) Pojechaliśmy nacieszyć się jesiennymi kolorami w górach, ale nie ukrywam, że również "po rydze". Jak radził Paweł-Tarnów, tym razem wzięliśmy większy samochód i odpowiednią ilość skrzynek. Po informacji od kolegi, który był tam w niedzielę, że było mnóstwo rydzów- przysięgaliśmy, że będziemy zbierać tylko "słoikowe". Tych było jednak niewiele, mnóstwo takich o średnicy powyżej 10 cm, zdrowe ale nieco podsuszone. Każdy z nas znalazł po kilka prawdziwków. nieco ceglastoporych, przysuszone podgrzybki, kozak, nieco kolczaków. Starsze opieńki - tych nie zbieraliśmy, bo masowy wysyp ładniejszych mamy w lesie 100 metrów od domu. Las jodłowo-bukowy. Podany wynik to raczej poziom satysfakcji niż rzeczywista liczba grzybków.
(30/h) Witajcie Grzyboświrki. Po tygodniowej przymusowej absencji od lasu, dziś las powitał mnie niesamowitą paletą barw i różnorodnością grzybów. Borowiki dalej "dają radę", znalazłem ich, 41 sztuk. Wszystkie grzybki zdrowe, dwa miały zaczerwione trzony. Poza borowikami zebrałem jeszcze podgrzybki brunatne, podgrzybki złotawe (z tych brałem tylko młode jędrne egzemplarze), kilka maślaków żółtych, oraz sporo młodych aksamitków. W lesie byłem 4 godziny, w tym czasie spotkałem tylko jedną osobę. Spokój, cisza, dziś można było SZUKAĆ grzybków, a trzeba było ich szukać, to było to co najbardziej lubię, wędrówkę, radość z każdego znalezionego grzybka. Pozdrawiam Was Wszystkich. Darz Grzyb.
(10/h) Dzisiejsze, przymusowe osamotnienie skłoniło mnie do odbycia zwykłej trasy grzybiarskiej w wersji „hard”. Wykorzystałem przepiękną pogodę do zaglądania w miejsca zwykle omijane ze względu na gmatwaninę jeżyn, zbyt licznie powalone drzewa i tym podobne utrudnienia, zniechęcające żonę do ich bliższego poznania. Ja takie miejsca uwielbiam i od czasu do czasu, jesienią, gdy nie grozi mi spłoszenie łani lub sarny z młodym, po okresie lęgowym ptaków, daję upust swoim dziwactwom. Pomimo odwiedzania miejsc mało dostępnych stwierdzam, że grzybów w moim lesie zdecydowanie mniej niż wcześniej. Te, które spotykałem, rosły pojedynczo, rzadko po kilka i najczęściej nie pierwszej już młodości. Gdyby nie przypadkowe natrafienie na skupisko kilkunastu podgrzybków moje zbiory wyglądałyby bardzo marnie. Po sześciu godzinach obolałe nieco nogi przyniosły jednak do domu prawie cały koszyk grzybów i jego przeszczęśliwego, choć nieco umęczonego właściciela. Prawie same podgrzybki, kilka maślaków pstrych, dwa kozaki, dwa zajączki i na ozdobę dwa prawdziwki. Pozdrawiam wszystkich grzybochodźców. Na zdjęciu przesyłam wam zaklęte promyki jesiennego słońca.
