szerzej:
Dzisiaj kolejny wyjazd integracyjny. Razem z Trio wybraliśmy się na ceglasie. Początek był obiecujący po szybko znaleźliśmy kilka sztuk na pierwszej miejscówce. Ale później już nie było tak kolorowo. Albo nie było nic albo trafiały się sztuki nie nadające się do zabrania. O dziwo były to już takie średnie i większe egzemplarze a maluchów nie było w sąsiedztwie. Ale i tak było fajnie. Las bardzo nawodniony więc często musieliśmy pokonywać różne wodne przeszkody. Oprócz grzybów trafiło się jeszcze jedno fajne znalezisko a mianowicie Iwona znalazła poroże jelenia. Mnie osobiście ta sztuka nigdy się wcześniej nie udała. Dziewczyny dziękuję za miłe towarzystwo. Fajnie było razem pochodzić i pogadać. Pozdrowienia 😊
szerzej:
Myślałem, że w maju spadło tyle deszczu, że więcej już nie potrzeba, ale teraz nie jestem już tego pewny. Wcześniej padło za dużo i było za zimno, teraz temperatura jest dobra, ale brak deszczu, zobaczymy co z tego wszystkiego wyniknie🤔 Pozdrawiam!
szerzej:
Oprócz ceglastoporych trafiłem na kilka gromad mikro kurek, niestety rosną na same ścieżce więc raczej nie spodziewam się żeby przetrwały do mojej następnej wizyty w tym lesie. Mam nadzieję, że od tej pory będzie tylko lepiej z grzybami, warunki są jak narazie sprzyjające😊. Pozdrawiam i do następnego razu😊
szerzej:
Ale od początku, zajeżdżam sobie ze sznupką wyrwaną ze snu głębokiego o 5 rano do naszego kochanego lasu, po wyjściu z samochodu dostrzegam sarnę, która nam się bacznie przygląda i intensywnie. Nie ucieka, co dziwne, bo sarny przyglądają się ludziom przez parę sekund, a potem dają dyla w znanym sobie tylko kierunku. Ta nam się przygląda bardzo uważnie ponad minutę i nic. Oho - myślę sobie albo chora (wścieklizna) albo coś innego, zaczynamy powoli wycofywać się ze sznupką cichutko jak senne mary, jeden krok, drugi krok, nawet gałązka żadna nie trzasnęła pod stopami. Nota bene nauczyliśmy się chodzić bezszelestnie po lesie jeszcze w "zuchach".. Trzeci krok, chowam się za drzewem odwracam głowę a pół metra ode to maleńkie cudo, chyba ledwo urodzona. No nieźle mi ciśnienie skoczyło, niewiele brakło, żebym rozdeptał jak ślimaka.... Znam zasady lasu, na wszelki wypadek żona dzwoni do MysiKrólika po konsultację, czy coś robić, bo dzidzius leży sobie metr od leśnej ulicy,, ale prze-uprzejma rozmówczyni dopytawszy się o stan dzidziusia doradza zostawić w naturze. Tak też robimy i staramy się nie zostawić śladu zapachowego - wycofujemy się w głąb lasu :) Taka przygoda zdarza się chyba raz w życiu- czego Wam też życzę oprócz kg zbiorów. SznG
szerzej:
Hołcyna to jedna z tych breńskich dolinek, którą możesz przejść jak 95% spacerowiczów - asfaltem, lub jak pozostałe 5% nawiedzonych - boczkiem, boczkiem, potoczkiem po jelenich tropach, gdzie jedynymi dźwiękami jest szum strumienia, trzask pękających pod butami buczynowych orzeszków i odgłosy spłoszonych niechcący ptaków. Tutaj nie wjadą pilarze z wielozadaniowym forwarderem, o harwesterze nie wspominając, a "rżnąć" buki "na piechotę" się po prostu nie opłaca 😉. Taki tazokowo - rubikowy zakątek spokoju. W kwestii sztukowo-grzybowej - jeszcze raczkujemy bo znaleziona ilość skromna, za to radocha wielka. Ciepło, mokro pachnie grzybnią aż wierci w nosie 😉. Specjalistyczne sprzęty w postaci kosza, nożyka czy archeologicznego pędzelka - na razie zbędne..... ale wierzcie mi. Jak mawiał Pawlak z Samych Swoich - "Nieuchronnie idzie ku dorosłości " i tego się 3-majmy
szerzej:
Meldujemy się w komplecie po półrocznym śnie zimowym 😉. Przesyłamy pozdrowienia i gratulacje dla wszystkich, komu fortuna "puściła oczko" i zaczęli już "rurkowy" sezon, i równie miłe serdeczności tym, a może zwłaszcza tym, którzy mają to dopiero przed sobą. To jednak racja, ten pierwszy w sezonie zawsze smakuje najlepiej ( nie został zeżarty ) 😉 i cieszy najbardziej
szerzej:
Wczesną porą, poraz kolejny udałem się aby znaleźć swego pierwszego rurkowca w tym roku. Poranek słoneczny i rześki. Na trawie sporo rosy więc buty szybko przemokły chociaż miały mieć jakąś wytrzymałość na wodę. Ale czego spodziewać się po produkcie z sieciówki na D. Od samego początku spotykałem różne zwierzęta. Na początku widziałem dwie sarny. Popatrzyliśmy się trochę na siebie. Zdjęcia nie udało się zrobić. A potem były rozmaite ptaki, jaszczurki, ślimaki i komary. Tych ostatnich pewnie będzie dużo w tym roku bo w lesie stoi pełno wody. Pod koniec wycieczki w koronie drzew przeleciało jakieś wielkie czarne ptaszysko. Podejrzewam, że to bocian czarny ale pewności nie mam. A co do grzybów to niestety nie chcą rosnąć. Jakieś malutkie światełko w tunelu widzę w znalezionym gołąbku. Chociaż bywało tak, że rosły ich setki a rurkowców żadnych. No ale kiedyś w końcu wyrosną i tym się trzeba pocieszać. Pozdrawiam i do usłyszenia 🙂
szerzej:
Korzystając z pięknej pogody, wybrałem się z samego rana na spacer do lasu i po kilku krokach spotkałem 2 "kolegów" stojących obok siebie :)