szerzej:
Jest to las na uboczu, z reguły jesteśmy tu o bladym świcie, gdy słońce wschodzi, a mgły leniwie snują się, nie śpiesząc się nigdzie... Taki las lubię najbardziej, cichy i osnuty jeszcze tajemnicą nocy... Oczywiście łyżka dziegciu też jest... Spory kawałek został w pień wycięty 🙄. Jutro mam zamiar podlimanowskie lasy odwiedzić... No i pora odpocząć choć że dwa dni... Urlop w końcu 😁
szerzej:
Na miejscu byłem już o 6:00 rano, ale brak samochodów na parkingu nie wróżył dobrze. Pierwsze prawdziwki znalazłem przy samym wejściu do lasu, co wzbudziło we mnie optymizm. Niestety, dalej było tylko gorzej – co chwilę napotykałem obcięte trzony, a tam, gdzie nikt nie dotarł, znajdowałem przerośnięte i spleśniałe prawdziwki w stanie rozkładu. W końcu postanowiłem dać jeszcze jedną szansę lasowi w Bliżynie (osobne doniesienie).
szerzej:
zaczęły się pojawiać pierwsze prawdziwki. Zbieraliśmy w cztery osoby - właściwie niezbyt się oddalając od drogi, jako, że był to nasz pierwszy pobyt w tych gościnnych lasach. Momentami ciężko się chodziło, bo sporo pociętych i pozostawionych gałęzi, jak zawalidrogi, blokowało przejście. Większość prawdziwków znaleziona w liściastych częściach lasu ( przynajmniej ja ich tam więcej widziałam ). Trafiały się też koźlarze, pojedyncze podgrzybki, ceglaki, maślaki i pierwsze w tym roku muchomory czerwone 😍 i pieprzniki trąbkowe. Grzybobranie uważam za udane. Wspólny wypad z Iwonką i małżonkami efektywny, turystycznie bogaty i na luzie, grzybobranie zaliczone, lasy poznane ( o tyle o ile 😁) - jutro będzie nam moc potrzebna żeby to wszystko ogarnąć. Urlop to jednak fajna sprawa 😀. To na razie tyle, dobrej nocy 🙂
Aha - zdarzały się całkiem zdrowe, część z zaczerwionymi trzonami, ogólnie całkiem nieźle - procentowo określę, jak je jutro przerobię 😉
szerzej:
W lesie zdecydowana przewaga wyrośniętych grzybów, często trzeba się bawić w 1 z 10, bo bardzo wiele jest już za stara na zbiór. Mniej białych średniaków, maluchy bardzo sporadycznie. Teraz żałuję, że jednak nie pojechałem kilka dni wcześniej. Okazuje się, że moje miejsca nie zostały przezbierane (szok nr 1), a jak widziałem te kilkaset kabanów, które zostawiłem w lesie, to jednak żal tyłek ściska. Szok nr 2, że tak szybko urosły i przerosły przez tydzień, bo przecież część miejscówek zczyściłem do zera w zeszły wtorek i tych grzybów tam nie było... Szok nr 3 całkiem niezła zdrowotność młodszych i nawet trochę starszych seledynów, powiedziałbym, że lepsza niż białych prawdziwków. Mimo, że było sporo krojenia (grzyby przebierane na bieżąco), to jestem pozytywnie zaskoczony. W lesie przyjemnie, niegorąco, a ludzi niewiele (przynajmniej na moich miejscówkach). Pozdrawiam wszystkich serdecznie.