szerzej:
Ponieważ tylko w górach można coś nazbierać, więc dziś padło na Kotlinę Kłodzką. I to do pierwszego lasu obok krajowej "ósemki". I żeby było śmieszniej tam, gdzie stało już sporo samochodów. Las mamy i od strony centrum Polanicy i po drugiej stronie drogi. Zawsze tak sobie myślę, że grzybiarze nie sknery i drugiemu coś w lesie na sos zostawią. I nie zawiodłem się. Pierwsze 100 metrów i pierwsze 10 podgrzybków. Jest tam taka przesieka pod linią energetyczną. Rosną wrzosy, a w tych wrzosach prawdziwek jak talerz. Duuuży talerz. I zdrowy. Co nie jest takie oczywiste. Owady wyzdychały, bo im chyba było za zimno (jak wysiadałem z auta termometr pokazywał 8 C). No i jakoś poszło - tu dwa podgrzybki, tam trzy, a na porębie dwa duże prawdziwe. Grzyby generalnie wszystkie duże. Ale większość zdrowych. Tak jeden na dziesięć robaczywy. Ludzi w lesie też się rozmnożyło - z boku, z przodu, z tyłu... A że to jednak góry, to trzeba się było po tym lesie dobrze nawspinać. Tęsknię za lasami w Zielonogóskiem. Ale to daleko jak na jeden dzień. I jeszcze jedna obserwacja z grzybobrania - aż żal patrzeć ile w lesie śmieci:puszek, butelek, papierów i innych opakowań. Przygnębiające..
Pozdrawiam.
szerzej:
Na grzybki muszę chwilę poczekać. Dla pocieszenia wróciłem z pełna reklamówką śmieci pozostawionych niestety przez grzybiarzy. Pozdrawiam wszystkich na forum i dawajcie znać jak u was 😀