szerzej:
No i stało się. Nasz trzytygodniowy pobyt na Pomorzu Zachodnim dobiegł końca. Tradycyjnie przed podróżą powrotną udałem się na godzinną przejażdżkę rowerem, bardziej celem pożegnania niż zbierania grzybów. Oczywiście stawałem na chwilkę w co ciekawszych miejscach i zaglądałem co tam rośnie w ściółce. Coraz częściej pojawiają się kozaki, pokazują się maślaki trwa wysyp kurek. Co będzie dalej? Trudno powiedzieć, niby popadało solidnie ale jest zapowiadana wyżowa pogoda z wysokimi temperaturami nie byłbym wielkim optymistą jeśli chodzi o wysyp grzybów w najbliższym czasie, a na szczegółowe podsumowanie przyjdzie czas później. Do zobaczenia na Leśnych Szlakach.
Ps. załączone zdjęcie przedstawia zebraną w sobotę żurawinę :)
szerzej:
W dniu dzisiejszym naszym celem nie były wprawdzie Kurki tylko jagody. Tych jest jeszcze pomimo tego, że zaczął się już wrzesień bardzo dużo. Dla rozprostowania kości postanowiłem przejść się troszkę po lesie. Moją uwagę przykuł właśnie ów bukowo- sosnowo- brzozowy wynalazek :) Kurki były widoczne z daleka ze względu na brak podszytu, Ich żółty kolor doskonale odcinał się od opadłych bukowych liści. Zwiedziłem trzy takie miejsca. Kurek było znacznie mniej niż wczoraj w okolicach Cieszyna ale już mi nie zależało na ilości. Bardziej byłem zadowolony z odkrycia nowych miejscówek i trzeba je będzie sprawdzić jesienią pod kontem boletusowym. Niestety marzenia o jesiennych prawdziwkach brutalnie przerwał dźwięk telefonu komórkowego (któż to wymyślił :). Lepsza Połowa nakazywała jednoznacznie porzucić zajęcie uboczne czyli zbiór Kurek i marzenia o prawdziwkach i powrócić do zajęcia głównego czyli zbioru jagód. Cóż na władzę nie poradzę :) Zdjęcie przedstawia zbiór finalny po wstępnym oczyszczeniu. W lesie tym razem zdjęć nie robiłem.
szerzej:
Biorąc pod uwagę kończący się urlop wraz z Lepszą Połową nie zważaliśmy na przechodzące przelotne deszcze (przelotne nie znaczy słabe), chwilami lało tęgo :) i wybraliśmy się do lasu. Pora jednak była już dość późna. Tym razem postanowiliśmy na początek odwiedzić tak zwany Stary Trakt Czołgowy nazwany tak na pamiątkę ćwiczeń Układu Warszawskiego Tarcza 76. Było tam bardzo dużo kurek. Jednak nie tym razem. Owszem trafiał się leśny drób ale w ilościach powiedzmy detalicznych. Krótka narada i taktyczny odwrót - zmiana miejscówki na inną niezbyt odległą. Las trochę się różnił od pierwszego. Starsza sosna, las był w ogóle rzadszy i było więcej starych brzóz. Efekt przeszedł nasze najśmielsze oczekiwania. Kurki rosły w ilościach mega hurtowych. Wystarczyło trafić na leśny kurnik następnie odejść kilkadziesiąt kroków i był następny. Nawet chyba dla uczczenia naszego sukcesu przestał padać deszcz i wyszło słońce. Po może godzinie zbierania ogłosiliśmy koniec zbioru. Nie było sensu zbierać tych kurek więcej i tak czekało nas sporo pracy przy czyszczeniu zbiorów :) ale z drugiej strony szkoda nam było wracać do domu. Wobec czego moja Lepsza Połowa usiadła sobie wygodnie na zwalonej przez wiatr brzozie i zajęła się wstępnie oczyszczaniem zbioru a ja jeszcze po prostu pospacerowałem sobie po lesie już bez zbioru kurek. Wspomnieć trzeba o znalezionym przez moją Lepszą Połowę prawdziwku o dziwo zdrowym a ja znalazłem dwa kozaki. Z innych grzybów rośnie bardzo dużo goryczaków w różnym wieku, muchomory, gołąbki i inne nie znane mi kapeluszniki. Popadało solidnie także może i pokażą się prawdziwe i podgrzybki. Cóż zobaczymy :)
szerzej:
Pomimo uciążliwej mżawki wraz z Lepszą Połową wybraliśmy się w okolice Złocieńca sprawdzić miejscówki kurkowe. Było to dość ciekawe leśne doświadczenie. Miejscami kurki rosły całymi gromadami. Ale szło się często dość daleko nie znajdując ani jednej. Wobec pojawiania się leśnego drobiu właśnie postanowiliśmy sprawdzić naszą miejscówkę dość odległą od miejsca pozostawienia samochodu. Po raz kolejny las pokazał nam, że to on tutaj rządzi. Miejsce zawiodło kompletnie. Na szczęście mieliśmy w zanadrzu miejscówki rezerwowe. Tym razem było bez niezbyt miłych niespodzianek. Nazbieraliśmy leśnego drobiu całkiem sporo. Niejako z kronikarskiego obowiązku informuję że z innych gatunków rosną muchomory mglejarki, gołąbki, muchomory czerwonawe, płachetki kołpakowate. Z trujących spotykałem olszówki, muchomory czerwone i sromotnikowe (zielonawe). Rośnie też sporo innych nieznanych mi gatunków. Natomiast kompletnie brak jest jakichkolwiek podgrzybków, nie mówiąc już o boletusach. Przeszliśmy spory kawałek lasu nie spotykając ani jednego. Niemniej popadało, temperatura spada i nie traćmy nadziei wszak jesień dopiero przed nami :)
szerzej:
Spacer w poszukiwaniu rydzów. Niestety nie znalazłam ani jednego. Rosną inne mleczaje. Ale garstka kurek do jajecznicy się znalazła 🍄
szerzej:
Podobnie jak w dniu wczorajszym poszedłem dla rozprostowania kości na spacer tylko tym razem nie nad jeziorem tylko nieco dalej. Na skarpie nad jeziorem można było nazbierać kurek co i uczyniłem :):) :) Zbiór urozmaiciły kozaki brązowe i jeden maślak zwyczajny. Ale mój skromny zbiór przebiła zdecydowanie Lepsza Połowa. Wiedziona intuicją poszła w nieco inne miejsce. Efekt? Cała reklamówka pięknych wyrośniętych kurek. Dzisiaj wobec padającego deszczu odpuszczamy wędkowanie i chyba zrobimy bardziej szczegółowy rekonenans kurkowy w okolicach Złocieńca. O wynikach rzecz jasna poinformuję :)