(20/h) Dziś udało mi się zrealizować dość stary zamiar odwiedzenia tych miejsc w moim lesie, których nie widziałem 25, może 30 lat. Las jak las, na mapie taki sam jak ten do którego chodzę zazwyczaj i w którym byłem wczoraj, a jednak to co innego. To co zastałem całkowicie rozminęło się z tym co tak skrzętnie i z takim sentymentem przechowywałem w pamięci przez tyle lat. Byłem oczywiście świadom, że czas nieubłaganie zmieni dawne młodniki w spory las, że tam gdzie wcześniej szumiały stare drzewa dziś mogę zastać wyrąb, lecz tu las zmienił się całkowicie. Klucząc w gmatwaninie ogrodzeń z siatki trudno było utrzymać zaplanowany kierunek i kilka razy znalazłem się w sytuacji, powiedzmy, trudnej. Pomimo niegroźnych przygód dotarłem wreszcie do zaplanowanego z góry miejsca, lecz i tu czekała mnie niespodzianka. Tak, miejsce to samo (chyba), bo przecież po pierwszej przecince drugą w prawo a później.. itd., ale co to? Przecinki, które kiedyś ledwo były przejezdne dla rowerów zamieniły się w szerokie, utwardzone dukty, którymi wywieźć można całą Puszczę Białowieską. Okopane tak, że w rowach można schować, jeśli nie Złoty Pociąg, to wąskotorówkę. Tak, jest dróżka w bok, ale sucha, nie podmokła, pokryta mchem… Zniknęło tak dużo, zastąpionego nowym, że prawie nic nie zostało ze wspomnień. Przeminęło niepodzielne królestwo rydzów i maślaków pstrych ukrytych w wysokich trawach i paprociach. Na ich miejsce pojawiły się podgrzybki i prawdziwki a nawet znalazłem zapóźnioną kurkę. „Stary las” odkryty przeze mnie na nowo jak Ameryka przez Kolumba. W lesie cisza i spokój. Nawet sójki od pewnego czasu nie dają znać o sobie swoim jazgotem. Czyżby się jednak zdecydowały…? Przez tą ciszę słyszałem dłuższy czas głosy towarzyszących mi, wysoko krążących kruków, najwyraźniej niedokładnie poinformowane o stanie mojego zdrowia. Przechodząc do raportu grzybowego – pełen koszyk. Prawie same podgrzybki, tylko kilka kozaków, rydzów i dwa prawdziwki. Zbiór nadspodziewanie udany jak na wyżej opisane okoliczności. W lesie już niepodzielnie panuje jesień snując swą bezcenną melancholię. Pozdrawiam grzybochodźców.
(40/h) Las mieszany, górzysty, bardzo wymagający kondycyjnie, kto był wie o czym piszę. Mój wczorajszy wpis nie ukazał się nie wiem dlaczego, no więc jeszcze raz. Rano cieplutko, słonecznie, z braku innych zajęć postanowiliśmy z mężem wyruszyć do lasu. Po drodze przepiękne widoki. Pani Jesień zabrała się do pracy, jeszcze powoli, nieśmiało maluje drzewa na złoto, brązowo, czerwono. Po drodze do naszego, lasu jest taka piękna łąka, z której przy dobrej widoczności widać Tatry, no i wczoraj był ten dzień, w oddali, na horyzoncie, piętrzyły się majestatyczne skały oprószone śniegiem, widok jak z pocztówki. Grzyby dalej rosną w najlepsze, prawdziwki już nie w gromadach, raczej pojedynczo albo parami. Masa podgrzybków złotych i po raz pierwszy w tym lesie podgrzybki z czarnymi łebkami żółciutkie pod spodem z dość grubą nóżką, pojawiły się też w dużych ilościach trujące borowiki ponury i żółtopory. Poza tym dalej rosną kozaczki czerwone (ułany) i siwe. Wspaniały dzień, grzyby częściowo rozdane, reszta przerobiona. Ale to już nie o grzyby chodzi, w tym jest jakaś radosna tajemnica, magia, wczoraj to było polowanie tak jak lubię a nie jak poprzednie tygodnie zbieranie jak na plantacji. Nie spotkaliśmy ani jednej osoby, cichutko, tylko czasem ptak przeleci i wiatr szumi w koronach drzew, spokój i ukojenie. Miłych wrażeń i pozdrowienia dla wszystkich prawdziwych grzybiarzy, bo niestety wczoraj co krok napotykaliśmy ślady przejścia watahy ale chyba nie wilków, trujące skopane, ba nawet podgrzybki wyrwane z korzeniami i stratowane, straszne, tacy ludzie powinni mieć zakaz wejścia do lasu. No cóż edukacja, edukacja od dziecka. Jeszce raz pozdrowienia.
(25/h) Nad tartakiem grzybki dalej rosną. Późny wypad, wszyscy już wracali a my z Matusia do lasu.. fajnie się zbiera.. gorzej bo dłużej przerabia. Nie dawno skończyłam pasteryzacje. Stąd ten późny wpis. Każdy rodzaj grzyba, jak również różny stopień rozwoju. I duże i małe, starsze i całkiem młodziutka rodzinka prawych.
