(3/h) Przez półtorej godziny znalazłam kilkanaście kurek. W trzech kupkach :) Poza tym praktycznie brak innych grzybów. Widziałam kilka gołąbków i innych wyglądających na niejadealne. Ogólnie biednie, ale miło było się przejść.
(20/h) Dziś zaplanowaliśmy leniwą niedzielę. I wyszło jak zawsze. Tylko na godzinę na spacer pojedźmy, zapowiedziała. Demon też zrobił takie proszące oczy. Pojechaliśmy zatem daleko od domu. Miało nie korcić. Skończyło się jak na fotkach. Kilkanaście koźlarzy babka, dwa koźlarze pomarańczowożółte, jeden zdrowy borowik i pieprznik jadalny w ilości satysfakcjonującej na sos do obiadu. Dobrze że jeszcze trochę niedzieli zostało. Czas na leniuchowanie na tarasie. Pozdrawiamy D. i D. & D.
(50/h) Rano szybka decyzja. Ogród poczeka do popołudnia. Szybkie śniadanie i jazda do lasu, bo one tam są i czekają na nas. W sumie do koszyka wpadło 6 koźlarzy babka, 2 koźlarze pomarańczowożółte, 3 płachetki zwyczajne i ok 2 kg pieprznika jadalnego. W lesie pusto. Nie spotkaliśmy nikogo. Fajne przedpołudnie. Pozdrawiamy D. i D. & D.
(0/h) Zero grzybów jadalnych w moim obszarze borów dolnośląskich przez godzinę poszukiwań. Mimo że w ciągu tygodnia spadło 50 litrów wody/m. Dramat... "Trujaków" też brak poza tegoskorami. To jedyne grzyby jakie spotkałem.
(4/h) Witajcie :). Kurki rządzą i w borach i w lasach liściastych. Jednak trzeba się nachodzić, by dno dużego koszyka zakryć. Goryczak żółciowy wkroczył na scenę (dosłownie, bo to mistrz w udawaniu podgrzybka, czy prawdziwka), jednakże to dobry znak, bo w/g moich obserwacji zaraz po nim będzie co zbierać (oby!). Samotny koźlarz babka, siedzuń sosnowy i kilka płachetek kołpakowatych urozmaiciło koszyk. I to tyle z wczoraj :). A, że ja prawie codziennie jestem w lesie (jak mnie w kościach nie łupie) to pozwolę sobie dodać w dopiskach trochę zdjęć z wcześniejszych przechadzek. Do "usłyszenia".👋 Ps."Przyjmij tempo
natury:jej sekret tkwi w cierpliwości ". Ralph Waldo Emerson.
(40/h) Dużo kurek w Puszczy Noteckiej. Rosną w młodnikach sosnowych poprzecinanych brzózkami. Przez 4 godziny ponad 4 kg kurek i 6 koźlarzy pomarańczowych.
(50/h) Normalnie patrzę dziś w pracy i grzyby do mnie dzwonią. Urywam się zatem godzinę wcześniej i jedziemy jak mawia Tazok po złoto lubuskiego. Co z tego że trzeci dzień z rzędu, a w ogrodzie zaległości rosną, nadrobimy w weekend. Nazbierało się dziś lekko ponad 2,2 kg w dwie godziny z minutami. Liczyć na sztuki nie będziemy, ale radocha była na całego. Pozdrawiamy D. i D. & D.
(5/h) Deszcz skusił, ale jednak nie warto było. Bardzo cieniutko 2 h w lesie a efekt to 5 koźlarzy, 2 ceglaki, około 40 kurek i kilka zajączków których nie zbierałem. Ogólnie kompletny brak młodych grzybków, nawet trujących, wszystko co jest to kapcie
(50/h) No dobra, ale po co czekać do weekendu jak można pojechać drugi dzień z rzędu po robocie. Druga miejscówka i znowu masa drobiu, a do tego cztery koźlarze pomarańczowożółte. Były jeszcze cztery piękne goryczaki i masa gołąbków różnej maści. Szkoda że zmrok zapada już nieco wcześniej, bo byłoby więcej, ale nie zabraliśmy latarki. Jednym słowem jest całkiem nieźle. Pozdrawiamy D. i D. & D.
(6/h) Ponieważ od 4 dni pada deszcz, wykorzystałam okienko pogodowe żeby sprawdzić co w lesie słychać. A słychać coraz lepiej. Udało się przez 3 godz wrzucić do koszyka 11 prawdziwków, 3 ceglaczki, 5 podgrzybków złotych i około 40 kurek (tych nie wliczam do statystyki). W lesie bardzo wilgotno i kolorowo od najprzeróżniejszych grzybków blaszkowych. Myślę że dopiero najlepsze przd nami. Trochę cieplejszych dni i będzie pięknie. Czego wszystkim życzę.
(50/h) Kolejny szybki, krótki i efektywny wypad do lasu po pracy i jak na głównym. Zresztą to ta sama miejscówka co poprzednio, więc elegancko owocuje. Dziś cały dzień siąpi deszcz. Sytuacja może się tylko poprawiać, co bardzo nas cieszy. Teraz oby tylko do weekendu. Pozdrawiamy D. i D. & D.