(15/h) Przydarzyło mi się wolne w środku tygodnia, więc postanowiłem zobaczyć co dzieje się w moim lesie. Nie będę ukrywał, że mojemu porannemu wymarszowi towarzyszyły wymówki idącej do pracy żony, że „kto to widział”, „jak tak można”, „niema sprawiedliwości” itp. Poranek był rześki, na łąkach powitały mnie poranne mgiełki i towarzyszące im rosy. Sam skraj lasu poskąpił mi jakichkolwiek grzybów, ale jeszcze miałem świeżo w pamięci utyskiwanie żony kiedy znalazłem dwa spore ceglaki – nieczęste w moich okolicach. Gdy wkładałem je do koszyka leśne licho szeptało mi radośnie do ucha szekspirowskie: „Niech ryczy z bólu ranny łoś, Zwierz zdrów przebiega knieję. Ktoś nie śpi, żeby spaś mógł ktoś, To są zwyczajne dzieje”. (To na pewno licho bo ja sam nigdy nie jestem tak złośliwy) Jak na złość knieja postanowiła wystawić na próbę moją cierpliwość i sporo czasu dwa ceglusie stanowiły całość koszykowego wkładu, co z jednej strony raniło moją dumę, z drugiej zaś dogadzało lenistwu. Wiele miejsc, które uważałem za pewne okazywało się grzybowymi pustyniami, ale udawało się coś niecoś znajdować w miejscach przypadkowych. Chodziłem to tu, to tam i sam nie wiem kiedy w koszyku najpierw zaczęło robić się ciasno a później całkiem brakować miejsca i trzeba było szukać ratunku w siatce. Trzon zbioru stanowiły jak zwykle podgrzybki z domieszką kozaków (babki i różnobarwne) i maślaków pstrych. Oprócz wspomnianych dwóch borowików ceglastoporych trafiło mi się też pięć prawdziwków, które już wyraźnie są w odwrocie. Widziałem też sporo sitek i opieniek (nie zbieram). Dzień przepiękny a spotkanie ze słonką przypadkiem wypłoszoną spośród paproci stanowi jeszcze jeden powód do radości. Pozdrawiam grzybochodźców.
(80/h) Grzybków jakby mniej i robi się sucho w lesie, tylko 2 prawdziwki, trochę lepiej z podgrzybkami, złotawych 60, brunatnych 21, ceglaków 28, gąsówki nagiej 17, kozak pomarańczowy 1, babka 2. Mało grzybów młodych, większość podsuszona, ale za to opieniek można zbierać taczkami, ja "tylko" 3,3 kg. Jak wycinałem opieńki przypomniała mi się piosenka Perfectu - Autobiografia " Opieńkowy szał, każdy z nas już koszyk miał, i nie było gdzie już brać...";-)). Jutro powtórka, potem "pracujący" weekend.
(2/h) Wracajac z Żurady postanowiłem na chwilę wstąpić do Puszczy Dulowskiej. Po 30 minutach zrezygnowałem, jeden koźlarz czerwony i jeden podgrzybek. Może od strony autostrady na bardziej podmokłych terenach coś rośnie natomiast od strony Dk79 jeśli ktoś sie wybiera typowo na grzyby a nie na spacer to nie ma sensu.
(15/h) Lasy w okolicy Żurady. 2 h chodzenia przyniosły efekt 2 prawdziwków, 2 rydzy i 26 podgrzybków. Aut przy drodze duzo, ale posrod napotkanych grzybiarzy tylko jeden Pan miał pełny koszyk podgrzybków, inni zaledwie po kilka sztuk.
(25/h) Dzisiejszy wypadzik po Rydze zaowocował około koszyczkiem rydzyków, których większa część poszła do suszenia a co lesze egzemplarze jadą jutro do Gliwic dla Bazyli. Poza tym zbieraliśmy prawdziwki, podgrzybki, ceglastopore, zajączki, czarnołepki, opieńki i gąsówki nagie. Rydze suszę od wielu lat, suszę także opieńki, gąsówki, purchawki, szmaciaki gałęziaste oraz te szlachetniejsze a po zmieleniu dają świetną przyprawę na zimę. Jutro wyprawa do Gliwic, a w piątek powtórka z puszczy niepołomickiej i gąsówek które uwielbiamy głównie marynowane. Pewnie znajdą się też kanie. Pozdrowionka dla wszystkich zagrzybionych pozytywnie. Jacek i Ela
(50/h) Witajcie 🍂 Zimno i wietrznie ale grzybki nadal cieszą rozmaitością i ilością. Poza cudownymi muchomorami we wszelkich odcieniach czerwieni, nadal w rejonie króluje zdrowy rydz (zebraliśmy dwa kosze małych i średnich kapelutków (reszta a właściwie ogromna ilośc wyrośniętych, została w lesie ) podgrzybek brunatny i zajączek (małe i średnie, niestety bywają z lokatorami i to bez względu na rozmiar ) ~30 zdrowych sztuk. Ceglaczki, młode i zdrowe, sztuk 12. Nadal kurki (rozmiar XXL) i kolczaki (w sumie uzbierał się mały koszyczek). Jeszcze można spotkać prawdziwka (zdrowe, rosną nadal, są i malutkie, i bywają też duże), zebranych 11 sztuk. Na chętnych czekają opieńki i sitaki. Rozglądałam się za zieleniatkami ale bez powodzenia. Las nadal cieszy zapachem i kolorami. Jeszcze można skubnąć tu i ówdzie jeżyny. Przysiąść na pieńku i z rozkoszą rozgrzać lekko zgrabiałe od zimna ręce kubkiem z gorącą herbatką... i choć na krótką chwilę uciec od hałaśliwego, zadymionego i zakorkowanego Krakowa. Już miało być pożegnanie sezonu ale jest zdecydowanie zbyt pięknie a meteorolodzy straszą ociepleniem i słońcem w drugiej połowie października, zatem nadal cudowności kolorów jesieni, upajającego zapachu lasu i niepowtarzalnego smaku rydza z blachy (ewentualnie patelni) Wam życzę 🍂☀🍄
(20/h) 20 na godz. Dotyczy szlachetnego. Rydze i opieki można kosą.. Jest jeszcze podgrzybek i ceglak w dużej ilości. Ale nie wszędzie.. parkowanie koło cmentarza i do góry biorąc z prawej Las młodej sosny.. podejście na samą górę i później na lewo, lub na górę trochę na prawo i schodzenie w dół do buczyny. Tu jeszcze nie koniec.☺
(50/h) Pojechałam zachęcona informacjami o podgrzybku, podgrzybków znalazłam może kilka, ale i tak wypad uważam za udany, trochę Koźlarza (sporo dużych, przerośniętych) i masa Maślaka żóltego, brałam tylko młode, bo takich dużych, przerośniętych, ewentualnie robaczywych minęłam co najmniej 10 kg! Ogólnie w lesie mokro, pachnąco i przyjemnie, grzyby już nie takie zdrowe jak ostatnio, odpadło ok 20%, ale gdzie ten podgrzybek?
(40/h) Las z reguły iglasty. porastający zbocza góry. 30 prawdziwków różnej wielkości na wagę 4,5 kg. 50 podgrzybków brunatnych przeważnie małych oraz 5 kg wiaderko podgrzybka złotawego którego jest zresztą wysyp. Ruszyła opieńka, nie zbierałem z braku miejsca i możliwości przerobu ze względu na wcześniejsze zbiory.
(50/h) Na początku wydawało i się, że jest już słabo. Było tak do momentu kiedy doszedłem do swojej miejscówki podgrzybkowej... Na początek 20 podgrzybków, następnie zbiorowisko młodych opieniek, a na koniec kiedy już wszedłem sprawdzić w wysokich trawach przy drodze czy coś się tam nie schowało, to dopiero się zaczęło... Chyba nikt tamtędy dawno nie przechodził, bo wyciągnąłem spośród traw 5 dużych borowików i sporo rydzów + podgrzybki brunatne. Jeszcze jest co zbierać :)
(40/h) podgrzybki, zajączki, opieńki, prawdziwki, gąsówki. Grzybów coraz mniej, nie zawiodły tylko gąsówki. Za to spacer po jesiennym lesie cudownie odpręża organizm, w środę wyjazd do puszczy niepołomickiej za gąsówkami.